2 czerwca 2011, 15:56
Napisałam OBŻARSTWO, bo to co czasem robiłam nie można nazwać objadaniem się, ale raczem opychaniem...
A potem to tylko wyrzuty sumienia, spadek samooceny i ciągłe obiecywanie sobie, że od jutra z tym koniec. Też miewacie takie napady? Kiedyś to było straszne, teraz dałam sobie z tym radę, ale czasem mi się jeszcze przytrafia. Jak ktoś tego nie ma to nie potrafi zrozumieć jakie to jest okropne
- Dołączył: 2011-04-16
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2359
2 czerwca 2011, 15:58
Dzisiaj mnie trafiło, zjadłam nadprogramowo dwie porcje sałatki owocowej z kakaem, no szlag by trafił. Ale przynajmniej było to w miarę ''zdrowe''. No i dwie godziny na rowerze dziś przejechałam.
2 czerwca 2011, 16:00
włąśnei jakieś 3 dni temu tak miałam, potem następnego dnia względnie ok i wczoraj znów, choć umiarkowanie. A juz minęły 3 tygodnie diety i spadło 5 kilo..i znów 1 podskoczył..nie wiem jak się pozbierać, nie mam ochoty na ćwiczenia :(
- Dołączył: 2010-11-05
- Miasto:
- Liczba postów: 1518
2 czerwca 2011, 16:04
Effy chyba nie zrozumiałaś tematu!
2 czerwca 2011, 16:04
No jak mnie dopadnie, to leci wszystko co mam w lodówce. Kiedyś to mało w bulimię nie wpadłam, bo miałam takie wyrzuty sumienia po każdym takim napadzie, że chodziłam cały dzień zdołowana, a potem to lądowałam nad toaletą
całe szczęście w porę nad tym zapanowałam i już nigdy do tego nie wróce.
- Dołączył: 2009-05-31
- Miasto: Happiness
- Liczba postów: 3525
2 czerwca 2011, 16:06
> Effy chyba nie zrozumiałaś tematu!
Dokładnie.
Tak, miewam takie napady. Nie muszę chyba opisywać co wtedy czuję, bo każda, która to przechodziła/przechodzi to wie o czym mówię :/
2 czerwca 2011, 16:10
to jest straszne..zrobię wszystko, zęby moje dziecko nie było nagradzane ani pocieszane jedzeniem..to jest jak alkoholizm :(
- Dołączył: 2011-03-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 279
2 czerwca 2011, 16:12
Też miewam takie napady.. Zdarzają się raz na dwa tygodnie, najczęściej zjadam kilka paczek muesli, kilka jogurtów, paczki biszkoptów, gofrów, słoiki dżemu i popijam litrami mleka, a po tym przychodzi pora na kanapki - byle nie na słodko.. Następnie dociera do mnie co robię, czuję się taka słaba, nic nie warta, która nie potrafi wygrać z jedzeniem. Brzuch mam jak balon, boli cholernie, psychika wysiada i na horyzoncie pojawiają się "złe" myśli typu "jutro głodówka", "zmniejszam kalorie" itd.
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Gwiazdkowo
- Liczba postów: 1492
2 czerwca 2011, 16:12
miałam tak przed rozpoczęciem odchudzania. Dziwne, że nóg przy krzesłach nie obgryzłam, a najgorsze było to, że wiedząc co robię dalej szłam do lodówki i ze łzami w oczach dalej jadłam. Teraz pilnuję się mocno, i już wiem, kiedy są te momenty, że mogłabym popłynąć i wtedy najważniejsze dla mnie to nie skubnąć pierwszy raz.