Temat: Czy ktoś mi pomoże?! ;(

Mam ogromny problem...w tamtym roku zaczęłam się odchudzać....byłam na diecie 1000...wszystko ładnie pięknie w ciągu miesiąca -7 kg.Jak dla mnie to cudo..ale niestety zaczęłam się obżerać ;/  przez rok przytyłam 5 kg...codziennie powtarzam sobie OD JUTRA...wytrzymuje parę dni i dalej du** ;(
Najgorsze jest to że gotuje dla swojej rodziny i wiadomo jak to w kuchni coś ładnie pachnie i po diecie...
A już jak zapachnie mi słodyczami to koszmar rzucam się na nie...
Potrzebuję kogoś kto udzieli mi cennych rad
PROSZĘ O POMOC boję się że dalej będę tyła i tyła ;(

Nie powinnaś stosować diet niskokalorycznych, niedobór energetyczny wywołuje ataki wilczego głodu. Myślę, że powinnaś raczej postawić sobie realne cele w kwestii ilości kalorii, np. 1500 i dorzucić do tego aktywność fizyczną. Może warto też gotować dla rodziny potrawy niskokaloryczne, jarskie, bogate w błonnik i wprowadzić jakieś zasady odnoście kupowania i jedzenia słodyczy?
jeśli ty gotujesz dla rodziny gotuj zdrowo :)
Właśnie jak ja robię obiad to tak, żeby było zdrowo Np. zamiast coś smażyć na tłuszczu to piekę w piekarniku Wszystkim to wychodzi na zdrowie
http://zwegowani.pl/

Fajna stronka z przepisami wege;) Kuchnia wegetariańska jest niskokaloryczna i zdrowa, w sam raz dla dietujących. Dostarcza dużych ilości błonnika, jest raczej niskotłuszczowa, bogata w świeże owoce i warzywa. 
Też tak miałam. Teraz wróciłam na dobre tory. Możesz zaprosic mnie do znajomych a będziemy razem się wspierać. Mam mnóstwo motywacji. Teraz się nie dam! 
Vanila, zazdroszczę werwy :) aczkolwiek też się trochę stoczyłam z jedzeniem, od mojego ślubu :) ale teraz jednak tak się przeraziłam sama sobą [mimo iż nadal słyszę,że wyglądam ok] , że dietkuję :) i ćwiczę :) i sprawia mi to frajdę, a że mąż mnie wspiera on mi gotuje moje dziwne obiady :)
Ja mam podobnie tak mnie korci żeby zjeść to co gotuję...... ale na razie daję rade po prostu od czasu do czasu jem normalny obiad..... jeden dzień grzechu i odnowa post.... Np (niedziela) raz na tydzień jem normalny obiad, ale bardzo małą kolację lub odmawiam sobie wogóle. Na jakiś czas mi to wystarcza. A w poniedziałek nachodzi myśl byle by do niedzieli......
ja ostatnio też miałam kryzys. byłam na urodzinach i nic nie zjadłam, bo nie chciałam zaprzepaścić szansy na schudnięcie. ale patrzałam jak wszyscy jedzą i piją. wróciłam do domu i chyba załamanie miałam. cały wieczór przepłakałam. dlaczego ja nie mogę jeść a inni mogą? to jest straszne! nigdy wiele nie jem, ale nie chciałam tam nic zjeść. a we wrześniu idę na wesele, tam zarówno na vódkę [zapijaną h2o :) ] i niewielki obiad sobie pozwolę. nie potrzebuje tortu ani cukierków, ale nie będę płakać bo gorsza jestem. nieszczęśliwa.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.