Temat: Życie po ' anoreksji ' ?

Witam serdecznie wszystkie forumowiczki! 

Otóż jest to mój pierwszy post na tym portalu, chciałabym zwrócić się do was z pewną prośbą jak również zapytać o wasze zdanie w pewnej sprawie.

Krótko i dla zrozumienia przedstawię swoją dawną i obecną sytuację, być może niektóre z was będą w stanie się ze mną utożsamić.

W styczniu bieżącego roku postanowiłam odchudzić się, moje tamtejsze wymiary to 61 kg przy wzroście 171 cm. Co było motywem tego pomysłu? Tłuszczyk po świętach, wpływ mediów i koleżanek nieustająco wzdychających do modelek i manekinów sklepowych, ale co najważniejsze - największa zmora mojego życia b r z u c h, którego nienawidzę gdyż po dowolnym posiłku rośnie do rozmiarów ciążowych co rujnuje moją pewność siebie, eliminuje kobiecie dopasowane sukienki czy koszulki, a jelita za każdym razem nabrzmiałe są irytujące. Mam bardzo mały biust gdzie przy tak wydętym (jak u mężczyzny) brzuchu wyglądam . . . no wiecie same.
Gdy już znacie mój motyw, opowiem cały przebieg odchudzania. Na początku oczywiście było bardzo trudno gdyż mój wcześniejszy jadłospis zawsze opierał się na wysoko przetworzonym pokarmie, dużej ilości słodyczy, chipsach, gdzie jedzenie było jedynie przyjemnością aniżeli potrzebą. Szybko jednak przestawiłam się na sporą ilość warzyw, owoców, kasz, nabiału niskoprocentowego (zawartość tłuszczu). Odstawiłam całkowicie słodycze, chleb, makaron, potrawy skrobiowe, ziemniaki, soki, napoje no i pocieszałam się słodzikiem. W szkole nie jadłam N I C prócz jabłka, w domu obiad z warzyw i kurczaka i od tej pory nic do dnia następnego. Podjadałam jedynie gumę do żucia, tic taki i popijałam coca cole zero i inne takie. Oczywiście ćwiczenia nie wchodzą w grę gdyż jestem strasznym leniem. Chudłam, patrząc jedynie na cel mojego chudnięcia - brzuch, nie zwracając uwagi na pojawiające się kości i żebra. Początkowo czułam się świetnie, nawet lepiej niż gdybym coś zjadła. Jednak potem wpadłam w jakiś dziwny trans, zły humor, chęć odizolowania się od ludzi, krzywdzenie wszystkich którzy wpychali we mnie jedzenie, irytacja na sam dźwięk ' czekolada ', trudności w koncentracji. Najpierw znajomi mi kibicowali gdy chudłam, ale w pewnym momencie zaczęli się o mnie martwić, prosili abym coś zjadła, kazali przytyć i dziwnie się patrzyli (plotkowali). Miałam klapki na oczach, wmawiałam sobie, że to jedynie zazdrość, potem wkręcili się nauczyciele, a przez cały okres tego że czasu - rodzice, ale ja nie chciałam ich słuchać. Wszystko to trwało do kwietnia kiedy to mama zaciągnęła mnie do lekarza rodzinnego w celu zdiagnozowania badań krwi (miałam badaną krew - sporadycznie trzeba!). Pani doktor na mój widok się zmartwiła, kazała mi wejść na wagę, wtedy właśnie uświadomiłam sobie swój problem (nigdy wcześniej się nie ważyłam, gdyż efekty były widoczne) - ważylam 47 kg przy wzroście 171 kg, okresu nie miałam od lutego i pierwszą rzeczą którą zrobiłam wchodząc do domu było wyrzucenie wszystkiego co light - zmieszałam się. Nie stwierdzono u mnie anoreksji, jednak sama mogę sobie to przypisać. Od tamtego czasu staram się jeść normalnie, okres mi wrócił jednak nie ruszam słodyczy, cukru, chipsów i innych pierdół, nadal jem ZDROWO ale w baaardzo dużych ilościach. W głowie nadal siedzi mi jak widać to i owo, ale wiem, że muszę przytyć gdyż widzę to na zdjęciach, mówi mi to jedna z najważniejszych osób w moim życiu, ale jednak na normalne jedzenie typu spaghetti czy pizza pozwalam sobie tylko w momentach bez wyjścia (gdy jestem w gościach czy przy znajomych). 

Mój problem tkwi w tym, kiedy moja waga stanie i przestanie rosnąć pomimo mojego zdrowego odżywiania (jem ciemny chleb, dużo warzyw, kurczaka, owoców, nabiału typu jogurt naturalny, serki wiejskie, woda mineralna, zielona herbata, musli i otręby). Aktualnie ważę ok. 50 kg, zależy od pory dnia. Przedstawię mój przykładowy jadłospis:

Śniadanie: 2 skibki chleba razowego z łososiem, sałatą, cebulą, pomidorem, szczypiorkiem + serek wiejski lekki.
2 Śniadanie: 2 jabłka
Obiad: Albo nic bo nie mam czasu, a jeżeli to warzywa na patelnie nie smażone na tłuszczu.
Podwieczorek: 2 jabłka
Kolacja: Jogurt naturalny 500 g + musli, otręby, cynamon + czasami powtórka z śniadania

Dziś nie robię nic, mój dzień leniucha, od rana zjadłam śniadanie z jadłospisu, kisiel, paczke wafli ryżowych, big milka, jogurt z otrębami 420g, serek owocowy i nadal mam na coś ochotę. Boje się że mam coś w stylu jedzenia kompulsywnego, jak myślicie?

Kiedy waga stanie i przestanie rosnąć? Czy będę tyła tak w nieskończoność?

P.S. Moje drogie, kontrola kończy się wraz z pierwszymi brawami. Potem tylko się brnie, mnie jednak udało się szybko opamiętać, nie mieć przygód z lekarzami, szpitalami i terapiami, jestem wystarczająco ambitna by w porę się ogarnąć. Pomimo wszystko będzie to w jakiś sposób siedzieć we mnie przez długi jeszcze czas. Zaakceptujcie siebie, to się właśnie liczy!

P.S. Udzielę odpowiedzi na wszelkie niedopowiedzenia i pytania.
"Jednak potem wpadłam w jakiś dziwny trans, zły humor, chęć odizolowania się od ludzi, krzywdzenie wszystkich którzy wpychali we mnie jedzenie, irytacja na sam dźwięk ' czekolada ', trudności w koncentracji."
jestem na typ etapie... i na razie mam Twoje przyslowiowe klapki na oczach... powiem Ci ze cholernie Ci zazdroszcze i gratuluje odwagi... 
jestem na typ etapie juz bardzo dlugi czas... i tak jak Ty nie patrze na kosci tylko na swoj brzuch...;/ 
Patrząc na Twój obecny jadłospis i czytając jak to Ty teraz dużo jesz to chce mi się śmiać... Kompulsywne jedzenie? Ech... Moim zdaniem jak najbardziej potrzebny Ci lekarz. Dobrze, że jesteś świadoma problemu, ale moim zdaniem mimo, że nie stwierdzono u Ciebie anoreksji to jednak ją masz, a przynajmniej jej początki.
Przeczytalam caly Twoj wpis i powiem tak: Twoj jadlospis nadal wyglada jak na diecie redukcyjnej, jescz zdecydowanie za malo, pomimo tego, ze jak twierdzisz nie uprawiasz sportu....oblicz sobie w kalkulatorze licze kcal na utrzymanie wagi i sie jej trzymaj, ale moim zdaniem powinnas jescze ok 5 kg przytyc, 55 kg na 170 to i tak malutko i napewno bedziesz wygladala szczuplo, rozumiem, ze nie jest to latwe tak sie przestawic z diety na tycie ale pomysl o swoim zdrowiu i o tym czy np chcesz miec w przyszlosci dzieci...dorzuc zdrowe tluszcze, orzechy,oliwe, wiecej miesa, jakies porzadny obiad typu zupa i drugie, odstaw herbate czerwona, pi wiecej sokow itd powinno byc lepiej.
Pasek wagi
Brzuch 'puchnie' z głodu :/ i dlatego, że jecie dużo wzdymających pokarmów typu jabłka i ogólnie owoce, a mało pieczywa i mięsa.
Zgadzam się z Mandaryneczką, że musisz przytyć. 61 kg przy Twoim wzroście to waga idealna... nie mam pojęcia dlaczego zaczęłaś się odchudzać.
Ponieważ miałam okropny cellulit, karygodnie wielki brzuch (wtedy nie jadłam nic wzdymającego tylko normalnego), miałam brzuch szerszy od tyłka. Teraz jest niestety nie lepiej, nie ma cellulitu, jestem chudsza a brzuch nadal puchnie i nie mowcie ze z głodu bo tak było z a w s z e a aktualnie jest mi niedobrze bo znow sie najadłam ^^ 
Moje pytanie brzmiało kiedy moja waga się unormuje i stanie czy będę tak tyła w nieskończoność aż pęknę? (oczywiście tyje i będę tyć nadal) niektórzy chyba niedoczytali, mam już okres!
> "Jednak potem wpadłam w jakiś dziwny trans, zły
> humor, chęć odizolowania się od ludzi, krzywdzenie
> wszystkich którzy wpychali we mnie jedzenie,
> irytacja na sam dźwięk ' czekolada ', trudności w
> koncentracji."jestem na typ etapie... i na razie
> mam Twoje przyslowiowe klapki na oczach... powiem
> Ci ze cholernie Ci zazdroszcze i gratuluje
> odwagi... jestem na typ etapie juz bardzo dlugi
> czas... i tak jak Ty nie patrze na kosci tylko na
> swoj brzuch...;/ 

Zatrzymaj to, nie warto, ja się opamiętałam, jesteś ambitna, pamiętaj!


> Ponieważ miałam okropny cellulit, karygodnie
> wielki brzuch (wtedy nie jadłam nic wzdymającego
> tylko normalnego), miałam brzuch szerszy od tyłka.
> Teraz jest niestety nie lepiej, nie ma cellulitu,
> jestem chudsza a brzuch nadal puchnie i nie mowcie
> ze z głodu bo tak było z a w s z e a aktualnie
> jest mi niedobrze bo znow sie najadłam ^^ Moje
> pytanie brzmiało kiedy moja waga się unormuje i
> stanie czy będę tak tyła w nieskończoność aż
> pęknę? (oczywiście tyje i będę tyć nadal)
> niektórzy chyba niedoczytali, mam już okres!

Doczytałam - to dobrze, ale i tak daleka droga przed Tobą. Na pewno nie pękniesz. W pewnym momencie, gdy osiągniesz normalną odpowiednią do wzrostu wagę to przestaniesz. Każde ciało ma takie zapotrzebowanie kaloryczne, przy którym zachowując taką samą aktywność fizyczną ani nie tyje, ani nie chudnie. Jest ona uzależniona, od wieku, wzrostu, aktywności fizycznej, metabolizmu itp.

Cellulit ma teraz praktycznie każda kobieta (mniej lub bardziej zaawansowany i zauważalny), bo żyjemy w środowisku przesyconym chemią. Brzuch można modelować ćwiczeniami, tym bardziej, że jak twierdzisz w Twoim przypadku dieta, nie usunęła problemu, choć moim zdaniem to i tak wina zaburzonej percepcji własnego ciała. Pokaż zdjęcie przed i po to ocenimy, albo jak nie masz to tylko aktualne zdjęcie.

Ja wychodzę powoli z tego bagna, dodaje 100kcal co 10 dni i nie tyję. I nie powiedziałabym, że jem zdrowo, jem to co lubie i to co ma dokładnie wyliczone kalorie, czuję się tak bezpieczniej..

Z tego co widzę twoje menu za bogate to nie jest..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.