Temat: Wielki powrót.

Startowałam w czerwcu 2009r z wagą 74 kg. Straszną wówczas dla mnie wagą.
Schudłam dużo. Już w lutym 2010 ważyłam 62(!) kg.
Marzec tego roku. Totalna porażka. Waga wskazuje już 78 kg.
W sierpniu udało mi się zejść do 68 kg(kopenhaska), niestety już teraz, a mamy październik, moja cudowna waga pokazała jakiś czas temu76.

Wiem, żarłam jak świnia. Uderzam się w pierś, bo widzę sama, jak postępowałam.
Obiecuję poprawę.
I obiecuję, że zejdę do 60 kg.
Jedyne czego potrzebuję to tego portalu i wspierających mnie osób. Wtedy wszystko idzie z górki.
Też radzę rozsądną, niezbyt rygorystyczną dietę. Następne jojo ci niepotrzebne. Powodzenia!
Ja kiedyś stosowałam diety cud, prawie głodówki, kopenhdzkie i inne takie, jo jo towarzyszyło mi zawsze, ale dwa lata temu wzięłam się za siebie porządnie, wykupiłam dietę vitalii, nauczyłam się jeść zdrowo i zbilansowanie, schudłam, przez pół roku, a teraz trzymam wagę w normie, nawet ostatnio udało mi się troszkę schudnąć... i wierzę, że jak się wezmę za siebie tak na maksa to dalej będę chudnąć... ale co jest najważniejsze, że przez te półtora roku nie wróciły mi kilogramy...
Przestań wierzyć w cuda i zaserwuj sobie prawdziwą dietę, z odpowiednim  bilansem kalorycznym...
Pasek wagi
Wszytko było ok, miałam dietę opracowaną przez dietetyka, trzymałam się jej ładnie.
I zjawił się on - toksyczny facet, który dosłownie mnie tuczył. Nie to, że zrzucam na niego winę. On sam przyznał, że woli, żebym była grubsza, zeby żaden facet na mnie nie leciał(sic!). A ja głupia, że skoro on mnie kocha... Zapłaciłam za to odpowiednią cenę...
Branie tabletek antykoncepcyjnych tez zrobiło swoje. Wiadomo, jak działają hormony.
Kopenhaska była próbą schudnięcia na własną imprezę 18. I wielką głupotą.
W dukany też nie wierzę. To taka sama dieta jak inne.
Aktualnie znowu stosuję się do diety tej pani dietetyk.
I trzymam się z daleka od słodyczy. Jestem typem kompulsywnym - zjem jedną kostkę czekolady i już po mojej diecie na dany dzień.
Wtedy jak schudłam do 62, nie jadłam słodyczy przez pół roku. No a potem zaczęłam się spotykać z D.
Teraz wiem, jaka byłam głupia w tym co robiłam. Póki co waga wskazała już 74. Wiecie, najbardziej kocham te momenty gdy się zaczyna odchudzać i widzisz taki nagły spadek... :)
Wiadomo, zejście z jedzienia 2000-3000 kcal(a może i więcej) do 1500 kcal dziennie początkowo dużo da, dopóki się metabolizm nie dostosuje:)
Ze skórą nie mam problemów, tak naprawdę tyłam mniej więcej kg na miesiąc, więc aż tak bardzo się nie odbiło na mojej skórze.
I wiem jedno. DIETA tu(zresztą nie tylko tu) nic nie da. Tu pomoże tylko zmiana nawyków żywieniowych.
Słodyczom raz na zawsze mówimy "papa":)
Ja także kiedyś po schudnięciu dużo przytyłam i walczę z tym teraz. 
Więc jak coś możesz liczyć na wsparcie. Powodzenia. ;) 
ja mam + 11kg ale na własne życzenie
Wez zrob diete podziel 15oo kalorii  na 7oo kalorii na slodycze i 8oo na zdrowe i malokaloryczne jedzenie. W taki sposob unikniesz kompulsow i jedzac codziennie slodycze bedziesz jednoczesnie chudla. 
Canadies ciekawy pomysł... Ale raczej to nie zadziała. Bo ja mogę nie jeść słodyczy, aż takim wielkim problemem to nie jest, właśnie najgorsze jest to 'jedno ciasteczko', bo wtedy się na nim nie skończy.
o a ja mam plus 10 kg i od poltorej roku sie glowie juz czemu  :)
i niech nikt mi tu nic nie mowi ze sie nie reaguje jak waga wzrasta
u mnie wzrastala to reagowalam
skonczylam z zaburzeniem odzywiania, anemia  hipoglikemia i innymi dziwnymi rzeczami
a 10 kg jak bylo tak jest
dodam tez ze w najlepszym okresie spalania 10 kg cwiczylam po 4h dziennie 
pozdrawiam

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.