- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 października 2011, 16:07
Chciałam opisać tutaj mój przypadek, bo liczę iż znajdzie się w końcu osoba, która będzie potrafiła mi pomóc. W lutym tamtego roku postanowiłam się odchudzać. Moja sytuacja jest dość dziwna - nie jestem gruba, nie mam nadwagi, jestem po prostu bardzo nieproporcjonalna. Od zawsze przeszkadzały mi nogi - właściwie to tylko one były powodem dla którego zaczełam się odchudzać. Nie planowałam jakiejś drastycznej diety, chciałam po prostu czuć się dobrze ze sobą. W maju, po wielu wyrzeczeniach i całkowitej zmianie nawyków żywieniowych z 53kg zrobiło się 46kg. Nie głodziłam się, starałam się jeść zdrowo, 5 posiłków dziennie, mniej więcej co trzy godziny. Dużo warzyw, ogólnie zdrowa żywność. Ćwiczenia "dywanowe", dużo chodzenia zamiast jazdy samochodem oraz schody zamiast windy. Starałam się, naprawdę się starałam.
Ale wcale nie podobałam się sobie, właściwie to było chyba nawet gorzej niż na początku... Jakoś w połowie maja zauważyłam, że wyglądam okropnie. Nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze. Miałam okropnie kościste plecy, wystające obojczyki i żebra, biust, mimo że wcześniej był bardzo mały - zniknał już zupełnie. Natomiast od pasa w dół zbytnio się nie zmieniło - ogromne, wręcz karykaturalnie wyglądające uda i łydki. Przy moich krótkich nóżkach efekt był komiczny.
Zaczełam zastanawiać się dlaczego... co zrobiłam źle, że tak okropnie wyglądam. Byłam zawiedziona, bo naprawdę się starałam i robiłam wszystko, by w końcu się sobie podobać, a wyszło jak wyszło. Nie rozumiem tego nadal.
W maju nie dostałam okresu, przestraszyłam się. Z drugiej strony nie wiedziałam co się dzieje - biorąc pod uwagę mój śmiesznie niski wzrost, nie powinno się to wydarzyć. Nie miałam nawet niedowagi, ważyłam prawidłowo.
Miałam dosyć płakania po nocach nad moim okropnym wyglądem, postanowiłam przerwać dietę i wrócić do dawnej wagi. Wcześniej byłam szczęśliwsza.
Zaczełam jeść, przestałam myśleć o kaloriach, ważeniu, centymetrze, nie myślałam o niczym.
Okres wrócił, ale na przełomie czerwca i lipca zaczeły wypadać mi włosy. Bardzo.
We wrześniu ważyłam już 52kg. Obecnie waże 53kg. Włosy póki co przestały wypadać.
Wiecie co jest najgorsze? Ja nadal czuję się okropnie w swoim ciele. Lepiej niż wtedy, ale nadal źle. Nie potrafię siebie zaakceptować. Wiem, że nigdy nie będę bardzo szczupła, ale chciałabym być chociaż proporcjonalna. Około tydzień temu postanowiłam znów zacząć diete, jednak tym razem bardzo powoli. Ograniczam słodycze, dużo się ruszam, póki co brak efektów, ale nawet na nie nie liczyłam - tydzień czasu to zdecydowanie za mało.
Napisałam tego posta, ponieważ pomyślałam, że może ktoś także ma podobny problem lub wie, w jaki sposób sobie z nim poradzić.
Czy w moim przypadku jest w ogóle jakikolwiek sens, aby się odchudzać? Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby chudnąć równomiernie? Naprawdę straciłam już nadzieję, że kiedykolwiek będę wyglądała dobrze.
Proszę o pomoc.
16 października 2011, 17:07