- Dołączył: 2011-04-02
- Miasto: Racibórz
- Liczba postów: 477
17 października 2011, 19:26
Hej wszystkim... mam taki okres w życiu, że nie umiem się zmobilozować... uciekam od problemów, a szczególnie od tych z wagą... tak bardzo pragnę chudnąć, mam zapał... ale czar pryska, kiedy wracam do domu... jak wytrwać w postanowieniu, jak działać 24 h na dobę, 7 dni w tygodniu, po prostu od teraz całe życie??? Zacząć raz zmieniać nawyki i wytrwać!!!
17 października 2011, 19:43
Pozwoliłam sobie zajrzeć w Twój pamiętnik i Twój brak mobilizacji może byc spowodowany zbyt restrykcyjną dietą. Weź zjedz normalne śniadanie, obiad, kolację. Wtedy dieta będzie przyjemnością, a nie karą i wracając do domu nie będziesz myśleć o łamaniu zasad, tylko o innych rzeczach - bo byłabyś najedzona. Staraj się robić kolorowe posiłki. Nie nakazuje Ci już wyrzucać tych płatków fitness (które zawierają dużo cukru, więc nie wierz w to, że one są fit...), bo możesz jeść przecież to, co lubisz.
A tak poza menu... Wyobraź sobie, że idziesz na dyskotekę i podpierasz niezadowolona ścianę, bo faceci lubią dziewczyny z krągłościami, ale wolą zatańczyć z kimś, kto nie ma nadwagi. Pomyśl o tym, że przyjdzie niedługo sylwester... Potem minie zima i z powrotem zacznie się noszenie krótkich spodenek, bikini... Jak pokażesz się ludziom, hmm?
- Dołączył: 2011-04-02
- Miasto: Racibórz
- Liczba postów: 477
17 października 2011, 19:49
moje posiłki nie są takie małe, bo "mało znaczy szybciej schudniesz", po prostu nie mam czasu na jedzienie w ciągu dnia, wszędzie noszę pudełeczka z przekąskami typu: jabłko, marchewki, ogóreczki, zamiast obiadu kanapka itp., nie wspomnę o tym, że w klasie wszyscy śmieją się ze mnie, że ja jadę na "pudełeczkach", nie wychodzę z nimi do "azjaty" (czyt. fast-food)...
nie narzekam - lubię to, nigdy nie miałam problemu z warzywami, owocami... jem w miarę dobrze, ale załamuję się, kiedy przyjdę do domu, bo wiem, że na mnie czeka batonik, potem idę na siłownię, 2 h jeżdzę na rowerze, żeby zrzucić ten bagaż... jestem zmęczona i nic mi się nie chce...
o twoim ostatnim pytaniu wolę nie wspomnieć... każdego dnia pytam sama siebie, co wtedy będzie