- Dołączył: 2011-09-18
- Miasto: Portsmouth
- Liczba postów: 3347
24 listopada 2011, 18:35
Dziewczyny,
zawsze można na Was liczyć, dlatego piszę.
Coś się ostatnio porobiło złego z moją dietą.
Od pon jestem chora (zapalenie zatok i związane z tym gadżety w postaci gorączki, kaszlu, bólu gardła etc.) I już 3. dzień świruję.
Po pierwsze- nie ćwiczę (właściwie nie ruszam się z łóżka)
Po drugie- ciągle chce mi się jeść! Podobno w chorobie nie ma się apetytu, a ja co? we wtorek zjadłam chyba 3/4 paczki biszkoptów, banana, kiwi, mandarynki, batonika musli, pół paczki chipsletten (bo kumpela przyszła i przyniosła). Konkretne tylko 2 posiłki: 2 kromki chleba i na obiad miska zupy kalafiorowej z gotowaną piersią z kurczaka jako wkładka.
Wczoraj cały dzień chciało mi się słodkiego, więc zjadłam 2 cukierki "chałwa w czekoladzie", gryz ciasta drożdżowego i batonik musli. Odmówiłam sobie za karę kolacji.
Dziś zmuszona byłam zwlec się do pracy, w której podjadłam sporo paluszków bez soli. A po powrocie zjadłam talerz spaghetti, bo było na obiad.
Przemówcie mi do rozumu. Nie chcę zaprzepaścić 9kg. Nie potrafię się powstrzymać. Było tak dobrze, nie ciągnęło mnie do słodyczy ani słonych przekąsek i co? Czy ja nigdy nie będę mogła jeść normalnie, zdrowo? Czemu nie potrafię sobie odmówić tego paskudnego jedzenia? Jak mam się ogarnąć?
A może to tylko wina tej choroby? Może rzucam się na jedzenie z powodu osłabienia/choroby? A może "zajadam" słodyczami ten nieprzyjemny stan, w ramach pocieszenia? Albo tylko usprawiedliwiam to, że wpiep..am te badziewie, chorobą?
Myślałam, że jestem silna i że panuję nad sobą... ech :(
Edytowany przez face2face 24 listopada 2011, 18:37
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 12
24 listopada 2011, 18:40
Wiesz nie wiem co ci poradzić bo mam podobny problem co zaczynam diete i schudnę jakieś 4 kilo to mam jakies napady i znowu tyje
- Dołączył: 2011-07-06
- Miasto: Zaragoza
- Liczba postów: 9117
24 listopada 2011, 18:43
Sadze ze organizm jest oslabiony i dlatego domaga sie weglowodanow bo z nich najszybciej i najlatwiej czerpie energie.
- Dołączył: 2011-09-18
- Miasto: Portsmouth
- Liczba postów: 3347
24 listopada 2011, 19:09
Chicitaa napisał(a):
Sadze ze organizm jest oslabiony i dlatego domaga sie
bo z nich najszybciej i najlatwiej czerpie energie.
Hm, też tak pomyślałam.
W czasie infekcji wzrasta zapotrzebowanie kaloryczne, prawda? I jeśli ja mam zapotrzebowanie ok. 2000 kalorii, to w czasie choroby jest wyższe. A będąc na diecie 1300-1500 kalorii organizm może nie mieć po prostu sił? W jednym z artykułów przeczytałam, że w czasie choroby:
Potrawy powinny być lekkostrawne, bogatoenergetyczne, wysokobiałkowe oraz pokrywać zapotrzebowanie na witaminy i sole mineralne. Posiłki należy komponować, korzystając z mięsa drobiowego, ryb, warzyw i owoców oraz produktów zbożowych (kasza, pieczywo, makarony). Najbardziej wskazane są potrawy gotowane na parze lub pieczone w folii. Nie zaleca się potraw smażonych, tłustych, z dodatkiem zawiesistych sosów, gdyż są ciężkostrawne i długo zalegają w żołądku.
może stąd ciągle ta wielka ochota na owoce i makaron (dzisiejsze spaghetti). a słodyczami organizm "podbił" sobie ilość kalorii?
Wybaczcie moje wywody, ale przestraszyłam się strasznie, że wrócę do takiego jedzenia, którym doprowadziłam się do 78kg... :(
- Dołączył: 2011-11-05
- Miasto: Wieszowa
- Liczba postów: 13
29 listopada 2011, 11:46
chcesz uniknąć napadów głodu,i efektu JOJO chcesz się dobrze czuć ,chcesz być syta, zacznij się zdrowo odżywiać, zafunduj swemu ciału potrzebną ilość białka, protein, węglowodanów i witamin w jednym posiłku zdrowesniadanie.info/hot polecam
Edytowany przez Bosman204 29 listopada 2011, 11:49