- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 stycznia 2012, 14:12
Dziewczyny, ja już nie wiem, co robić, jakich słów używać, żeby przemówić do rozsądku mojemu mężowi. Odżywia się beznadziejnie. Przez ostatnie 8 lat przytył ok. 11 kg. Niby nie jest to dużo, ale do niego nie dociera to, że jak będzie się tak dalej odżywiał, to za 10 lat następne kilkanaście kilo mu przybędzie, a młodszy przecież nie jest - będzie mu coraz ciężej to zrzucić, a i o choroby łatwo. W tej chwili jego BMI wskazuje mniej więcej połowę paska nadwagi. Nie martwi mnie jednak jego waga, bo podoba mi się zawsze i wszędzie, ale martwi mnie jego stosunek do jedzenia.
Nie je warzyw prawie żadnych - jedynie do obiadu coś tam czasem zje, jakiegoś pomidora, kukurydzę z puszki, czy fasolkę lub brokuła - w ilościach pożal się Boże - naprawdę znikomych.
Nie ufa zbyt nowościom kulinarnym, ciężko go przekonać żeby zjadł coś nowego, czego do tej pory nie jadł.
Mleka nie toleruje, na produkty mleczne patrzeć nie może - chociaż nie wiem, czy kiedyś próbował (twarogi, kefiry, jogurty - zapomnij!, jedyne co - to żółty ser)
Kanapki u niego istnieją tylko z masłem i szynką. Za to wcina na kolację zazwyczaj 4 tosty z pieczarkami i serem.
Uwielbia pierogi, jego mamusia mu robi, ma zamrożone i je np. na śniadanie.
Jedyne, co normalnie w miarę jada to obiady, ale to dlatego, że ja robię dla nas obojga i staram się, aby były zdrowe. Przesadnie chudych za to nie zje, woli np. kurczaka smażonego w panierce zamiast duszonego w ziołach.
Je jeszcze parówki, jajka, ryby... i to chyba wszystko.
Chciałabym, aby się zdrowo odżywiał. Naprawdę. Tlumaczę mu, proponowałam, że mu ułożę menu ale zainteresowanie średnie, mówię mu że pierogi mają tyle i tyle kalorii i żadnych wartościowych składników, prawie podobnie tosty - że nie powinien się tak obżerać na kolację. Mam jednak wrażenie, że do niego to nie dociera.
Jakich słów użyć, co mogę mu zaproponować, żeby jadł bardziej zdrowo? Żeby przestał robić sobie tluste pierogi, naleśniki (też!), żeby nie zapychał się tymi tostami codziennie?
Ach, jedyne co do niego dotarło, to że powinien jeść częściej (bo często jadał właśnie tylko 3 x dziennie w czasem nawet 2x dziennie, bo nie jadał śniadania), ALE... nie dotarło do niego, że te 5 posiłków to 3 większe i 2 przekąski... zamiast tego teraz je np... 2 porcje pierogów, zamiast jednej.
Ja już nie wiem, co może na niego podziałać. Wyjątkowo oporny osobnik. Czy Wy miałyście też problem z przekonaniem partnerów do przejścia na zdrową dietę? Czy odpuściłyście? Czy Wam się udało? A może to ja robię wszystko źle i powinnam inaczej postępować? Tylko jak? Od razu dodam, że na siłę nie będę go do niczego zmuszać, racji żywnościowych ucinać, obiadów nie gotować - nie potrafię tak. Chcę dbać o niego, ale chcę mu przemówić do rozumu, a nie traktować jak małe dziecko.
Szukam inspiracji u Was, bo już mi witki opadają.
Z góry dziękuję za pomoc :):)
6 stycznia 2012, 14:22
6 stycznia 2012, 14:33
6 stycznia 2012, 14:33
6 stycznia 2012, 14:35
6 stycznia 2012, 14:39
6 stycznia 2012, 14:41
Edytowany przez aguuniek19888 6 stycznia 2012, 14:44
6 stycznia 2012, 14:50
6 stycznia 2012, 14:51
Edytowany przez ff67e016c22f93b8366f7d7578d6046e 6 stycznia 2012, 15:02
6 stycznia 2012, 14:52