31 stycznia 2012, 21:58
Dobry wieczór!! :)
Mam taki dziwny problem, a mianowicie będę chodzić już 3 miesiąc na silownię, (zakupiłam już 3 karnet ) i szczerze powiem to nie wiem czy mi się to opłaca... Zaczęłam chodzić na siłownię i być na diecie na początku grudnia wtedy ważyłam 63 kg - od tego momentu ubyło mi 3 kg może nawet 2,8. I zastanawiam się co robię źle - wiem, że powinnam jeść 5 posiłków dziennie o wyznaczonych porach ,pić dużo wody - zwykle nawet do 3 l dziennie ( piję też czerwoną herbatę). Nie jestem na jakiejś drastycznej diecie - myślałam ,że jak zmniejszę porcje i zredukuję fast foody i słodycze, to będę widziała efekt. A tak nawet nie chce mi się już odchudzać - ja zupełnie nie widzę efektu. Trener na siłowni na moje pytanie dotyczące zgubienia 5 kg w miesiąc stwierdził, że dla mnie byłoby to za dużo i lepiej wolniej a trwale... Ale kurcze, to jest MIESIĄC. Poza tym zdarzały mi się grzeszki - tak wiem były imprezy i gastro ale po 2-3 dniach zawsze wracałam do wagi tej mniejszej i myślałam , że będę nadal gubić kg :/ Tydzień temu, pierwszy raz od 3 miesięcy zajadałam w nocy, bo stresowałam się egzaminem - a moja waga ( o dziwo ) zmalała - nie rozumiem...
Mój trening na siłowni wyglądał tak, że przez dwa miesiące chodziłam prawie codziennie , dzień odstępu czy dwa między siłowymi a aerobami. Natomiast od jakiś 2,5 tygodnia chodzę na same aeroby plus spinning. Teraz prawie codziennie tam jestem wieczorem i z jednej strony zawsze następnego dnia waga rano na czczo jest mniejsza, ale z drugiej strony boję się, że przy tak częstym chodzeniu na spinning moje mięśnie się powiększą itp.
Nie wiem co mam robić, załamana jestem moja waga stoi w tym samym miejscu od dawna - 3 kg w 2 miesiące to porażka.Wiele znajomych po miesiącu chudło 6-7 kg nei chodząc na siłownię..
Poradźcie mi, albo dajcie kopa. Proszę
Dziś ważyłam 60,2 i mam 171 cm
PS Wgl sądzę , że jestem osobą grubokościstą( nei wiem czy to coś zmienia czy nie...)
- Dołączył: 2011-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 816
31 stycznia 2012, 22:01
ale dobrze ważysz, nie oczekuj szybszych rezultatów jak masz wagę w normie. powinnaś się cieszyć że waga spada
31 stycznia 2012, 22:01
171 cm i 60,5 kg???! ja chce chociaż 69;)
- Dołączył: 2011-11-07
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 208
31 stycznia 2012, 22:02
60.2 171 cm - marzenie niejednej dziewczyny!?!?!?!?!?!?!
31 stycznia 2012, 22:02
Nie ma czegoś takiego jak grubokościstość; to usprawiedliwienie wymyślone przez zakompleksione osoby, które nie mogą schudnąć. No i jakoś tak przyjęło się w kulturze.:D
Co do Twojego nie-chudnięcia.. Podałabyś może przykładowy jadłospis? Może dałoby radę coś zredukować.
Wydaje mi się, że może chodzi o brak błonnika?
Nie, nie wiem, naprawdę. A w cm też nie ma różnicy? Bo to może mięśnie po prostu tyle ważą.
31 stycznia 2012, 22:06
kalinka1984 napisał(a):
60.2 171 cm - marzenie niejednej dziewczyny!?!?!?!?!?!?!
domyślam się, że tak jest, ale hmm wg osób które znam ( są to osoby o szczerzej opinii) wyglądam tak samo jak ważąc 69 kg .
Ważyłam tyle w zeszłym roku, ale przydarzyło się coś nieprzyjemnego dla mnie i szybko schudłam - to był skutek.... Ja nie widzę żadnej róznicy.
Przepraszam , jeśli ktoś pomyśli , że jestem jakaś upośledzona - ale chcę dojść do 56 kg i zakończyć.
- Dołączył: 2011-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 816
31 stycznia 2012, 22:09
vikia, jeśli dużo ćwiczyć weź pod uwagę, że mięśnie również ważą :) poza tym nie sugeruj się wagą, waga to narzędzie, a nie cel, w momencie gdy stoi, centymetry mogą lecieć! :)
- Dołączył: 2009-05-17
- Miasto: Brisbane
- Liczba postów: 2384
31 stycznia 2012, 22:12
A może spadasz z centymetrów?
Ja mam dokładnie to samo. Chodzę na siłownię, zdrowo się odżywiam, nie jem słodyczy, fast foodów, niczego co można by uznać za 'niezdrowe'. Od miesiąca schudłam kilogram. Za to spodnie lecą, mieszczę się w ciuchy sprzed przynajmniej roku, moje ciało robi się jędrniejsze itd.
Wiem, mnie też irytuje, że nie widzę nic na wadze, ale centymetry są dla mnie ważniejsze. Pamiętaj - mięśnie są cięższe niż tłuszcz. Waga to nie wszystko.
31 stycznia 2012, 22:17
Lenag0 napisał(a):
Nie ma czegoś takiego jak grubokościstość; to usprawiedliwienie wymyślone przez zakompleksione osoby, które nie mogą schudnąć. No i jakoś tak przyjęło się w kulturze.:DCo do Twojego nie-chudnięcia.. Podałabyś może przykładowy jadłospis? Może dałoby radę coś zredukować.Wydaje mi się, że może chodzi o brak błonnika? Nie, nie wiem, naprawdę. A w cm też nie ma różnicy? Bo to może mięśnie po prostu tyle ważą.
W cm jest różnica drobna :/ Zastanawiam się czy nie przebadać się pod względem hormonalnym, ale robiłam niedawno takie badania i wszystko było w porządku...
A co do jadłospisu.:
śniadanie przed uczelnią -jogurt naturalny z musli albo z samymi płatkami owsianymi lub z zarodkami pszennymi
II śniadanie na uczelni- jogurt naturalny albo jabłko
obiad ( zwykle na uczelni ) - sałatka zrobiona w domu albo coś kupionego na uczelni ( też zwykle sałatka)
później zwykle jem jakąś kanapkę z chleba ciemnego z serem ( >.< i ogórkiem albo z szynką albo pomidorem, co mam w domu)
po siłowni - jakiś jogurt albo serek wiejski albo kanapka z ciemnego pieczywa z szynką
chodząc na zakupy wybieram zwykle jogurty naturalne, serki chude białe, granulowane wiejskie light, tuńczyka ( mogę jeść niezliczone ilości), jem też brokuły, jakieś inne warzywa ( dziś na przykład na obiad 'papka' warzywna )
dziś zjadłam - śniadanie -> jogurt naturalny (mały) z zarodkami pszennymi
na uczelni-> jogurt naturalny mały
obiad -> 2 miseczki małe warzyw z patelni
po siłowni -> jogurt naturalny z zarodkami pszennymi
nie wiem, może za dużo jogurtów jem i nabiału... jem też ryby pieczone w piekarniku...
- Dołączył: 2011-10-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 816
31 stycznia 2012, 22:19
vikia, moim skromnym zdaniem, jesz za mało, mało treściwy obiad, kiepskie śniadanie.. no ale ekspertem nie jestem :)