Na dobranoc napiszę posta. Potrzebuję. Coś się zmienia i tracę kontrolę.
Jakoś tak, delikatnie... Wyrzucę z siebie rzeczywistość.
Jestem na diecie od września ubiegłego roku. Idzie mi dobrze, nie narzekam na to.
Niestety w mojej głowie zaczyna się coś zmieniać.
Z początku to wypierałam. Wypierałam dość mocno... Ale ile można? Nie jestem aż taka silna,
Nienawidzę siebie bo nigdy nie będę dość dobra,
Ciągle piję kawę przed samym snem, kaw dziennie jest ponad 6.
Nie wypijam dość wody, skóra jest mało elastyczna, pojawiają się osłabienia, krew z nosa, zawroty głowy.
Włosy nigdy nie cieszyły się kondycją ale teraz wypadają dużo bardziej.
Pojawia mi się ochota na rzeczy zakazane gdy stres sięga zenitu.
Mam taką obsesję na punkcie żywienia, że nawet gdy jem 'ponad limit' jest to suszona żurawina, wafle ryżowe, pestki dyni.
I nie, nie wstaję z krzesła i nie idę po batonika. Jem posiłek a do posiłku dodatki, jakbym nie mogła się zaspokoić.
A potem pękam z przejedzenia, obżarstwa. I wyrzuty sumienia. A chyba to wystarcza, żeby światełko się zapaliło, ponoć.
Depresja mi powraca. Pocięłam się niedawno po kłótni z facetem, który był zmęczony i odmówił seksu gdy mieliśmy wolne mieszkanie na całą sobotę. Histeria i panika, że nie jestem ładna, że nie dość dobra. Że on wcale nie chce, że mnie nie dotyka.
Z drugiej strony? Nie umiem dojść sama ze sobą. Ciało się zmieniło. Między nogami mam tyle wolnego miejsca, nie umiem się dotknąć. Chcę odczuć przyjemność i z nim i z sobą, a nie potrafię.
Napady agresji, smutku, radości, apatii. Marnie idzie mi ze szkołą, nie zdam matury, ojciec się wścieknie, za to, co mu robię, ma wymagania, chcę dla mnie dobrze, zawalam dietę bo przestaje zależeć mi na życiu, nie akceptuję siebie. Mam ochotę zdradzić faceta, tylko dlatego, żeby zobaczyć, czy nie może być lepiej. Gdzieś indziej, daleko, inaczej.
Nie czeka mnie nic. On bez pieniędzy, na totalnej granicy. Nie będziemy mieć dzieci, taki los. Moje życie nie jest poukładane i jestem totalnie sama. Mam tylko jego, który dodaje mi problemów, muszę przyznać.
Napisze ktoś - terapia, migiem! Tak, wiem, jestem już zapisana i za dwa tygodnie czeka mnie spotkanie. Może lepiej się zabić?