30 lipca 2012, 08:53
Co niedziele chodzę do babci na obiad,ale tym razem postanowiłyśmy sobie z mamą i babcia pójść na sushi.Niby takie nic,bo to przecież tylko ryba, trochę ryżu.Nie najadłam się tym zupełnie,więc pomyślalam że jedna sajgonka nie zaszkodzi.Za jedna sajgonką poszły kolejne 2 porcje (1 porcja=5 sajgonek).Następnie wypad do cukierni ktory skonczył się pochłonięciem ponad 6 kawałków ciasta (kawałki były naprawdę spore),2 drożdżówek serowych z ciasta fr.Nie wiem co mnie napadlo ale potem zjadłam jeszcze 4 tortille z baru,kuksu,2 hamburgery,loda liona,pare cukierków,kit kata, białą czekolade,paczkę płatków,chipsy, ok 8 bułek i pierogi ruskie. Nie zadawajcie pytań jak zdołałam tyle zjeść.Bylo mi pod koniec dnia okropnie niedobrze,ledwo sie ruszałam ale mimo to ciągle jadlam.Jestem strasznie zła na siebie.
Przed chwilą po załatwieniu wszystkich potrzeb w toalecie oraz na czczo,weszłam na wage.To był błąd, bo przytyłam 2 kg.To możliwe?! po jednym dniu 2 kg do przodu?!
30 lipca 2012, 10:26
Poczułam sie pelna po 2 porcji sajgonek.A potem wpychałam w siebie na chamca.Jedzenie-pół godziny przerwy-jedzenie.
30 lipca 2012, 10:30
KiiRa napisał(a):
Czyli wg Ciebie jeden taki wyskok przesadza o tym czy rodzina jest patologiczna czy nie?
Tak. Bo patologia to nie tylko picie wódki- ale także to jeśli nikt nie reaguje, gdy dziecko z zaburzeniami odżywiania dostaje napadu. To tak jakbyś poszła z narkomanem na imprezę, kupiła mu piwo, następnie działkę koksu i szprycę. Brzmi już bardziej patologicznie? Bo to ten sam mechanizm, w którym twoja rodzina nie potrafi/nie chce ci się postawić i pomóc.
EDIT: i nie piszę tego ze złośliwości czy chęci dokopania ci. Jeśli chcesz wyjść z tego to musisz wiedzieć na kogo możesz liczyć i od kogo uzyskasz wsparcie. A jak od nikogo to powinnaś znaleźć taką osobę, albo uświadomić swoją rodzinę z jakimi problemami się zmagasz.
Edytowany przez Nairobi 30 lipca 2012, 10:44
30 lipca 2012, 10:58
Tylko moja rodzina uważa że samo odchudzanie to choroba psychiczna,bo normalny człowiek o diecie nie myśli, je normalnie wszystko na co ma w danej chwili ochotę.
30 lipca 2012, 11:10
LeiaOrgana7 napisał(a):
Ale zmyślasz.
Skoro tak twierdzisz -.- Wiesz lepiej widocznie ;)
30 lipca 2012, 11:10
KiiRa napisał(a):
patuus napisał(a):
To jedzenie, ktore jeszcze Ci sie nie strawilo. Odczekaj pare dni ;)ALe masz spust dziewczyno!
Zapomnialam dodać że na wieczór wzięłam pare tabletek przeczyszczających,żeby lepiej mi to poszlo z rana.Myslisz że dalej to jedzenie siedzi we mnie? Sądziłam że sie pozbyłam większości...
mam tak samo,mimo iz mam bolesci jem dalej...porazka ;/
ale do rzecy,dziewczyno,po takich napadach czlowiek puchnie,odklada mu się woda - zważ sie jutro,a dzisiaj sie nie przejmuj.Duzo pij to jutro bedziesz jak nowa ;)
- Dołączył: 2012-02-04
- Miasto: Berlin
- Liczba postów: 2434
30 lipca 2012, 11:11
ja zawsze po kompulsie mam 2 kg więcej, ale dla mnie kompuls to nietety 1/8 tego, co Ty zjadłas. dietkując, waga u mnie wraca do normy po około 4 dniach.
30 lipca 2012, 11:13
jeśli to twoje zdjęcie w awatarze, to dobrze, że troche pojadłaś i Ci przybyło. jesteś chudziutka, jedz więcej! co nie równa się z tym, że aż tyle, no, ale pozwól sobie na więcej jedzenia w ciągu dnia a nie tylko pierś z kurczaka i warzywa. ja po 7miesiącach miałabym odruchy wymiotne na samą myśl o cały czas tym samym obiedzie :| swoją drogą- masakra, dziewczyno gdzieś ty zmieściła tyle żarcia? :O ja myślałam, że to ja mam kompulsy, ale ja wciągam jedynie miske płatków, kromke chleba, 5kostek czekolady, 2 cukierki i mam dość :O ale od czasu kiedy jem mniej ale to na co mam ochote- czyli chce słodkie-zjem, ale z umiarem - nie mam w ogóle kompulsów. także pomyśl nad tym, żeby częściej jeść słodkie czy co tam chcesz. oczywiście nie codziennnie. Z UMIAREM :)
30 lipca 2012, 11:13
Nairobi napisał(a):
KiiRa napisał(a):
Czyli wg Ciebie jeden taki wyskok przesadza o tym czy rodzina jest patologiczna czy nie?
Tak. Bo patologia to nie tylko picie wódki- ale także to jeśli nikt nie reaguje, gdy dziecko z zaburzeniami odżywiania dostaje napadu. To tak jakbyś poszła z narkomanem na imprezę, kupiła mu piwo, następnie działkę koksu i szprycę. Brzmi już bardziej patologicznie? Bo to ten sam mechanizm, w którym twoja rodzina nie potrafi/nie chce ci się postawić i pomóc. EDIT: i nie piszę tego ze złośliwości czy chęci dokopania ci. Jeśli chcesz wyjść z tego to musisz wiedzieć na kogo możesz liczyć i od kogo uzyskasz wsparcie. A jak od nikogo to powinnaś znaleźć taką osobę, albo uświadomić swoją rodzinę z jakimi problemami się zmagasz.
zgadzam się,ale mowie tu na Swoim przykładzie - jak ktos mnie upomina,ze jem jak swinia to się kłoce i i tak jem nawet jeszcze więcej, bo to przzeciez nie codziennie.
30 lipca 2012, 11:13
Nairobi napisał(a):
KiiRa napisał(a):
Czyli wg Ciebie jeden taki wyskok przesadza o tym czy rodzina jest patologiczna czy nie?
Tak. Bo patologia to nie tylko picie wódki- ale także to jeśli nikt nie reaguje, gdy dziecko z zaburzeniami odżywiania dostaje napadu. To tak jakbyś poszła z narkomanem na imprezę, kupiła mu piwo, następnie działkę koksu i szprycę. Brzmi już bardziej patologicznie? Bo to ten sam mechanizm, w którym twoja rodzina nie potrafi/nie chce ci się postawić i pomóc. EDIT: i nie piszę tego ze złośliwości czy chęci dokopania ci. Jeśli chcesz wyjść z tego to musisz wiedzieć na kogo możesz liczyć i od kogo uzyskasz wsparcie. A jak od nikogo to powinnaś znaleźć taką osobę, albo uświadomić swoją rodzinę z jakimi problemami się zmagasz.
zgadzam się,ale mowie tu na Swoim przykładzie - jak ktos mnie upomina,ze jem jak swinia to się kłoce i i tak jem nawet jeszcze więcej, bo to przzeciez nie codziennie.