Temat: No i co?

 Ćwiczę regularnie od ok półtora miesiąca (od początku sierpnia wpisuję w pamiętniku wszystkie ćwiczenia).
Diety konkretnej nie stosuję, jem mało pieczywa (np 2 kromki dziennie, lub jedną bułkę, sporadycznie więcej). Nie jem ziemniaków, makaronu, ryżu, już nie wspomnę o rzeczach typu zapiekanka, pizza, frytki (nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam)
Jem dużo owoców, lubię warzywa. Niestety ciągnie mnie strasznie do słodkiego, podżeram czasem jakieś ciastko, albo kupuję drożdżówkę z serem (z biedronki) do pracy albo rogala z czekoladą... Ale też nie jakieś ogromne ilości!
No ale. Efektów... brak. Może trochę sylwetka się "wyładniła". Waga - stoi na 58. Centymetry? Ani o jeden nigdzie nie ruszyło. Może na buzi trochę schudłam (albo sobie wmawiam).
No i co teraz? Powoli wymiękam. Już nie wiem, co robić. Może jednak jakaś dieta - cud?
5 kilogramów do szczęścia.....:/

No to jeszcze swoje przykładowe menu podaj.
Oj :( A masz za sobą jakieś diety-cud, że Twój organizm tak się wzbrania przed utratą wagi?
Diety cud, hm.. Kiedyś przebrnęłam przez kopenhaską, była wstępem do dalszego odchudzania (ok 2 lata temu).
od tego czasu jem mniej węglowodanów typu pieczywo, makaron, itd. Staram się nie jeść tłustych rzeczy.
Menu z dziś? Takie trochę chaotyczne, dziś miałam dzień bez czasu na przygotowanie posiłku
1) ok 10ta: kromka chleba z pastą sojową, kotlet mielony z wołowiny z kaszą gryczaną (nieduży, wczorajszy;), kawałek (ok 50gr) kiełbasy węgierskiej
2) ok 13ta zupa warzywna Profi z paczki (nie mialam czasu na obiad), kotlet (ostatni;) - nie zjadłam więcej bo spieszyłam się do pracy!
3) ok 16ta brzoskwinia i jogurt 0% truskawkowy z biedronki
4) ok 18.30 kromka chleba z pastą sojową (wykończyłam:), kawałek kiełbasy węgierskiej (ok 50gr, wykończyłam), resztka surówki z kapusty (kapusta, por, trochę jogurtu), kawałek (może 40gr) białego twarogu 0%.

edit: aha i po ćwiczeniach 1/3 puszki brzoskwiń.... (ok. 21wsza)
ćwiczę od 29 czerwca, waga początkowa 61.8 dziś 61.5, przez 2 m-ce schudłam 0.3 kg. :( Mam gorzej :( 

Angelita napisał(a):

Diety cud, hm.. Kiedyś przebrnęłam przez kopenhaską, była wstępem do dalszego odchudzania (ok 2 lata temu).od tego czasu jem mniej węglowodanów typu pieczywo, makaron, itd. Staram się nie jeść tłustych rzeczy.Menu z dziś? Takie trochę chaotyczne, dziś miałam dzień bez czasu na przygotowanie posiłku1) ok 10ta: kromka chleba z pastą sojową, kotlet mielony z wołowiny z kaszą gryczaną (nieduży, wczorajszy;), kawałek (ok 50gr) kiełbasy węgierskiej2) ok 13ta zupa warzywna Profi z paczki (nie mialam czasu na obiad), kotlet (ostatni;) - nie zjadłam więcej bo spieszyłam się do pracy!3) ok 16ta brzoskwinia i jogurt 0% truskawkowy z biedronki4) ok 18.30 kromka chleba z pastą sojową (wykończyłam:), kawałek kiełbasy węgierskiej (ok 50gr, wykończyłam), resztka surówki z kapusty (kapusta, por, trochę jogurtu), kawałek (może 40gr) białego twarogu 0%.edit: aha i po ćwiczeniach 1/3 puszki brzoskwiń.... (ok. 21wsza)

 

Twoje menu jest odpowiedzią na Twoje pytanie.. Większość z tego, to śmieciowe jedzenie.

Jaki to był chleb? Pełnoziarnisty czy pszenny?
Kiełbasa, jogurt 0%, twaróg 0%- totalne dno.
A gdzie białko? Jakiś tłuszcz?

Pasek wagi
czesc...niewiem czy pijesz wode mineralna ale ja ostatnio 4 litry conajmniej złopie dziennie i wyciskam do niej sok z cytryny...trudno mi cokolwiek powiedziec ale spróbuj pic wiecej bo to ma duze znaczenie....jak masz ochote na słodkie to moze wafel ryzowy sa z polewa czekoladowa i inna mi smakuja czasem apetyt na slodkie mozna ujarzmic tylko nie opakowaniem całym ale 1-max 2 szt. zeby sie nazywało...ja odrzucilam chleb i zawsze jak go nie jem to spada waga...jesli juz jesc to moze rzadko i tylko na sniadanie...niewiem ile cwiczysz ale ja przynajmniej 50 minutna rowerku i efekty na razie sa zobacze jak bedzie w nastepnym tyg bo w pierwszym zawsze waga bardziej spada....to chyba tyle...aga

To proste -Zjadasz wiecej niż spalasz..tyle ,,,innej odpowiedzi nie ma;-) chodzi tu o kalorie ,jesli spalisz na siłce dajmy 500 a zjadłas 2500  to biorąc zapotrzebowanie organizmu 1500, fakt że oprucz siłowni tez kalorie spalasz wiec liczmy 500 to spalając na siłce 500 wychodzisz na czysto. A wiec ani nie chudniesz ani nie tyjesz;-)zmniejsz dzienną dawke o 500 kalori i zaczniesz chudnąc;-)powodzenia.

Według mnie jesz całkiem sporo i w menu masz sporo kalorycznych rzeczy - kiełbasa, kotlety z czerwonego mięsa z kaszą. 
A zupa z paczki i produkty 0% to sama chemia, zero zdrowia...
Nie liczyłam dokładnie Twojego bilansu kalorycznego (no i nie podałaś ilości, więc trudno ocenić), ale tak na oko wychodzi mi ponad 2000 kcal. To jednak zbyt dużo, skoro ćwiczysz dziennie tylko godzinę (podczas takiego treningu spalasz najwyżej z 400 kcal, a  ponad 1600 pozostaje do dyspozycji organizmu - to wystarczająco, by trzymał wagę) . Jedz lżej i zdrowiej, a to pomoże. 

Isabelle69 napisał(a):

Twoje menu jest odpowiedzią na Twoje pytanie.. Większość z tego, to śmieciowe jedzenie.Jaki to był chleb? Pełnoziarnisty czy pszenny?Kiełbasa, jogurt 0%, twaróg 0%- totalne dno. A gdzie białko? Jakiś tłuszcz?

chleb orkiszowy
jak to, gdzie białko, gdzie tłuszcz...? najłatwiej namarudzić, prawda?
to było przykładowe menu z jednego dnia, podkreśliłam, że nie miałam zbyt dużo czasu na zabawę w gotowanie. Ale co ja się będę tłumaczyć :)

raspberrylips napisał(a):

Według mnie jesz całkiem sporo i w menu masz sporo kalorycznych rzeczy - kiełbasa, kotlety z czerwonego mięsa z kaszą. A zupa z paczki i produkty 0% to sama chemia, zero zdrowia...Nie liczyłam dokładnie Twojego bilansu kalorycznego (no i nie podałaś ilości, więc trudno ocenić), ale tak na oko wychodzi mi ponad 2000 kcal. To jednak zbyt dużo, skoro ćwiczysz dziennie tylko godzinę (podczas takiego treningu spalasz najwyżej z 400 kcal, a  ponad 1600 pozostaje do dyspozycji organizmu - to wystarczająco, by trzymał wagę) . Jedz lżej i zdrowiej, a to pomoże. 


Może powinnam zacząć więcej uwagi przywiązywać do tego co jem;) Prowadzę nieregularny tryb życia i często nie mam po prostu czasu fajnie gotować.. Stąd te zupy z paczki. I zjadanie tego co się ma pod ręką... Jednak dobrze, jak ktoś z zewnątrz zwróci uwagę, że nie jem dobrze. A wydawałoby się, że nie jem wcale aż tak dużo...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.