- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 grudnia 2012, 22:11
nigdy nie potrafiłam traktować jedzenia naromalnie. Do ok. 12 roku byłam strasznym niejadkiem. Nawet słodyczy nie lubiałam. Pamiętam mój największy koszmar z dzieciństwa: mama z łychą wpychającą mi żarcie, albo teksty;" nie odejdziesz od stoły dopóki tego nie zjesz" oczywiście potrafiłam tak siedzieć godzinami nad jedzeniem i płakać... latali po lekarzach, faszerowali mnie chemią ale dużo to nie dawało...
Przyszedł czas dojrzewania. Przytyło mi się "tu i tam" jak to zwykle bywa u dziewczynek w tym wieku.
Dla mnie było to coś dziwnego, bo zawsze byłam strasznym chuudzielcem (wręcz patykiem) i czułam się grubo. (teraz nie mam pojęcia dlaczego? nie miałam ani pół kg za dużo. ważyłam 35kg/154)
Jadłam coraz więcej. Mam wrażenie, że zaczęłam nadrabiać za te wszystkie lata.
Jak miałam 15 lat zaczęłam się odchudzać. Nie muszę tłumaczyć jak te diety wyglądały. Tydzień głodu - tydzień żarcia. Przez te lata przytyłam i teraz ważę 52/158cm
Nie muszę pisać chyba jak się czuję. Wiem jedno - długo to ja tak nie pociągne.
Odchudzam się cały czas. Oszukuję wszystkich na około. Wciskam kit, że chcę się zdrowo i ekologicznie odżywiać, nie wspominając nic, że tak naprawdę chodzi mi o schudnięcie.
Czuję, że to wszystko mnie już przerasta. Ostatnio nawet zrezygnowałam z wigilii klasowej, żeby uniknąć jedzenia, a dzisiaj i tak się nażarłam. Pewnie przez święta przytyje, a potem znowu zaostrzę dietę. Do momentu kolejenej wpadki.
Do tego dochodzą inne problemy, które dodatkowo pogarszają całą moją sytuację. Nawet nie mam o tym z kim pogadać. Dlatego piszę tutaj i mam nadzięję, że ktoś mi doradzi co robić.
Z resztą sama ta sytuacja: jutro wigilia, święta, a ja przynudzam na Vitalii i zastanawiam się ile kg przytyję, ile powinnam schudnąć itp.
ps: teraz mam 18 lat (aż wstyd się przyznać - na te głupoty, które wyprawiam)
Edytowany przez modernaa 23 grudnia 2012, 22:21
23 grudnia 2012, 22:35
23 grudnia 2012, 22:43
wiem, że to nienormalne, dlatego szukam pomocy.Ale lekarz podpada.moim zdaniem unikanie spotkań, bo tam jest jedzenie to już podstawa do zakwalifikowania na jakieś zaburzenia psychiczne, do tego kompulsywne jedzenie. także polecam lekarza.
23 grudnia 2012, 22:45
dlaczego?chociaż jestem prawie pewna, że usłysze takie argumenty, których nie uda mi się przebić, ale mówię z autopsji - lekarz pomaga.wiem, że to nienormalne, dlatego szukam pomocy.Ale lekarz podpada.moim zdaniem unikanie spotkań, bo tam jest jedzenie to już podstawa do zakwalifikowania na jakieś zaburzenia psychiczne, do tego kompulsywne jedzenie. także polecam lekarza.
pewnie pomaga ale musiałabym powiedzieć o moich problemach mamie, a wtedy nie miałabym już życia.
Poza tym mieszkam teraz w dość małym mieście (niestety) i obawiam się, że byłby duży problem ze znalezieniem lekarza
Edytowany przez modernaa 23 grudnia 2012, 22:45
23 grudnia 2012, 22:51
co bym nie ćwiczyła i tak zażre efektyA co ćwiczysz i jak długo?trochę marne efekty samych ćwiczeńNo to ćwicz :)) bez dietki :D
Beznadziejne tłumaczenie... Tak poza tym coś jest chyba nie tak z Twoja głową skoro uważasz ze 158/52kg to dużo. Ja też mam tyle wzrostu i wage niewiele niższa (49-50), a otoczenie uważa mnie za chudzielca. Jak mialam ok 52 to tez nie czułam sie grubo ani nikt mnie tak nie postrzegał. Chcesz wyjść z pułapki.. idź do psychologa. To wszystko co można Ci polecić.
23 grudnia 2012, 22:55
23 grudnia 2012, 22:59
23 grudnia 2012, 23:09
23 grudnia 2012, 23:41
Dla mnie chyba najlepszym sposobem wyjscia z takich sytuacji jest nie interesowanie sie jedzeniem. Przed dieta przytylam bo sie napalalam na zarcie, planowalam co ugotujem, co upieke, co zjem w restauracji. Na urlopie moj Luby sie wkurzal bo ja musialam zawsze zjesc cos dobrego, ladne sniadanko, pozadna kolacje. Teraz podchodze do tego na luzie. Jem co daja i kiedy daja. Jak jest pelna lodowka w domu to super, mozna zrobic ladne sniadanko a jak jest tylko ser i chleb to tez dobrzem zje sie i po sprawie. Teraz chyba po raz pierwszy od lat nie robilam stresu na urlopie. Jak wstalismy rano i bylo co jesc to git a jak dopeiro o 15 cos wpadlo do paszyzcz to tez ok.Wrzuc na luz poprostu:)
23 grudnia 2012, 23:47
daisyxoxo !
w takim razie co robić?
mam zamiar od jutra zacząc od nowa.
wyluzować. jeść normalnie.
tylko nie wiem jak? liczyć posiłki? kalorie?
olać wszystko i jeść jak mam chęci?
w sumie to i tak muszę sobie gotować sama, a cięzko i dużo jeść nie lubię,
kurcze problem, ze ja już nie wiem co to znaczy odżywiać się normalnie.
Niby udaje mi się czasem trzymać zdrową dietę (nie odchudzającą) ale wysztko mam tak dokładniutko poobliczane zgodnie z zapotrzebowaniami itp. że nie wiem czy to do końca jest normalne odżywianie się.. "takie życie pod kontrolą"
24 grudnia 2012, 00:06