25 czerwca 2013, 21:43
Nie dam rady. Po prostu ciągle się obżeram, nie potrafię schudnąć. Ostatnio obżeram się tak, że boli mnie żołądek, już nie mogę, ale i tak w siebie wpycham..:| Nie będę się rozpisywać co i jak dokładnie, cieszę się tylko, że nie wymiotuje, bo wiem że to by było jeszcze większe bagno, a to co już we mnie siedzi niszczy mi życie:( Do rzeczy.. Istnieją jakieś grupy wsparcia w realu do których można się zapisać? Czy warto iść do psychologa, żeby mi pomógł? Ciągle tyje, zażeram emocje. Mieszkam z chłopakiem i wszystko przed nim ukrywam, potrafię opróżnić lodówkę kiedy jest w pracy i iść na zakupy zanim wróci, żeby się nie zorientował, ciągle jem przed nim ukradkiem byleby nie widział:( (ogólnie związek dla mnie szczęśliwy, o wszystkim z nim rozmawiam, a to jest jedyna rzecz, którą przed nim ukrywam i źle się z tym czuje, mam poczucie winy) Czy ktoś kiedyś był u jakiegoś specjalisty z tym problemem i mu pomógł?
- Dołączył: 2013-06-01
- Miasto:
- Liczba postów: 49
26 czerwca 2013, 12:42
Tez mam taki problem... ukrywam przed rodzina takie napady... wg nich "ja takicb rzeczy nie jem". Boje sie ze jeszcze bardziej przytyje... to jest jak nalog... nie wiem co robic...
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Oslo
- Liczba postów: 328
26 czerwca 2013, 18:04
Dziewczyny, uważajcie, ja na takich napadach obżarstwa na emocje przytyłam swego czasu 20 kg. Byłam gruba, świat mi się walił, miałam ciężką depresję, chciałam umrzeć. W końcu zabrałam się za siebie i zrzuciłam wszystko. Kupiłam rower stacjonarny i zmotywowałam się nim do ćwiczeń i diety, z dnia na dzień skończyłam z napadami, schudłam, także da się. Róbcie wszystko, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, w której ja byłam. Takie jedzenie nie prowadzi do niczego dobrego.
26 czerwca 2013, 22:57
BroscienceBuster napisał(a):
Rób tak dalej, a chłopak Cię rzuci. Nikt w dzisiejszym świecie nie ma czasu na martwienie sie problemami psychicznymi (bo niestety tak to trzeba nazwać) innych osób.
Nie wiem ile masz lat kolego, ale wiedz, że w poważnym związku (nie dwójki gimnazjalistów) ludzie martwią się o siebie nawzajem. Związek to nie tylko motyle w brzuchu, seks i randki, to również wspólne zmartwienia, to pomoc kochanej osobie, kiedy ta ma problem. Jeśli mój facet nie miałby czasu na martwienie się moimi problemami, to nie musiałby mnie nawet rzucać - sama bym odeszła. Bo to jest właśnie dojrzała miłość - wsparcie i zrozumienie. Na brak czasu to są panienki na telefon i inne galerianki.
I jeszcze to "straszenie" chłopak cię rzuci - jakby to było najgorsze co może dziewczynę spotkać.
Big Mac zdrowszy niż porcja makaronu? Makaron al dente, nawet biały, ale z semoliny, nie jest tak tuczący jak dmuchana buła i smażona w łoju podeszwa. Jeśli tu nie trollujesz, to sukcesu w odchudzaniu nie wróżę, oj nie.
Autorko wątku - a objadasz się, bo ciało tego chce czy głowa? Możesz wykluczyć ciążę?
27 czerwca 2013, 16:05
W ciąży nie jestem, chodzę regularnie do ginekologa i biorę tabletki. Raczej wykluczam, zresztą to za długo trwa, już by się maleństwo urodziło:P Myślę, że głowa tego chce.. Nie wiem o co w tym chodzi, masakra jakaś.
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: frachowiec
- Liczba postów: 404
27 czerwca 2013, 21:51
milka-orzechowa napisał(a):
Jeśli tu nie trollujesz, to sukcesu w odchudzaniu nie wróżę, oj nie.
W moim wieku, bf%, sylwetce i wzroście ledwo jest sie z czego odchudzać. ;]
28 czerwca 2013, 00:06
DeltaMachine napisał(a):
Istnieją jakieś grupy wsparcia w realu do których można się zapisać? Czy warto iść do psychologa, żeby mi pomógł? Ciągle tyje, zażeram emocje. Czy ktoś kiedyś był u jakiegoś specjalisty z tym problemem i mu pomógł?
tak, warto. Psychologowie zajmujący się zaburzeniami odzywiania zajmują się również takimi przypadkami. Poszukaj w necie jakichś specjalistów z twojej okolicy i umów się na konsultację albo po prostu napisz maila i spytaj czy z tym problemem mogą ci pomóc, a jak nie to gdzie polecają się udac. :)