- Dołączył: 2013-01-25
- Miasto: Kluczbork
- Liczba postów: 16
26 września 2013, 21:23
Witam.
Odchudzanie zaczęłam z wagą 74 kg. Na początku prowadziłam zdrową dietę, ćwiczenia itp... ale im dłużej to trwało, tym więcej rzeczy stawało się 'zakazanymi', a kaloryczność diety ulegała obniżaniu. Doszło do tego, że liczyłam nawet kalorie z ogórka.... Tym sposobem schudłam do 50 kg. Przy wzroście 176 - wyglądałam jak anorektyczka. I wtedy zaczęło się ciągłe gadanie: 'jesteś za chuda, co ty ze sobą zrobiłaś? wyglądasz okropnie. masz anoreksje!' itp. Mój mózg zawsze był nastawiony, że jestem gruba i MUSZĘ schudnąć. A tu nagle wszyscy wmawiają mi, że powinnam przytyć... No i uległam. Zaczęło się od jedzenia po prostu więcej.. potem doszły małe ilości słodyczy... z czasem porcje stawały się coraz większe i większe... i ? I przytyłam już 9 kilo. I dalej tyję.. I nie chodzi już o moją wagę. Moim problemem stało się jedzenie... ciągle myślę tylko o nim. Bez przerwy. Ciągle coś jem, bo przecież 'muszę przytyć' ... i mimo, że wiem, że już nie powinnam, bo już i tak za dużo mi przybyło, to nie umiem przestać jeść! Rozumiem, jakby to było coś zdrowego... ale od 3 tygodni żywię się samymi słodyczami i fast-foodami. To tak, jakbym chciała spróbować wszystkiego, czego tak długo nie jadłam. Najgorsze jest to, że po prostu NIE UMIEM się powstrzymać. Ciągle muszę jeść. Nawet, kiedy nie jestem głodna, nie mam ochoty i apetytu - muszę jeść. Doszły też kompulsy... Dzisiaj np zjadłam :
-bułka pszenna z miodem
-drożdżówka z kruszonką
-drożdżówka z marmoladą
-10 rogalików francuskich
-5 ciastek francuskich z cukrem
-pizzerke
-bagietkę
-całą maślankę straciatellę
-10 gałek lodów
- 4 rogaliki drożdżowe
- 4 miseczki płatków czekoladowych + mleko z cukrem
- drożdżówkę z nutellą
- bułkę pszenną z masłem, wędliną i kukurydzą
- talerz pomidorowej + udko kurczaka
- nektarynkę
- 10 śliwek
- jabłko
- amerykankę
- serek homogenizowany
- ciastka belvita
-trochę winogronu
- garść orzechów
- kilka suszonych daktyli
- 5 rurek z czekoladą
Jezus.. sama nie wierzę, że tyle zjadłam. A to i tak nie był najgorszy dzień ...
Dziewczyny, błagam o pomoc! już nie wiem co robić. Ciągle jem i tyję w oczach! Na początku naprawdę miałam apetyt na te słodycze.. ale w tym momencie nawet kiedy nie chcę, to po prostu muszę to zjeść! nie umiem tego wytłumaczyć. to jest silniejsze ode mnie. Nawet jak sobie postanowię, że od jutra jem zdrowo i regularnie , to kiedy tylko poczuję głód, po prostu idę do sklepu i kupuję pełno ciastek, drożdżówek i innych syfów. I jem wszystko naraz, dopóki nie zemdli mnie do tego stopnia, że kolejny kęs mógłby skończyć się zwróceniem treści żołądkowej. Codziennie wydaję minimum 30 zł na jedzenie....
Ostatnio nawet uciekłam z lekcji, żeby się najeść...już nie daję rady.
Jeszcze miesiąc temu wyglądałam fajnie.. a teraz? Znowu ten okropny tłuszcz na brzuchu.. znowu nogi ocierają się o siebie... znowu będę gruba. Bo teraz obrosłam w tłuszcz - nie w mięśnie.
Codziennie płaczę, bo już sobie nie radzę.. nie mam pomysłu co mogę zrobić, żeby zacząć żyć normalnie i nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu.. a może bycie grubasem jest mi pisane? może nie powinnam odmawiać sobie słodyczy i innych PYSZNYCH rzeczy ? I żyć sobie w zgodzie z fałdami wylewającymi się po bokach.. już sama nie wiem czy wolę być chuda, czy jeść :(
- Dołączył: 2013-09-08
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 1148
26 września 2013, 21:25
Raczej Vitalijki przez internet Ci nie pomogą... Powinnaś iść do psychologa, bo to wygląda na zaburzenia odżywiania.
- Dołączył: 2012-08-28
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 860
26 września 2013, 21:27
Jeżeli nie potrafisz się kontrolować to znaczy że jeszcze za wcześnie na odchudzanie ... po co kupujesz słodycze? skoro nie potrafisz się powstrzymać... jeżeli Ty sama Sobie nie postanowisz że chcesz schudnąć,to żadna z nas Ci nie pomoże. powodzenia w dalszym takim jedzeniu a będziesz płakać bo jesteś ohydnie gruba !
- Dołączył: 2013-01-25
- Miasto: Kluczbork
- Liczba postów: 16
26 września 2013, 21:27
Mam wizytę w poniedziałek, ale nie jestem do tego nastawiona zbyt optymistycznie.. wątpię, żeby mi to pomogło.
- Dołączył: 2013-01-13
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 3329
26 września 2013, 21:27
Udaj się przede wszystkim do psychologa. Tutaj nikt Ci nie pomoże.
- Dołączył: 2012-05-13
- Miasto: Guildford
- Liczba postów: 10534
26 września 2013, 21:28
Miałam podobnie, baaaardzoooo. Psycholog zdziałał cuda.
- Dołączył: 2013-01-25
- Miasto: Kluczbork
- Liczba postów: 16
26 września 2013, 21:29
No właśnie w tym problem, że po prostu muszę je kupować! I naprawdę chciałabym mieć jakąś kontrolę nad tym.. ale to jest silniejsze ode mnie.
- Dołączył: 2013-09-08
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 1148
26 września 2013, 21:30
Oby lekarz pomógł. Powodzenia!
- Dołączył: 2012-08-28
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 860
26 września 2013, 21:30
wiiktoria napisał(a):
No właśnie w tym problem, że po prostu muszę je kupować! I naprawdę chciałabym mieć jakąś kontrolę nad tym.. ale to jest silniejsze ode mnie.
Nie rób z Siebie chorej....jesteś silną kobietą i potrafisz nad tym panować. Miałam podobnie zawsze jak wchodziłam do sklepu to od razu na słodycze, na początku unikałam półek ze słodyczami, a gdy ich nie jadłam przez jeden dzień sprawiałam sobie mały prezent: lakier do paznokci, nowa sukienka, i schudłam....przez odstawienie słodyczy.
- Dołączył: 2012-04-17
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1151
26 września 2013, 21:33
Jezu, może ja nie miałam momentu, że schudłam aż tyle,co Ty, ale czytając Twoje słowa - tak jakbym czytała o sobie
Wiosną/latem zmieniłam swoje nawyki żywieniowe totalnie, zapisałam się na siłownię,ćwiczyłam sporo, pierwszy raz "aż tyle" od lat.
Poleciało jakieś 7 kg, ale to już wystarczyło, żebym poczuła się "wielce szczupła" i rzuciła na jedzenie.
Teraz mam tak samo jak Ty...
Gdybym nawet zaczela jesc normalnie, a nie jak wtedy, na diecie, byłoby chyba w miare ok, ale od ostatniego (dłuzszego) czasu - rzucam się na jedzenie. Kiedy siedzę cały dzień w domu - żrę ciągle, ciągle, ciągle.
Kiedy wychodzę gdzieś, na uczelnie, gdziekolwiek, jest nawet chyba jeszcze gorzej, bo jak tylko wpadam do domu, wsuwam wszystko - również słodkie bułki, potem, jakieś 5 kanapek (czekając, aż podgrzeje się obiad, który też znika po 10minutach), potem jakieś lody, paczka czipsów, na koniec to, co mam pod ręką... No, ale po pół godzinie znów zaczynam.
Rozumiem Cię, wiem, jakie to uczucie, silniejsze od wszystkiego innego, tak, jakby czegoś mi brakowało, jakby jakiś stwór siedział mi żołądku ;d
ubolewam nad tym, że podobnie jak Ty - ciągle tyję, a przeciez tak pracowałam nad tym, żeby w koncu pozbyc sie troche cielska. ;)
No, ale Ty i tak ważysz mniej ode mnie i ja cieszyłabym sie z takiej wagi ;)
Mimo wszystko, odezwij sie do mnie, jesli masz ochote, albo teraz, albo kiedy już znajdziesz w sobie jakieś "antidotum". :)