Przed Świętami udało mi się jakoś trzymać dietę, ale i tak nie chudłam, bo było to mniej więcej tak: dieta, zawalanie, dieta, zawalanie... No i tak w kółko. W sumie to zmarnowałam cały 2013 rok, bo tyle sobie obiecywałam a nic nie schudłam. A teraz zamiast się pozbierać to znów zawalam początek roku 2014.
Zjadłam w tym roku już pięć tabliczek czekolady. Hmm... No to tabliczka na dzień. Dramat... I ja chcę tak schudnąć... Siedzę, patrzę na siebie i myślę, jak bardzo siebie nienawidzę za brak jakiejkolwiek samodyscypliny.
Moje PPM wynosi 1580 kcal.
Moje BMI to 26,2 ... Chciałabym mieć BMI 21,3, a nawet bym się cieszyła z 23,0 ... A tymczasem tylko się ono zwiększa a nie zmniejsza... Potrzebuję schudnąć jakieś 10 - 15 kg tak naprawdę... A do końca lutego przynajmniej z 5 kg... A nic w tym kierunku nie robię, tylko jem czekolady...
Choć w głowie układałam plan ćwiczeń. Ogólnie są to dwa plany, do realizowania na zmianę (ćwiczenia z MelB)
Plan I (40 min)
rozgrzewka
cardio 20 min
nogi
rozciąganie
Plan II: (45 min)
rozgrzewka
cardio 15 min
nogi
pośladki
rozciąganie
Plan byłby do realizacji na zmianę od niedzieli do piątku a sobota dniem wolnym. Myślicie, że przy regularnym stosowaniu do końca lutego byłyby zauważalne efekty? Baaardzo mi na nich zależy... I ile musiałabym jeść kcal, żeby schudnąć do tego czasu około 5 kg? Jest to 7 tygodni ;) 1400 - 1500 kcal byłoby w porządku czy może za dużo?
Pozdrawiam i dziękuję za rady, motywacje, kopniaki i wszystko w ogóle :)