- Dołączył: 2010-09-22
- Miasto: Warszawka
- Liczba postów: 10855
9 marca 2014, 20:15
Chciałabym jeść normalnie
ale o to chodzi że ja lubie ten mój czas kiedy moge się objeść
zawsze ciesze się z weekendu bo mam cały dzień dla siebie moge ustalić co i kiedy zjem
mam tak dużo czasu , tak lubie jak mi on zlatuje jedząc
mój weekend : rano śniadanie , siłownia 3 godziny a potem ja i jedzenie
potem gdy już zjem zawsze żałuje mówie od jutra koniec zaczynam jeść zdrowo
że dlaczego nie poszłam do koleżanki , na łyżwy tylko musiałam pół dnia w domu jeść
ale to następuje gdy skącze jeść ,
nie mam takiego czegoś że rzucam się na lodówke pochłaniam wszystko co w niej jest
ja sobie ustalam że w tygodniu to przychodze o 15 i mam 2 godziny mam dużo jedzenia tego co lubie
odpalam laptopa i jem całe 2 godz jakieś 4 tys kalorii
musze się zmieścić w czasie bo potem mam zajęcia
w weekendy dochodzi inne jedzenie także , jednak takie które lubie
Jak to ja od jutra chciałabym wstać zjeść śniadanie 2 w szkole , a po szkole normalny obiad i KONIEC
ale nie ja po szkole najczesciej lece do sklepu , bo mam od razu myśl ,, nie najem się obiadem ''
i tak jest od 4 msc
wracam jem obiad a po nim musze jeść dalej
jak to jest tak rzucić jedzenie ??
jakie uczucie dla osoby która zawsze jadła bardzo dużo obiad po 2 godziny
przestawić się na czas 10 min ..;(
np. dziś zjadłam duuży obiad
schabowy , ziemniaki i talerz duży kapusty kiszonej
potem 4 jabłka i czułam pustkę NIE BYŁAM GŁODNA
ale czułam przymus Teraz jesz to ta godzina , masz jeść
i nie głodna jem
siadam i jem ...
ktoś może z tego wyszedł ?
9 marca 2014, 20:42
wyrzucilambym ziemniaki z jadlospisu i wszystkie inne produkty po ktorych skacze cukier po nich jestes glodna i dodatkowo masz ochote na slodkie,u mnie zadzialalo nie wiem kiedy ostatnio jadlam cos slodkiego....moze 1,5 miesiaca temu nie mam na nie wogule ochoty
- Dołączył: 2014-02-10
- Miasto: Frankfurt Am Main
- Liczba postów: 217
9 marca 2014, 20:48
masz strasznie rozepchany żołądek. jedz po prostu mniej przez pare dni i będzie lepiej...wiem ze to trudne ,ale warto się przemęczyc
9 marca 2014, 20:55
Mam trochę podobnie. Zjem obiad i dalej w siebie wpycham, żeby się po prostu zwyczajnie zapchać,a głodna nie jestem. Myślę, że mi i także Tobie może pomóc zmiana myślenia na temat jedzenia. Nie możesz traktować jedzenia jako celu samego w sobie, żeby się jeszcze zapchać. Jesz po to żeby żyć a nie żyjesz po to by jeść. Zmień myślenie, że twoim celem życiowym nie jest jedzenie. Jedzenie to tylko dodatek, żeby być zdrowym i odżywionym, a nie opchanym słodyczami czy czymkolwiek innym. Objadanie się też nie jest zdrowe. Sama też ciągle nad tym w ten sposób pracuję i da się nawet zapomnieć o jedzeniu. Przestaje coraz częściej myśleć o jedzeniu jako o celu i nagrodzie. to najgorsze co możesz robić dla siebie
- Dołączył: 2013-12-15
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 219
9 marca 2014, 21:00
Ja usunęłam kompulsy. Ale nie wiem jak. Kiedyś potrafiłam iś ć do sklepu, nakupować słodyczy, zjeść jakieś 10 tys. kcal a potem to zwymiotować. Z bulimią się mzagam nadal, ale już nie jest połączona z kompulsami. Tzn. mam czasem tak, że jak już zacznę jeść to nie mogę przestać, ale to nie jest tak mega często i są to zazwyczaj małe rzeczy jak jabłko, marchewka, rodzynki czy coś. Więc bez tragedii. A tamte stare kompulsy zdarzały się np. raz w tygodniu albo i czesciej. A teraz? Czasem się objem, ale to nie jest kompuls na pewno, po prostu mam ochotę ; )
- Dołączył: 2012-07-03
- Miasto: Włodawa
- Liczba postów: 5878
9 marca 2014, 22:02
Rozepchałaś sobie żołądek. Musisz kilka dni zjeść mniej a potem to już jakoś poleci..
- Dołączył: 2012-04-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 270
9 marca 2014, 22:23
Po pierwsze wiedz, że to sprawa psychiki. Jesli bedziesz w to brnac dalej, zmarnujesz zycie. To nie zart. Ja kiedy mialam kompulsy, bylam zdolna przesuwac wszystkie zaplanowane wizyty. W dodatku o spontanach to mowy nie ma. Wiedz tez, ze wychodzenie z nich moze trwac lata albo mozesz nigdy nie miec pewnosci czy z tego wyszłas.
- Dołączył: 2012-11-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1404
10 marca 2014, 07:31
od czasu, gdy poszłam na studia zaczęłam walkę z kompulsami - w ciągu tygodnia jadłam normalnie, a weekendy w domu kończyły się pochłanianiem nawet ok 12 000kcal :( przytyłam prawie 9 kg.
Wyleczyła mnie miłość... spotkałam mojego obecnego chłopaka i wiedziałam, że nie mogę pozwolić sobie na obżarstwo, ponieważ nigdy nie wiedziałam kiedy ponownie się spotkamy ( do tego później doszło stosowanie antykoncepcji - wiedziałam, że nie mogę się objeść i mieć problemów z trawieniem, aby tabletka anty dobrze się wchłonęła).
Jednak od 5 miesięcy koszmar powoli powraca ;( Mam nową baaardzo stresującą pracę, w ciągu całego dnia nie mam czasu na jedzenie, a wieczorem mimo dużej obiadokolacji nie czuję się najedzona... i wtedy się zaczyna. Czuję, że nadal jestem głodna ( chociaż 10 min wcześniej skończyłam jeść dwudaniowy obiad) i zaczynam wpychać w siebie slodycze, kanapki, słone przekąski ( czasami pochłaniam w ciągu godziny ok 3000kcal).
Od dziś zaczynam ponowną walkę z sobą, z moją psychiką, nadmiernym stresem i jego zjadaniem - mam nadzieję, że ponownie się uda :)
10 marca 2014, 10:14
WiecznieNiezadowolona1988 napisał(a):
Po pierwsze wiedz, że to sprawa psychiki. Jesli bedziesz w to brnac dalej, zmarnujesz zycie. To nie zart. Ja kiedy mialam kompulsy, bylam zdolna przesuwac wszystkie zaplanowane wizyty. W dodatku o spontanach to mowy nie ma. Wiedz tez, ze wychodzenie z nich moze trwac lata albo mozesz nigdy nie miec pewnosci czy z tego wyszłas.
Zgadzam się. Ja przez kompulsy straciłam kontakt z przyjaciółmi i zawaliłam szkołę (maturę zdałam co prawda, ale same podstawowe przedmioty i na poziomie żenującym, nawet się nie przygotowałam, ciężko się uczyć jak w głowie jest tylko jedzenie).
Polecam dobrego psychologa, skupianie się na tym co jeść, czego nie jeść, tu nie pomoże. Wyjdź do ludzi, rób coś spontanicznie, wracasz z treningu w sobotę to zamiast iść do domu się najeść umów się z koleżanką na kawę i ciasto w kawiarni. Staraj się tak spędzać dzień żeby nie mieć czasu na 2 godzinne posiłki. Na początku jest ciężko, trzeba się zmuszać do wszystkiego, sama pamiętam że wolałam siedzieć przed kompem i jeść niż wyjść na imprezę, ale z czasem jedzenie będzie odchodziło na drugi plan, straci na znaczeniu.
Najważniejszy jest psycholog. Wiem, że jesteś po anie, tak samo jak ja, z tym, że ja nie ćwiczyłam, jadłam, leżałam i tyłam (efekt na pasku).
To jest problem z psychiką, jak się z tym nie uporasz to żadne diety, kombinowanie z posiłkami, mniej węgli etc nie pomoże.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8095
10 marca 2014, 12:02
siłownia 3 godziny? I co na niej robisz przez te 3 godziny?