Temat: Nie chce mi się żyć.

Nadchodzi lato a ja jak co roku piszę tylko żale na vitalii, czyli to co zawsze jestem grubasem mam 81kg na wadze przy 166cm wzrostu, muszę chodzić w workach o basenie nie ma nawet mowy - jest w ogóle taki rozmiar w sklepie ? ;O Nie mam zainteresowań, hobby, nie cierpię się ruszać, chodź jeszcze rok temu jeździłam regularnie na rowerze- teraz ? nie chce mi się im jestem cięższa tym bardziej mi się nie chce. Za 10 dni matura, wiem tylko co zjem, nie wiem po co rano wstaję, nie chce mi się żyć, nie ma po co. W dodatku jestem żałosna. Czuje się ktoś podobnie ? -,-

eukaliptus, blagam Cie, zastosujze te rady dot. diety i Twojego zwiazku na JEDEN miesiąc, na ten miesiąc zniknij z forum i wróć odnowiona :P

O matko, dziewczyno, dostałaś już od nas mnóstwo rad, albo weź się w końcu za siebie, albo przestań zawracać d*** ciągłym narzekaniem, którego wszyscy mają już dość...

uważaj może być gorzej. majac te 70 pare kilo 80 kilo to było dla mnie ta zła granica, nie wyobrażałam sobie jak ktoś może ważyc ponad 90 kg!!!! A mimo to dotkęło mnie to na własne życzenie. Nie użalam się nad sobą, a baa. Czuje się normalnie, moim zdaniem nie widać tak strasznie tych kilogramów kiedy się z tym pogodzisz.

Rok temu pisałam maturę, to były chyba najgorsze 3 dni bo nie uczyłam się bardzo na ten egzamin. Przyłożyłam się trochę do matmy, która zresztą polubiałam, przeczytałam streszczenia ( z wyjątkiem potopu, a zarazem lektury na temat której pisałam). Zdałam bardzo dobrze, mimo iż czułam ze nic nie umiem. Będzie okej....... Mimo iż matura mi się jak na razie nie przydaje bo pracuje za granicą to mysle, że warto ją zdać.
Głowa do góry!

luna_luna napisał(a):

]Dlatego też jestem ciekawa czy pooglądała ten filmik co tu zamieściłam. Mnie dziewczyna zmotywowała, może ją też.
Świetna laska, pieprzy jak potłuczona. "1000 kcal + ćwiczenia"

kto chce szuka sposobu kto niechce szuka powodu...

mam nieodparte wrażenie, że Twoim największym, o ile nie jedynym, problemem przekładającym się na wszystkie pozostałe, jest brak cierpliwości. Wieczorem podejmujesz decyzję że się za siebie bierzesz, rano zjesz dobre śniadanie i jeśli po południu nie widzisz efektów zaczynasz mysleć że to wszystko jest do dupy. Efekty osiąga się w miesiące, czasami lata, a nie w dni czy tygodnie. Bo ten efekt nie polega jedynie na schudnięciu, ale i na utrzymaniu wagi oraz zmianie preferencji smakowych. 

powtórzę Ci po raz kolejny. "jesteś tym co jesz" jest bardzo prawdziwym zdaniem, jeśli jesz byle co, będziesz się czuła byle jak.

Cyrica napisał(a):

mam nieodparte wrażenie, że Twoim największym, o ile nie jedynym, problemem przekładającym się na wszystkie pozostałe, jest brak cierpliwości. Wieczorem podejmujesz decyzję że się za siebie bierzesz, rano zjesz dobre śniadanie i jeśli po południu nie widzisz efektów zaczynasz mysleć że to wszystko jest do dupy. Efekty osiąga się w miesiące, czasami lata, a nie w dni czy tygodnie. Bo ten efekt nie polega jedynie na schudnięciu, ale i na utrzymaniu wagi oraz zmianie preferencji smakowych. powtórzę Ci po raz kolejny. "jesteś tym co jesz" jest bardzo prawdziwym zdaniem, jeśli jesz byle co, będziesz się czuła byle jak.

masz rację cierpliwości nie mam za grosz, nie nawidzę czekać.

smutna wstaw foto. To zobaczymy czy jest tak źle 

Pasek wagi

Paolina1987 napisał(a):

smutna wstaw foto. To zobaczymy czy jest tak źle 

Wstawiała tutaj

http://vitalia.pl/forum71,912299,0_Dla-odwaznych.html

a zdajesz sobie sprawę, ze niezależnie co robisz, czas i tak leci?

czy chudniesz, czy tyjesz, czy jesz  marchewkę czy kebab, czy czekasz na swojego chłopaka, czy już z nim przebywasz, nie ma to najmniejszego wpływu na upływ czasu. Już byś dziesięć razy schudła od momentu, kiedy zorientowałaś się, że przekroczyłaś osiemdziesiątkę, tak naprawdę nie wkładając w to więcej wysiłku niż tyle, na ile Cię stać. Bo w to że będziesz ważyć 55 kilo i wystartujesz w zawodach fit nie uwierzysz nawet Ty sama, ale to, że schudniesz do 68-70 i to utrzymasz jest bardzo możliwe. Tylko tak uczciwie, jak juz masz coś zjeść, to przecież wiesz co należy, a co jest be, bez oszukiwania siebie, przymykania oczu i wmawiania sobie że inni jedzą kebaby i są chudzi, a ty masz tendencję do tycia, bo to nieprawda. I jeszcze Ci powiem, jak mogą działać te całe motywacje ;). W Twoim przypadku kompletnie odwrotnie niż powinny. Bo widzisz za jednym razem osobę jak była gruba i jak jest szczupła, tak jakby to się stało z minuty na minutę ;). To przecież też bzdura. 

Wiem niestety co jadasz i z tego nie da się nic zrobić. Ale pomyśl co lubisz, a z jakichś powodów nie jesz. Może tam znajdzie się coś, na czym można by oprzeć dietę i to by był jakiś początek.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.