- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 lipca 2015, 17:41
No więc od początku....waga wyjściowa 67kg 170cm wzrostu, redukcje zaczęłam 28.05.2015 czyli mijają mi za chwile 2 miechy..efekty są ładne, nie powiem...1700kcal, czysta micha, 110B 170WW reszta tłuszcze...
Trenować miałam zamiar 5x tyg: tj. 3x8km, 2x6km+30min treningu obwodowego...oprócz tego spontaniczny rower gdy naszła mnie ochota (20-25km).
Diete ogólnie trzymałam bardzo ładnie (do czasu ://), treningi..powiedzmy że wykonałam 50% tego co zakładałam co oczywiście powoduje u mnie wyrzuty sumienia i niezadowolenie bo "nie staram się, jak tak dalej pójdzie to w nieskonczonosc bede na tej redukcji tkwić..nadal gruba!". Założyłam sobie 1 cheat day na miesiąc..no więc mialam jeden w czerwcu (dokładnie 20 czerwca, nie zjadłam wtedy dużo, wręcz chyba ledwo 1800kcal wbiłam)..a potem pojawił się niezaplanowany 8 dniowy wyjazd (1-8lipca), no wiadomo, bez treningu, bez liczenia, wpadło troche piwa, czekolady, lodów, nie mega wielkie obżarstwo ale jednak..po prostu niekoniecznie miałam wpływ na menu no i wiadomo wakacje w innym kraju to sie próbuje nowych smaków, chce mieć z życia przyjemność.
No i po wyjeździe jakaś niemoc mnie dopadła..robie 2-3 treningi z 5 zaplanowanych...od powrotu 8 lipca miałam być już super micha czysta bez cheatów (następny cheat day miał być w sierpniu) a tu jakiś kryzys, emocje mi puściły i ostatni piatek, sobota, niedziela to weekend cheatów, też może nie obżarstwo ale piwo, loooody, ciasto..miło fajnie i wgl ale mam wyrzuty sumienia teraz..dzisiaj znowu jakiś kryzys i zjadłam lody ehhh
Źle się z tym czuje i musze sie ogarnąć..jakieś rady? Coś złego się ostatnio dzieje, nie moge się zebrać, motywacja niby najpierw jest a na następny dzień przychodzi lenistwo...Myśle że jednak sierpień będzie bez cheat day ze względu na ten "grzeszny lipiec"...nie zrozumcie mnie źle ale po prostu chce ładnie, sprawnie zrobić redukcje a nie oszukiwać, robic plan na 75% i pier**lić "czemu ja nie chudne kurczę???". WIĘC KONIEC TEGO< OGARNIAM SIĘ OD JUTRA.
Jak wy podchodzicie do cheatów i wpadek na diecie?? macie takie? wyrzuty sumienia, złość?
Edytowany przez 005130cdf80726273abaa00d88ea827b 25 lipca 2015, 17:42
25 lipca 2015, 18:08
Edytowany przez Bionade 25 lipca 2015, 18:14
25 lipca 2015, 18:20
Mnie się wydaje, że ten plan jest dość restrykcyjny. Jak byłam na redukcji to treningi zwiększałam stopniowo.
25 lipca 2015, 18:43
Nie bądź dla siebie zbyt surowa, po prostu rób swoje, minimum 50% z zaplanowanych bardzo restrykcyjnych treningów i już wtedy się nagradzaj :), ale dietę trzymaj. Bądź PROAKTYWNA, czyli wyprzedzaj fakty. jak idziesz na imprezę zrób SWOJĄ dietetyczną sałatkę lub przekąskę (zrób dużo), poczęstuj innych i tylko to jedz. Jak wyjeżdżasz i nie masz wpływu na menu, to po prostu potem spal te puste kalorie na spacerze, w wodzie, byle przyjemnie... Naucz się być dla siebie dobra.
Zastanów się też czemu sabotujesz swoje działania lub czemu się tak katujesz (tak dużo treningów). Może to kwestia Twoich przekonań, że im trudniej tym lepiej? Uwierz, można się odchudzać bez katowania fizycznie czy psychicznie... Kwestia tego co w głowie jest, mówię serio. Zrób sobie jeden dzień tylko dla siebie, idź na dłuuuuugi spacer kilkugodzinny i myśl, myśl, myśl o tym, co jest dla Ciebie ważne w życiu. Weź notes i notuj. Nie słuchaj w tym czasie muzyki, myśl nad sobą tak długo aż zrozumiesz o co Ci chodzi na prawdę... Jak jeden spacer nie wystarczy idź na kolejne, aż do skutku. Na redukcji micha najważniejsza, ćwiczenia mniej (choć też swoje pomagają).
Powodzenia
Nordica
25 lipca 2015, 19:25
Mnie się wydaje, że ten plan jest dość restrykcyjny. Jak byłam na redukcji to treningi zwiększałam stopniowo.
tez tak mysle. taki plan trzeba przeporwadzac stopniowo.inaczej organizm sie buntuje. ciecia kalorii i wiecej sportu moze od razu bardziej zaszkodzic niz pomoc.