- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 marca 2016, 15:03
Odchudzam się od sierpnia. W 4 miesiące poleciało 8kg i 8cm z talii. Od 2,5 mies. nie chudnę na deficycie - obwody też nie maleją (nieco wzrosły, gdy na 2 tyg. zwiększyłam kaloryczność). Generalnie od tego czasu u mnie z robieniem bilansu, liczeniem kalorii etc. jest różnie. 2 dni liczę - 2 dni nie, tak to mniej więcej wygląda. Z tym że u mnie to tak wygląda, że jak "odpoczywam" od diety, to nie jem więcej, nie pochłaniam słodyczy i fast-foodów (nie chcę przytyć), tylko mniej. I to nie, że jakoś specjalnie, po prostu jem, kiedy potrzebuję, no i niestety nie wychodzi tego zbyt wiele (1200-1400 kcal). Wiem, że to zupełnie nierozsądne, że rozwaliłam sobie tym metabolizm. Ale nie mam poczucia winy - czasem są ważniejsze rzeczy na głowie i jedzenie schodzi na boczny tor.
Bardzo chciałabym przełamać zastój, ale boję się przytyć, bo każdy kilogram to u mnie było pół miesiąca ciężkiej pracy i żelaznej dyscypliny i naprawdę nie chcę tego stracić. Moje PPM to jakieś 1400 kcal. Moje CPM wynosi niby 2300 kcal, ale w praktyce nieco mniej, bo ostatnio na silowni nie daje rady wyrobic calego planu (a to brak siły, a to ból głowy, a to okres, a to maszyna zajęta...) więc przyjmijmy, że wynosi 2100-2200 kcal.
Dzisiaj mam zamiar zjeść 2000 kcal, w najbliższych dniach też, i będę obserwować wagę i obwody. Potem będę zwiększać kalorie aż natrafię na zero, ale właśnie, jak rozpoznam, że jestem na zero?
Może któraś z Was miała podobny problem i wyszła z tego?
14 marca 2016, 15:56
Rozumiem że sytuacja wygląda tak: schudłaś 8 kg, osiągnęłaś prawidłową wagę, masz małe zapotrzebowanie kaloryczne (zwykle to dość prozdrowotna sprawa), nie chodzisz głodna, nie musisz sobie odejmować od ust i nazywasz to rozwalonym metabolizmem? Bo jakiś kalkulator mówi, że powinnaś wiecej jeść?
Jeśli jestes zdrowa i czujesz sie dobrze, walka o zapotrzebowanie rzędu 2000kcal sprawi, że szybko sie to zmieni.
14 marca 2016, 16:21
No potrzebuję jeszcze schudnąć 7-10 kg, obecnie jestem w górnej granicy wagi prawidłowej.
Kurcze, musze przyznac, ze troche mnie tutaj zaskoczylas. Bo wydawalo mi sie, ze po coś są te wyliczenia, zasady (że średnie zapotrzebowanie kobiety to 2000 kcal, itp., że nie powinno się schodzić poniżej PPM, że z 1000 kcal nie da się dostarczyć wszystkich składników odżywczych...)? Przecież od tego się zaczyna odchudzanie, od wyliczenia PPM, CPM, no i ucięcia 300-500 kcal... i raczej nikomu nie wyjdzie 1200 kcal przy treningach na siłowni.
Gdybym miała jeść wtedy, kiedy mam ochotę, to pewnie wyszłoby 1000-1500 kcal. Oczywiście czystego, zdrowego jedzenia. Bo wiadomo, że można dostarczyć 3000 kcal ze słodyczy, pizzy etc. i nadal być głodnym.
A w wielu wątkach dziewczyny piszące "jem 1200 kcal, ale nie jestem w ogóle głodna" otrzymują odpowiedź w stylu: "Przecież to poniżej PPM, musisz zwiększyć kalorie, bo rozwalisz sobie metabolizm i później będziesz tyć z powietrza! A to, że nie jesteś głodna, nie znaczy, że nie głodujesz!"
Mindfuck.
14 marca 2016, 16:26
Nie rozumiem takich odpowiedzi... Znam za to zdrowych ludzi, którzy mało jedzą i już, nie odchudzają się. Jest opcja czarowania rzeczywistości spowodowana silnym pragnieniem schudnięcia i tak sobie człowiek potrafi wkręcić, no ale każdy w głębi duszy wie, czy ściemnia, czy nie. Poza tym nie jest tak, że każdego dnia chcemy dokładnie naszego cpm w pięciu zdrowych posiłkach... raz się je więcej, raz mniej, potem się to jakoś wyrównuje, no tak jest normalnie.
14 marca 2016, 16:31
Hm... może faktycznie spróbuje jeść tyle, ile potrzebuję... a nie wpychać w siebie na siłę :) Napewno wtedy schudnę, ale czy zdrowo :( Czy nie będę miała jojo :( Czy nie stracę okresu :( No nic, będę obserwowała wagę, jak będzie leciało zbyt szybko, to zjem więcej.
Dzięki za radę :)