- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 maja 2016, 13:35
Hej. Szczerze nie wiem czemu to piszę czemu się żalę zamiast wziąć się w garść. Jestem żałosna sama dla siebie, czuje się jak g..... fizycznie i psychicznie. Czemu? Bo jestem gruba (bardzo gruba) i nie potrafię tego zmienić. Chudłam już nie raz nie dwa. Sama z pomocą dietetyka, potem coach i co nic zawsze jojo. Teraz jestem najgrubsza i chyba się załamałam. Jeśli bym nie musiała wychodzić do pracy na uczelnię itp. to zamknęłabym się w domu i zajadał smutki. To jest takie zamknięte koło którego nie mogę przerwać: jem bo mi źle i to mnie na chwile pociesza, źle mi bo od tego pocieszania siebie samej jestem tłusta. To chore co teraz napiszę ale moją jedyną radością i jednocześnie zmorą są smakołyki jest jedzenie. Dla mnie atrakcją nie jest spacer, spotkanie ze znajomymi, rower, wyjazd na weekend. Dla mnie to tragedia, mój koszmar wyjścia do ludzi, pokazania się publicznie. Im jest cieplej tym jest gorzej, ju z nie schowam się za kurtką, tuniką swetrem.. Muszę pokazać moje cielsko i straszyć nim ludzi. Po co może lepiej zażre się w domu i zdechnę będzie spokój.
Byłam teraz na komunii, to była masakra (nie mówią o uroczystości itp. tylko o sobie). Nie miałam się totalnie w co ubrać, wszystko za ciasne, brzydkie, drogie strasznie. Ja wyłam w domu jak po powrocie z zakupów zaczęłam próbować coś dobrać, Czułam się tam strasznie, chciałam się schować pod stół, rozpłynąć. Uciekałam od zdjęć, ja biegałam z aparatem aby mnie nie fotografować...
Wiem, że teraz pomyślicie to weź się za siebie przestań żreć i schudnij a nie jęczysz i robisz z siebie męczennice. Ale ja nie robię męczennicy tylko raczej uważam się za odpad za coś co przeszkadza, psuje wygląd wszystkiego jest jak śmierdzące g....
Dla mnie jest nie do ogarnięcia schudnięcie 40 kg. jest to taka suma która mnie przerasta. Podziwiam wszystkich którzy dokonali takich czynów. Ja nie umiem nie wiem czemu, nie wiem. Jestem za słaba aby pozbawić się swojej jedynej rozrywki żarciu... Ale zdaje sobie sprawę, że muszę coś wybrać albo obżarstwo albo ja i moje zdrowie!
Musiałam się wygadać chociaż mogłabym pisać jeszcze dużo ale nic chcę zamęczać swoją osobą.
9 maja 2016, 13:44
Skoro musisz miec cos w ustach, może postarasz się, alby bylo to jak najmniej kaloryczne przekąski? Ja jak mnie najdzie ochota na gryzienie jedzenia wcinam całymi pekami selera naciowego albo surową marchewkę, czasem potrafie zjeśc 5 marchewek naraz. Albo piję gorzką kawę Lub herbaty ziołowe.
Myślę, że Twój problem to kwestia uzależnienia psychicznego od jedzenia, jesz jak napisałaś, bo to ci sprawia przyjemność. Doradzałbym wizytę u psychologa - może jedzeniem rekompensujesz jakieś braki. No i pomyśl o zrównowazonej diecie, na początek możesz próbowac rezygnować ze słodyczy, gazowanych napojów i smażonego na rzecz małokalorycznych warzyw. Wszystko jest do ogarnięcia, Tobie też na pewno się uda, jesli tylko spróbujesz - skoro już dostrzegasz problem.
9 maja 2016, 13:54
a wiesz, ze nawet odchudzając się możesz zjeść coś słodkiego? tylko pozostaje kwestia ilości zjadanych pokarmów. nie ma szans, żebyś po odchudzaniu nie przytyła jeśli przestaniesz kontrolować ilość spożywanych kcal i olejesz kwestię ruchu.
zmień podejście do siebie, bo waga absolutnie nie jest wyznacznikiem niczyjej wartości. jesteś takim samym człowiekiem, niezależnie czy ważysz 50 czy 90 czy 120kg. musisz zacząć wychodzić z domu, zacząć się ruszać. nie patrz na innych ludzi, tak szczerze to większość z nich w ogóle Cię nie zauważy, nie zwróci na Ciebie uwagi. a nawet jeśli ktoś będzie się gapił, nawet jeśli powie coś chamskiego to to olej. masz takie samo prawo chodzić po ulicy jak ten baran i nie pozwól nikomu sobie tego prawa odebrać.
nie ogarniasz schudnięcia 40kg? spoko, żaden problem. schudnij 10. to chyba bardziej wykonalne? nie musisz od razu nastawiać się na całą 40stkę. nastaw się na 10, po tych dziesięciu spojrzysz na siebie, zobaczysz różnicę i będziesz miała siłę walczyć dalej, chociażby dlatego, ze zwyczajnie będzie Ci szkoda zaprzepaścić to, co osiągnęłaś.
a jak wygląda Twój codzienny jadłospis? co z ruchem, ćwiczeniami?
9 maja 2016, 13:55
Hej, przede wszystkim - jesteś wartościową osobą i Twoja wartość nie zależy ani trochę od tego, ile ważysz. Czy ważysz parę kilo mniej, czy więcej - jesteś wspaniała i cudowna i ogólnie fajna. Jesteś miła i sympatyczna, nie ma na to wpływu Twoja waga. Sama przyznasz, że to byłoby absurdalne, gdyby było inaczej.
Jedzenie jest bardzo przyjemne, ale są w życiu inne przyjemności, oprócz jedzenia, spróbuj je znaleźć. I na początek nie myśl o 40 kg, pomyśl o 5 czy 10 kg, potem będą następne etapy. Nie utyłaś w tydzień, to i w tydzień nie schudniesz. Chudnij powoli i rozsądnie, to jojo nie będzie. I na stałe znajdź sobie sprawiającą Ci przyjemność aktywność fizyczną. Cokolwiek, ważne, żeby było przyjemnością, a nie katorgą, żebyś nie musiała się do tego zmuszać, tylko żeby sprawiało Ci to frajdę. Każdy lubi coś innego, jeden rower, inny bieganie, inny pływanie, jeszcze inny narty, albo rolki. Każda przyjemna aktywność jest dobra, jeżeli jest regularnie uprawiana. I nie przejmuj się tak swoim wyglądem, ludzie przeważnie nie zwracają na to uwagi, nie jest to dla nich aż tak ważne.
9 maja 2016, 13:55
mimo ze nie waze tyle co Ty, to i tak waze za duzo jak dla mnie i szczerze powiem Ci ze czuje sie identycznie. mam dokladnie tak samo podjescie do jedzenia, jakbym czytala o sobie doslownie :/ i tez niewiem juz jak sobie z tym radzic...a tylko rosne i rosne ... :(
9 maja 2016, 14:06
wiem dokładnie co czujesz. Moja waga w pewnym momencie dobiła do 92kg przy 164cm wzrostu. Unikanie zdjęć, ryk po wyjściu ze sklepu. Skąd ja to znam. Wtedy faktycznie człowiek czuje się jak śmieć. Postanowiłam, że ten rok będzie inny. Ćwiczę od stycznia. Bywa różnie. Potrafię na tydzień zaniechać ćwiczeń i diety. Teraz była majówka. No cóż....grill i ciasto, i brak ruchu. Dzisiaj jestem z powrotem na prostej. I tu podkreślam słowo dzisiaj. Bo od dzisiaj po raz pierwszy od kilku dni zrobiłam trening i trzymam się zdrowego jedzenia. I dobrze, że piszesz. musisz to z siebie wyrzucić. Mi jest zawsze lżej. Jeśli byś chciała, to możesz do mnie śmiało pisać! :) Będziemy motywować się wzajemnie. Pozdrawiam cieplutko.
9 maja 2016, 14:08
ciekawa jestem czy jak wcześniej chudłaś to czułaś się inaczej i czy wtedy spotkania i inne nie sprawiały ci radości. Mówisz jakbyś była jedzeniową ćpunką. A tak naprawdę potrafisz schudnąć, udowodniłaś to nie raz. Nie umiesz za to wyjść z diety i tu przydałaby się pomoc.
9 maja 2016, 14:24
Zacznij od głowy.
9 maja 2016, 15:28
Czuje się podobnie. Tez najchętniej nie wychodziłabym z domu. Też nie mam się w co ubrać przy tym cieple, widać każdą fałdę. Również wizja utraty tak dużej ilości kg. jest ciężka, ale tak jak dziewczyny pisały może na początek cel 10 kg. ? Sama chcę tak zrobić. Nie myśl tak o sobie bo robisz sobie krzywdę, niezależnie od rozmiaru każdy człowiek jest wartościowy. A może spacery wieczorem, ćwiczenia w domu ?