- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 sierpnia 2016, 07:48
Okej... Zbieram się za dietę i zbieram już jakieś dwa lata, a w międzyczasie waga zamiast spadać, rośnie... Dziś rano na wadze 105 kg. Przeraża mnie trzycyfrowa liczba... Przeraża mnie wszystko, co nie jest 7 z przodu, bo tylko z taką wagą czułam się dobrze i było mi po prostu ładnie...
Mogłabym akceptować tę wagę. Czuję się generalnie w porządku, ale wiem, że otyłość nie jest zdrowa, jest stanem chorobowym i trzeba ją leczyć.
No i tu pojawia się pytanie - jak ją leczyć. Czy udać się do jakiegoś lekarza? Zrobić badania? Sprawdzić, czy może nie nabawiłam się IO? Bo zdarza mi się wilczy głód, ciągły apetyt na słodkie rzeczy, napady głodu w nocy, senność po posiłkach, zmęczenie...
A może po prostu wprowadzić sobie dietę podobną do tej przy IO i sprawdzić swoje samopoczucie, ocenić spadek wagi i działać tylko i wyłącznie na własną rękę.
Nie mam wsparcia w domownikach, nie mam w nikim wsparcia w odchudzaniu. Więc generalnie jest mi podwójnie ciężko, bo u mnie w domu nic co jemy nie jest zdrowe...
Prosiłabym o jakieś rady. Mam motywację, siła też się znajdzie. Ale mam problem z tym, jak zacząć.
23 sierpnia 2016, 08:28
silna wola i własna połka na zdrowe jedzonko, w lodowce. Lekko nie bedzie, bo chyba mega motywacji nie ma, ale probuj,warto. Duzo czytaj o zdrowym odzywianiu, o odchudzaniu, ogladaj zdjecia szczupłych dziewczyn, to wszystko pomaga znaleźć siłe i motywację
23 sierpnia 2016, 08:36
Waga powyżej stówy to już sporo, niezależnie od tego ile masz wzrostu. Jeżeli możesz to idź do rodzinnego niech Cię skieruje na podstawowe badania, może wyśle Cię na jakieś dodatkowe testy albo poleci dietetyka. Na pewno warto spróbować, nadwaga daje po kościach - dosłownie - bolą mnie plecy i ciężko mi czasem, z ćwiczeniami też trzeba na początku uważać przy wadze, bo nagły zryw z kanapy może się skończyć jakąś kontuzją. Kolana trochę dźwigają na co dzień.
A kto gotuje u Ciebie w domu? jeżeli Ty, a reszta rodziny do garów się nie garnie, to możesz postawić ich przed faktem dokonanym. Ile będą strajk głodowy prowadzić. Zwłaszcza, że dla siebie możesz przygotowywać posiłki a rodzinie te same obiady wzbogacać o np. ziemniaki albo jakiś sos do mięsa, którego Ty nie jesz. Co niby się stanie jak w szafkach nie będzie śmieciowego jedzenia, no co? ;)
23 sierpnia 2016, 09:45
zacznij od małych kroczków,z upływem czasu eliminuj lub wymieniaj produkty na te zdrowsze a co za tym idzie mniej kaloryczne,poczytaj nie koniecznie o dietach ale o zdrowych nawykach żywieniowych,w ramach ćwiczeń fizycznych wyjdź na rower lub po prostu na spacer,
23 sierpnia 2016, 09:50
Rozumiem Twoją sytuację doskonale. U mnie w domu smaży się na głębokim oleju, jada się ogromne porcje ziemniaków, a słowo 'dieta' jest znana tylko z nazwy. W dodatku słyszę nieraz od swojej mamy prześmiewcze teksty typu "idzie nasza atletyczka" itp. Nawet nie rozumieją, że dzięki temu jestem zdrowsza i czuję się lepiej. Ja zaczęłam się odchudzać w styczniu, ważyłam jakieś 90kg (przy 164cm). Dokładnie nie wiem, bo nie miałam wtedy wagi, ale pamiętam, że w listopadzie właśnie tyle ważyłam. Możliwe, że nawet przytyłam od listopada, bo przecież święta były i się nie hamowałam. Było mi cholernie ciężko. I nabawiłam się kontuzji. Miesiąc mogłam sobie wykreślić z życia. Moja stopa tak mi spuchła (źle skoczyłam), że nawet chodzenie sprawiało mi ból. Więc jeśli mogę coś Ci poradzić to nie zabieraj się za żadne szalone ćwiczenia. Na początek dobre będą dywanówki, szybkie marsze, aerobik dla początkujących. Dodam, że od stycznia -20kg. Odchudzam się sama, bez dietetyka, bez trenera i ćwiczę w domu. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, czy po prostu chciała pogadać, możesz pisać do mnie na priv. Pozdrawiam:)
23 sierpnia 2016, 09:55
*
Edytowany przez 6 marca 2017, 09:25
23 sierpnia 2016, 13:23
Poza tym mój mąż ciągle podsuwa mi słodycze, specjalnie namawia teściową aby pakowała nam ciasto do domu, którego on potem nie je i chce wmuszać we mnie. Marudzi, że nie możemy nigdzie przeze mnie wyjść np. na pizze. Moja mama ciągle mówi, że w moim wieku i po ciąży to i tak dobrze wyglądam więc po co się odchudzać, bo teraz dziecko jest ważniejsze niż moje fanaberie itp. ale ja jakoś mam to w nosie. To też nie jest wytłumaczenie, że nikt Cię nie wspiera. Robię swoje ale może to wynik mojego wojowniczego i buntowniczego charakteru.Uwierz mi, że jak ktoś czegoś bardzo chce to to osiągnie choćby cały świat miał być przeciwko niemu i choćby ponosił 20 porażek to i tak spróbuje 21 raz i może wtedy da radę, a jak nie to może za 30-stym razem. Jak ktoś czegoś chce to się nie poddaje.A z tym psychologiem to takie pierdu pierdu. Ja też mam orzeczone przez psychologa zajadanie problemów, co wyniknęło z pewnych powodów i co z tego. Psycholog się za nikogo nie odchudzi i nikomu nie poda gotowego rozwiązania. Owszem psychika jest tu najważniejsza ale to sam człowiek musi przepracować problem i swoją postawą pokazywać, że dąży do celu. Moim zdaniem to bardziej kwestia charakteru nie każdy jest silny i twardy. Trzeba usiąść i zastanowić się czego się chce, a potem zwyczajnie to zrobić. Ułożyć sobie plan i być konsekwentnym.
Edytowany przez 6ec749c1fb2923149a8901b73bb82dbc 23 sierpnia 2016, 13:24
24 sierpnia 2016, 16:14
Okej... Zbieram się za dietę i zbieram już jakieś dwa lata, a w międzyczasie waga zamiast spadać, rośnie... Dziś rano na wadze 105 kg. Przeraża mnie trzycyfrowa liczba... Przeraża mnie wszystko, co nie jest 7 z przodu, bo tylko z taką wagą czułam się dobrze i było mi po prostu ładnie... Mogłabym akceptować tę wagę. Czuję się generalnie w porządku, ale wiem, że otyłość nie jest zdrowa, jest stanem chorobowym i trzeba ją leczyć.No i tu pojawia się pytanie - jak ją leczyć. Czy udać się do jakiegoś lekarza? Zrobić badania? Sprawdzić, czy może nie nabawiłam się IO? Bo zdarza mi się wilczy głód, ciągły apetyt na słodkie rzeczy, napady głodu w nocy, senność po posiłkach, zmęczenie...A może po prostu wprowadzić sobie dietę podobną do tej przy IO i sprawdzić swoje samopoczucie, ocenić spadek wagi i działać tylko i wyłącznie na własną rękę.Nie mam wsparcia w domownikach, nie mam w nikim wsparcia w odchudzaniu. Więc generalnie jest mi podwójnie ciężko, bo u mnie w domu nic co jemy nie jest zdrowe... Prosiłabym o jakieś rady. Mam motywację, siła też się znajdzie. Ale mam problem z tym, jak zacząć.
Hej, wiesz czemu nie chudniesz? bo naczytałaś się zbdur w necie i popełniasz błędy jakie robi wiekszość z Was drogie Panie.
....już śpiesze Ci tłumaczyć jak ją zmodyfikować abyś była najedzona i chudła 0,5 do 1kg w tydzień.
Okej! jedziemy z tym!
WG kalkulatora np wyszło :
2077 kcal - po obcięciu wychodzi 1650/1700 - i tego się trzymasz jak świętości! (obcinasz tak z 300-400kcal)
Powodzenia!! :))