- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 listopada 2016, 00:09
Brak postu
Edytowany przez 9 kwietnia 2019, 09:30
9 listopada 2016, 07:10
Rok temu po jojo tak jak Ty nie mialam sily by podjac kolejna walke. Czulam sie fatalnie, gruba i brzydka.. Ciagle bylo od jutra, od poniedzialku itd. I trwalo to rok. W tym roku pojechalam do pracy na wakacje, nie jadlan raczej slodyczy ale za to duzo bagietek z czosnkiem, zupek chinskich a wieczorem laba bo do restauracji na obfita kolacje i schudlam prawie 6 kg. Jak wrocilam do domu i zobaczylan to ile udalo mi sie zrzucic to postanowilam ze nie dam temu odejsc i dalej walcze :) do czego zmierzam ? Wszystko malymi krokami, na poczatek odrzuc slodkie a pozniej wez sie ewentualnie za jakas konkretna diete. Na MZ tez mozna ladnie schudnac byleby nie przesadzac w strone M. Powodzenia :D
9 listopada 2016, 07:47
idź po pomoc do dobrego dietetyka i psychologa, bo masz duży problem w głowie
9 listopada 2016, 07:47
to taka dość typowa historia, z tym odchudzaniem się przy prawidłowej wadze/lekkiej nadwadze i efektach rozłożonych w czasie. Wyjścia są dwa, ale każde z nich musi być oparte na Twoich możliwościach, zatem masz jedno ;). Jako że nie umiesz ogarnąć głodnego organizmu, nie możesz się głodzić. Zapomnij o dietach zahaczających o niedobory, bo zasada cel uświęca środki jest zupełnie nie dla Ciebie, tylko jedz jak człowiek, dosłownie (jak patrzysz na jakieś jedzenie to przecież wiesz czy ono jest w porządku czy nie), i czekaj, może nawet dość długo, aż znów osiągniesz wage z którą zaczynałaś, ale czy 60 kilo, to nie wiem.
zasady SB są w porządku. Zakładają watrościowe produkty, wiec głód nie daje o sobie znać. Ale Ciebie gubi jeszcze jedno, za często powtarzasz "nie byłam głodna", może i nie byłaś, ale organizm był, dlatego potem nie mogłaś zapanować nad apetytem. Regularnośc jest bardzo ważna. Powodzenia!
9 listopada 2016, 09:24
Chyba znalazłam bratnią duszę, hehe. Ja też systematycznie z wagi 65 tyłam, tyłam. Długo utrzymywałam wagę 85kg bo gdzieś koło 2-3 lat, teraz o zgrozo ważę 90!! I tak jak Ty, nie widzę w lustrze tej zmiany, byłam spasiona i jestem spasiona, jedynie spodnie poszły do wymiany bo się nie zapinam.. :( Mój stosunek do ciała jest ambiwalentny, jednego dnia nienawidzę siebie i czuję obrzydzenie, drugiego dnia 'przymykam na to oko', tłumaczę się, że nie każda musi być szczupła, jem tego pączka i potem ogarnia mnie żałość nad własnym życiem, hehe. W sumie to nie jest śmieszne. Niestety, ale słomiany zapał i chwilowe diety mało pomogą, kwestią podstawową jest PSYCHIKA, bo to, co jemy, ile jemy i jak często zależy od naszej głowy i nastawienia. Ja już jestem mądra w teorii, ale jeszcze nie ogarnęłam praktyki. To jest choroba, uzależnienie jak od używek, bo sprawia chwilową przyjemność, jak na haju. :(
9 listopada 2016, 10:28
jakbym o sobie czytała, waga w ciągu paru miesięcy skoczyła o 10 kg a ja tego w ogóle nie czuje, widzę na zdjęciach, ale motywacji brak, i też żre jak świnia, i też zawsze jest to ostatni raz i nie mam pomysłu jak to zastopować
9 listopada 2016, 10:49
znam to uczucie bo mam takie okresy ze zre jak zwinua do porzygania.
Jest to problem psychiczny, z psychika musisz sie najpierw jakos uporac
9 listopada 2016, 11:04
Rany, skąd ja to znam. Mam doła to go zajadam i tyję więc mam doła i ... tak w kółko. Parę lat temu z 90 kg spadłam na 70 dieta białkową, kiedy ją skończyłam ( z marnymi skutkami dla zdrowia niestety ) waga powoli wróciła, a nawet przekroczyła stan wyjściowy. Teraz walczę znowu. Trochę rozumniej, 5 posiłków itd. Ale to też nie jest łatwe, bo czasem napada mnie chęć pochłonięcia całej lodówki. Kupuje duużo warzyw i nimi zapycham się na maksa. Słodycze z domu out. Jak czegoś nie ma to tego nie zjesz ;) Wiem, że nie jest łatwo.Ale trzeba walczyć. Dla zdrowia. Powodzenia. Jest nas więcej zJOJOwanych i podłamanych. W końcu się uda.
9 listopada 2016, 12:21
Taaak... wszystko w głowie. To tam jest twój problem,a nie w jedzeniu.
Wbijaj do nas na grupę, pomożemy ;)
9 listopada 2016, 19:44
Ja od paru lat ciagle skacze miedzy 60 a 74 ale na szczęście ostatnio nie mogę patrzeć na siebie już przy wadze 68.Patrze na siebie z obrzydzeniem i to mnie bardzo motywuje.Od tygodnia wrocilam do diety 8 godzinnej sniadanie jem miedzy 7*8 ostatni posiłek jem o 14-16 a potem 16 godzin postu.Teraz jem dwa posiłki dziennie sniadanie i obiad po około 800 kal.najadam się i nie mam ochoty na podjadanie.Mozg przyzwyczail się do regolarnych dostaw żarcia i nie domaga się niczego pomiedzy
9 listopada 2016, 20:53
Pomysł z powrotem do south beach to najgorsze na co mogłaś wpaść - nie czepiam się konkretnie south beach, raczej każdej diety ujętej w jakieś (mniej lub bardziej) sztywne ramy. Żeby nie paść ofiarą efektu jo-jo trzeba się nauczyć prawidłowo (często na nowo) odżywiać. Wszystkie te gotowe diety tego nie uczą. Porównałabym to do nauki matematyki - można ją zrozumieć, albo uczyć się rozwiązań na pamięć. To drugie działa, ale na krótką metę. Podobnie gotowe diety, działają, ale potem człowiek zostaje z poczuciem kompletnej pustki w głowie i nie wie jak się ma właściwie odżywiać - co dla wielu osób oznacza powrót do tego co było (a jak były słodycze w hurtowych ilościach to będą i dodatkowe kilogramy). Poczytaj sobie o zasadach zdrowego odżywiania, o tym jak bilansować posiłki, o rozkładzie makroskładników. Jak to wszystko przetrawisz to spróbuj ułożyć sobie dietę, tak żeby Tobie ona pasowała. Na początku to pewnie będzie droga przez mękę - ale z czasem się w to wciągniesz. Zaplanuj sobie dzień wcześniej co chcesz zjeść, albo jeszcze lepiej przygotuj to co możesz i staraj się potem tego jadłospisu trzymać.