- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 marca 2017, 16:05
Cześć!
Jestem młodą kobietką, mam 23 lata. Mój wzrost to 170 cm a WAGA: 71kg. Jakies 3 lata temu ważyłam 86 kilo - na szczęście udało mi się zrzucić. We wrześniu 2016 roku ważyłam 68 kg, do mojej wymarzonej wagi tj 62 kg brakowało jeszcze 6 kg. NIESTETY. nie wiem co się ze mną dzieje ale zostało mi jeszcze 9kg do stracenia.
DO SEDNA: codziennie wieczór obiecuję sobie, że od jutra ćwiczę, jem ładnie, zdrowo, robię sobie rozpiski, tabelki, motywacyjne hasła. Wstaję rano i co? I NIC MI SIĘ NIE CHCE. To trwa już od października - 6 miesiąc NIE ROBIĘ NIC. kompletnie nic ze swoim ciałem.
Proszę zmotywuj mnie jakoś bo mam czas rano do godziny 11:00 by pójść pobiegac, na siłownie, czy nawet zrobic dywanówke, ALE MI SIĘ NIE CHCE.
POMOŻESZ?
Edytowany przez mozalimona 9 marca 2017, 16:06
9 marca 2017, 16:15
Sama mam problem z motywacją, ale przede wszystkim najgorsze co robisz, to postanawiasz od jutra. Zrób to co masz zrobić dzisiaj. Poćwicz dzisiaj, jedz zdrowo od dzisiaj,nie jedz słodyczy dzisiaj, od tej chwili. I tak codziennie dzień w dzień. Pomyśl sobie, że dzisiaj ćwiczę i jem zdrowo i tak każdego dnia. Nie myśl o jutrze.
9 marca 2017, 16:38
U mnie jest dokładnie to samo co u was - w jednym tygodniu mam bardzo dużą motywację do wszystkiego i idę na trening czy zaczynam biegać oraz oczywiście zdrowo odżywiam się a na drugi tydzień dopada mnie jakaś depresja i kompletnie jestem ze wszystkim na bakier . Nie wiem jak sobie z tym radzić...
9 marca 2017, 16:50
Czytałam dużo forum, wiele tych samych problemów i na jednym z forum natknęłam się że do zdrowego odżywiania i ćwiczeń trzeba stopniowo się przyzwyczajać tzn.zaczynasz zdrowe odżywianie na poczatku wprowadzasz chleb razowy, mniej słodyczy. Za tydzień rezygnujesz znowu z czegoś. Tak samo z treningiem, gdy od samego początku planujesz zbyt ciężkie i długie ćwiczenia człowiek się zniechęca. PS. Sama tak miałam, aż któregoś dnia powiedziałam nie i zaczęłam metodą małych kroczków ;-)
9 marca 2017, 18:33
A ja powiem tak, zacznij myśleć inaczej.
Zacznij nie od jutra ale od teraz od dziś, nawet jeżeli jest godzina 1 w nocy! Obudź sąsiada, mniej to gdzieś, żyje się raz tak? Nic nie jest proste, gdyby było to każda z nas miałaby sylwetkę o jakiej marzy i miliony na koncie, ale nie nie ma tak prosto. Jeżeli na prawdę się czegoś pragnie to zawsze jest na to odpowiednia chwila, odpowiednia pogoda, i odpowiednie nastawienie.
Mam pomysł przestań sobie mówić "jutro zacznę". Weź się w garść i zacznij teraz. Wstań i idź do sklepu kup zdrowe jedzenie, wywal słodycze. I powtarzaj sobie, każdego dnia na każdym kroku, że możesz tego dokonać, że możesz mieć sylwetkę swoich marzeń. Stań przed lustrem i powiedz sama do siebie, że to zrobisz, że dzisiaj zaczynasz pracować nad dietą i ćwiczeniami. Wymówki zawsze będą, zła pogoda, weekend, święta, praca, nauka, dzieci, facet, dom, choroba, problemy, brak pieniędzy, lenistwo.
Chcesz schudnąć? To zrób to, nikt Ci w tym nie pomoże, to zależy tylko od Ciebie. Ludzie będą mówić jak koleżanka wyżej żebyś się poddała. Pokaż, że nie jesteś słaba, pokaż jaka silna potrafisz być i zdobądź to czego pragniesz!
Mnie i mojej siostrze to pomaga :) Więc weź tyłek w troki i do roboty! Tłuszczyk sam się nie zrzuci ! :)
Na moim przykładzie. Powolne wchodzenie w dietę i treningi u mnie nie działają. Oj brakowało mi słodyczy przez pierwsze 2 dni potem stwierdziłam, że te M&M które leżą u mnie na biurku centralnie przede mną zjem po 30 dniach jedzenia zdrowo. Wczoraj zjadłam trochę popcornu i dni się zerują zawaliłam, więc nie zjem M&M przez kolejne 30 dni od dzisiaj. Poszłam na trening i nawet nie wiem jak to nazwać ale styrałam się tak, że nie mogłam wejść po schodach na pierwsze piętro, ległam i nie mogłam wstać. Mnie zakwasy i ból dopinguje do działania. Spróbuj świetnie uczucie, wracasz z kosmiczie trudnego treningu i czujesz, że w końcu coś zrobiłaś dla samej siebie.
Pozdrawiam
Monia
Edytowany przez 9 marca 2017, 18:37
9 marca 2017, 20:13
Jakbym czytała o sobie :( Ciągle próbuję, niby mi się chce, czasem nawet wytrzymuje pare tygodni i są efekty, ale potem wszystko szlag trafia i nie chce mi się nic robić, nic zmieniać, bo tak jest wygodniej, aż w końcu stanę na wagę i się wystraszę i zaś zacznę od nowa... i tak w kółko :/
9 marca 2017, 21:43
Napiszę tak - nie trawię słowa motywacja, nie w obecnym, popkulturowym rozumieniu. Samozwańczy motywacyjni guru próbują ludziom zakodować podkorowo, że trzeba się motywować, szukać motywacji w sobie, wizualizować sobie sukces i tak dalej i tak dalej. Jak dla mnie nie - jak mam coś zrobić to sobie nie wizualizuję, tylko po prostu to robię i tyle. A, że mi się nie chce? - gdybym ulegała temu złudzeniu, że mi się nie chce i nie dam rady (się zmotywować) byłabym gruba, nie skończyłabym studiów, nie chodziłabym do pracy i całe dnie spędzałabym jedząc lody i oglądając powtórki "Przyjaciół". Po prostu zamiast się motywować (tak abstrakcyjnie) to przygotuj sobie plan - nie długofalowy, na razie na jeden dzień. Ustal sobie, że jutro oddajesz wszystkie słodycze jakie masz w domu komuś kto nie ma problemów z wagą. Zaplanuj, że idziesz na zakupy z wcześniej przygotowaną listą. I potem z tego co kupisz przygotowujesz posiłki na cały dzień. A jak dzień minie to przygotujesz sobie znowu i tak w kółko, aż w końcu dojdziesz do tego, że nie musisz się motywować, bo rutynowo funkcjonujesz na tej zasadzie, że zamiast jeść śmieci złapane w biegu poprzedniego dnia ogarniasz sobie jedzenie.
9 marca 2017, 21:49
Podoba mi się to co Wilena napisała. Po prostu trzeba działać, trzymać się diety i ćwiczeń i koniec. Innego wyjścia nie ma. W sumie to jest prostsze niż się wydaje.
14 marca 2017, 21:30
Ja traktuję ćwiczenia "zadaniowo". Nie lubię ćwiczyć, ale tłumaczę sobie, że setki ludzi wstaje codziennie rano i idzie do pracy, której często nie cierpi, setki ludzi każdego dnia musi robić coś, co wcale nie sprawia im przyjemności, a to robia! Nie jestem wyjątkiem. Ćwiczenia są koniecznością taką samą jak oddychanie.
Edytowany przez Snowrabbit 14 marca 2017, 21:31