- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
29 grudnia 2008, 14:38
wiele z nas biega, często zaczyna i przestaje - bo zimno, bo pada, bo ciemno. a jakby tak biec do celu? mi się skojarzył romantyczny Paryż:) ode mnie to jakieś 1000 km, zakładając prędkość 10km/h to by było 100 godzin (6000 min) . biegając 3 razy w tygodniu po 33 min wychodzi 100 min na tydzień czyli 60 tygodni. rok ma 52 tygodnie, ale zakładając, że będziemy biegać więcej wiosną i latem to jesteśmy wstanie to zrobić, dobiec na romantycznego sylwestra 2009 do Paryża. co wy na to? ja w to wchodzę zdecydowanie:)
- Dołączył: 2007-09-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 382
6 kwietnia 2009, 13:10
> hmm, jeśli tak byłoby z tym progiem, to co to
> oznacza? że biegając codziennie po 30 minut, a
> nawet 40, człowiek nie schudnie? trochę
> przesadzone mi się wydają te wszystkie wyliczenia,
> szczerze mówiąc. w dodatku jedne podają 40 minut,
> inne 20, inne 15,
Różnie podają, ale podają też, że rano spala się szybciej - warto sie tego uczepić (w połowie czasu potrzebnego na uruchomienie spalania wieczorem)
! nic, no, trzymam
> się mojego nju planu, a jak nie będzie szło, to
> będę kombinować. ale muszę wytrwać minumim
> miesiąc, żeby zobaczyć, jakie są efekty. no i
> regularność - podstawa chyba i klucz do sukcesu.
Miesiąc to mało, trzeba powoli przyzwyczajać organizm poprzez marszobiegi, potem regularne (co nie znaczy że codzienne) biegi. Ocenic to można po kilku miesiącach.
- Dołączył: 2007-09-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 382
6 kwietnia 2009, 13:12
> :/żałuję, że nie mogę mierzyć odległości :/ da się
> jakoś bez krokomierza i innych sprzętów? chyba nie
> bardzo...
Jeśli biegasz po ścieżkach, drogach, to nie ma problemu
www.map24.pl i wiele innych
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
6 kwietnia 2009, 20:48
moje pierwsze bieganie po chorobie - 25 min leciutko. gardło wytrzymało próbę:)
od jutra już regularny trening!
6 kwietnia 2009, 22:21
nastrój, niestety, minorowy - dopisuję 6.3 km
6 kwietnia 2009, 22:22
a!, jeszcze bilans:
za 424 km,
pozostaje 576 km
6 kwietnia 2009, 22:25
> moje pierwsze bieganie po chorobie - 25 min
> leciutko. gardło wytrzymało próbę:)od jutra już
> regularny trening!
>
kejtul, ale Cię wzięło!
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
6 kwietnia 2009, 22:34
przebiegnięte: 1062 minut
do Paryża pozostało: 4 938 minut
7 kwietnia 2009, 00:40
kejtul: witamy z powrotem :)
remi:
1. biegam w parku, raz kręcę kółko w jedną stronę, potem na przełaj za psem, bo idzie jakieś dziecko i się mojej suki boi, więc zbaczam ze ścieżki etc. niestety, albo krokomierz albo nic mi nie pozostaje, jak olać się na dystans chwilowo :)
2. marszobiegi na rozgrzewkę już mi nie są aż tak potrzebne. z przerwami biegam sobie od jesieni, nawet przez zimę się tu z kejtul przedzierałyśmy :) ale od niedawna tak regularnie, że 4x w tygodniu mi wychodzi. zobaczę, co dalej z tym będzie.
3. a propos biegania porannego - staram się. ale mam ostatnio pracę taką, że mogę siedzieć w domu, nie muszę iść do biura (chwała! zajebiaszcze rozwiązanie :))))), więc ze wstawaniem gorzej. ale robię, co mogę, bo faktycznie podobno najskuteczniej, a i najmniej ludzi w parku. dzisiaj, np. biegałam baardzo krótko, bo szedł pan z psem, dał psu kość, a mój pies postanowił kość zabrać. no i awantura na pół miasta - dobrze, że moja posłuchała i do mnie przybiegła, zamiast się gryźć dalej z koleżanką :/ ale wolałam wrócić do domu, bo pan najwyraźniej nie zamierzał. tak więc zbieram siły na wcześniejsze poranki :)))
- Dołączył: 2008-07-08
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4670
7 kwietnia 2009, 08:01
popekpopek,
a dzień dobry:)
dziś się znów wybieram, żeby ugruntować powrót do biegania.
nawet portki na 3/4 wymieniłam i nowe koszulki będę testować. jak zachorzałam to zima jeszcze była a teraz to już inna pora roku:)
7 kwietnia 2009, 10:52
nooo! już ciepło się robi, że huhu.
dzisiaj poszłam rano - i całe szczęście. teraz dopiero powoli słońce zza chmur wychodzi i grzać zaczyna (tzn. spacerowiczów może nie tak bardzo, ale jak biegnę, to grzeje każdy promień :) ), a jak sobie biegałam, to chłodek był, moje długie portki były jak znalazł i nawet kamizelkę miałam na koszulce.
btw: macie jakąś metodę na klucze, chusteczki etc., jak nie macie kieszeni? w moich spodniach ich nie ma, jak biegam bez kamizelki, to kicha totalna - smycz psa w jednym ręku, chusteczek nie biorę (i żałuję nieraz, echhhh), klucze mi dyndają na szyi. próbowałam z taką torebką na biodrach, ale się zsuwa. macie metody?
dzisiaj biegałam 60 minut. zrezygnowałam chwilowo z interwałów, bo z nike mi napisał koleś, że lepiej dla spalania biegać sobie wolno - zjada tłuszcz, a nie mięśnie. no i wzięłam pod uwagę długosć: interwałami mogę jakieś 30 min max, 35 ledwo, a jak sobie truchtałam spokojnie (ok, z 5 razy marsz zaliczyłam minutowy), to pynkęłam 60 minut z okładem, juhuuuuuuuu! :)))