26 grudnia 2010, 13:18
Witam,
długo zastanawiałam się nad zakupem tej diety...w ogóle jakiejkolwiek ...
Mam nadzieję, że się przyłączycie i razem damy radę kochane
Serdecznie zapraszam... razem raźniej :-)
- Dołączył: 2011-01-03
- Miasto: Münster
- Liczba postów: 437
21 stycznia 2011, 13:03
Dzięki moje drogie.
![]()
Myślę,że rzeczywiście muszę urozmaicić swoje życie w ćwiczenia. Wcześniej regularnie ćwiczyłam ,a teraz tylko tańczę i to 1,5 godz.tygodniowo. Ale jak tylko powrócę do pełni sił po tej okropnej chorobie, to zacznę znów uprawiać pilates i wskoczę na steper. Może wtedy się coś ruszy?
- Dołączył: 2010-12-22
- Miasto: Ochodze
- Liczba postów: 175
21 stycznia 2011, 13:34
magull ma rację - spokojnie i bez paniki. Jak obetniesz kalorie to się zacznie zarządzanie kryzysowe i efekt będzie mierny. a jak chcesz miec taki brzuszek ;-) to i tak musisz poćwiczyć.
filipinko - nietrzymanie się diety może wyjść po dwóch trzech dniach. Wcale nie musi od razu.
Dziś ważenie i czerwony pasek. Nie spodziewałam się niczego innego po obiadku u rodziców w sobotę. Natomiast nie spodziewałam się, że w następnym tygodniu będę to musiała nadgonić!!!
- Dołączył: 2009-09-06
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 1009
22 stycznia 2011, 06:25
mam mam zielony paseczek!!!!!!!!
hmmm też chyba muszę zacząć ćwiczyć czas wyciągnąć mojego orbitka
dziewczyny głowa do góry nie poddawajcie się tak łatwo chudnięcie to ciężka praca ,są zastoje waga czasem z miesiąc nawet nie spada ale potem ruszy nikt nie powiedział że będzie lekko
22 stycznia 2011, 08:52
Zaczęłam dietę.Prowadzę bardzo pracujący tryb życia, przemieszczam się w ciągu dnia w kilka miejsc.Czasami wałówkę na cały dzień będę musiała wozić, ale wierzę, że dam radę.
I jak zapłaciłam za dietę to nie zrezygnuję bo każdy grosik na nią musiałam zarobić. I każdy kilogram do którego się upasałam zdobyłam na własne życzenie. Nikt mi żarcia do dziuba mie pchał i kołkiem nie popychał.
I nie marudzić tu. Przecież jak tyłaś to nie codziennie po 20 -30 deko. Więc nie ma co oczekiwać ,że ze zrzucaniem będzię łatwiej.
Pomyślcie dlaczego nie chcecie być grube. Bo ja nie mieszczę się w obecne ciuchy, bo mam wory fajnych szmat z których wyrosłam, bo nikt mi nie mówi że ładnie wyglądam, bo w sklepach nie ma podobających mi się ciuchów w rozmiarze 48, bo wszystkie kozaki mają za ciasne cholewki, bo sapię jak chodzę, bo bolą mnie kolana, bo ciśnienie, bo choresterol.
Ale się namotywowałam :)
- Dołączył: 2010-12-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 661
22 stycznia 2011, 11:29
Świetnie, zamiast schudnąć to przytyłam - 0,7 kg. ;((( Do dupy z tym wszystkim...
- Dołączył: 2011-01-03
- Miasto: Münster
- Liczba postów: 437
22 stycznia 2011, 12:22
Widzę ,że deprecha nas dopadła.
Wczoraj wieczorem to wypiłam sobie kieliszek ajerkoniaku,dziś rano naryczałam się jak bóbr,wzięłam prysznic,wyszłam z psami na 40-sto min spacer na którym też ryczałam,a teraz idę na zakupy bo 1.nie odwiedziłam wczoraj babci i wypadałoby pójść z kwiatkiem;2.w jadłospisie mam tofu i parę innych rzeczy ,których nie mam w domu.Tak więc z diety nie rezygnuję.Co to to nie!
- Dołączył: 2010-12-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 661
22 stycznia 2011, 12:45
Ja nie rezygnuję z diety, ale na tej fazie wstępnej to chyba do us*anej śmierci będę, według początkowych porgnoz miałam zakończyć ją 2 lutego, a teraz - 26 luty. Zaczynam się zastanawiać czy to nie jest jakiś naciągactwo, no bo co w końcu - wykupię abonament na kolejny miesiąc a i tak nie schudnę... :/
Jeszcze w dodatku brzuch mam prawie non-stop wzdęty jak jakieś dziecko z Afryki. :(
Edytowany przez Lotokot 22 stycznia 2011, 13:01
- Dołączył: 2010-12-22
- Miasto: Ochodze
- Liczba postów: 175
22 stycznia 2011, 15:49
Lotokot - pisz do dietetyka i żądaj wyjaśnień co się dzieje w Twoim organiźmie. I ćwicz. Jaką masz kaloryczność posiłków? Dale koło 2000? Bo chyba tyle miałaś. Może to kwestia cyklu? Poza tym od jakiegoś czasu jesteś na diecie i to tez zmienia sytuację.
Ja też się czuję niemal cały czas pełna i ciężka, ale waga sukcesywnie leci w dół. Wolniej niż bym chciała, ale ostatnio nie ćwiczę i mąż mnie skusił na odrobinę budyniu. No, bądźmy szczerzy - nie musiał się za bardzo wysilać ;-)
Nie poddawać się tu. Nie ryczeć ;-). Pamiętajcie, że każdy dzień na diecie, to dzień bliżej sukcesu. MUSI SIĘ UDAĆ. spocznij ;-)
- Dołączył: 2010-12-22
- Miasto: Ochodze
- Liczba postów: 175
22 stycznia 2011, 15:56
stobezczterech - ja w tym tygodniu do pracy brałam wszystkie posiłki z wyjątkiem śniadania. Każdy w osobnym pojemniczku, lub zamykanej szklance. Do tego kanapka, owoce, jakiś serek. Wychodziła cała siatka żarcia. dobrze, że się w pracy nie chwaliłam, że jestem na diecie, bo by mnie śmiechem zabili.
- Dołączył: 2011-01-03
- Miasto: Münster
- Liczba postów: 437
22 stycznia 2011, 18:56
Mnie nie kusi nikt.
![]()
Jestem sama,nie licząc dwóch psów.Męża nie widziałam od 5-ciu miesięcy i to jest główny powód mojej depresji. A że zbyt często nie spotykam się z ludźmi (pracuję w domu) ,to dzięki diecie wiem co i kiedy jeść,i nie mam problemów z przygotowywaniem posiłków.Wcześniej jadłam co popadło i gdy już mnie "przycisnęło".
Dzięki,że jesteście i w dniu takim jak ten stawiacie mnie do pionu.
![]()