- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 listopada 2019, 22:05
Wszyscy mówią „słuchaj swojego organizmu” ale ja tak nie umiem. Nie rozumiem, tak się da? Jak rozpoznawać to, o czym do nas mowi, kiedy jesteśmy głodne a kiedy syte? Ja jakbym miała sluchac swojego organizmu to 5000 kalorii dziennie by nie pomogło nawet jakbym miała zjeść 10kg jabłek na raz, jak Wy to robicie ze umiecie rozpoznawać te znaki?
Edytowany przez ikonka2018 16 listopada 2019, 22:16
16 listopada 2019, 22:19
Ja to rozumiem tak, ze jak jestem najedzona, to nie powinnam sie dopychac. Nie zawsze sie to udaje, szczegolnie, ze wszystko tak dobrze smakuje
16 listopada 2019, 22:27
Ja żarłabym jak koń,mam ewidentnie zaburzenia jeśli chodzi o poczucie sytości , także jedyny sposób to liczenie kalorii
16 listopada 2019, 22:32
niestety teraz tylko liczenie kalorii. kiedyś jadłam i nie tyłam poza okresem jesiennym. Póxniej była dieta wiosna i tak w kólko
16 listopada 2019, 22:54
sluchanie organizmu ma duzy sens , tylko ten organizm musi byc juz wyregulowany. Ja zaczelam od zmiany rodzaju posilkow, bardziej przemyslane, wiecej bialka, warzywa. Mniej wegli powodowalo ze przerwy mogly byc dluzsze, na poczatek jednak tez bardzo swiadomie trzymalam sie godzin posilkow - pracujac nie bylo to trudne, bo godziny pracy narzucaly jakis rytm , w pracy nie ma podjadania. Trudniejsze sa weekendy. Na poczatek pomoglo tez picie duzej losci wody , w zasadzie nie wiecej niz trzeba, tylko ze wczesniej bylo zazwyczaj za malo. Woda, kawa w jakims stopniu tez pomagala trwac w przerwach miedzy jedzeniem i oduczyc sie podjadania. Gdy juz osiagnie sie ten poziom, ze przerwy sa faktycznymi przerwami - nie jest problemem odroznenie glodu od zachcianki.
16 listopada 2019, 23:22
jak jesteś po anoreksji, to możesz mieć z tym problem. też miałam. mogę Ci opowiedzieć, jak ja sobie z tym poradziłam - spróbuj, jeśli będziesz mieć ochotę. ja zrobiłam w ten sposób, że najpierw policzyłam taką orientacyjną ilość kalorii, której mi potrzeba (ale bez oszukiwania tutaj ;) bo przegładzając się daleko nie zajedziesz) i na początku po prostu podzieliłam to na 4 posiłki co 4 godziny. w ten sposób przyzwyczaiłam się do regularnych posiłków. z czasem już coraz bardziej czułam, co i gdzie można zmienić - na przykład, że wolę większe śniadanie a mniejszą kolację, że odstęp między obiadem a kolacją będzie mniejszy, niż 4 godziny itd. czasem się zdarzy, że będę bardziej głodna i zjem więcej; a czasem z kolei nie będę czuła dużego głodu i zjem mniejszą porcję. ale to już przychodzi z czasem - na sam początek to jednak trzymanie się tej orientacyjnej ilości kalorii (piszę "orientacyjnej", bo założyłam wtedy, że nie będę się fiksować na jednej liczbie. czasem wyjdzie o 50 kcal więcej i to żadna tragedia) plus cztery regularne posiłki sprawdzają się naprawdę fajnie. przynajmniej mnie bardzo to pomogło przywrócić do równowagi odczuwanie głodu i sytości. życzę Ci powodzenia! gdybyś miała pytania, to pisz śmiało :)
16 listopada 2019, 23:45
po zaburzeniach odżywiania ciężko o słuchanie organizmu. Zwykle jest wygłodniały a uczucie głód - sytość jest zaburzone. Ja tak mam.
17 listopada 2019, 08:43
Ja napisałabym, że obecnie jest to sztuką. Berchen bardzo fajnie wyjaśniła jak to wszystko funkcjonuje i mam podobne zdanie. To jak jemy, co wybieramy i w jakich proporcjach jest bardzo istotne. Jedzenie ma być przede wszystkim pełnowartościowe - białka, dobre tłuszcze, węglowodany złożone. Trzeba zmienić kompletnie myślenie i być świadomym po czym czujemy szybciej i dluzej uczucie sytosci dlatego dla mnie osobiście jedzenie kilku jabłek jako przekąski jest nie do przyjęcia. Podobnie jak jedzenie maleńkich posiłków 5-6 razy dziennie, to tylko katowanie psychiczne i fizyczne.