- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 grudnia 2016, 20:16
Witam
Co Was motywuje do ćwiczeń
U mnie sprawa wygląda następująco mieszkam w dużym mieście mama kartę multisport ale z niej nie korzystam.
Dlaczego? Już opowiadam
Od poniedziałku do piątku w godzinach od ok 7 do 17 (9 - 19 max) jestem w pracy lub w drodze do niej (korki)Następnie przychodzę do domu i nie mam motywacji aby potem już wychodzić na fitness.Bywało ze brałam rzeczy do pracy ze sobą (buty, strój) ale potem boli mnie głowa lub cos i nigdy nie zachodzę do klubu poćwiczyć.
Jestem strasznym leniem ale na zawsze tak było wcześniej też byłam chuda i często byłam na siłowni. Co roku próbiuje wrócić do ćwieczeń nawet ostatnio w lecie chodziłam na siłownie i fitnes ale potem przyszło pogorszenie pogody i już nie chodzę wogóle od września
Co Was motywuje? Jak Wy to ograniacie chodzicie na fitens bezpośrednio po pracy?
Poradzicie coś
5 grudnia 2016, 20:08
Jakbym miała zakładać co ludzie robią, to musiałabym przyjąć, że 90% z nich się obija, nie ważne co i gdzie ćwiczą. Przynajmniej to widzę, kiedy chodzę na siłownię. Wydłużenie czasu poświęconego na taki dziadowski trening niewiele zmienia. Jak ktoś ma problem ze znalezieniem czasu na trening, to zalecanie mu wyprawy na siłownię (dojazd, przebranie się) + minimum godzinnego treningu jest lekko bez sensu. Bo pewnie i tak tego nie zrobi. Lepiej już poćwiczyć w domu 30 minut i wyrobić sobie w tym jakąś regularność i dopiero potem ew dążyć do dłuższych sesji. Zupełnie inaczej się "zmusić" do ćwiczeń, jak ten nawyk codziennego ruchu jest. Bo wtedy sam organizm się tego domaga.
Ale zacząc od pół godziny i później starać się wydłużyć ok. ale ja mówię o tym 15-20minut. nie wierzę że ktoś w tym czasie zrobi jakiś mega intensywny trening i nie wierzę że nie da się znaleźć chociaż godziny. według mnie to bez sensu
Ja też nie jestem leniem wstaje po 5rano pracuje do 15 koło 16 jestem w domu zajmuje się dzieckiem robię obiad a w tym czasie na siłownię idzie mój mąż potem idę ja siedzę tam min 1.5h i trzeba się położyć spać bo po 5trzeba wstać. trzeba się poprostu zorganizować
7 grudnia 2016, 19:22
Witam
ponownie dziękuję za wskazówki
jak narazie to tylko wycofałam kartę multisport skoro i tak nie chodzce a zawsze to 50 zł w kieszeni
8 grudnia 2016, 10:10
A ja właśnie bardzo się cieszę z Multisportu. Nie chcę kupować karnetów bo to mnie ogranicza tylko do jednego klubu. A tak w poniedziałki i środy jestem w jednym na zumbie itp, w sobotę w drugim, a w niedzielę na siłce - jeszcze gdzie indziej i na basenie. Dzięki temu mam oblatane część klubów w mieście i jak kumpela chce mnie gdzieś wyciągnąć bo "Kamulka to takie zaj....ste zajęcia, że musisz spróbować" to nie mam problemu - zwłaszcza finansowego. oczywiście wszystkie wyjścia mam wbite w kalendarz to czerwca i nawet mąż zaczął sprawdzać kiedy mnie nie ma, jak chce z kumplami się umówić, żeby ktoś z dzieckiem został. Więc jak mogę nie pójść i go zawieść?
13 grudnia 2016, 07:35
Pracuje 8:30-16:30 + minimum 1h dojazdu w jedną stronę. W domu jestem zazwyczaj koło 18. Jem szybko coś niewielkiego i frunę na trening na 19. Ja to kocham i czasami mam wrażenie, że tylko po to żyję. Na początku, gdy jeszcze nie pałałam tak wielką miłością do aktywności fizycznej nie rozmyślałam nad tym jak bardzo nie chce mi się iść na siłownię. Po prostu ubierałam buty, brałam torbę i szłam, bez pier*******.