- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lutego 2014, 22:18
6 maja 2014, 13:39
Dzisiejszy trening w planie 30 minut i 5 przebieżk zrobione w 34 minuty. Ale z problemami. Około 10 minuty biegu zaczęła boleć mnie łydka. Ale nie był to taki typowy ból naciągniętego mięśnia. Bolało mnie w okolicy łydki jakby ktoś zacisnął metalową obręcz wokół mojej łydki (dolnej części). Co ciekawe ból nasilał się tylko w momencie nastąpienia na nogę w czasie biegu, a ustępował w czasie jej unoszenia w powietrzu. Udało mi sie wytrzymać do 23 minuty, zatrzymałam stoper, zatrzymałam się i przeszłam do marszu.Po chwili stwierdziłam, że poluźnię sznurówki w bucie, a nuż. Przeszłam jeszcze kawałek i zaczęłam biec. Nie nastąpił nawrót tego bólu.Udało mi się zrobić nawet delikatne przebieżki. Po powrocie do domu rozciągnęłam się, wzięłam chłodny prysznic i spryskałam tę cześć nogi sztucznym lodem. Ten ból był przeze mnie odczuwany jakby jakaś częsć łydki była nierozciągnięta i zbiła się w kawał bolesnego mięśnia. Czy ktoś z Was spotkal się z czymś takim ? Jak temu zapobiegać ? (postaram się też rozluźniać sznurówki bardziej..) A teraz pytanie, którego się wstydzę, bo jest pewnie głupie, ale mimo wszystko zadam -czy taki trening z przerwą do marszu i chwilowego zatrzymania jest nic nie wart ?
Kolejny trening (o ile noga pozwoli go przebiec) czwartek 9km
Edytowany przez kolorowyswiat 6 maja 2014, 13:39
6 maja 2014, 13:50
czy taki trening z przerwą do marszu i chwilowego zatrzymania jest nic nie wart ?
Nie wymyślaj :)
7 maja 2014, 17:01
A ja muszę się pochwalić. Obecnie bez problemu mogę biec 20 minut bez przerwy (x3, 2 minuty marszu pomiędzy). Tętno utrzymuję na przyzwoitym poziomie, nawet podczas podbiegu pod górkę. Miesiąc temu 5 minut ciągłego biegu było by dla mnie wyczynem nie do pokonania (ze względu na wydolność płuc a nie kondycję mięśni). Pomimo tego że obecnie nie biorę leków na astmę to nie mam problemów z oddechem.
Dzisiaj przymusową przerwę mam w bieganiu, tak to jest jak jest różnica zdań: "skaczemy przez przeszkodę czy nie", niestety koń wygrał z decyzją odmowną. Jutro mam nadzieję że będzie już ok.
W piątek powinnam mieć już nowe buty do biegania, kupiłam do biegania w terenie i jestem ciekawa różnicy pomiędzy normalnymi (uniwersalnymi) butami a terenowymi.
8 maja 2014, 10:27
Kolorowyświat, ja biegam tylko z przerwami i mi daje :D
Przedwczoraj pobiegłam z wydłużonym czasem i chyba trochę przegięłam. Nie dość, że pobiegłam w pierwszym dniu festiwalu kobiecości ;) to jeszcze wydawało mi się, że jestem prawdziwą biegaczką i zamiast truchtać szurając ja dałam czadu i po 20 minutach myślałam, że mi gicze odpadną tak mnie wszystko bolało :D
W sobotę jadę kibicować mojemu mężowi - biegnie w Gdyni na 10km. Pierwszy raz bierze udział w takim biegu miejskim i ja też pierwszy raz będę na takim biegu. Mam nadzieję, że zapału mi nie zabraknie i za rok będę startować razem z nim.
Edytowany przez akuku3 8 maja 2014, 10:28
8 maja 2014, 23:59
Kontuzja przeszła !!!! Czyli nie była to jednak "prawdziwa kontuzja" tylo zbyt mocno zasznurowane buty, a dokładniej but ;) Ufff... Jeżeli ktoś z Was rozwinie kiedyś Syndrom Kolorowego Świata (drętwienie nogi, ból między łydką, a achillesem nasilający się podczas stąpnięcia i ustępujący podczas podniesienia nogi) to polecam poluźnić sznurówki ;))) Ale się cieszę, że to nic poważnego !
Dziejszy plan to 9 km, wykonany w 9 km ;)) Biegło mi się jak młodej boginii, zero objawów bólu, albo czegoś równie niepokojącego. Bieg spokojny, dostojny i "pierwszy" po po raz pierwszy w ciągu nie-weekendu przekroczyłam odległość 8km ! :) Suuuuper :)
Strach3 - dziękuję bardzo za informacje o kontuzjach, a jeszcze bardziej na przywrócenie do pionu :))
Pituz- również dziękuję za radę, na szczęście nie muszę z niej korzystać :)
Armara - GRATULUJE :) Wielka satysfakcja, prawda ? :)
akuku3 - Cieszę się, że udało Ci się przebiec 20 minut i piszczele dały radę :) Czy nadal się odzywają, czy już dały sobie spokój i zaakceptowały wybraną przez Ciebie aktywność ? :) Dawanie czadu jest świetne, ale uważaj na kontuzje ! Ps. Powodzenia dla męża !
Najbliższy trening sobota: 30 minut biegu
Ps. Ludzie zaczynają mi mówić, że widać, że schudłam. To bardzo miłe.
Ps1. Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie w moim ataku histerii ;)
9 maja 2014, 08:04
kolorowyswiat - owszem, to spora satysfakcja, i na dodatek apetyt rośnie w miarę jedzenia :D. Wczoraj zmniejszyłam dwu minutowy marsz do minuty i nie było z tym najmniejszego problemu. Korcą mnie nowe trasy tylko bieganie w terenie ma to do siebie że drogi, polne i leśne, są rzadziej niż w mieście i albo trasy będę miała dłuższe albo w pewnym momencie zrobię w tył zwrot i będę wracać tą samą drogą a na to nie bardzo mam ochotę.
10 maja 2014, 22:02
Kibicowałam pierwszy raz na biegu miejskim! było czadowo! Krzyczałam do męża przy mecie " gazu Tomasz gazu!!!" :D za rok staję po drugiej stronie, nie ma bata, to mój cel! Myślę, że teraz też dałabym radę bo meta była otwarta dwie godziny od startu, więc spokojnie te 10 km można było pokonać w tym czasie. Biegli młodzi, starzy, grubi, chudzi, koślawi. Pełen przedział.
Mój mąż pobił swój rekord - 46 minut.
Pierwsze miejsce w Biegu Europejskim to 30,07. Ja nie wiem jak to jest możliwe :D
Wrzucam Wam kilka fot. Wystrzał startu był z okręgu Błyskawica. Hukło, że hej:
Edytowany przez akuku3 10 maja 2014, 22:10
10 maja 2014, 22:15
W 2h dychę to można nawet przemaszerować. Chcesz czekać cały rok? Za 2 tygodnie w Gdańsku jest Bieg Dookoła ZOO (10 km), albo poszukaj czegoś innego tutaj: http://bieganie.pl/?cat=29#
Gratulacje dla męża, ładny wynik.