Temat: Zadanie z pierwszej klasy

czy za naszych czasów mielismy takie/taki poziom zadan? Bo chyba mam skleroze... 

Nie pytam czy znacie odpowiedź tylko, czy to poziom pierwszo klasistow?

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

myślę, że tak. Generalnie poziom nauki się obniża więc nie sądzę że pierwszaki dostają za trudne zadania.I generalnie w tym zadaniu nic trudnego matematycznie nie ma.
Dla kogo nie ma nic trudnego ;)? Masz/mialas dziecko w 1 klasie? Mam niestety przykład, ze ani dziecko ani matka nie umialo. Podejrzewam, ze jej koleżanka z lawki tez i czesc reszty to samo. Generalnie rodzice rozwiązują za nie zadania a ja nie pamietam, zebysmy w 1 klasie mieli takie :0 czy tak poziom skoczył czy ja mam zaniki pamieci?

to, że matka nie umiała zrobić takiego zadania to nie jest dowód na to, że to za trudne dla pierwszoklasisty. Wspomniana matka edukację ma za sobą, przypuszczalnie wyżej niż podstawową i takie zadanie tak czy inaczej powinna umieć rozwiązać.

Pasek wagi

Nie wiem co bym odpowiedziała 20 lat temu, ale wydaje mi się, że znałabym odpowiedź. Uwielbiam wszelkiego rodzaju logiczne zagadki, pamiętam te o przeprawaniu się przez rzekę, dwóch braciach na rozstaju dróg etc. - dziadek mi od małego to opowiadał na dobranoc, po jakimś czasie nawet dziecko załapie, że trzeba szukać odpowiedzi wykraczającej poza 2 plus 2. Ogólnie to pamiętam, że za moich czasów ktoś w pierwszej klasie nie potrafił jeszcze czytać to był uważany za klasowego głupka i zostawał na wyrównawcze (bo większość już czytała proste książki w zerówce), a jak teraz moje kuzynki poszły do szkoły to jakby nauczycielka miała pretensje do rodziców, że je już dawno nauczyli czytać i w szkole marudzą, bo się nudzą. 

Dla pierwszaka zadanie za trudne, ale jest ale - widać że zadanie jest z gwiazdką, kaktusem czy jak to tam inaczej można jeszcze nazwać, więc zdanie do pomocy przez nauczyciela lub dla sprytniejszych maluchów. Ciekawe zdanie, wyobraźnię dzieciaków trzeba rozwijać, ale trudne może być zwłaszcza że sporo pierwszaków ledwo liczy.

Patrząc na nauczycieli moich sióstr którzy łatwe zadania robią na lekcji a z trudnymi zadaniami odsyłają do domu, jestem mimo wszystko dla zadania na nie 🤨

Za moich czasów były takie zadania ale dzieciaki sobie z nimi radziły bo nie siedziały za dzieciaka non stop przez tv i komputerem. Bawiły się tymi klockami więc potrafiły sobie wyobrazić te klocki i potrafiły myśleć logicznie 

Dużo zależy też od dziecka, od tego jak się w domu rozmawia, jakich słów używają rodzice. Na pewno to też wspomaga, ale np. przebywając między rówieśnikami, dziecko też rozwija mowę plus umiejętności społeczne potrzebne na pewnym etapie. Pytanie czy jakieś nie wiadomo jakie słowa są na pewnym etapie rozwoju potrzebne. W bloku u mnie mieszka krytyk filmowy, ma syna. Ten syn przychodzi do dzieci i rozmawia z nimi jak mały dorosły- używając słów nieadekwatnych do wieku. Jak myślisz- czy ma kolegów? Na wszystko przyjdzie czas. Duzo zależy też od zdolności dziecka- dziewczynki generalnie mają lepsze umiejętności językowe. U mnie ze strony mojej mamy mamy "gen" językowy- gdy w liceum miałam francuski, po miesiącu bez problemu czytałam, inni ledwo opanowali sztukę czytania na koniec szkoły. Nikt ze mną nie siedział, samo mi wchodziło do głowy, nie musiałam nad tym siedzieć. Starszy syn w przedszkolu czytał po rosyjsku i po grecku. To samo z ortografią- ja dużo czytałam, ale moje starsze dziecko już nie czyta- tak samo jak ja nie problemów z ortografią, po prostu wie jak co się pisze. A młodszy to inna bajka- zresztą założyłam osobny wątek. Z oboma tak samo siedziałam- bo akurat wtedy nie pracowałam, tak samo im czytałam i rozmawiałam z nimi.

Marisca napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Marisca napisał(a):

.Karol napisał(a):

Marisca napisał(a):

Ja pamiętam z 1 klasy takie zadanie. Mama piecze ciasto, ale okazało się, że zamiast 1kg mąki ma tylko 0,5 kg. Co musi zrobić z pozostałymi składnikami, aby wyszło ciasto. Chodziło o to, żeby dzieci umiały powiedzieć, że trzeba zmniejszyć ilość pozostałych składników o połowę. Nie wiem czy to było trudne czy nie. Wiem, że ku mojemu zdziwieniu na cała klasę tylko ja znałam odpowiedź i dlatego tak zapamiętałam to zadanie. 

.Karol napisał(a):

pierwszoklasista nie ma tak "abstrakcyjnego" myslenia. Nie wiem czy to zależy od rejonu PL czy nie ale przeglądałam ostatnio książki do pl - (1i2 klasa) poziom słownictwa mnie przerazil (nie mówiąc o ilosci), to samo matma. Gdy dorosły już musi się  zastanowić nad rozwiązaniem to chyba coś nie tak... zajęcia w szkole do 17, plecak skala, do Religi cały zestaw, nauka w domu do późnych godzin... chore
Ale nie rozumiem co masz na myśli, jaki poziom słownictwa. Moja córka ma 4 lata i poprawnie posługuje się takimi wyrazami jak kontynuować, asekurować, niedorzeczny itp. Więc nie wiem jakie wyrazy mogą być trudne dla 7/8 latka.Z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, używać wielu słów, tłumaczyć ich znaczenie, opowiadać o świecie, wyczerpująco odpowiadać na pytania i duuuużo czytać. Ja dziecku codziennie czytam bajki z dość trudnym słownictwem. 
Jasne, masz rację. Tekst który ja przejrzałam był o pomocy sąsiedzkiej (2 klasa), odruchowo zapytalam chłopca czy zna jakieś tam słowo, potem kolejne i kolejne... wydawały mi się trudne jak na jego wiek, więc zadanie odrobił - przeczytal, ale co z tego skoro nie zrozumiał. Nie wnikam, który rodzic ile i jak poświęca czasu swoim dzieciom, ale te dzieci które mają "zapracowanych" bądź jednego rodzica będą miały większe problemy w nauce. Dziecko dobrze uczy się przez zabawę, niektóre są mniej zdolne, niektóre mniej pewne siebie, niektóre z problemami... Czasami szybko się załamuja przy niepowodzeniach i tracą wiarę w swoje umiejętności. No niestety nie każdy ma takie podejście jak Ty, lepiej dac tabletka i święty spokój...
Ja jestem z dzieckiem w domu i to naprawdę procentuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każda matka ma tyle czasu. Natomiast wiele matek uważa, że ich praca zawodowa , która często kończy się na 3h kontakcie z dzieckiem nie ma negatywnego wpływu na dziecko i przedszkole/szkoła wszystko załatwi, wszystkiego nauczy, wychowa. Nie, nie załatwi. Ani przedszkole, ani szkoła. Dziecko siedząc też cały dzień w przedszkolu  nie nauczy się wiele w grupie innych dzieci, które same niewiele jeszcze o świecie wiedzą, ani nie rozumieją wielu słów. Pani ma całą klasę/grupę i nie będzie każdemu tłumaczyć, ani nad każdym dzieckiem pochylać się indywidualnie w stosunku do jego charakteru i zdolności. Ale to już temat na odrębna dyskusję .... 
Ale to nie jest kwestia pracy/siedzenia w domu a chęci. Są matki, które niby nie pracują a dziecko im przeszkadza a są takie, które po pracy spędzają "quality time" z dzieckiem. Moi rodzice oboje pracowali a umiałam czytać jeszcze w przedszkolu, z nauki byłam bardzo "do przodu" - aż wzywali moich rodziców myśląc, że oni za mnie zadania odrabiają, zwłaszcza z matematyki. W podstawówce sięgałam po książki cztery lata starszej siostry, w gimnazjum rozwiązywałam całki dla własnej przyjemności, kochałam też czytać książki a telewizor mógłby dla mnie nie istnieć (tylko w deszczowe dni lubiłam w pegasusa pocisnąć). No i pół dnia i tak spędzałam na podwórku - biegając, szalejąc. Poświęcali mi dużo czasu a jeszcze pamiętam jak uwielbiałam patrzeć na moją mamę szykującą się do pracy, jak każdy opowiadał o swoim dniu i bardzo się cieszę, że i ja i siostra i mama i tata każdy miał "swój świat". My szkołę, rodzice pracę.A co to tego, że część dzieci ma ciężej bo rodzice im nie poświęcają uwagi - prawda. Ale jak to rozwiązać systemowo? Obniżać poziom i wtedy "krzywdzić" dzieci zdolniejsze? Zmuszać nauczycieli, którzy zarabiają grosze żeby dzielili dzieci w klasie na zdolniejsze i mniej zdolne i dostosowywali poziom indywidualnie?
Jasne można pracować i mieć czas dla dziecka, ale jak ktoś wraca z pracy o 17, a dziecko kładzie o 20 to wiele nie zdziała, bo  w tym czasie trzeba zabrać dziecko na dwór,  pobawić się,  poczytać , musi być czas na jakąś rozmowę, czułości,  a jeszcze są inne domowe sprawy jak kąpiel, posiłek, jeszcze rodzic ma coś w domu do zrobienia itd. 

staram_sie napisał(a):

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

myślę, że tak. Generalnie poziom nauki się obniża więc nie sądzę że pierwszaki dostają za trudne zadania.I generalnie w tym zadaniu nic trudnego matematycznie nie ma.
Dla kogo nie ma nic trudnego ;)? Masz/mialas dziecko w 1 klasie? Mam niestety przykład, ze ani dziecko ani matka nie umialo. Podejrzewam, ze jej koleżanka z lawki tez i czesc reszty to samo. Generalnie rodzice rozwiązują za nie zadania a ja nie pamietam, zebysmy w 1 klasie mieli takie :0 czy tak poziom skoczył czy ja mam zaniki pamieci?
to, że matka nie umiała zrobić takiego zadania to nie jest dowód na to, że to za trudne dla pierwszoklasisty. Wspomniana matka edukację ma za sobą, przypuszczalnie wyżej niż podstawową i takie zadanie tak czy inaczej powinna umieć rozwiązać.

Wiem, ze rodzic powinien. Pierwszoklasiści, których znam nie potrafia zrobic takiego zadania. 

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

myślę, że tak. Generalnie poziom nauki się obniża więc nie sądzę że pierwszaki dostają za trudne zadania.I generalnie w tym zadaniu nic trudnego matematycznie nie ma.
Dla kogo nie ma nic trudnego ;)? Masz/mialas dziecko w 1 klasie? Mam niestety przykład, ze ani dziecko ani matka nie umialo. Podejrzewam, ze jej koleżanka z lawki tez i czesc reszty to samo. Generalnie rodzice rozwiązują za nie zadania a ja nie pamietam, zebysmy w 1 klasie mieli takie :0 czy tak poziom skoczył czy ja mam zaniki pamieci?
to, że matka nie umiała zrobić takiego zadania to nie jest dowód na to, że to za trudne dla pierwszoklasisty. Wspomniana matka edukację ma za sobą, przypuszczalnie wyżej niż podstawową i takie zadanie tak czy inaczej powinna umieć rozwiązać.
Wiem, ze rodzic powinien. Pierwszoklasiści, których znam nie potrafia zrobic takiego zadania. 

Nie umie ten, co się nie nauczył - matka przeszła edukację i dalej nie umie więc co to za wyznacznik że pierwszoklasista też nie umie? On ma się właśnie tego nauczyć.

Można dyskutować czy wcześniej jest do takiego zadania odpowiedni wstęp bo w programie być oczywiście powinien - ale tego nie wiemy. Mamy wybiórczo jedno zadanie. A ono samo w sobie nie jest jakąś abstrakcją.

Generalnie lepiej niech rodzice skupią się na tym, żeby dzieci faktycznie się uczyły a nie próbują im "ułatwiać" życie twierdząc, że zadanie za trudne.

Pasek wagi

wystarczy logiczne myślenie, czy tego uczą dzieci w szkołach?

staram_sie napisał(a):

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

awokdas napisał(a):

staram_sie napisał(a):

myślę, że tak. Generalnie poziom nauki się obniża więc nie sądzę że pierwszaki dostają za trudne zadania.I generalnie w tym zadaniu nic trudnego matematycznie nie ma.
Dla kogo nie ma nic trudnego ;)? Masz/mialas dziecko w 1 klasie? Mam niestety przykład, ze ani dziecko ani matka nie umialo. Podejrzewam, ze jej koleżanka z lawki tez i czesc reszty to samo. Generalnie rodzice rozwiązują za nie zadania a ja nie pamietam, zebysmy w 1 klasie mieli takie :0 czy tak poziom skoczył czy ja mam zaniki pamieci?
to, że matka nie umiała zrobić takiego zadania to nie jest dowód na to, że to za trudne dla pierwszoklasisty. Wspomniana matka edukację ma za sobą, przypuszczalnie wyżej niż podstawową i takie zadanie tak czy inaczej powinna umieć rozwiązać.
Wiem, ze rodzic powinien. Pierwszoklasiści, których znam nie potrafia zrobic takiego zadania. 
Nie umie ten, co się nie nauczył - matka przeszła edukację i dalej nie umie więc co to za wyznacznik że pierwszoklasista też nie umie? On ma się właśnie tego nauczyć.Można dyskutować czy wcześniej jest do takiego zadania odpowiedni wstęp bo w programie być oczywiście powinien - ale tego nie wiemy. Mamy wybiórczo jedno zadanie. A ono samo w sobie nie jest jakąś abstrakcją.Generalnie lepiej niech rodzice skupią się na tym, żeby dzieci faktycznie się uczyły a nie próbują im "ułatwiać" życie twierdząc, że zadanie za trudne.

Ale masz to dziecko lub kontakt z takim? Bo te dzieci które znam sa dosc.. dziecinne.. to naprawde nie jest ich poziom. Dodawanie, odejmiwanie tak ale jak juz trzeba pomyslec w ten sposob to jest problem.

Ale co jest w tym zadaniu trudnego? Ktoś tu pisał, że dodawać, odejmować, a ja uważam, że nauczenie logicznego myślenia jest równie ważne. Co z tego, że typowy polski uczeń wyliczy całkę, jeśli nie będzie w stanie policzyć pola ścian w pokoju, żeby wiedzieć, ile farby potrzebuje do pomalowania? Uczy się teraz regułek, definicji, twierdzeń ale z normalnym życiowym zastosowaniem już ciężko.

Tak, mam dzieci (w tym jedno zaawansowanie szkolne, średnie za moment szkolne i jedno całkiem małe), tak, mam porównanie ze szkolnictwem w Polsce (mieszkam za granicą).

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.