- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
20 września 2011, 16:59
Kompulsy rozumiem tak, ze pewnego razu nie mozna sie czemus oprzec i je sie to na potege.. Ze mna jest troche inaczej. Juz schudlam i postanowilam przestrzegac diety od poniedzialku do polowy piatku i odpuszczac w weekendy. Niestety nie potrafie odpuscic sobie na zasadzie, ze na obiad jem zwyczajnie cos innego. Nie potrafie inaczej niz w kolko jesc wszystko przez co caly tydzien mialam ochote. Caly piatek sie trzese zeby cos juz zaczac jesc. W te dni nie tkne jedzenia z diety. Oprocz normalnych posilkow zjadam slodycze w zastraszajacych ilosciach. Jem wtedy tak duzo, ze zaczelam jesc w ukryciu.. Tak wiec czuje sie wtedy jak przed dieta, bo robilam to samo. Kiedy nie mam niczego w ustach a mam na cos ochote to staje sie rozdrazniona, trzesa mi sie rece. Co ciekawe dokucza mi to tylko wtedy, kiedy mam 'dni bez diety'. Nie moge wtedy absolutnie sie powstrzymac, w 'dni powszednie' idzie mi dobrze. Troche tylko ostatnio dopada mnie frustracja, bo wiem ze jedzenie jest centralna czescia mojego zycia.. Co myslicie, to kompulsy? Co powinnam zrobic?
Dodam ze w weekendy fatalnie sie czuje, bo normalnie jem wszystko o niskim IG i w ogole cukru.. Ale zadne samopoczucie nie zniecheca mnie do jedzenia, nawet wyrzuty sumienia..
Edytowany przez amazing.girl 20 września 2011, 17:00
- Dołączył: 2007-07-10
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 758
20 września 2011, 17:23
jaki sens ma to pytanie? odpowiemy ci "tak" i co zrobisz wtedy? odpowiemy ci "nie" i co zrobisz wtedy?
raczej sobie zmień postanowienie łikendowe. jeśli musisz jeść słodkie, to jedz daktyle suszone albo figi - zjesz kilka i tak cię zamuli, że nie będziesz mogła patrzeć na słodkie do końca dnia.
20 września 2011, 17:28
Kompulsy rozumiem tak, ze pewnego razu nie mozna sie czemus oprzec i je sie to na potege
Raczej to nie jest tak z tymi kompulsami
Jeśli chodzi o Ciebie, być może po prostu nie możesz mieć takich "luźnych dni" bo nie potrafisz się opanować. Ja nie mogę mieć w domu słodyczy, bo wiem, że je zjem. Obojętnie czy jestem głodna czy nie. Ty może masz to samo. Po prostu jesteś łakoma. Dałaś sobie przyzwolenie na weekendy, a że jesteś po "poście" (czyli diecie), to teraz cięzko Ci zapanować.
To wszystko działa w psychice. Jak już pisałam ja w domu nie mogę mieć nic słodkiego, bo będę krążyć wokół kuchni. Nie jestem w stanie się oprzeć, zjeść np. jedno ciasto i resztę zostawić. A jeszcze jak się objem, to na drugi dzień wiem, że znowu będzie mnie ciągnęło. Cukier uzależnia.
Na Twoim miejscu zlikwidowałabym te "luźniejsze weekendy", bo ewidentnie Ci nie służą. Wprowadzaj drobne słodycze do swojego jadłospisu naprawdę wtedy kiedy masz ochotę. Bo tak przez cały tydzień czekasz na wyżerkę
- Dołączył: 2010-09-22
- Miasto: Warszawka
- Liczba postów: 10855
20 września 2011, 17:29
ehhh ja to ciągle mam na płatki ochote i jak ich nie zjem odbija mi
- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
20 września 2011, 17:36
Wprowadzaj drobne słodycze do swojego jadłospisu naprawdę wtedy kiedy masz ochotę. Bo tak przez cały tydzień czekasz na wyżerkę
Chcialam tak zrobic, ale okazalo sie ze nie wiem kiedy to jest ta prawdziwa ochota. Jak juz raz uleglam raz zaczelo mi sie wydawac ze na wszystko mam ochote.. I musialam przestac
20 września 2011, 17:43
to może w weekendy jedz tak jak w tygodniu, a np. jeden posiłek zrób sobie inny, czyli czy to jakaś pizza na obiad, czy upiecz ciasto, czy jakiś wypad na lody ze znajomymi.
Nie wiem, każdy musi znaleźć sposób na siebie.
Ja przez pewien czas miałam słodycze w swoim jadłospisie codziennie. Ale były to słodkości przeze mnie robione w ilości jednej porcji. Do tego znacznie odchudzone. I takie słodkie przekąski pozwoliły mi przeżyć bez tych sklepowych wysokokalorycznych śmieci