Temat: Dziewictwo az do slubu

W sobote mamy ślub... jestem dziewica taka decyzję uszanowal moj narzeczony, ktory mial kobiety juz... 

Slub zbliza sie wielkimi krokami, a wiec i noc posluba. Okropnie sie tego boje... nie rozmawialam o tym z narzeczonym... boje sie ze spanikuje i uciekne z pokoju hotelowego, a kocham go naprawde i całym sercem.... jakies rady? Jak pokonac stres? Co zrobic? 

Pomozcie, bo jestem strasznie zdenerwowana... 

Ps. Pytam powaznie. 

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Fajnie jest słyszeć, że są jeszcze ludzie, którzy decydują się na seks dopiero po ślubie, niewielu stać na takie wyrzeczenie. Gratuluję zatem :) Natomiast jak dziewczyny pisały - noc poślubna po weselu to zły pomysł - mnóstwo emocji, zmęczenia. Myślę, że wszystko powinno trochę zelżeć, a dopiero potem zbierajcie się za TE sprawy. I chyba kluczem tutaj jest nieoczekiwanie fajerwerków i trzech orgazmów jak w Greju ;) Jak się uda, żeby było od razu przyjemnie, to super, jak nie - macie całe życie, żeby się poznawać w tym temacie. Powodzenia, na pewno będzie dobrze :)
Bez komentarza. Ręce opadają. 
A jednak zadałaś sobie trud skomentowania, jakże ominąć możliwość upuszczenia trochę jadu, co? ;) Szanuj to, że ktoś może mieć inne zdanie niż ty. Tak po prostu.
Super miej swoje zdanie, ale pamiętaj, że akurat w tej kwestii popieranie, a nawet wychwalanie zachowania dziewictwa do nocy poślubnej rodzi poważne konsekwencje. Gdybyś rozumiała ogrom i wagę konsekwencji nie gratulowałabyś czegoś takiego. Nie wiem, czy brakuje Ci doświadczenia życiowego, wiedzy, czy czego tam innego , ale zachowaj te swoje gratulacje i swoje zdanie dla siebie zanim ktoś Cię posłucha i zniszczy sobie i drugiej osobie życie. Seks jest czymś naturalnym jako etap związku , pozwala związkowi przejść na dalszy poziom, lepiej się poznać nawzajem , jest czymś naturalnym jako potrzeba ciała i umysłu, jest częścią osobowości . Człowiek nie żyje w oderwaniu od swojej seksualności . Szkoda chłopaka w tej całej historii nie tylko ze względu na jego wstrzemięźliwość, ale też ze względu na to, że on wcale nie zna swojej przyszłej żony, nawet nie wiadomo, czy autorka ma poważne problemy ze sferą seksualności i czy oni kiedykolwiek będą tworzyć pełną relację. Miłość miłością, ale po wielu latach oszukiwania siebie ,  walczenia ze swoimi potrzebami (również emocjonalnymi , bo seks to nie tylko fizyczność) rodzi się frustracja , albo zaczyna się ucieczka i z tego powodu prędzej, czy póżniej rozpadają się małżeństwaA co jeśli nie dojdzie w ogóle do skonsumowania małżeństwa, a co jeśli autorka zgodzi się na seks z poczucia obowiązku, z poczucia lojalności w dochowaniu obietnicy, a potem za każdym razem będzie czuła jeszcze większą niechęć ?  Jak to wpłynie na ich relacje ? Przez 3 lata problem był odsuwany i uważasz, że to jest powód do gratulacji ? 

Niczego mi nie brakuje z zarzucanych przez ciebie rzeczy - na jakiej podstawie wypisujesz takie inwektywy? Na pewno nie niszczę tym komuś życia (wtf?).Wyrażam swoje zdanie, jak ty. I naprawdę, nie muszę, ani nikt inny nie musi rozumieć twoich ogromów, żeby być szczęśliwym i spełnionym wg własnego przepisu;)  Podejrzewam, że nigdy nie doświadczyłaś, że można zachować wstrzemięźliwość i jakoś nie umrzeć z rozpaczy i rozj*bac swojego i drugiej osoby życia - dlaczego więc tak forsujesz swój pogląd, skoro nie wiesz, jak może być inaczej? Taki czas może być pięknym czasem. Teraz autorka powinna zacząć się winić, że podjęła taką decyzję? Wg ciebie wszystko jest z nią nie tak, wynaturzyła się razem ze swoim narzeczonym. To jest jej najmniej potrzebne w takim momencie, bo wystarczająco się stresuje faktem przed. Zgadzam się - przecież seks jest ważny, scala, itp. Jak będzie, czas pokaże, natomiast czemu służy takie czarnowidztwo i osądzanie, że wszystko się posypie, że już dojdzie do jakiegoś współżycia z obowiązku? 

Sprowadzasz wstrzemięźliwość seksualną to z góry przekreślonej katastrofy. Oni nie mają problemu, tak jak ty to widzisz - oboje zaakceptowali fakt, że konsumpcja po ślubie. To, że się nie znają fizycznie to nie powód, żeby wszystko przekreślić. Przecież będą współżyli, jak reszta, tylko na swoich warunkach - później. A tak sumując - seks i podejście do niego jest sprawą osobistą. Być może autorka, czego jej życzę, będzie miała lepsze pożycie niż my wszystkie :D

.alicja. napisał(a):

ja miałam pecha mając partnera dupka, a pierwszy raz nie był zły. moze troche bolalo, ale zadnej krwi zupelnie :D tak samo mozna miec cudownego partnera, ale moim zdaniem jak dziewczyna panicznie sie boi i stresuje to nawet to nie pomoze. najgorsze jest spinanie sie.

dokładnie, ja podobnie.

hm, ja swoje dziewictwo dlugo chowalam :D ale nie ze wzgledu na wiare. za to kiedy poznalam tego jedynego (tzn. poki co :D) to chcialam to zrobic zaraz od razu! nie czulam zadnego skrepowania, tremy, nic. ty tez powinnas sie tak czuc, jak mozesz byc z kims z kim boisz sie miec intymna relacje ?

a defloracja troche bolala, ale zrobilismy to powoli, ale jak juz teren zostal oczyszczony to poszlalam :D 

Pasek wagi

bridetobee napisał(a):

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Fajnie jest słyszeć, że są jeszcze ludzie, którzy decydują się na seks dopiero po ślubie, niewielu stać na takie wyrzeczenie. Gratuluję zatem :) Natomiast jak dziewczyny pisały - noc poślubna po weselu to zły pomysł - mnóstwo emocji, zmęczenia. Myślę, że wszystko powinno trochę zelżeć, a dopiero potem zbierajcie się za TE sprawy. I chyba kluczem tutaj jest nieoczekiwanie fajerwerków i trzech orgazmów jak w Greju ;) Jak się uda, żeby było od razu przyjemnie, to super, jak nie - macie całe życie, żeby się poznawać w tym temacie. Powodzenia, na pewno będzie dobrze :)
Bez komentarza. Ręce opadają. 
A jednak zadałaś sobie trud skomentowania, jakże ominąć możliwość upuszczenia trochę jadu, co? ;) Szanuj to, że ktoś może mieć inne zdanie niż ty. Tak po prostu.
Super miej swoje zdanie, ale pamiętaj, że akurat w tej kwestii popieranie, a nawet wychwalanie zachowania dziewictwa do nocy poślubnej rodzi poważne konsekwencje. Gdybyś rozumiała ogrom i wagę konsekwencji nie gratulowałabyś czegoś takiego. Nie wiem, czy brakuje Ci doświadczenia życiowego, wiedzy, czy czego tam innego , ale zachowaj te swoje gratulacje i swoje zdanie dla siebie zanim ktoś Cię posłucha i zniszczy sobie i drugiej osobie życie. Seks jest czymś naturalnym jako etap związku , pozwala związkowi przejść na dalszy poziom, lepiej się poznać nawzajem , jest czymś naturalnym jako potrzeba ciała i umysłu, jest częścią osobowości . Człowiek nie żyje w oderwaniu od swojej seksualności . Szkoda chłopaka w tej całej historii nie tylko ze względu na jego wstrzemięźliwość, ale też ze względu na to, że on wcale nie zna swojej przyszłej żony, nawet nie wiadomo, czy autorka ma poważne problemy ze sferą seksualności i czy oni kiedykolwiek będą tworzyć pełną relację. Miłość miłością, ale po wielu latach oszukiwania siebie ,  walczenia ze swoimi potrzebami (również emocjonalnymi , bo seks to nie tylko fizyczność) rodzi się frustracja , albo zaczyna się ucieczka i z tego powodu prędzej, czy póżniej rozpadają się małżeństwaA co jeśli nie dojdzie w ogóle do skonsumowania małżeństwa, a co jeśli autorka zgodzi się na seks z poczucia obowiązku, z poczucia lojalności w dochowaniu obietnicy, a potem za każdym razem będzie czuła jeszcze większą niechęć ?  Jak to wpłynie na ich relacje ? Przez 3 lata problem był odsuwany i uważasz, że to jest powód do gratulacji ? 
Marsica ja się z Tobą zgadzam ale z drugiej strony ludzie są różni. Sama znam dosyć blisko 2 małżeństwa z wartościami chrześcijańskimi mocno wpojonymi i oni nie cierpią nawet jak ten seks jest jedynie w celach prokreacyjnych, po ciemku, pod kołderką i raz na jakiś czas :) Skoro przeżyli te 3 lata bez seksu no to widocznie dla nich to nie jest aż tak istotny temat. Ja sobie tego nie wyobrażam, oboje z narzeczonym mamy podejście, że "żadnego ślubu przed seksem" a nawet w życiu bym nie wyszła za człowieka, z którym co najmniej pół roku nie mieszkałam. Ale są ludzie, którzy się będą docierać nawet jak jest ciężko, nawet jak ich to unieszczęśliwia i odnajdują w tym jakąś wartość. Czy ja bym tak chciała? Nie. Ale są też ludzie, którzy nie rozumieją mojego podejścia i nie chciałabym, żeby mi mówili, że jestem jakaś nienormalna mieszkając z facetem bez ślubu ;) 

Tylko tutaj w temacie nie było o tym, że jest to jakaś kwestia światopoglądowa, religijna itp. Z całego tematu wyłania się problem ze strachem przed podjęciem współżycia. Poza tym facet ma doświadczenie w tych sprawach, więc jednak ma odmienne poglądy od autorki. 

Kolejna sprawa w początkowych fazach miłości można zrobić wiele dla ukochanego , poświęcić nawet siebie i swoje potrzeby, tym bardziej jeśli jest ustalone , że takie poświęcenie ma określony czas. Natomiast po iluś latach wspólnego życia człowiek nie jest już w stanie żyć myśląc wyłącznie o kimś innym i  negując swoje potrzeby. Własnie dlatego to jest taka poważna sprawa , że konsekwencje nie następują od razu. 

Czy przeżyli bez seksu tego nie wiesz. Nie wiesz jak dorosły facet mający doświadczenie seksualne radził sobie przez 3 lata ze wstrzemięźliwością. Nawet nie wiadomo, czy on teraz nie będzie miał jakiś problemów , bo napięcie seksualne rozładowywał przez porno, nadmierną masturbację itp. Często pózniej pojawiają się problemy z osiągnięciem odpowiedniego poziomu podniecenia w kontakcie z kobietą. Potrzeba jest terapia itp.

Poglądy można mieć różne natomiast to nie zmienia faktu , że brak seksu przed ślubem sprawia, że partnerzy nie znają siebie nawzajem i swoich potrzeb, ani nawet nie wiedzą, czy anatomicznie są dopasowani. 

Seks to nie jest sprawa na poziomie docierania się we wspólnym mieszkaniu. Nie można absolutnie przyrównać seksu to podziału obowiązków w domu, problemu rozrzuconych skarpetek  itp. Przy dobrej woli można zawsze się dogadać i wypracować kompromis we wspólnym zamieszkiwaniu natomiast seks to już ie jest taka sfera, że kobieta lubi głęboko i mocno, a facet ma krótkiego i można to zgrać, albo że kobieta potrzebuje codziennie, a facet raz na miesiąc. Kobieta co ma cierpieć przez cały miesiąc, albo facet ma się zmuszac ? Jaki tu może być kompromis ? 

Poza tym autorka nawet sama nie wie, czy jak zacznie współżycie to ten seks nie stanie się dla niej wazny. Nie spróbowała. 

Tak jak pisałam seks to jest część człowieczeństwa i etap związku . To tak jakby chcieć  studiować nie mając matury. 

choco.lady napisał(a):

Wow. Naprawdę podziwiam. Nie martw się jeśli to kochasz to darzysz go zaufaniem. Wyjdzie samo :)

Dokładnie, jestem tego samego zdania :)

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Marisca napisał(a):

miridth napisał(a):

Fajnie jest słyszeć, że są jeszcze ludzie, którzy decydują się na seks dopiero po ślubie, niewielu stać na takie wyrzeczenie. Gratuluję zatem :) Natomiast jak dziewczyny pisały - noc poślubna po weselu to zły pomysł - mnóstwo emocji, zmęczenia. Myślę, że wszystko powinno trochę zelżeć, a dopiero potem zbierajcie się za TE sprawy. I chyba kluczem tutaj jest nieoczekiwanie fajerwerków i trzech orgazmów jak w Greju ;) Jak się uda, żeby było od razu przyjemnie, to super, jak nie - macie całe życie, żeby się poznawać w tym temacie. Powodzenia, na pewno będzie dobrze :)
Bez komentarza. Ręce opadają. 
A jednak zadałaś sobie trud skomentowania, jakże ominąć możliwość upuszczenia trochę jadu, co? ;) Szanuj to, że ktoś może mieć inne zdanie niż ty. Tak po prostu.
Super miej swoje zdanie, ale pamiętaj, że akurat w tej kwestii popieranie, a nawet wychwalanie zachowania dziewictwa do nocy poślubnej rodzi poważne konsekwencje. Gdybyś rozumiała ogrom i wagę konsekwencji nie gratulowałabyś czegoś takiego. Nie wiem, czy brakuje Ci doświadczenia życiowego, wiedzy, czy czego tam innego , ale zachowaj te swoje gratulacje i swoje zdanie dla siebie zanim ktoś Cię posłucha i zniszczy sobie i drugiej osobie życie. Seks jest czymś naturalnym jako etap związku , pozwala związkowi przejść na dalszy poziom, lepiej się poznać nawzajem , jest czymś naturalnym jako potrzeba ciała i umysłu, jest częścią osobowości . Człowiek nie żyje w oderwaniu od swojej seksualności . Szkoda chłopaka w tej całej historii nie tylko ze względu na jego wstrzemięźliwość, ale też ze względu na to, że on wcale nie zna swojej przyszłej żony, nawet nie wiadomo, czy autorka ma poważne problemy ze sferą seksualności i czy oni kiedykolwiek będą tworzyć pełną relację. Miłość miłością, ale po wielu latach oszukiwania siebie ,  walczenia ze swoimi potrzebami (również emocjonalnymi , bo seks to nie tylko fizyczność) rodzi się frustracja , albo zaczyna się ucieczka i z tego powodu prędzej, czy póżniej rozpadają się małżeństwaA co jeśli nie dojdzie w ogóle do skonsumowania małżeństwa, a co jeśli autorka zgodzi się na seks z poczucia obowiązku, z poczucia lojalności w dochowaniu obietnicy, a potem za każdym razem będzie czuła jeszcze większą niechęć ?  Jak to wpłynie na ich relacje ? Przez 3 lata problem był odsuwany i uważasz, że to jest powód do gratulacji ? 
Marsica ja się z Tobą zgadzam ale z drugiej strony ludzie są różni. Sama znam dosyć blisko 2 małżeństwa z wartościami chrześcijańskimi mocno wpojonymi i oni nie cierpią nawet jak ten seks jest jedynie w celach prokreacyjnych, po ciemku, pod kołderką i raz na jakiś czas :) Skoro przeżyli te 3 lata bez seksu no to widocznie dla nich to nie jest aż tak istotny temat. Ja sobie tego nie wyobrażam, oboje z narzeczonym mamy podejście, że "żadnego ślubu przed seksem" a nawet w życiu bym nie wyszła za człowieka, z którym co najmniej pół roku nie mieszkałam. Ale są ludzie, którzy się będą docierać nawet jak jest ciężko, nawet jak ich to unieszczęśliwia i odnajdują w tym jakąś wartość. Czy ja bym tak chciała? Nie. Ale są też ludzie, którzy nie rozumieją mojego podejścia i nie chciałabym, żeby mi mówili, że jestem jakaś nienormalna mieszkając z facetem bez ślubu ;) 
Tylko tutaj w temacie nie było o tym, że jest to jakaś kwestia światopoglądowa, religijna itp. Z całego tematu wyłania się problem ze strachem przed podjęciem współżycia. Poza tym facet ma doświadczenie w tych sprawach, więc jednak ma odmienne poglądy od autorki. Kolejna sprawa w początkowych fazach miłości można zrobić wiele dla ukochanego , poświęcić nawet siebie i swoje potrzeby, tym bardziej jeśli jest ustalone , że takie poświęcenie ma określony czas. Natomiast po iluś latach wspólnego życia człowiek nie jest już w stanie żyć myśląc wyłącznie o kimś innym i  negując swoje potrzeby. Własnie dlatego to jest taka poważna sprawa , że konsekwencje nie następują od razu. Czy przeżyli bez seksu tego nie wiesz. Nie wiesz jak dorosły facet mający doświadczenie seksualne radził sobie przez 3 lata ze wstrzemięźliwością. Nawet nie wiadomo, czy on teraz nie będzie miał jakiś problemów , bo napięcie seksualne rozładowywał przez porno, nadmierną masturbację itp. Często pózniej pojawiają się problemy z osiągnięciem odpowiedniego poziomu podniecenia w kontakcie z kobietą. Potrzeba jest terapia itp.Poglądy można mieć różne natomiast to nie zmienia faktu , że brak seksu przed ślubem sprawia, że partnerzy nie znają siebie nawzajem i swoich potrzeb, ani nawet nie wiedzą, czy anatomicznie są dopasowani. Seks to nie jest sprawa na poziomie docierania się we wspólnym mieszkaniu. Nie można absolutnie przyrównać seksu to podziału obowiązków w domu, problemu rozrzuconych skarpetek  itp. Przy dobrej woli można zawsze się dogadać i wypracować kompromis we wspólnym zamieszkiwaniu natomiast seks to już ie jest taka sfera, że kobieta lubi głęboko i mocno, a facet ma krótkiego i można to zgrać, albo że kobieta potrzebuje codziennie, a facet raz na miesiąc. Kobieta co ma cierpieć przez cały miesiąc, albo facet ma się zmuszac ? Jaki tu może być kompromis ? Poza tym autorka nawet sama nie wie, czy jak zacznie współżycie to ten seks nie stanie się dla niej wazny. Nie spróbowała. Tak jak pisałam seks to jest część człowieczeństwa i etap związku . To tak jakby chcieć  studiować nie mając matury. 


Z Tobą nie ma sensu dyskutować bo nigdy nie przyznasz, że inni ludzie mają prawo żyć inaczej i chcieć żyć inaczej :) 
Nie masz monopolu na udane życie, przypomnę Ci, że i Ty się na forum żaliłaś mimo swoich idealnych rad dla wszystkich ;)

a ja sie zastanawiam skad taki lek u ciebie? i czy wlasnie nie ten lek byl powodem twojej decyzji o niewspolzyciu do slubu? sama decyzja,jak dla mnie ani godna podziwu ani krytyki, twoja sprawa i twoja decyzja

w wielu przypadkach pierwszy raz jest niezbyt przyjemny ale ty masz to szczescie, ze bedzie on z osoba ktora kochasz i ktorej ufasz, a nie z jakims przypadkowym palantem ;) dziwi mnie, ze o swoich obawach nie rozmawialas z przyszlym mezem? 

on ma juz doswiadczenie, do tego cie kocha a ty mu ufasz wiec na pewno bedzie wyrozumialy i delikatny, nie ma sie czego bac ale podzielam zdanie przedmowczyn- nie zabieralabym sie za to po weselu, nad ranem, lepiej odczekac do kolejnej nocy i na spokojnie :)

ja co prawda nie czekalam do slubu ale zrobilam to z kims kogo kochalam i kto mnie kochal, mimo, ze nici wyszly z sexu, bolalo bardzo, to wydarzenie to mam w pamieci jako jedno z najpiekniejszch w moim zyciu :) rozmawialismy o tym przed, postanowilismy, ze chcemy to zrobic i wybralismy miejsce, moment... bylo magicznie choc sam akt seksualny byl masakryczny ;) ale ta bliskosc, bezgraniczne zaufanie, milosc.... bezcenne chwile :)

to zes wymyslila dziewczyno, ja bardzo pozno strtacilam dziewicwo bo mialam 24 lata, bylam z ym chlopakiem 3 lata i mimo ze go kochalam nasze sexy zupelnie nam nie wychodzily, toalnie niedopasowanie. rozstalismy sie za zgoda wlasnie ze wzgledu na ujowy sex. i nie zaluje. o wazne sfera zycia

Pasek wagi

Mój pierwszy raz nie był bolesny i był przyjemny :) Ale bardzo wtedy tego chciałam i cieszyłam się, że to właśnie z tym chłopakiem :)

1. pewnie będziecie oboje tak zmęczeni, że padniecie nad ranem w swoich wdziankach jak tylko wejdziecie do pokoju.

2. pewnie będziesz lekko podpita, a jak nie to walnij sobie wczesniej ze 2 lampki wina. jeśli się twój mąż nie będzie zabierał do wsadzenia i spuszczenia, a rozgrzeje cię najpierw pieszczotami, to sama nie będziesz mogła się doczekać.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.