Temat: Faworyzowanie - proszę o opinię sytuacji

Witam, piszę z fikcyjnego konta bo wolę pozostać incognito. Sorry za elaborat ale streszczam jak mogę. Mam 36 lat. Mój problem ciągnie się za mną jak smród po gaciach od dzieciństwa. Choć generalnie dość mocno stoję dwoma nogami na ziemi i od dawna dość dobrze sobie z tym radzę we własnej głowie ale ostatnie tygodnie mnie totalnie rozwaliły. Chodzi o faworyzowani siostry przez moją matkę. Daruje sobie opisywanie poszczególnych żali z dzieciństwa bo już w miarę udało mi się to zostawić za sobą. Przez ostatnie lata praktycznie siostra się do matki nie odzywała bo miała jakieś chore pretensje że matka za mało jej w życiu pomaga i że ogólnie ja irytuje całą sobą. Utrudniała jej kontakty ze swoimi dziećmi. I w tamtym czasie matka zaczęła zabiegać o kontakty ze mną, nawet dość mocno się zbliżyłyśmy. Od paru miesięcy natomiast siostra poczuła do matki wielką miłość. I ja wtedy poszłam u matki w odstawkę. Przestała dzwonić, a jak już rozmawiałyśmy to była nieobecna i niezbyt zainteresowana tym co u mnie czy u moich dzieci słychać. Zaczęła bywać często u mojej siostry, za to ze mną widuje się w ostateczności jak już naprawdę musi. I to też jakoś w głowie ogarnęłam. 

Ale ostatnio się dowiedziałam że matka w tajemnicy przede mną dała siostrze wszystkie oszczędności swoje życia żeby ta sobie mogła kupić dom. Więc pewnie stąd ten nagły przypłym miłości do matki ze strony mojej siostry. Ja siedzę na wynajętym i mam trudniejszą sytuację finansową niż siostra. Od lat nie byłam na przykład z dziećmi na wakacjach i żyję z ołówkiem w ręku żeby na wszystko starczyło. A siostra jeździ za granicę 2 razy w roku, roku, stać ją żeby kupić nowe auto i ogólnie z tego co widzę żyje jej się całkiem nieźle. I jak zaczęłam osobno z jedną i drugą drążyć i brać je pod włos to widziałam jak na dłoni że robią ze mnie wała bo wersje im się trochę rozjeżdżały. Jedna najpierw w ogóle przyznać nie chciała, druga powiedziała że to pożyczka, później druga jak widziała że ja coś wiem to w koncu przyznała że dała, ale mniej niż ta pierwsza mówiła. No ewidentnie robią ze mnie kretynkę, nie wiem może się bały żebym przypadkiem nie zaczęła się upominać że ja też coś chcę. A generalnie nie przyszłoby mi to do głowy bo już dawno temu się nauczyłam żeby nie oczekiwać ani nie wymagać niczego od nikogo wokół i liczę na siebie. Pozatym zawsze myślałam że te pieniądze to będą dla matki jako zabezpieczenie na emeryturę. Bo wiadomo jak to u nas jest z emeryturami. A może trochę dlatego że po prostu mam honor. Ale mnie szlag trafia jak sobie pomyślę że własna matka i własna siostra robią mnie w wała. Sama mam dzieci i nie wyobrażam sobie aby jednemu dać wszystko co mam a drugiemu nic i jeszcze robić z niego idiotę. I jeszcze jak pomyślę że pewnie jak tylko transakcja zakupu domu zostanie dokonana to siostra i tak zaraz matkę znowu kopnie w tyłek to aż się w środku gotuję. W przeszłości próbowałam rozmawiać z matką na temat tego faworyzowania ale nie da sobie nic powiedzieć. Wpada w histerię, zaczyna płakać, drzeć się że jestem niesprawiedliwa, trzaska telefonem albo drzwiami i wychodzi. A później nie odzywa się dopóki jej nie przeproszę. Później przestałam próbować bo jak wspominałam, zostawiłam to za sobą. A przynajmniej tak myślałam. Ale ta sytaucja to już jak dla mnie za dużo i te wszystkie sytuacje z dzieciństwa też zaczynają do mnie teraz wracać.

I teraz pytanie - wyrzygać wszystko żeby ulżyło i zaryzykować całkowitym zerwaniem kontaktów, czy nie wyrzygać, dusić w sobie i dalej z pokorą znosić fakt że zawsze jestem na drugim miejscu? Dodam tylko że innej rodziny nie mam. Ojciec nie żyje, dzidkowie też. Kuzynostwa nie mam bo matka jest skłócona z całą swoją rodziną od wieków i praktycznie tej części rodziny nie znam a ojciec był jedynakiem. Więc jak stracę kontakt z nimi to zostanę sama. A może to tylko czysta zazdrość do której sama przed sobą nie chcę się przyznać?

Jak to widzicie? Proszę o szczere opinie.

Ja bym wyrzygała co mi leży ... i tak z tego co opisujesz ma Cię w dupie. Tylko siostra się odezwała poleciała do niej jak na skrzydłach. Nic na siłę - miłości nie kupisz a będziesz cały czas rozgoryczona. Masz dzieci, męża, rodzinę męża - to najważniejsze. A mama w końcu przejrzy na oczy, jak siostra znowu jej kopnie w tyłek. Ja nie mam dzieci  i jestem jedynaczką, więc nie umiem się tak wczuć, ale mąż ma siostrę i są równo traktowani. 

ja bym wywaliła wszystko co lezy na sercu. Ulzy Ci, walcz o swój spokój. Teraz i tak zasadniczo matka sie Toba nie interesuje, to co za róznica, jak to potem bedzie. I nie przepraszaj, nie masz za co, to one Cie powinny przeprosić

Pasek wagi

Nie chciałabym kontaktu z taką matką. Na stare lata zostanie sama i wtedy będzie płacz. 

Masz rację, też byłoby mi przykro. Może odetnij się od nich całkiem? Mówisz że zostaniesz sama. Masz przecież chyba swoją rodzinę, męża, dzieci ? 

Przykro się to czytało okropnie Ci współczuję. Ja bym odsunęła się kąt i zerwała kontakt z tymi ludźmi. Nie możesz liczyć ani na matkę ani na siostrę, po co ci w życiu takie osoby? Tylko Cię ranią. Nie ogarniam jak własna matka, może traktować jedno dziecko lepiej a drugie gorzej. Oby się potem nie okazało, że matka zostanie sama na lodzie i przypełznie do ciebie na czworakach. Znam podobne historie.

Jeśli masz odwage to powiedz. Jest to lepsze niż kumulowanie w sobie tylu negatywnych emocji. Obecnie i tak macie słaby kontakt więc nic i tak nie stracisz. Jesli nie przeprosi to powiedziałabym że już więcej się nie zobaczycie i gdy będzie potrzebować pomocy na storość niech dzwoni do tej drugiej. Najlepiej aby rozmowa odbyła się w trójkę by sobie wszystko jasno wyjaśnić aby potem nie było niejasności a nie  żeby twoja matka coś potem przekręcała twojej siostrze albo siostra matce. Niech twoja matka wie że tak postępując nie ma co liczyć potem na ciebie.

Uważam, że będziesz szczęśliwsza kiedy zerwiesz te toksyczne relacje. Zapytałabym prosto z mostu czemu czemu siostrze daje wszystko. Pewnie i tak nie otrzymasz odpowiedzi. I przestałabym się odzywac.  Jak zacznie szukać kontaktu to rozmawiałabym jak  z obcym. Niech jej siostra pomga. 

Dzięki dziewczyny, potrzebowałam chyba opini kogś z zewnątrz bo sama już zaczynam się w tym gubić i zastanawiać czy to może ze mną coś nie tak jest. Że może kolejny raz powinnam spuścić głowę i zaakceptować że mi się po prostu nic nie należy, że jestem zawsze tą gorszą i nie mam prawa się odezwać. Choć rozum mi mówi podobnie jak wy. Także pomogłyście mi upewnić się że czas powiedzieć dość. Nie wierzę że matka nie zdaje sobie sprawy z tego jak niesprawiedliwie nas całe życie traktowała. I myślę że te jej histerie jak tylko zaczynam tego typu temat to próba obrony, żeby mi tylko gębę zamknąć i mi wmówić że nie jest tak jak jest.

Poczekam aż trochę ochłonę, uporządkuje myśli i to co chcę jej powiedzieć i jak matka się kiedyś pojawi u mnie w domu to wygarnę, bo przez telefon to się raczej po minucie skończy trzaśnięciem słuchawki.  

Tak jak piszecie, być może nawet lepiej mi to zrobi jak się na mnie poobrażają bo te relacje bardzo dużo mnie kosztują. 

Ja bym im wszystko powiedziała co leży mi na sercu, ale nie zabiegała o relacje z takimi ludźmi. Odetnij się od tych toksycznych ludzi, rodziny się nie wybiera, to prawda, ale zawsze mamy wybór. Nie sądzę by się zmieniły, a Ty będziesz się męczyć walcząc o kontakt i zainteresowanie matki Twoją osobą.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.