Temat: 20 letnia dziewica

Mam 20 lat i jestem ciągle dziewicą, i ogólnie sam fakt mi nie przeszkadza, ale boję się, że to przestraszy kiedyś jakiegoś faceta.

Chłopaka nigdy nie miałam, byli tacy co mi się podobali, ale albo coś nie wychodziło, albo bez wzajemności. Ogólnie, niby jestem uważana za atrakcyjną, i trochę chłopaków się kręci, ale żaden mi się teraz nie podoba. Przez większość czasu wiedziałam, że nie jestem gotowa na seks, ale ostatnio czuję że jestem.
Jednak nie chcę zrobić tego z pierwszą lepszą osobą, ani z kimś kto mi się zwyczajnie nie podoba. Chcę być cierpliwa, jednak boję się, że jak się trafi jakiś ciekawy dla mnie chłopak, to moje niedoświadczenie go nie wiem... odstraszy? Mimo, że wiem jaki jest powód tego dlaczego wciąż tego nie robiłam, to jednak mam wrażenie że coś jest ze mną nie tak. Teraz to chyba nawet 13latki mają większą wiedzę w tym temacie niż ja 
Zaczynam się zwyczajnie zastanawiać, czy wszystko ze mną okej... czy ktoś był w podobnej sytuacji? Jak przestać się przejmować?

a to w jakim wieku Ty byś chciała stracic dziewictwo, żeby być w jakiejś "normie"? Bo samo pytanie sugeruje jednak, że na seks to tak srednio dojrzała jesteś. 

Melkor, uznam ze Twoje milczenie jest równoznaczne z przyznaniem sié do tego ze wypisujesz farmazony (smiech)

Have_fun napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Melkor napisał(a):

Wartościowy facet nastawiony na poważny związek będzie miał zwykle neutralne lub pozytywne nastawienie do dziewicy. I słusznie, mniejsza szansa na rozpad związku według badań, większa wyjątkowość. Facet z nastawieniem na seks może preferować doświadczone, bo liczy się przede wszystkim chwilowy performance w łóżku.Wyśmiewanie czy jakikolwiek ostracyzm dziewic jest domeną kobiet rozwiązłych i ruchaczy, czyli osób, które chcą unormować przed sobą swój styl życia, mając trudności ze zrozumieniem odmiennych priorytetów, osobowości, wartości. Jednak to, co powszechne nie jest równoznaczne z tym, co lepsze. Bezmyślna potrzeba dopasowania się do otoczenia świadczy o braku własnego kręgosłupa, krytycyzmu, świadomości obranej drogi.
O, następny... Jakich badań? Konkrety chłopie. Link jakiś?A czy ktoś tu wyśmiewa dziewice???
I co nadal szukasz tych swoich "badań"? Troche Ci z tym schodzi... 

mlodapanna2020 napisał(a):

Electus napisał(a):

Każdy normalny facet ucieszyłby się, że z nikim nie spałaś przed nim, o ile będzie liczył na coś więcej niż jednorazowy numerek. Lepiej poczekać dłuższą chwilę, niż robić to z byle kim, jak to co poniektórzy mają w zwyczaju ^^
Normalny facet ma to gdzies, czy dziewczyna miala przed nim partnera i nie jest juz dziwica. Dla niego liczy sie teraz i przyszlosc. Moj facet i kilka kolegow nawet woli doswiadczone partnerki. Ja tez wole doswiadczonych...

Akceptowanie przeszłości partnera, zwłaszcza jeśli spotyka się to w późniejszym wieku, jest czymś normalnym. Albo inaczej - byłoby nienormalne jeśli spotykasz kogoś w wieku lat 30 i masz pretensje że nie jesteś jego/jej pierwsza. 

Ale pisanie że ktoś woli doświadczone to przy założeniu seksu z miłości - jest trochę słabe. Bo owszem, jeśli ktoś seks traktuje jako zasokojnenie potrzeby fizjologicznej i wyłącznie jako przyjemność - to ok, im partner ma więcej doświadczenia tym zazwyczaj mniej czasu trzeba poświęcić aby odpowiednio zaspokoila. 

Ale jeśli ktoś w związku z miłości mówi, że wolałby kogoś bardziej doświadczonego to już fajne nie jest. Bo zakłada że ktoś woli aby partner/ka bzykal się z innymi tylko dlatego że nie ma się ochoty tracić czasu na wspólne zdobywanie doświadczeń.

Pasek wagi

Have_fun napisał(a):

Melkor, uznam ze Twoje milczenie jest równoznaczne z przyznaniem sié do tego ze wypisujesz farmazony 

Have_fun napisał(a):

Have_fun napisał(a):

Melkor napisał(a):

Wartościowy facet nastawiony na poważny związek będzie miał zwykle neutralne lub pozytywne nastawienie do dziewicy. I słusznie, mniejsza szansa na rozpad związku według badań, większa wyjątkowość. Facet z nastawieniem na seks może preferować doświadczone, bo liczy się przede wszystkim chwilowy performance w łóżku.Wyśmiewanie czy jakikolwiek ostracyzm dziewic jest domeną kobiet rozwiązłych i ruchaczy, czyli osób, które chcą unormować przed sobą swój styl życia, mając trudności ze zrozumieniem odmiennych priorytetów, osobowości, wartości. Jednak to, co powszechne nie jest równoznaczne z tym, co lepsze. Bezmyślna potrzeba dopasowania się do otoczenia świadczy o braku własnego kręgosłupa, krytycyzmu, świadomości obranej drogi.
O, następny... Jakich badań? Konkrety chłopie. Link jakiś?A czy ktoś tu wyśmiewa dziewice???
I co nadal szukasz tych swoich "badań"? Troche Ci z tym schodzi... 

Gdybyś zamiast prowadzenia ze sobą dyskusji wyszukała taką frazę po angielsku, od razu znalazłabyś kilka tekstów. Następnym razem jak nie będziesz mogła doczekać się odpowiedzi, wyślij pw, bo nie śledzę wszystkich tematów, w których się wypowiadałem.


Wpływ na poziom zadowolenia, więc pośrednio na rozpady:

https://ifstudies.org/blog/does-sexual-history-aff...


https://ifstudies.org/blog/counterintuitive-trends...

Women with 10 or more partners were the most likely to divorce, but this only became true in recent years;

Women with 3-9 partners were less likely to divorce than women with 2 partners; and,

Women with 0-1 partners were the least likely to divorce.

Co ciekawe, dwójka tutaj z jakiegoś powodu okazała się nieszczęśliwą liczbą, natomiast "duża liczba" powyżej 10 przynosiła najgorsze rezultaty. Tak czy inaczej, małżeństwa z dziewicami okazują się najbardziej trwałe zgodnie z tym, co twierdziłem.

staram_sie napisał(a):

mlodapanna2020 napisał(a):

Electus napisał(a):

Każdy normalny facet ucieszyłby się, że z nikim nie spałaś przed nim, o ile będzie liczył na coś więcej niż jednorazowy numerek. Lepiej poczekać dłuższą chwilę, niż robić to z byle kim, jak to co poniektórzy mają w zwyczaju ^^
Normalny facet ma to gdzies, czy dziewczyna miala przed nim partnera i nie jest juz dziwica. Dla niego liczy sie teraz i przyszlosc. Moj facet i kilka kolegow nawet woli doswiadczone partnerki. Ja tez wole doswiadczonych...
Akceptowanie przeszłości partnera, zwłaszcza jeśli spotyka się to w późniejszym wieku, jest czymś normalnym. Albo inaczej - byłoby nienormalne jeśli spotykasz kogoś w wieku lat 30 i masz pretensje że nie jesteś jego/jej pierwsza. Ale pisanie że ktoś woli doświadczone to przy założeniu seksu z miłości - jest trochę słabe. Bo owszem, jeśli ktoś seks traktuje jako zasokojnenie potrzeby fizjologicznej i wyłącznie jako przyjemność - to ok, im partner ma więcej doświadczenia tym zazwyczaj mniej czasu trzeba poświęcić aby odpowiednio zaspokoila. Ale jeśli ktoś w związku z miłości mówi, że wolałby kogoś bardziej doświadczonego to już fajne nie jest. Bo zakłada że ktoś woli aby partner/ka bzykal się z innymi tylko dlatego że nie ma się ochoty tracić czasu na wspólne zdobywanie doświadczeń.

No mnie by się nie chciało uczyć partnera prawiczka tego, co i jak robić ani uprawiać seksu po minucie przez pewnie kilkanaście pierwszych stosunków, jak nie więcej (u mnie były to dwa lata, o czym piszę niżej). Dla mnie miłość i seks to nie to samo. Seks bez miłości jest (był, bo jestem w stałym związku pełnym miłości) dla mnie możliwy. Miłość bez seksu lub z beznadziejnym seksem...? Przez jakiś czas, spoko. Ale bez zmian po miesiącach/latach moja frustracja przeniosłaby się także na inne sytuację związane z partnerem, zaczęłyby się kłótnie, a związek po czasie rozpadł. Byłam w takim związku przez 2 lata. Seks był okropny, trwał minute, a uprawialiśmy seks czasami kilka razy dziennie, nigdy nie miałam z byłym orgazmu. Gdy weszłam z nim w związek był jeszcze prawiczkiem. Mój teraźniejszy partner jest "doświadczony". Nie oznacza to, że bzykał się z każdą zawsze i wszędzie. Ale był w kilku poważnych związkach i widział kobiece ciało nago, uprawiał seks z nimi oczywiście. I jest nam cudownie. Bez frustracji, kłótni. Miłość jest ;) 

Melkor napisał(a):

Gdybyś zamiast prowadzenia ze sobą dyskusji wyszukała taką frazę po angielsku, od razu znalazłabyś kilka tekstów. Następnym razem jak nie będziesz mogła doczekać się odpowiedzi, wyślij pw, bo nie śledzę wszystkich tematów, w których się wypowiadałem.Wpływ na poziom zadowolenia, więc pośrednio na rozpady:https://ifstudies.org/blog/does-sexual-history-aff...

Sam mnie do tego sprowokowałeś. Innych użytkowników z góry przepraszam za ten wywód ale facet myśli że jest najmądrzejszy na świecie. 

Od czego by tu zacząć... Mam kilka zasadniczych problemów jeśli chodzi o badania które podałeś. W przypadku tego pod linkiem 2, to:

Pierwsze primo:Obviously, one of the most common reasons for premarital abstinence is religion […] women who marry as virgins are far more likely than other women to attend church at least once a week". A więc wygląda na to że te, które miały tylko jednego parnera i według danych rzadziej się rozwodziły, były bardzo wierzące. Biorąc pod uwagę że kościół nie uznaje ani seksu pozamałżeńskiego, ani rozwodów, łatwo można wywnioskować skąd wziął się ten trend. A więc nie możemy tu ustalić jednoznacznej relacji przyczynowo-skutkowej pomiędzy ilością partnerów a ryzykiem rozwodu.

Drugie primo: wśród tych które miały tylko 2 partnerów, szansa rozwodu była prawie tak samo wysoka jak tych co miały 10+ partnerów (30% i 35%). Te co miały 2 partnerów, miały szanse na rozwód wyższą niż te co miały 3-9 partnerów. Kupy się nie trzyma a tłumaczenia autora są pokrętne.

Trzecie primo: Na przestrzeni lat, stopniowo zwiększała się również średnia ilość partnerów seksualnych u kobiet. Nie możemy zatem wykluczyć że w rezultacie seksualnej rewolucji babeczki poluzowały warkoczyki i zarówno chętniej uprawiają seks jak i chętniej się rozwodzą – bo kobiety pracują, nie są już tak uzależnione od facetów i mają świadomość że nie muszą wegetować w związku w którym nie są szczęśliwe. Po prostu nastały inne czasy i obie zmienne mają tendencję wzrostową niezależnie od siebie. I stąd pozorna korelacja.

Czwarte primo: Niedawno miałam okazję być na wykładzie profesor która przeprowadziła podobną ankietę na temat zachowań seksualnych Brytyjczyków. Wykład był o tym czy ankiety w ogóle powinny być używane w takich badaniech i czy w ogóle są miarodajne. Głównym problemem było to, że po pominięciu w analizie osób deklarujących przynależność do społeczności LGBT, łączna ilość partnerów wskazana przez mężczyzn była większa niż ta wskazana przez kobiety. Stosunek powinien być mniej więcej równy, bo do seksu trzeba 2. A więc jeśli Halinka miała seks z 6 mężczyznami to mamy + 6 po stronie kobiet i +1x6 (czyli też +6) po stronie męskiej grupy. A z wyników wychodziło na to że faceci mieli średnio około 2 partnerów więcej niż kobiety. Nieobiektywne odpowiedzi w ankietach są częstym problemem i wygląda na to, że mężczyźni zawyżają, lub/i kobiety zaniżają ilość parterów seksualnych udzielając odpowiedzi na pytania w ankiecie.

Ten sam problem można zauważyć w artykule pod linkiem 1. Średnio kobiety miały 3 sex partnerów. Mężczyźni 2 razy więcej. Czyli opierając się na danych, albo duża część z tych mężczyzn to geje – co tłumaczyłoby kiepską jakość małżeństwa z kobietą, albo uprawiali seks z duchami. W przypadku czego, za nieszczeście w małżeństwie winiłabym prędzej problemy natury psychicznej u tych mężczyzn, aniżeli ilość ich partnerek seksualnych. Co prawda były to wartości środkowe a nie średnie arytmetyczne, ale przy tak dużej populacji nie powinno to mieć większego znaczenia i wartość środkowa powinna mniej więcej pokrywać się ze średnią.

Kolejna sprawa to to, w jaki sposób zmierzono „szczęście w małżeństwie”. Użyto ankiety, która jest jedną z najbardziej problematycznych metod naukowych. Bo aby ankieta była miarodajna, musimy mieć pewność że mierzy to co ma mierzyć i wszyscy ankietowani rozumieją pytania w ten sam sposób i odpowiadają na nie z tej samej perspektywy. Pojęcia takie jak „szczęście” nie można sobie ot tak zmierzyć, w dodatku w sposób obiektywny. Do tego jeśli użyjemy skali, to jaką mamy pewność że szczęście o wartości 3 jest 2x większym szczęściem niż to o wartości 1 na skali? Więc pytanie, czy autorzy ankiety po prostu wyciągnęli sobie garść pytań z doopy i zklecili z nich kwestionariusz który niekoniecznie zmierzył co ma zmierzyć, czy został zbudowany opierając się na jakimś modelu teoretycznym, czy przetestowano test-retest reliability, criterion validity, factorial validity, czy obliczono wartość Cronbach alpha itd. Z artykułu nie można tego wywnioskować  a ja nie zamierzam się fatygować do oryginalnych źródeł bo ani mnie to aż tak bardzo nie interesuje, ani nie narzekam na brak zajęć. Pole do popisu pozostawię w tej kwestii Tobie.

I jescze tak na marginesie, w artykule pod linkiem 1, autor sam zauwża że  „Having multiple partners generally doesn’t increase the odds of divorce any more than having just a few does so” i “research suggests that the effects of one’s premarital sexual biography on marital happiness may not closely follow the findings outlined in my previous post” co przeczy temu o co się cały czas wykłócasz :P

Dziękuję wam za odpowiedzi :)

Na początek zaznaczę, że ja osobiście nie traktuję dziewictwa jako jakąś ,,świętość, na którą tylko ten jedyny będzie zasługiwał''
Moje zmartwienia co do tego zaczęły mnie dopadać dość niedawno.. Gdy koleżanki opowiadają coś o swoich chłopakach, ogólnie prawie gdzie się nie rozejrzysz to jest seks, i wchodziło mi w myśl ''ty jeszcze tego nie zasmakowałaś, w sumie czemu?'' - niby znam odpowiedź na to pytanie, nie spotkałam nikogo z kim chciałabym to zrobić. Tylko im dłużej się zastanawiałam tym więcej wątpliwości przychodziło, czy nie powinnam bardziej korzystać z młodości, czy jak ktoś odpowiedni się znajdzie to nie ucieknie, czy nie będę problemem dla tej osoby..
Zdaję sobie sprawę, że pierwsze stosunki nie będą zbyt świetne, nigdy nie myślałam w ten sposób, wiadomo, że trzeba w to ''wejść'' ;) a później będzie lepiej, ale czy to nie będzie kłopot dla drugiej osoby? 

Nie jestem nieśmiała w stosunku do płci męskiej, zawsze dobrze się dogadywałam z chłopakami, wiem, że części z nich się podobałam, ale nigdy nie chciałam nic na siłę, jeśli ja nie czułam tego samego. Nie byłam w zbyt wielu intymnych sytuacjach, były pocałunki, krótsze, dłuższe, dotykanie, no ale to tyle. Chciałabym poznać lepiej swoje ciało, ale też nie wiem jak za bardzo się za to zabrać, fajnie by było poznawać się z kimś. 

Wydaję mi się, że problem z tym leży gdzieś w mojej psychice, może to strach przed intymnością, niezbyt wysoka samoocena, strach przed porażką oraz to że czas leci, a jednak chciałoby się trochę czerpać z życia. A może nadal nie jestem gotowa? Co myślicie?

Użytkownik4037999 napisał(a):

[...]Wydaję mi się, że problem z tym leży gdzieś w mojej psychice, może to strach przed intymnością, niezbyt wysoka samoocena, strach przed porażką oraz to że czas leci, a jednak chciałoby się trochę czerpać z życia. A może nadal nie jestem gotowa? Co myślicie?

Być może jest tak, że gdy coś odwlekamy to tym trudniej się przełamać? Mimo wszystko uważam że jeśli chodzi o seks to nie ma nic na siłę, trzeba działać w zgodzie z samym sobą.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.