Temat: Sponsoring?

Wyjeżdżam na studia do innego miasta. Rodzice mi nie pomogą, bo warunkiem żeby otrzymać ich pomoc było dostanie się na określony kierunek, a nie miałabym na to najmniejszych szans, bo matura poszła nie tak dobrze jak miałam nadzieję, że pójdzie... Kierunek który wybrałam uważają za marnowanie czasu i kaprys, mogłabym ich zdaniem studiować to samo u nas w mieście albo poprawić maturę. Matka już zapowiedziała, że nie dostanę ani grosza jeśli wyjadę na tę studia. Ja nie będę słuchać ich szantaży i tak o to jestem zdana sama na siebie. Mam teraz dwie prace, odejmując wszystkie moje niezbędne wydatki obliczyłam, że mogę odłożyć ok 2900 zł. Dodam, że schudłam 24 kg, więc oprócz utrzymania siebie muszę też wymienić całą garderobę... Czekałam z tym aż do czasu kiedy pójdę do pracy, bo myślałam, że matura pójdzie mi dobrze i wszystko co zarobię wydam na ciuchy. Podsumowując jest źle. Rozmawiałam o tym z koleżanką, która już studiuje i powiedziała, że ona tego regularnie nie robi ale zna dziewczyny, w tym jej współlokatorka, które za kasę spotykają sie z zamożnymi facetami nawet co weekend. Nie przypadkowymi albo z ogłoszeń w internecie, więc to nie jest niebezpieczne. To śmiesznie wyszło, bo zobaczyła mnie na żywo pierwszy raz po mojej przemianie i powiedziała, że na pewno byliby chętni, mogłaby pogadać ze współlokatorką czy by mnie wkręciła. Może nie mam kręgosłupa moralnego, ale po pierwszym szoku wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Chcę studiować dziennie, więc mozliwość pracy będę miała ograniczoną. To rozwiązałoby moje problemy przynajmniej narazie. Dla mnie seks to nie jest coś bardzo ważnego. Nie jestem rozwiązła seksualnie, miałam jednego patnera i byłam z nim przez prawie 3 lata, ale wizja uprawiania seksu za kasę albo drogie upominki nie wydaje mi się taka zła jeśli pomyślę, że to co odłożę przez 3 miesiące mogłabym zdaniem koleżanki zarobić w jeden, dwa weekendy. Piszę o tym tutaj, bo sponsoring jest dla ludzi równy z prostytucją, jest tępiony. Ja mając taki dylemat i biorąc pod uwagę jak by to mogło rozwiązać moje problemy poważnie się nad tym zastanawiam. Ze mną jest coś nie tak, czy wy też postawione pod ściana zdecydowałybyście się na to? Weźcie pod uwagę wszystko co napisałam i bądźcie szczere.

sporo kobiet jak widac miało z tym do czynienia...patrxac po temacie...

confused97 napisał(a):

Wyjeżdżam na studia do innego miasta. Rodzice mi nie pomogą, bo warunkiem żeby otrzymać ich pomoc było dostanie się na określony kierunek, a nie miałabym na to najmniejszych szans, bo matura poszła nie tak dobrze jak miałam nadzieję, że pójdzie... Kierunek który wybrałam uważają za marnowanie czasu i kaprys, mogłabym ich zdaniem studiować to samo u nas w mieście albo poprawić maturę. Matka już zapowiedziała, że nie dostanę ani grosza jeśli wyjadę na tę studia. Ja nie będę słuchać ich szantaży i tak o to jestem zdana sama na siebie. Mam teraz dwie prace, odejmując wszystkie moje niezbędne wydatki obliczyłam, że mogę odłożyć ok 2900 zł. Dodam, że schudłam 24 kg, więc oprócz utrzymania siebie muszę też wymienić całą garderobę... Czekałam z tym aż do czasu kiedy pójdę do pracy, bo myślałam, że matura pójdzie mi dobrze i wszystko co zarobię wydam na ciuchy. Podsumowując jest źle. Rozmawiałam o tym z koleżanką, która już studiuje i powiedziała, że ona tego regularnie nie robi ale zna dziewczyny, w tym jej współlokatorka, które za kasę spotykają sie z zamożnymi facetami nawet co weekend. Nie przypadkowymi albo z ogłoszeń w internecie, więc to nie jest niebezpieczne. To śmiesznie wyszło, bo zobaczyła mnie na żywo pierwszy raz po mojej przemianie i powiedziała, że na pewno byliby chętni, mogłaby pogadać ze współlokatorką czy by mnie wkręciła. Może nie mam kręgosłupa moralnego, ale po pierwszym szoku wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Chcę studiować dziennie, więc mozliwość pracy będę miała ograniczoną. To rozwiązałoby moje problemy przynajmniej narazie. Dla mnie seks to nie jest coś bardzo ważnego. Nie jestem rozwiązła seksualnie, miałam jednego patnera i byłam z nim przez prawie 3 lata, ale wizja uprawiania seksu za kasę albo drogie upominki nie wydaje mi się taka zła jeśli pomyślę, że to co odłożę przez 3 miesiące mogłabym zdaniem koleżanki zarobić w jeden, dwa weekendy. Piszę o tym tutaj, bo sponsoring jest dla ludzi równy z prostytucją, jest tępiony. Ja mając taki dylemat i biorąc pod uwagę jak by to mogło rozwiązać moje problemy poważnie się nad tym zastanawiam. Ze mną jest coś nie tak, czy wy też postawione pod ściana zdecydowałybyście się na to? Weźcie pod uwagę wszystko co napisałam i bądźcie szczere.

Odnośnie zaznaczonych fragmentów - mam wrażenie, że próbujesz w pewien sposób usprawiedliwiać osoby, które zajmują się prostytucją z mniejszą częstotliwością? Dlaczego - przecież prostytutka jest prostytutką, niezależnie od tego czy "pracuje" codziennie, co weekend, czy raz na miesiąc. 

Skąd pomysł, że to nie jest niebezpieczne? - będziesz przed każdym spotkaniem prosić tych mężczyzn o wykonanie badań i skontrolowanie czy mogą Cię czymś zarazić? Nawet gdyby się zgodzili to nie masz żadnej pewności, że w czasie po wykonaniu badania, a przed odebraniem wyniku i wizytą u Ciebie czegoś nie złapali. Przecież to będą nie Twoi chłopacy, partnerzy, bliskie osoby, a ludzie korzystający z usług prostytutki - więc skąd zaufanie do nich? 

Może nie masz kręgosłupa moralnego? Nie bardzo wiem skąd może. Przecież prostytucja powszechnie nie jest uznawana za powód do dumy i coś dobrego, więc skąd wątpliwości?

No i ostatnie - bo sponsoring jest formą prostytucji. Skąd więc zdziwienie, że ludzie go z tą prostytucją utożsamiają - to to samo. Tylko jedna prostytutka pracuje w domu publicznym, a druga umawia się z kimś w prywatnym mieszkaniu. To jedynie zmiana lokalizacji. 

A odpowiadając na pytanie - nie, nie zdecydowałabym się na bycie prostytutką. Wolałabym zrezygnować ze studiów i iść po prostu do normalnej pracy. Może z czasem by mi się coś udało odłożyć i bym wtedy kontynuowała naukę. A już Ty masz przecież w ogóle komfortową sytuację, bo rodzice Cię nie wyrzucają na bruk - po prostu chcą, żebyś szła na określony kierunek. To idź - zostań rok w domu, ucz się, popraw maturę, dostań się tam gdzie chcą rodzice i tyle. Skorzystaj z pomocy na ich warunkach, jeżeli chcą Ci pomóc. Jeżeli marzysz o konkretnym kierunku to idź za rok po prostu na dwa - ten co chcą rodzice i ten Twój zaplanowany. 

Lana_Banana napisał(a):

Soc44 napisał(a):

 Jak dla mnie, to wina leży głównie po stronie rodziców. Nie dość, że dziewczyna sama ma ze sobą problem, może się dołować swoimi wynikami, to rodzice, którzy powinni ją wspierać, tak się zachowują, a nie inaczej. Wywierając jeszcze bardziej negatywny wpływ na SWOJE DZIECKO.
Zgadzam się, to bardzo niefajne, że rodzice byli  gotowi wpierać finansowo córkę, jak pójdzie na upatrzony przez nich kierunek, a gdy to się nie udało, planują zostawić ją z niczym (o ile autorka nie kłamie). Wiem, że tutaj na Vitalii większość dziewczyn jest taka supersamodzielna i obrotna, pracuje na siebie od 16 roku życia i nigdy od rodziców złotówki nie wzięła (a przynajmniej tak się kreuje), ale mnie w tym temacie też rzucił się w oczy przede wszystkim brak wsparcia ze strony najbliższych, ich dziwne szantaże... co innego, gdyby autorka chociaż miała wybór między dwoma kierunkami, ale skoro na ten, na który oni stawiali, i tak się nie dostanie, to mówi się trudno i szuka się wspólnie innego rozwiązania, a nie zostawia córkę samą sobie.Co do sponsoringu: ja bym się nie zdecydowała, a przynajmniej zrobiłabym wszystko, żeby zarobić w inny sposób. Pomijając kwestie moralne, uważam, że mimo wszystko to dość niebezpieczna i obciążająca psychicznie "praca". No i jak wspominała Fuffa, nigdy nie wiesz, kto kogo zna, kto się o tym dowie, kiedy i w jakich okolicznościach ten wstydliwy fakt z Twojego życia wyjdzie na światło dzienne. Były podobne tematy rok temu i naprawdę uzbierało się w nich sporo rad i podpowiedzi, m.in. prace weekendowe, sprzedawanie ciuchów i innych przedmiotów przez internet, pisanie wniosków o stypendia czy kredyt studencki, uzbieranie sobie pieniędzy przez okres wakacyjny (zostały jeszcze 2 miesiące, więc chociaż na start już byś parę złotych miała), szukanie taniego miejsca w akademiku, pożyczka od kogoś z rodziny itp. itd. 

Ja nie widzę winy rodziców. Dodam, że nie - nie jestem jedną z tych osób pracujących w pocie czoła od 16 roku życia, korzystałam na studiach z pomocy i pieniędzy rodziców. Natomiast uważam, że jeżeli się już korzysta z tej pomocy to po coś - po to, żeby zdobyć sensowną pracę, nie po to żeby pięć lat się pobawić w naukę na czyjś koszt. Nie wiem o jaki kierunek chodzi, ale jeżeli to jakiś śmieciowy to nie dziwię się rodzicom, że nie mają ochoty za takie studia płacić. I przecież nie zostawiają córki samej sobie - dali jej szansę, może poprawić maturę, dalej z nimi mieszkać i próbować jeszcze raz za rok. 

roogirl napisał(a):

confused97 napisał(a):

roogirl napisał(a):

confused97 napisał(a):

I nie piszcie, że nie chce mi się iść do pracy. Teraz mam dwie prace! To demotywujące, że haruje jak nigdy wcześniej, a zarabiam śmieszne pieniądze i mogłabym tyle co odłożę przez 3 miesiące zarobić w weekend lub dwa. Jak będę podczas studiów miała weekendową pracę to zarobię tyle, że może na dach nad głową starczy... Polska. 
A myślisz, że studia sprawią, że będziesz zarabiać tak dużo więcej? Nie. Właśnie dlatego moim zdaniem to głupie co robisz. Nie wiem czemu ludzie ciągle tak przeceniają studia w procesie osiągania sukcesu w życiu jeśli nie dotyczą zawodu, który ich wymaga jak lekarz, prawnik czy architekt. Zrobisz nierozsądnie moim zdaniem. Staniesz się narzędziem, które inni będą sobie wykorzystywać zamiast w tym czasie pomyśleć o jakimś biznesie dla siebie i zarabianiu na innych. Jak dla mnie to jest zbyt niebezpieczne i nie da się przewidzieć wszystkich konsekwencji wchodzenia w to zarówno dla ciebie jak i nie przewidzisz jak zachowają się inni. Poza tym ja bym się bała, że mnie dorwie ktoś ze środowiska alfonsów i sutenerów, bo jakby nie było robisz im konkurencję.I dla mnie informacje o dużych zarobkach prostytutek są grubo przesadzone. Teraz jest taka konkurencja, że podejrzewam, że ta kasa nie jest warta ryzyka ewentualnych, późniejszych konsekwencji, które będą na pewno. Ktoś tu wspomina o 1000zł w godzinę i ocieraniu się cyckami o obcych facetów. Dla mnie to abstrakcja, bo za jeden projekt biorę dużo więcej, a przy tym spełniam się, cieszę, rozwijam, czuję się podbudowana. Jak chcę więcej projektów załatwiam sobie więcej także te wspomniane pieniądze to żadna konkurencja dla uczciwej pracy. 
Brzmisz jak moi starzy. Mój ojczym jest architektem. To o tę architekturę poszło. Wybrałam kierunek, który jest mi potrzebny do zdobycia pracy i może będę dobrze zarabiać. Co do zarobów ty piszesz o prostytuacji, a nie masz pojęcia na czym sponsoring polega. Tak, to też jest seks za pieniądze ale nie działa na takiej zasadzie jak prostytucja i zarobki są bardzo duże.
Wyczuwam głębsze problemy rodzinne i spełnianie własnych ambicji dziećmi? Jeśli chcesz być architektem to rodzice mają rację cisnąc o te studia. Jeśli to nie jest twoje marzenie to rodzice nie powinni cię zmuszać. A sponsoring i prostytucja mają jednak trochę wspólnego. Może dla ciebie to duże pieniądze, dla mnie i mojego narzeczonego to wciąż psia kasa, bo my za zlecenia bierzemy na tyle dużo, że w prostym rachunku to po prostu gra nie warta świeczki, ale to my.
Nigdy specjalnie nie chciałam być, ale od gimnazjum mi mówiono, że będę więc tak zostało. Gdyby lepiej mi poszła matura wybrałabym architekturę. Moi rodzice to matka i ojczym, ojca biologicznego nie znam, więc to oni naciskali żebym poszła w tę stronę. Nie obchodzi mnie jaka to kasa dla ciebie i twojego narzeczonego, ja nie mam możliwości zarabiania normalnych pieniędzy bo dopiero skończyłam liceum, a moi rodzice nie dadzą mi kasy, więc dla mnie to jedyny sposób żeby normalnie żyć i samodzielnie się utrzymać. 

masakra;O

Wilena napisał(a):

confused97 napisał(a):

Wyjeżdżam na studia do innego miasta. Rodzice mi nie pomogą, bo warunkiem żeby otrzymać ich pomoc było dostanie się na określony kierunek, a nie miałabym na to najmniejszych szans, bo matura poszła nie tak dobrze jak miałam nadzieję, że pójdzie... Kierunek który wybrałam uważają za marnowanie czasu i kaprys, mogłabym ich zdaniem studiować to samo u nas w mieście albo poprawić maturę. Matka już zapowiedziała, że nie dostanę ani grosza jeśli wyjadę na tę studia. Ja nie będę słuchać ich szantaży i tak o to jestem zdana sama na siebie. Mam teraz dwie prace, odejmując wszystkie moje niezbędne wydatki obliczyłam, że mogę odłożyć ok 2900 zł. Dodam, że schudłam 24 kg, więc oprócz utrzymania siebie muszę też wymienić całą garderobę... Czekałam z tym aż do czasu kiedy pójdę do pracy, bo myślałam, że matura pójdzie mi dobrze i wszystko co zarobię wydam na ciuchy. Podsumowując jest źle. Rozmawiałam o tym z koleżanką, która już studiuje i powiedziała, że ona tego regularnie nie robi ale zna dziewczyny, w tym jej współlokatorka, które za kasę spotykają sie z zamożnymi facetami nawet co weekend. Nie przypadkowymi albo z ogłoszeń w internecie, więc to nie jest niebezpieczne. To śmiesznie wyszło, bo zobaczyła mnie na żywo pierwszy raz po mojej przemianie i powiedziała, że na pewno byliby chętni, mogłaby pogadać ze współlokatorką czy by mnie wkręciła. Może nie mam kręgosłupa moralnego, ale po pierwszym szoku wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Chcę studiować dziennie, więc mozliwość pracy będę miała ograniczoną. To rozwiązałoby moje problemy przynajmniej narazie. Dla mnie seks to nie jest coś bardzo ważnego. Nie jestem rozwiązła seksualnie, miałam jednego patnera i byłam z nim przez prawie 3 lata, ale wizja uprawiania seksu za kasę albo drogie upominki nie wydaje mi się taka zła jeśli pomyślę, że to co odłożę przez 3 miesiące mogłabym zdaniem koleżanki zarobić w jeden, dwa weekendy. Piszę o tym tutaj, bo sponsoring jest dla ludzi równy z prostytucją, jest tępiony. Ja mając taki dylemat i biorąc pod uwagę jak by to mogło rozwiązać moje problemy poważnie się nad tym zastanawiam. Ze mną jest coś nie tak, czy wy też postawione pod ściana zdecydowałybyście się na to? Weźcie pod uwagę wszystko co napisałam i bądźcie szczere.
Odnośnie zaznaczonych fragmentów - mam wrażenie, że próbujesz w pewien sposób usprawiedliwiać osoby, które zajmują się prostytucją z mniejszą częstotliwością? Dlaczego - przecież prostytutka jest prostytutką, niezależnie od tego czy "pracuje" codziennie, co weekend, czy raz na miesiąc. Skąd pomysł, że to nie jest niebezpieczne? - będziesz przed każdym spotkaniem prosić tych mężczyzn o wykonanie badań i skontrolowanie czy mogą Cię czymś zarazić? Nawet gdyby się zgodzili to nie masz żadnej pewności, że w czasie po wykonaniu badania, a przed odebraniem wyniku i wizytą u Ciebie czegoś nie złapali. Przecież to będą nie Twoi chłopacy, partnerzy, bliskie osoby, a ludzie korzystający z usług prostytutki - więc skąd zaufanie do nich? Może nie masz kręgosłupa moralnego? Nie bardzo wiem skąd może. Przecież prostytucja powszechnie nie jest uznawana za powód do dumy i coś dobrego, więc skąd wątpliwości?No i ostatnie - bo sponsoring jest formą prostytucji. Skąd więc zdziwienie, że ludzie go z tą prostytucją utożsamiają - to to samo. Tylko jedna prostytutka pracuje w domu publicznym, a druga umawia się z kimś w prywatnym mieszkaniu. To jedynie zmiana lokalizacji. A odpowiadając na pytanie - nie, nie zdecydowałabym się na bycie prostytutką. Wolałabym zrezygnować ze studiów i iść po prostu do normalnej pracy. Może z czasem by mi się coś udało odłożyć i bym wtedy kontynuowała naukę. A już Ty masz przecież w ogóle komfortową sytuację, bo rodzice Cię nie wyrzucają na bruk - po prostu chcą, żebyś szła na określony kierunek. To idź - zostań rok w domu, ucz się, popraw maturę, dostań się tam gdzie chcą rodzice i tyle. Skorzystaj z pomocy na ich warunkach, jeżeli chcą Ci pomóc. Jeżeli marzysz o konkretnym kierunku to idź za rok po prostu na dwa - ten co chcą rodzice i ten Twój zaplanowany. 
Dobra, nie będę opisywać dokładnie na czym to polega, ale zwykła prostytucja to jest seks na godziny, nic więcej. Sponsoring to jest  coś innego, i to naprawdę nie są byle jacy faceci. Nie jest to tylko seks. Co do zarobków to jeszcze dodam, że moja koleżanka przykładowo dostała raz telefon za ponad 4 tyś. Zwykłej prostytutce klient dałby taki prezent? Nie sądze. Co do rodziców nie będę się dostosowywać i ulegać ich szantażom.

confused97 napisał(a):

Wilena napisał(a):

confused97 napisał(a):

Wyjeżdżam na studia do innego miasta. Rodzice mi nie pomogą, bo warunkiem żeby otrzymać ich pomoc było dostanie się na określony kierunek, a nie miałabym na to najmniejszych szans, bo matura poszła nie tak dobrze jak miałam nadzieję, że pójdzie... Kierunek który wybrałam uważają za marnowanie czasu i kaprys, mogłabym ich zdaniem studiować to samo u nas w mieście albo poprawić maturę. Matka już zapowiedziała, że nie dostanę ani grosza jeśli wyjadę na tę studia. Ja nie będę słuchać ich szantaży i tak o to jestem zdana sama na siebie. Mam teraz dwie prace, odejmując wszystkie moje niezbędne wydatki obliczyłam, że mogę odłożyć ok 2900 zł. Dodam, że schudłam 24 kg, więc oprócz utrzymania siebie muszę też wymienić całą garderobę... Czekałam z tym aż do czasu kiedy pójdę do pracy, bo myślałam, że matura pójdzie mi dobrze i wszystko co zarobię wydam na ciuchy. Podsumowując jest źle. Rozmawiałam o tym z koleżanką, która już studiuje i powiedziała, że ona tego regularnie nie robi ale zna dziewczyny, w tym jej współlokatorka, które za kasę spotykają sie z zamożnymi facetami nawet co weekend. Nie przypadkowymi albo z ogłoszeń w internecie, więc to nie jest niebezpieczne. To śmiesznie wyszło, bo zobaczyła mnie na żywo pierwszy raz po mojej przemianie i powiedziała, że na pewno byliby chętni, mogłaby pogadać ze współlokatorką czy by mnie wkręciła. Może nie mam kręgosłupa moralnego, ale po pierwszym szoku wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Chcę studiować dziennie, więc mozliwość pracy będę miała ograniczoną. To rozwiązałoby moje problemy przynajmniej narazie. Dla mnie seks to nie jest coś bardzo ważnego. Nie jestem rozwiązła seksualnie, miałam jednego patnera i byłam z nim przez prawie 3 lata, ale wizja uprawiania seksu za kasę albo drogie upominki nie wydaje mi się taka zła jeśli pomyślę, że to co odłożę przez 3 miesiące mogłabym zdaniem koleżanki zarobić w jeden, dwa weekendy. Piszę o tym tutaj, bo sponsoring jest dla ludzi równy z prostytucją, jest tępiony. Ja mając taki dylemat i biorąc pod uwagę jak by to mogło rozwiązać moje problemy poważnie się nad tym zastanawiam. Ze mną jest coś nie tak, czy wy też postawione pod ściana zdecydowałybyście się na to? Weźcie pod uwagę wszystko co napisałam i bądźcie szczere.
Odnośnie zaznaczonych fragmentów - mam wrażenie, że próbujesz w pewien sposób usprawiedliwiać osoby, które zajmują się prostytucją z mniejszą częstotliwością? Dlaczego - przecież prostytutka jest prostytutką, niezależnie od tego czy "pracuje" codziennie, co weekend, czy raz na miesiąc. Skąd pomysł, że to nie jest niebezpieczne? - będziesz przed każdym spotkaniem prosić tych mężczyzn o wykonanie badań i skontrolowanie czy mogą Cię czymś zarazić? Nawet gdyby się zgodzili to nie masz żadnej pewności, że w czasie po wykonaniu badania, a przed odebraniem wyniku i wizytą u Ciebie czegoś nie złapali. Przecież to będą nie Twoi chłopacy, partnerzy, bliskie osoby, a ludzie korzystający z usług prostytutki - więc skąd zaufanie do nich? Może nie masz kręgosłupa moralnego? Nie bardzo wiem skąd może. Przecież prostytucja powszechnie nie jest uznawana za powód do dumy i coś dobrego, więc skąd wątpliwości?No i ostatnie - bo sponsoring jest formą prostytucji. Skąd więc zdziwienie, że ludzie go z tą prostytucją utożsamiają - to to samo. Tylko jedna prostytutka pracuje w domu publicznym, a druga umawia się z kimś w prywatnym mieszkaniu. To jedynie zmiana lokalizacji. A odpowiadając na pytanie - nie, nie zdecydowałabym się na bycie prostytutką. Wolałabym zrezygnować ze studiów i iść po prostu do normalnej pracy. Może z czasem by mi się coś udało odłożyć i bym wtedy kontynuowała naukę. A już Ty masz przecież w ogóle komfortową sytuację, bo rodzice Cię nie wyrzucają na bruk - po prostu chcą, żebyś szła na określony kierunek. To idź - zostań rok w domu, ucz się, popraw maturę, dostań się tam gdzie chcą rodzice i tyle. Skorzystaj z pomocy na ich warunkach, jeżeli chcą Ci pomóc. Jeżeli marzysz o konkretnym kierunku to idź za rok po prostu na dwa - ten co chcą rodzice i ten Twój zaplanowany. 
Dobra, nie będę opisywać dokładnie na czym to polega, ale zwykła prostytucja to jest seks na godziny, nic więcej. Sponsoring to jest  coś innego, i to naprawdę nie są byle jacy faceci. Nie jest to tylko seks. Co do zarobków to jeszcze dodam, że moja koleżanka przykładowo dostała raz telefon za ponad 4 tyś. Zwykłej prostytutce klient dałby taki prezent? Nie sądze. Co do rodziców nie będę się dostosowywać i ulegać ich szantażom.

Nie, prostytucja to po prostu seks za który się płaci. Nie ma znaczenia, czy seks na godziny, na minuty, czy w jakimś innym systemie rozliczeń. Tak samo nie ma znaczenia gdzie, ani to czym ktoś zapłaci. Jedna prostytutka przyjmuje banknot 100 złotowy przy drodze, druga telefon za ponad cztery tysiące w mieszkaniu wynajętym przez faceta, którego pomogła jej znaleźć koleżanka. Liczy się sama czynność (nierządu, prostytucji, sponsoringu, nazywaj sobie to jak chcesz) - kluczowe jest co, nie gdzie, jak często i za ile. Nie obraź się, ale to żałosne - i nie piszę o samym pomyśle, tylko o Twoim podejściu. Wywyższasz się, czujesz się lepsza bo chcesz być "ekskluzywną" prostytutką, taką z telefonem za parę tysięcy, nie taką "zwykłą", która się umawia na godziny - a to naprawdę nie robi żadnej różnicy. Ekspedientka to ekspedientka, niezależnie od tego czy pracuje dla Diora czy H&Mu - po prostu sprzedaje określony towar. Lekarz to lekarz, niezależnie od tego, czy pracuje dla NFZtu czy ma swój gabinet - po prostu leczy ludzi. Tak samo prostytutka to prostytutka, niezależnie od tego gdzie i za ile - po prostu daje wiadomo co za pieniądze/komórkę/inne prezenty.

Wilena napisał(a):

Wywyższasz się, czujesz się lepsza bo chcesz być "ekskluzywną" prostytutką, taką z telefonem za parę tysięcy, nie taką "zwykłą", która się umawia na godziny - a to naprawdę nie robi żadnej różnicy. Ekspedientka to ekspedientka, niezależnie od tego czy pracuje dla Diora czy H&Mu - po prostu sprzedaje określony towar. Lekarz to lekarz, niezależnie od tego, czy pracuje dla NFZtu czy ma swój gabinet - po prostu leczy ludzi. Tak samo prostytutka to prostytutka, niezależnie od tego gdzie i za ile - po prostu daje wiadomo co za pieniądze/komórkę/inne prezenty.

O to to!!

confused97 napisał(a):

Dobra, nie będę opisywać dokładnie na czym to polega, ale zwykła prostytucja to jest seks na godziny, nic więcej. Sponsoring to jest  coś innego, i to naprawdę nie są byle jacy faceci. Nie jest to tylko seks. Co do zarobków to jeszcze dodam, że moja koleżanka przykładowo dostała raz telefon za ponad 4 tyś. Zwykłej prostytutce klient dałby taki prezent? Nie sądze. Co do rodziców nie będę się dostosowywać i ulegać ich szantażom.

ale wszyscy wiedzą dokładnie o co chodzi, tylko jakoś niespecjalnie robi to róznicę. Chodzi o to, ze nawet jeśli teraz nie czujesz że masz naturę kurewską, to żeby uprawiać sponsoring (czy jak to nazwac) bedziesz musiała się jej nabawic. Sponsor to nie chłopak, to nie partner, może miec upodobania które będa Cie brzydzic i upokarzać, może chcieć wtedy, kiedy Tobie seks nie w smak. Albo bedziesz musiała to polubic, albo się znieczulić i nie wiem czy telefon za 4 tys jest tego wart. Problem w tym, że jezeli nie jesteś w stanie przekonac rodziców żeby szanowali i ufali Twoim wyborom, a to przecież bliscy którzy chca dobrze dla Ciebie, to jak przekonasz do szanowania Cie sponsora, który chce dobrze dla siebie. Jesli od rodziców chcesz się odciąć bo nie spełniaja Twoich oczekiwań, to jak chcesz darzyć jakimkolwiek pozytywnym uczuciem faceta, który Cię bzyka żeby spuścić z krzyża. no chyba, że TYLKO o kase Ci chodzi, a nie o to, co ona ma Ci umozliwić i tylko idiotycznie zagłuszasz sumienie.

możesz sobie to tłumaczy jak chcesz ale to prostytucja. Zajrzyj w książki od resocjalizacji, patplogii, psychologii, gdzie chcesz....sponsoring to współczesna forma prostytucji. To, że ty wyobrażasz sobie dziwkę jako szantrapę spod latarni to tylko Twój błąd w postrzeganiu zjawiska. Pewnie blizsze jest Ci stwierdzenie Ekskluzywna Prostytuta- też jest wynajmowana najczęściej na całe noce a nawet weekendy czy wakacje..jest zadbana i ma z tego sporo kasy. Niemniej żyje ze sprzedawania swojej osoby. Niestety tylko na niektórych filmach kończy się to dobrze....reszta kobiet ma problemy emocjonalne, nie potrafi założyć stałego, stabilnego związku. Póxniej dochodzą wyrzuty sumienia (za pare lat) depresje i w najlepszym wypadku długoterminowa terapia.

confused97 napisał(a):

 Dobra, nie będę opisywać dokładnie na czym to polega, ale zwykła prostytucja to jest seks na godziny, nic więcej. Sponsoring to jest  coś innego, i to naprawdę nie są byle jacy faceci. Nie jest to tylko seks. Co do zarobków to jeszcze dodam, że moja koleżanka przykładowo dostała raz telefon za ponad 4 tyś. Zwykłej prostytutce klient dałby taki prezent? Nie sądze. Co do rodziców nie będę się dostosowywać i ulegać ich szantażom.

Widzisz, tylko to nie jest istotne, czym dla Ciebie jest sponsoring. Jeśli ludzie się dowiedzą, jak zarabiasz, to dla nich będziesz po prostu prostytutką. Nikt się w subtelności słownikowe bawić nie będzie. Jesteś gotowa zmierzyć się z tym, że ojczym, matka, znajomi rzucą Ci w twarz słowem prostytutka? I wierz mi, czasu na tłumaczenia nie dostaniesz.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.