- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 stycznia 2017, 22:00
Hej :). Próbuję rozgryźć kalendarzyki małżeńskie - wiadomo, to żadna metoda antykoncepcyjna, nie chcę tego stosować, chcę tylko zrozumieć podstawy jego funkcjonowania, bo coś tu mi nie pasuje w tej metodzie.
A więc mamy kalendarzyk, wyznaczamy 9 dni płodnych, w tym - zgodnie z niektórymi metodami - 3 dni na prawdopodobną owulację. Jak wiemy, plemniki w układzie rozrodczym kobiety w sprzyjających warunkach mogą żyć 3-5 dni (niektórzy podają nawet szalone 7 :)). Jeśli stosunek z wytryskiem miał miejsce w dniu niepłodnym, a po tym dniu kolejnym dniem jest dzień płodny, przy tym wiemy, że plemniki żyją średnio 4 dni więc są nadal żywe w układzie rozrodczym gdy zaczęły się dni płodne - to znaczy że mogło dojść do zapłodnienia? Bądź co bądź, do dni owulacji zgodnej z kalendarzykiem jeszcze jest kilka dni - jeśli więcej niż 4 to te plemniki powinny obumrzeć i do zapłodnienia nie powinno dojsć. Nie wiem jaki był zamysł autora, więc ciężko mi stwierdzić.
Jeśli niezrozumiale to napisałam, to tłumaczę inaczej - czy zgodnie z kalendarzykiem w dni niepłodne można bździć się do woli, nie zważając na kilka dni żywotności plemników, nawet dzień przed pierwszym dniem płodnym?
1 stycznia 2017, 22:10
Wydaje mi się, że zgodnie z tą "metodą" bierze się pod uwagę żywotność plemników i zawsze jest jakiś tam zakres bezpieczeństwa. Aczkolwiek przecież to nawet nie jest uznawane za metodę antykoncepcyjną.
1 stycznia 2017, 22:47
Kalendarzyk to jakaś totalna bujda. Natomiast metody naturalne są w 100% skuteczne, jeśli chodzi o stosunki w okresie niepłodności bezwzględnej, czyli tej poowulacyjnej. To, że do owulacji już doszło wyznacza się ze skoku temperatury, ale nie tylko (!!!), dodatkowo trzeba zanotować zmianę jakości śluzu szyjkowego i (lub) rozwarcie i położenie szyjki macicy. Te czynniki razem wzięte do kupy dają pewne informacje o tym, że owulacja już miała miejsce i od trzeciego dnia po południu już spokojnie można się kochać bez zabezpieczeń. Są też metody na określanie niepłodności względnej, czyli tej przed owulacją, ale do tego trzeba się długo obserwować, wyznaczać owulację w wielu cyklach i w danym mieć pewność, że coś się nagle nie zmieniło (choroba, wyjazd itp.). Ja bym w czasie tej niepłodności względnej nie ryzykowała, tylko stosowała dodatkowo prezerwatywę. Radzę poczytać o różnych metodach rozpoznawania płodności np. Roetzera jest dość prosta i popularna.
2 stycznia 2017, 08:48
moj kalendarzyk ma dwa tygodnie i wlasnie go nakarmilam i przebralam:)
Edytowany przez Martuska. 2 stycznia 2017, 10:41
2 stycznia 2017, 08:50
Kalendarzyk to bzdura. Mam wrażenie, że większość ludzi myli metodę objawowo- termiczną z tym całym " kalendarzykiem". Jeśli kobieta zna dobrze swoje ciało i ma na tyle cierpliwości, żeby przez jakiś czas siebie poobserwować, to napewno będzie wiedziała, kiedy może zajść w ciążę, a kiedy nie powinna.
2 stycznia 2017, 08:53
moj kalendarzyk ma dwa tygodnie i wlasnie go nakarmilam przebralam:)