Temat: Co byście zrobiły, teściowa.

Cześć dziewczyny. Piszę do Was, ponieważ męczy mnie bardzo sytuacja w jakiej się znalazłam. Kilka msc temu moja "teściowa" bardzo mnie obraziła. Nie będę wdawać się w szczegóły. Ktoś z rodziny partnera narobił plotek i usłyszałam m in, że przykro jej że syn tak źle trafił, że nie dbam o niego odpowiednio i parę innych jaka to jestem do niczego. Przeprosin nie otrzymałam do dziś. Od tamtego czasu nie mam z nią żadnego kontaktu. Mój facet parę dni temu wybierał się do niej z wizytą i stwierdził, że może pojadę z nim to mama się zdziwi. Powiedziałam, że nie zamierzam bo mnie nie przeprosiła i przez te parę msc nawet nie zapytała jak się czuje ( pod koniec czerwca na świat przyjdzie nasze dziecko, ciąża zagrożona ) Partner stwierdził, że on by na moim miejscu dawno zapomniał o tych przykrosciach z tym, że moi rodzice nigdy go nie obrazili. Co byście zrobiły na moim miejscu mając na uwadze przyjście na świat dziecka? Przepraszam, że taka długa historia i dziękuję za odpowiedzi. 

mamproblemmm napisał(a):

Nie zależy mi na naprawieniu stosunków z nią, ale obawiam się, że po narodzinach dziecka to ja wyjdę w tej sytuacji na najgorszą. Partner będzie tam jeździł sam, może do mnie będą pretensje, że nie chce z nim i utrudniam kontakt z wnukiem. Ciężko mi przewidzieć jak będzie, ale po tej sytuacji gdy myślał że pojadę tam z nim jakby nigdy nic mam źle przeczucia. 

Wiadomo, że chciałby mieć z nimi poprawne relacje, bo w innej sytuacji stracę na tym ja i dziecko chociażby wspólny czas, gdy on będzie tam sam jeździł. W późniejszym czasie moze z nim, ale na początku takiego maluszka nie weźmie. 

Ludzie mają tendencję do tego, że tworzą intrygi, problemy niczym z seriali brazylijskich. Ludzie są niedoskonali, fałszywi, bywają wredni, nieobliczalni. Zdarza się tak nie tylko w pracy, ale i w rodzinie. To nic nowego, naprawdę. Przekonałaś się już, że na wstępie przypięto Ci plakietkę "czarnej owcy" w rodzinie Twojego partnera i tylko od Ciebie zależy jak na to zareagujesz. Od niemiłego i niesprawiedliwego pomówienia minęło wiele czasu. Czy chcesz nadal utrzymywać urazę wobec zmieniających się okoliczności? Czy może raczej staniesz ponad podziałami, wykażesz się dojrzałością emocjonalną i dojdziesz do wniosku, że co było, to było. Trzeba się skupić na tym co jest i co będzie. Podtrzymywanie urazy oraz Twoja podskórna niechęć do teściowej nie wpłyną na polepszenie stosunków z rodzina partnera. Jeśli zależy Ci na tym, żeby spróbować mimo wszystko jakoś połatać te rozlazłe relacje, to próbuj. Wykaż się wyrozumiałością, mądrością i przebacz. Staraj się zrozumieć niedoskonałych ludzi, bo nikt doprawdy nie jest chodzącym ideałem. Jeśli zaś to zadanie Cię przerasta, chcesz żyć z negatywnymi uczuciami, chcesz produkować wieczną niechęć do teściowej i jego rodziny - to licz się z tym, że zawsze już będziesz tą gorszą, inną, nielubianą.

Nikt Ci nie każe wchodzić między żmije z bukietem kwiatów i promiennym uśmiechem, ale czasami jest tak, że stare sprawy i pomówienia rozchodzą się po kościach i mało kto tak naprawdę o tym pamięta - no może oprócz Ciebie. Chowanie w takim wypadku dożywotniej urazy skazuje tylko Ciebie na odcięcie się od rodziny partnera. Jeśli spróbujesz dać im szansę, będziesz miła i szczera, może wszystko się naprawi. Podskórna niechęć i Twoje negatywne uczucia mogą zostać odczytane przez rodzinę partnera, to się czasami wyczuwa bez słów. Czy chcesz żyć w takim bagienku i nic z tym nie robić czy raczej dla dobra dziecka i własnego sumienia, starać się naprawić te pokraczne relacje- to zależy tylko od Ciebie. 

Czego byś sobie najbardziej życzyła?

Chcesz zgody i jakiś normalnych stosunków rodzinnych?

Czy nie zależy Ci na kontaktach z rodziną partnera?

Jeśli jesteś osobą pokojowo nastawioną, pozytywną, to raczej dąż do porozumienia.

Jeśli zaś masz wszystko w d...e, uważasz, że nie będziesz się płaszczyć i starać to się odetnij, udawaj obrażoną do końca swoich dni i pozwól na to, żebyś już na zawsze byla tą najgorszą wg ich oceny. Wybór należy do Ciebie.

ja bym nie pojechała i jak urodzisz to dziecka tez bym jej nie pokazała

bridetobee napisał(a):

.Phoenix.2019 napisał(a):

Ależ dramat! Zawsze się zastanawiam, po co ludzie sobie to robią i brną w takie sytuacje. A szwagierka powiedziała, a teściowa mnie nie lubi, a plotki... Dziecinada na całego. Moja teściowa też ma o mnie bardzo złe zdanie, ale mam to w dupie, nie zamierzam prostować, negować, ani się przejmować. Jestem na tyle szczęśliwa w swoim związku i życiu, że może sobie opowiadać co tylko ma ochotę, jeśli ktoś nie ma własnego życia i musi zajmować się moim to mogę tylko współczuć. Dodam, że ja normalnie widuję się z teściową i wszelkie złośliwości gaszę uśmiechem albo obracam w żart, czemu miałoby służyć udowadnianie jej, że tak naprawdę jestem zajebistym człowiekiem, skoro nawet fakt, że jej syn jest szczęśliwy ze mną nie jest dla niej argumentem żeby się odwalić? Dlatego przestańcie się tak przejmować, większość (nie wszystkie oczywiście) teściowych jest zaborcza, wredna i zawsze będziemy w ich mniemaniu niewystarczająco dobre dla ich synów, próba przekonania do siebie teściowych jest bezcelowa i lepiej po prostu olać sprawę. A plotkowanie to już najlepiej świadczy o tym, kto to robi...
Wiesz ja bym niczego nie udowadniała ale szkoda mi życia żeby się widywać z takimi ludźmi :) Bo po co? W weekendy ciekawsze rzeczy można robić niż narażać się na złośliwostki. Nie obchodzi mnie czy wszyscy mnie lubią ale jak nie lubią to nie widzę sensu wspólnych obiadków - rozumiem na większych imprezach typu wesele w rodzinie ale poza tym nie. 

Choćby dlatego, że jest to jakby nie było matka mojego męża (ojca nie ma, więc jest jedynym rodzicem jaki mu został) i wiem, że chce żebym mu towarzyszyła, gdybym się obraziła na śmierć i unikała jego rodziny, w kogo by to najbardziej uderzyło? Właśnie w Niego, w osobę, którą kocham.  

A jak tam pojadę od czasu do czasu to korona mi z głowy nie spadnie, z resztą zazwyczaj wtedy bawię się z dziećmi, bo zaznaczmy, że nie odwiedzamy jedynie teściowej, a także siostrę męża z rodziną (mieszkają razem).

Ignorowałabym ją do końca jej życia. Dzieci nie miałyby kontaktu. Brzydzą mnie tego typu ploty i ludzie.

W sumie masz rację on też ma tylko mamę, ale nie wiem jakbym to miała pokojowo rozwiązać, bo jechać tam teraz i udawać że nic się nie stało? Trochę ciężko w obecnej sytuacji, wiem że to byłby stres dla mnie, a teraz wolałabym go uniknąć. 

.Phoenix.2019 napisał(a):

bridetobee napisał(a):

.Phoenix.2019 napisał(a):

Ależ dramat! Zawsze się zastanawiam, po co ludzie sobie to robią i brną w takie sytuacje. A szwagierka powiedziała, a teściowa mnie nie lubi, a plotki... Dziecinada na całego. Moja teściowa też ma o mnie bardzo złe zdanie, ale mam to w dupie, nie zamierzam prostować, negować, ani się przejmować. Jestem na tyle szczęśliwa w swoim związku i życiu, że może sobie opowiadać co tylko ma ochotę, jeśli ktoś nie ma własnego życia i musi zajmować się moim to mogę tylko współczuć. Dodam, że ja normalnie widuję się z teściową i wszelkie złośliwości gaszę uśmiechem albo obracam w żart, czemu miałoby służyć udowadnianie jej, że tak naprawdę jestem zajebistym człowiekiem, skoro nawet fakt, że jej syn jest szczęśliwy ze mną nie jest dla niej argumentem żeby się odwalić? Dlatego przestańcie się tak przejmować, większość (nie wszystkie oczywiście) teściowych jest zaborcza, wredna i zawsze będziemy w ich mniemaniu niewystarczająco dobre dla ich synów, próba przekonania do siebie teściowych jest bezcelowa i lepiej po prostu olać sprawę. A plotkowanie to już najlepiej świadczy o tym, kto to robi...
Wiesz ja bym niczego nie udowadniała ale szkoda mi życia żeby się widywać z takimi ludźmi :) Bo po co? W weekendy ciekawsze rzeczy można robić niż narażać się na złośliwostki. Nie obchodzi mnie czy wszyscy mnie lubią ale jak nie lubią to nie widzę sensu wspólnych obiadków - rozumiem na większych imprezach typu wesele w rodzinie ale poza tym nie. 
Choćby dlatego, że jest to jakby nie było matka mojego męża (ojca nie ma, więc jest jedynym rodzicem jaki mu został) i wiem, że chce żebym mu towarzyszyła, gdybym się obraziła na śmierć i unikała jego rodziny, w kogo by to najbardziej uderzyło? Właśnie w Niego, w osobę, którą kocham.  A jak tam pojadę od czasu do czasu to korona mi z głowy nie spadnie, z resztą zazwyczaj wtedy bawię się z dziećmi, bo zaznaczmy, że nie odwiedzamy jedynie teściowej, a także siostrę męża z rodziną (mieszkają razem).


A on to buzi nie ma? Ja nie rozumiem serio... znaczy ok, jeśli dwie strony za sobą nie przepadają ale kurtuazyjnie są miłe no to ok. Ale jak ona się wyzłośliwia to on się odezwać nie może? To go nie boli i w niego nie uderza? 

Oczywiście rób jak uważasz, jeśli Ciebie to nic nie kosztuje to ok :) ale ja bym żal do męża miała, że nie potrafi złośliwości ukrócić. Nawet nie chodzi o to, że jestem wrażliwa aż tak ale nie jestem też workiem treningowym, na którym ktoś może frustracje wyładowywać. 

mamproblemmm napisał(a):

W sumie masz rację on też ma tylko mamę, ale nie wiem jakbym to miała pokojowo rozwiązać, bo jechać tam teraz i udawać że nic się nie stało? Trochę ciężko w obecnej sytuacji, wiem że to byłby stres dla mnie, a teraz wolałabym go uniknąć. 

Mnie trochę dziwi ta zajadłość prawie wszystkich, którzy się tu wypowiadają. Plus biorąc pod uwagę fakt, że partner mało odpowiedzialny, chyba chciałabym mieć "mamusię" po swojej stronie, więc ja starałabym się wyjaśnić sytuację. 

.Phoenix.2019 napisał(a):

Ależ dramat! Zawsze się zastanawiam, po co ludzie sobie to robią i brną w takie sytuacje. A szwagierka powiedziała, a teściowa mnie nie lubi, a plotki... Dziecinada na całego. Moja teściowa też ma o mnie bardzo złe zdanie, ale mam to w dupie, nie zamierzam prostować, negować, ani się przejmować. Jestem na tyle szczęśliwa w swoim związku i życiu, że może sobie opowiadać co tylko ma ochotę, jeśli ktoś nie ma własnego życia i musi zajmować się moim to mogę tylko współczuć. Dodam, że ja normalnie widuję się z teściową i wszelkie złośliwości gaszę uśmiechem albo obracam w żart, czemu miałoby służyć udowadnianie jej, że tak naprawdę jestem zajebistym człowiekiem, skoro nawet fakt, że jej syn jest szczęśliwy ze mną nie jest dla niej argumentem żeby się odwalić? Dlatego przestańcie się tak przejmować, większość (nie wszystkie oczywiście) teściowych jest zaborcza, wredna i zawsze będziemy w ich mniemaniu niewystarczająco dobre dla ich synów, próba przekonania do siebie teściowych jest bezcelowa i lepiej po prostu olać sprawę. A plotkowanie to już najlepiej świadczy o tym, kto to robi...
O, i na tym polega dojrzałość.

Aaaaannaa napisał(a):

ja bym nie pojechała i jak urodzisz to dziecka tez bym jej nie pokazała

Tak, tak! A jakbym ją kiedyś spotkała przypadkiem na ulicy, to bym splunęła i przeszła na drugą stronę. O, taka jestem dojrzała!

Ale, że facet nie stoi po twojej stronie tylko po stronie matki..

W tej sytuacji śmiałabym podejrzewać, że już zawsze tak będzie.. niefajnie.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.