- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 kwietnia 2019, 20:53
Dziewczyny proszę o pomoc. W sumie już kiedyś pisałam w tej sprawie, ale nabrała ona nowych barw. Jestem z facetem 1,5 roku w związku. On ma 32 lata. Jestem jego pierwszą dziewczyną. Na początku było zakochanie, miło, fajnie. Jednak facet nie chce rozmawiać na poważne tematy. To problem nr 1. Gdy pytałam o zaręczyny, plany itp, ciągłe słyszałam : w grudniu. Mijał grudzień i nic. Potem, że w maju. Mijał maj itd. Słyszałam ciągle, że jest niegotowy. A kiedy będzie sam nie wie, że między nami musi być dobrze, a są jeszcze kłótnie. Kłotnie były, ale z jego powodu (i on o tym wie), bo np. mało dzwonił, lub prawie wcale. Gdy po roku moja mama chciała z nim pogadać, jak to dalej będzie (nawet nie miszkamy razem) uciekł od nas z domu. A moja mama jest bardzo sympatyczną osobą, wiele mu pomogła, dawała wałówki, więc na pewno to nie tak, że rozmowa byłaby mega sztywna. Przed związkiem znaliśmy się pół roku. Jak twierdził kocha mnie na 200 proc. Problem nr 2. kontakty z koleżankami. Ma przyjaciółki i od początku związku mówiłam, ze te kontakty mi nie pasują, bo spotykając się ze mną chciał z jedną z nich jechać na wakacje (sam na sam), afirmował ich urodę do mnie, żył ich problemami bardziej niż moimi. Mówiłam mu, że mnie to boli. Obiecał (sam z siebie) urwać te kontakty, po czym po 2 miesiącach sam do nich wrócił mówiąc mi, że nie umie inaczej, że to ogranicza jego wolność. Znów była o to kłotnia, bo pisał z nimi lekceważąc mnie (mnie słabiej odpisywał, bo akurat z nimi rozmawiał, co syzbko wyszło na jaw). Znów obiecał urwać kontakty i sam do nich wrócił. Ostatnia sytuacja wyglądała tak, że rozmawiał z jedną z nich, gdy jechałam do niego na weekend. Potem gdy czekałam na niego po pracy też z nią pisał (co wyszło przypadkiem). Wkurzyłam się, poprosilam znow o calkowite urwanie kontaktow, na co on ubral se i wyszedl z domu ode mnie.. mówiąc, że nie urwie kontaktów, i zgadamy się na dniach. Nie wiem już czy dobrze zareagowałam, że poprosiłam o urwanie tych kontaktów znów- bardzo stanowczo. mam tez wyrzuty (choć nie wiem czy słuszne), bo te rozmowę przeprowadziłam po dłuższej jego nieobecności i zamiast sie przywitać dałam mu obiad, nastepnie nie wytrzymałam i to powiedziałam. Emocje wzięły górę. Od tego czasu nie odzywa się do mnie i mnie olewa. Psycholog wykrył u niego olbrzymią niedojrzałość emocjonalną, czym podobno spodowane sa jego zachowania, ucieczki od powaznych zamiarów itp. Kocham go, ale nie jestem obiektywna, nie wiem czy nie tkwię w czyms chorym, straciłam obiektywizm. Boję się też samotności. Problem 3: finanse. On chce intercyzy, a ja się tego boję.Bo jeśli rozmawiam z nim o tym słyszę: albo to akceptuejsz albo nie ma o czym mowic. On duzo zarabia, ja duzo mniej, ale tez dla niego zrezygnowalam z lepszej pracy i w razie intercyzy zostanę z tym, co wloze do związku. Żadne rozmowy nie dają tu efektu. On jak mowi chce to zalatwic w razie rozwodu. A ze go często nie ma nasłuchal sie jak to kobiety zdradzaja i zostawiają z niczym. Pierwszy nie umie przeprosić, ale załagodzić konfliktu, zawsze ja godzilam. Za to finansowo mi rekompensowal "przewinienia" kupując coś. Wiem, ze mialabym z nim dostannie zycie, i to jeden z nielicznych plusów zwiazku. Kupuje mi prezenty, czasem płacił za wycieczki,noclegi w apartamentach itp. Nie wiem tylko czy to plus fakt, z go kocham, fizycznie mi sie bardzo podoba, spedzilismy sporo chwil razem plus jest inteligentny- ma sporą wiedzę na rozne tematy powinno przewazyc, zeby z nim byc. Boje sie jego zachowan, bo nigdy nie wiem co zrobi za dwa dni, pięć, ale podobno w tej niedojrzalosci tak jest i jego syndromie. Co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Czy wygląda to toksycznie? Proszę o brak hejtu, przesiąkłam tym i wiele rzeczy widzę inaczej. Dodatkowo bardzo sie staralam. Zabralam nas na terapię, ale tam dowiedzialam sie, ze moj facet to narcyz. Nie wiem czy nie wymgałam od niego za wiele, czy też może za mało i już dawno powinnam go zostawić. Co Wy o tym sądzicie? Proszę o pomoc, bo jestem bardzo zagubiona i przesiąknieta tym wszystkim.
17 kwietnia 2019, 21:44
Jesteście razem 1,5 roku , czyli gdzieś od października 2017.
I pytałaś o zaręczyny, a on obiecał Ci w grudniu, a potem w maju ?
Yhy słaby ten troll.
17 kwietnia 2019, 21:45
nawet juz sie niechce pisac - albo jestes trolem albo totalna naiwniaczka - chyba tak durna nie da sie byc??? Jesli jednak to w poprzednim watku napisano ci wszystko - ze gosc zeruje na tobie i twojej mamie, dziwie sie ze ona to toleruje, bo ja jesli wyszedl by w trakcie rozmowy nie mialby po co wracac, torby byly by pod drzwiami. Obudz sie. Albo skoncz z glupim trollowaniem.
17 kwietnia 2019, 21:54
Czemu zrezygnowalaś dla niego z lepszej pracy?
Ten związek jest niepoważny, z jednej i drugiej strony. Nie dogadacie się, mając tak różne oczekiwania.
17 kwietnia 2019, 21:58
Jestesmy w zwiazku od pazd 2017 roku do teraz. Zareczyny mialy byc w grudniu 2018, mialy tez byc latem 2018- ale ciagle jdnak "on nie jest gotowy". Sytuacja jest autentyczna. Moze jestem naiwniaczką. Wyszedl w trakcie rozmowy ze mną- apropo tych kontatów (to sytuacja 1). Miała miejsce całkiem niedawno. Bylismy sami. Do rozmowy z mama nie doszlo (to sytuacja sprzed pol roku temu), bo jak byl u nas w domu i powiedzialam ze chce z nim moja mama porozmawiac udal, ze chce mu sie spac (mama miala zgaszone swiatlo i ogladala TV u siebie, wiec uznal, ze nie ma sensu sie zegnac z nią, pewnie spi) i pojechal do siebie. A toreb jego nie mam- nie mieszkamy razem, a osobno.
17 kwietnia 2019, 22:02
Nie odpowiedziałaś, ile masz lat. Sorry, gość jest nie niepoważny, ale ty wymuszając zaręczyny po niecałym roku związku jak nawet ze sobą nie mieszkacie to też wieje desperacją.
17 kwietnia 2019, 22:08
ConejoBlanco- 28 lat. Pewnie tak wiało, ale chciałam wiedzieć o co chodzi. Od 4 miesięcy zauważyłam sama to, co piszesz i olałam temat i pytania w tym kierunku.
17 kwietnia 2019, 22:26
przeczytałam do polowy. Wywaliłabym faceta za próg o znalezła normalnego. To co piszesz jest dla mnie chore. Przestan sie meczyc bo nie warto. Lepiej byc samotnym jak tak sie meczyc. Po slubie to dopiero zacznie Ci pokazywac gdzie Twoje miejsce.
17 kwietnia 2019, 22:37
Yyyy?!
"Trudne sprawy".
Nawet tego nie skomentuję. Dziwię się mu, że jeszcze wytrzymuje.
17 kwietnia 2019, 22:43
On to niebieski ptak, a Ty oczekujesz czegoś innego, to nie wyjdzie. Albo przystajesz na jego warunki albo się z nim pożegnaj.
Edytowany przez 17 kwietnia 2019, 22:45
17 kwietnia 2019, 22:44
sorry, przeczytałam kilka pierwszych zdań i nawet nie chce mi się do końca- to z tobą jest coś nie tak. Jesteś z nim 1.5 roku, czyli wnioskuję, że od...października 2017 i pytałaś go o plany zaręczynowe- minął grudzierń, potem maj- więc wnioskuję, że to był maj 2018, a grudzień 2017- naprawdę oczekujeszod kogokolwiek takich deklaracji po dwóch miesiącach? uciekałabym na jego miejscu gdzie pieprz rośnie od takiej osoby.
Edit- teraz doczytałam w komentarzu wyżej, że pierwszy termin to było lato 2018- sorry, ale tak czy siak chore takie wiercenie w brzuchu po tak KRÓTKIM czasie. Przeczytałam do końca i niestety wydajesz się być trochę nawiedzona, może dlatego facet nie chce się bardziej angażować, ale nie wiem po co w tym tkwi.
Edytowany przez sacria 17 kwietnia 2019, 22:51