Temat: Singielka +30

Co myślicie o dziewczynach (czy chłopakach)  powyżej trzydziestki, ktorzy od dluzszego czasu sa sami ?Ja przyznam sie bez bicia, ze czasami lapie sie na tym, ze mysle sobie co z ta dana osoba jest nie tak, ze jest sama (jakby bycie z kims bylo wyznacznikiem normalnosci..).

Nic nie myślę. Różnie się ludziom życie układa. Nie każdy pozna sensowną osobę, którą mógłby pokochać, niektórzy ciężko odchorowują poprzedni związek/rostanie i w końcu nie każdy ma potrzebę bycia w związku. Lepiej być samemu, niż pchać się na siłę w związek (albo co gorsza dzieci), bo "zegar biologiczny tyka", albo bo "co ludzie powiedzą".

sandrine84 napisał(a):

Mam parę przykładów z życia i różne są przyczyny:Sama związałam się tak naprawdę poważnie dopiero mając 31 lat. Była to chwilowa znajomość i dopiero mając 32 lata poznałam męża.Wcześniej jakoś dobrze mi było samej - robiłam co chciałam, nie musiałam się nikomu tłumaczyć i podświadomie bałam się zaangażować, bo widziałam, jak koleżanki cierpiały po nieudanych związkach. W końcu dojrzałam do decyzji, że warto by było kogoś znaleźć na poważnie mając 30 lat.***Mam znajome w pracy też już po 30+ ,ale widzę, że u nich to będzie gorzej. Maja wygórowane wymagania, są strasznymi egoistkami i samolubami. Uważają się za nie wiadomo jakie super, ale niestety faceci nie przepadają za takimi zarozumiałymi i zgorzkniałymi pannami. Uważam, że lepiej, jak taka osoba jest już sama niż ma kogoś wplatać w toksyczna relację. Staramy się z mężem o dziecko (ja 35 lat, maż 37 lat i mamy małe problemy po stronie męża) i z ich ust tylko słyszę : "po co Wam bachor", "chcecie zniszczyć sobie życie ?", "dziecko Wam zajmie cały Wasz cenny czas i energię", "po co braliście w ogóle ślub kościelny ?" i tego typu teksty. A powiedzcie - gówno to kogo obchodzi, jak chcę spędzić życie. Marzymy z mężem o dziecku, ale niestety ma problemy z płodnością, a znajoma z pracy nie znając naszego problemu palnęła tekstem "fajnie by było jakiegoś bezpłodnego znaleźć, co bym się z bachorem nie użerała" - kobieta 31 lat. Czasami mam wrażenie, że samotne osoby po 30 staja się amebami umysłowymi, bo jak można takie rzeczy wygadywać ... 

Spotkałam się z podobnymi dziewczynami - prawniczkami. Może uogólnię, ale to dość specyficzne środowisko i sporo osób bywa zrozumiałych, takich co wszystkie rozumy zjedli. Te laski takie były. W dodatku samotne, ale na temat związków, małżeństw - specjalistki ^^ jeszcze jak tak słuchałam jakie one mają wymagania co do facetów, uważają ich za kogoś gorszego, a w kwestii małżeństwa obruszały się jak któraś z nas mogła w ogóle nazwisko męża przyjąć albo mieć wspólność majątkowa ^^ zaraz się zapowietrzały, że one "takimi idiotkami" nigdy nie będą. 

akitaa napisał(a):

sandrine84 napisał(a):

Mam parę przykładów z życia i różne są przyczyny:Sama związałam się tak naprawdę poważnie dopiero mając 31 lat. Była to chwilowa znajomość i dopiero mając 32 lata poznałam męża.Wcześniej jakoś dobrze mi było samej - robiłam co chciałam, nie musiałam się nikomu tłumaczyć i podświadomie bałam się zaangażować, bo widziałam, jak koleżanki cierpiały po nieudanych związkach. W końcu dojrzałam do decyzji, że warto by było kogoś znaleźć na poważnie mając 30 lat.***Mam znajome w pracy też już po 30+ ,ale widzę, że u nich to będzie gorzej. Maja wygórowane wymagania, są strasznymi egoistkami i samolubami. Uważają się za nie wiadomo jakie super, ale niestety faceci nie przepadają za takimi zarozumiałymi i zgorzkniałymi pannami. Uważam, że lepiej, jak taka osoba jest już sama niż ma kogoś wplatać w toksyczna relację. Staramy się z mężem o dziecko (ja 35 lat, maż 37 lat i mamy małe problemy po stronie męża) i z ich ust tylko słyszę : "po co Wam bachor", "chcecie zniszczyć sobie życie ?", "dziecko Wam zajmie cały Wasz cenny czas i energię", "po co braliście w ogóle ślub kościelny ?" i tego typu teksty. A powiedzcie - gówno to kogo obchodzi, jak chcę spędzić życie. Marzymy z mężem o dziecku, ale niestety ma problemy z płodnością, a znajoma z pracy nie znając naszego problemu palnęła tekstem "fajnie by było jakiegoś bezpłodnego znaleźć, co bym się z bachorem nie użerała" - kobieta 31 lat. Czasami mam wrażenie, że samotne osoby po 30 staja się amebami umysłowymi, bo jak można takie rzeczy wygadywać ... 
Spotkałam się z podobnymi dziewczynami - prawniczkami. Może uogólnię, ale to dość specyficzne środowisko i sporo osób bywa zrozumiałych, takich co wszystkie rozumy zjedli. Te laski takie były. W dodatku samotne, ale na temat związków, małżeństw - specjalistki ^^ jeszcze jak tak słuchałam jakie one mają wymagania co do facetów, uważają ich za kogoś gorszego, a w kwestii małżeństwa obruszały się jak któraś z nas mogła w ogóle nazwisko męża przyjąć albo mieć wspólność majątkowa ^^ zaraz się zapowietrzały, że one "takimi idiotkami" nigdy nie będą. 
  ... Wspolnosc majatkowa to piekna rzecz , zaufanie itd...  Z wiekiem czlowiek patrzy na pewne rzeczy bardziej rozsadkowo niz emocjonalnie... W mojej firmie pracuje dziewczyna ktora z tej wielkiej milosci splaca dlugi meza I splacac bedzie jeszcze dlugo....Bo facet byl ukrytym hazardzista , narobil dlugow i zniknal... Z mojego punktu widzenia- mam jakies oszczednosci I chetnie sie podziele z partnerem ale chce sie tez czuc bezpiecznie w razie gdyby okazal sie niegodny zaufania... Now widze w tym "zapowietrzania"...

kachagrubacha.wroclaw napisał(a):

akitaa napisał(a):

sandrine84 napisał(a):

Skrót.
Skrót.
  ... Wspolnosc majatkowa to piekna rzecz , zaufanie itd...  Z wiekiem czlowiek patrzy na pewne rzeczy bardziej rozsadkowo niz emocjonalnie... W mojej firmie pracuje dziewczyna ktora z tej wielkiej milosci splaca dlugi meza I splacac bedzie jeszcze dlugo....Bo facet byl ukrytym hazardzista , narobil dlugow i zniknal... Z mojego punktu widzenia- mam jakies oszczednosci I chetnie sie podziele z partnerem ale chce sie tez czuc bezpiecznie w razie gdyby okazal sie niegodny zaufania... Now widze w tym "zapowietrzania"...

Mam dalekiego kuzyna/starszego brata ciotecznego i był kiedyś hazardzistą a żonka spłaca dług dla męża nawet do dzisiaj [nieprzyjemna historia].

akitaa napisał(a):

sandrine84 napisał(a):

Mam parę przykładów z życia i różne są przyczyny:Sama związałam się tak naprawdę poważnie dopiero mając 31 lat. Była to chwilowa znajomość i dopiero mając 32 lata poznałam męża.Wcześniej jakoś dobrze mi było samej - robiłam co chciałam, nie musiałam się nikomu tłumaczyć i podświadomie bałam się zaangażować, bo widziałam, jak koleżanki cierpiały po nieudanych związkach. W końcu dojrzałam do decyzji, że warto by było kogoś znaleźć na poważnie mając 30 lat.***Mam znajome w pracy też już po 30+ ,ale widzę, że u nich to będzie gorzej. Maja wygórowane wymagania, są strasznymi egoistkami i samolubami. Uważają się za nie wiadomo jakie super, ale niestety faceci nie przepadają za takimi zarozumiałymi i zgorzkniałymi pannami. Uważam, że lepiej, jak taka osoba jest już sama niż ma kogoś wplatać w toksyczna relację. Staramy się z mężem o dziecko (ja 35 lat, maż 37 lat i mamy małe problemy po stronie męża) i z ich ust tylko słyszę : "po co Wam bachor", "chcecie zniszczyć sobie życie ?", "dziecko Wam zajmie cały Wasz cenny czas i energię", "po co braliście w ogóle ślub kościelny ?" i tego typu teksty. A powiedzcie - gówno to kogo obchodzi, jak chcę spędzić życie. Marzymy z mężem o dziecku, ale niestety ma problemy z płodnością, a znajoma z pracy nie znając naszego problemu palnęła tekstem "fajnie by było jakiegoś bezpłodnego znaleźć, co bym się z bachorem nie użerała" - kobieta 31 lat. Czasami mam wrażenie, że samotne osoby po 30 staja się amebami umysłowymi, bo jak można takie rzeczy wygadywać ... 
Spotkałam się z podobnymi dziewczynami - prawniczkami. Może uogólnię, ale to dość specyficzne środowisko i sporo osób bywa zrozumiałych, takich co wszystkie rozumy zjedli. Te laski takie były. W dodatku samotne, ale na temat związków, małżeństw - specjalistki ^^ jeszcze jak tak słuchałam jakie one mają wymagania co do facetów, uważają ich za kogoś gorszego, a w kwestii małżeństwa obruszały się jak któraś z nas mogła w ogóle nazwisko męża przyjąć albo mieć wspólność majątkowa ^^ zaraz się zapowietrzały, że one "takimi idiotkami" nigdy nie będą. 

Ot co ... dokładnie to samo podejście mam i podobne towarzystwo w pracy, z tym, że nie prawniczki :)

Ja też poznałam mojego męża mając 32 lata, więc zaliczałam się już do tej grupy singielek po 30.

Oczywiście po poprzednich nieudanych miłostkach miałam jakieś tam większe wymagania, ale nie szukałam ideału, bo sama nim nie jestem i potrafię nieźle wkurzyć otoczenie :D

Co do zmiany nazwiska i wspólnego konta bankowego nie miałam wątpliwości. Kochamy się i ufamy sobie, a jak coś nie gra to rozmowa.

Teraz w sytuacji, gdy pojawił się problem z płodnością a nie "bezpłodnością" , jak to któraś mądralińska ujęła to mam wrażenie, że nasze małżeństwo łączy jeszcze silniejsza więź.

Może i wysokie wymagania są jakimśtam problemem u niektórych kobiet/mężczyzn, ale ja bym powiedziała, że w przypadku naprawdę długiego okresu samotności to raczej problemy z budowaniem relacji, a nawet z samym jej rozpoczęciem. Niektórzy ludzie zwyczajnie boją się płci przeciwnej. Nie potrafią flirtować, nawet nie próbują kogoś poznać, ze strachu przed odrzuceniem. Tu dużą rolę gra poczucie własnej wartości.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.