- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 czerwca 2019, 22:39
Hej, potrzebuję Waszego obiektywnego spojrzenia na sprawę.
Jest tak: "związek" na odległość (inne kraje), rok czasu już to trwa. Widzimy się średnio co dwa tygodnie, czasem częściej, sporadycznie rzadziej. Zwykle są to 3 dni (dłuższy weekend), czasem dłuższe wyjazdy (w tym 2-tygodniowe wakacje). Poza tym każdy ma swoje życie, pracę, przyjaciół, rodziców, rodzeństwo, mieszkanie, ja tu, on tam.
Wydaje mi się, że uczucia są obustronne. Wchodząc w to mówiliśmy, że za jakiś czas będziemy myśleć jak zmienić sytuację, mieszkać bliżej siebie. Niekoniecznie razem, na początek w jednym mieście. Rok czasu minął i ciągle "kiedyś będziemy myśleć". Ja tęsknię, coraz częściej chcę o tym rozmawiać, ciągle kończy się stwierdzeniem "znajdziemy rozwiązanie". Dzisiaj usłyszałam "czy my musimy codziennie do tego wracać?".
Już mi ręce opadają, zaczęłam wątpić w sens tej relacji...
Wierzycie w powodzenie takich "związków"? Co pomyslalyscie czytając ten krótki opis mojej sytuacji? Przesadzam?
3 czerwca 2019, 22:57
Byłam w związku na odległość przez kilka lat. Oboje studiowaliśmy, więc na tamten moment nie było możliwości wspólnego zamieszkania w którymś z naszych miast. Później on przeniósł się do Warszawy i w ciągu miesiąca wszystko się posypało - wyszły rzeczy, na które żadne z nas nie zwracało uwagi, gdy widywaliśmy się co dwa tygodnie, a które bardzo przeszkadzały podczas takiego codziennego życia. Kolejny raz bym się na taki związek nie zdecydowała, właśnie że względu na te codzienne rzeczy.
Na Twoim miejscu chyba dałabym sobie spokój. Jeśli coś ma z tego być, to będzie, ale jeśli facet nie chce rozmawiać z Tobą o waszej przyszłości i Cię w tym temacie zbywa, to nie widzę sensu, żeby się poświęcać.