- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 czerwca 2019, 14:59
Spotkałyście się z tą teorią?
Wiele moich koleżanek po ślubie się żaliło, jedna obawia się zamążpójścia... a ja nie mam pojęcia z czego to może wynikać? Skoro wcześniej razem mieszkali to skąd bierze się taka zmiana?
P.S. temat wynika z czystej ciekawości, jestem mężatką, nas kryzys poślubny nie dopadł.
A w ogóle to dzień dobry, biorę się za odchudzanie :D
28 czerwca 2019, 15:56
Kiedy pojawiaja sie dzieci wszystko sie zmienia ale nie psuje!!
Dla jednych zmienia sie na lepsze, dla drugich nic sie tak bardzo nie zmienia a dla innych sie zmienia na gorsze, zwłaszcza jesli jedna strona jest niedojrzala lub nie potrafi "sie przestawic" na bycie odpowiedzialnym za innego czlowieka i teraz wszystko plany uzgadniac "pod niego" :)
Mam znajome malzenstwo, bardzo podroznicze i u nich sie nic nie zmienilo, bo mają taka świetna sytuacje, ze obie babcie sa chetne zajmowac sie dzieckiem. Maly mial miesiąc a oni pojechali sami do Izraela na wycieczke, (do tego on od razu wróciła do pracy, maja tez hobby jezdzenie rowerami, jakieś maratony i to robia a dziecko ma sie dobrze u babc - tzn czy dobrze pod wzgledem psychicznym to nie mi oceniac), wiec jak widac maja sie jak przed slubem. Kto inny w ich sytuacji albo by wziął dziecko z soba (z tym, ze n i e wyobrazam sobie tego, bo wszędzie trzeba z dzieckiem isc, to nie to samo, co bycie niezaleznym, bez potrzeby bycia odpowiedzialnym za dziecko) lub by byli nieszczęśliwi, bo nie moga pojechac. Zaczęli by sie klocic, obwiniac, bo np jedno częściej z domu wychodzi itd. Serio to trzeba dobrze sobie przemyśleć.
W naszym wypadku jest ok,bo nie zależy nam na wyjazdach, i tak jeździliśmy z raz w roku. Mozemy poczekać az podrosnie.