- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 września 2019, 23:30
hej dziewczyny, proszę o poradę w dość dziwnej sprawie.
Chodzi o mojego teścia. Otóż tak, jak zwykle słyszy się o nadopiekuńczych matkach tak w przypadku mojego teścia występuje przypadek nadopiekuńczego ojca.
Mój mąż ma 34 lata. Jego ojciec, nieobecny przez kluczowy czas jego dzieciństwa, po kilku latach się otrząsnął z hulaszczego trybu życia i zaczął się dosłownie "spuszczać" nad swoim synem. Nazywa go "misiaczkiem", "minusiem" albo "misiem", potrafi w środku rozmowy przy innych wyskoczyć z tekstem "no misiaczku syneczku nasz jedyny najukochańszy" blablabla. Do tego, gdy jesteśmy na urlopie w Polsce, gdy mąż musi gdzieś na miasto jechać coś załatwić, albo odebrać mnie z dworca, jego ojciec MUSI jechać z nim. Tak, jakby jego syn miał dalej 3 latka i bez niego nie dałby sobie rady.
Gdy próbuję naświetlić mężowi, że takimi gadkami jego ojciec zabija cały jego (męża) seksapil w moich oczach, robiąc z niego małe dziecko, mąż argumentuje, że ma na to wyjebane i że takiego ma ojca, nie wie, ile jeszcze mu czasu zostało i cieszy się, że w ogóle jest. Gdy kilka razy zwróciłam uwagę, że takie gadanie jest nie na miejscu, zwłaszcza w towarzystwie, do ponad 30letniego chłopa, dowiedziałam się od teściowej, że tego już nie zmienię. Gdy mówiłam, że ja nie znam żadnego "misiaczka", teściowie odpowiedzieli: "A my znamy".
Macie jakiś pomysł na to, by nie oszaleć? Czy któraś z Was miała podobny dylemat? Mieszkamy za granicą i co prawda nie jest to uciążliwe, bo wpisujemy teściów raz w roku, ale zamierzamy zjechać do Polski za kilka lat i boję się, że pewnego dnia nie zniosę psychicznie robienia dziecka z faceta, z którym śpię w jednym łóżku.
18 września 2019, 11:24
Serio? Rozumiem gdyby dzwonił codziennie i chciał wiedzieć wszystko i radzic bo wie wszystko najlepiej. Ale to jest w wielu rodzinach normalne.
Ja tez mam trzydziestkę i jestem często córeczka kochana albo bardzo zdrabniała moje imię. Do męża dziadkowie tez zwracają się bardzo pieszczotliwie. I super! Bądźmy odpowiedzialni, pracowici, bądźmy oponami bezpieczeństwa. Ale dopóki rodzice nie podważają decyzji życiowych, nie wtrącają się to niech dają nam na chwile wypuścić wewnętrzne dziecko choćby w takich czułych gestach ;)
18 września 2019, 12:26
spoko, ja nie toczę o to żadnych wojen, bo nawet nie ma kiedy. Ale gdy zbliżają się wakacje i rodzice planują wakacje z synem za moimi plecami, nawet nie pytając mnie o plany, to jest mi po prostu przykro. Moje zdanie i plany jako żony nie liczą się, bo jego jedyną rolą jest bycie synem. Co do odzywek to nawet dalsza rodzina już z tego nie może i określenie "spuszczanie" wyszło od nich, nie ode mnie.Gdyby mi pasowało życie z takim człowiekiem, to bym się wprowadziła do nich i żyła na ich utrzymaniu jak ich syn przez 30 lat.
Ten post zmienia postac rzeczy. Po twoim pierwszym wpisie pomyślałam ze przesadzasz ale ten wpis juz pokazuje ze cos jest nie tak bo wychodzi na to ze nikt cie nie bierze tam pod uwage i nie liczy sie z twoim zdaniem. To juz by mnie bardzo denerwowalo. Ale tez widzisz wzielas sobie faceta ktory do 30 mieszkal z rodzicami i byl na ich utrzymaniu, wiec nie oczekuj ze on teraz sie odetnie od nich i bedziesz tylko ty w jego życiu. Wg mnie za pozno juz na zmiany..
18 września 2019, 13:39
Ten post zmienia postac rzeczy. Po twoim pierwszym wpisie pomyślałam ze przesadzasz ale ten wpis juz pokazuje ze cos jest nie tak bo wychodzi na to ze nikt cie nie bierze tam pod uwage i nie liczy sie z twoim zdaniem. To juz by mnie bardzo denerwowalo. Ale tez widzisz wzielas sobie faceta ktory do 30 mieszkal z rodzicami i byl na ich utrzymaniu, wiec nie oczekuj ze on teraz sie odetnie od nich i bedziesz tylko ty w jego życiu. Wg mnie za pozno juz na zmiany..spoko, ja nie toczę o to żadnych wojen, bo nawet nie ma kiedy. Ale gdy zbliżają się wakacje i rodzice planują wakacje z synem za moimi plecami, nawet nie pytając mnie o plany, to jest mi po prostu przykro. Moje zdanie i plany jako żony nie liczą się, bo jego jedyną rolą jest bycie synem. Co do odzywek to nawet dalsza rodzina już z tego nie może i określenie "spuszczanie" wyszło od nich, nie ode mnie.Gdyby mi pasowało życie z takim człowiekiem, to bym się wprowadziła do nich i żyła na ich utrzymaniu jak ich syn przez 30 lat.
Wyjazd za granicę dał bardzo dużo. Fizycznie odcięcie od rodziców pokazało, że mimo wszystko jest z nim bardzo dobrze i nie był typowym "maminsynkiem". To w ich oczach, a zwlaszcza ojca nim jest, ale on daje im taryfę ulgową bo "przecież to moi rodzice".
Gdy zaś planują im wakacje albo wtryniają się w nasze wakacje prywatne mąż-żona na zasadzie "o to skoro jesteście tam do soboty to my w sobotę wpadniemy" to mąż zawsze stawia sprawę jasno, że nie i tyle.
Po komentarzach widzę jednak, że to ja jestem nienormalna i że rodzice mają do dziecka prawo na wyłączność. Pozdro.
18 września 2019, 13:51
Wyjazd za granicę dał bardzo dużo. Fizycznie odcięcie od rodziców pokazało, że mimo wszystko jest z nim bardzo dobrze i nie był typowym "maminsynkiem". To w ich oczach, a zwlaszcza ojca nim jest, ale on daje im taryfę ulgową bo "przecież to moi rodzice". Gdy zaś planują im wakacje albo wtryniają się w nasze wakacje prywatne mąż-żona na zasadzie "o to skoro jesteście tam do soboty to my w sobotę wpadniemy" to mąż zawsze stawia sprawę jasno, że nie i tyle. Po komentarzach widzę jednak, że to ja jestem nienormalna i że rodzice mają do dziecka prawo na wyłączność. Pozdro.Ten post zmienia postac rzeczy. Po twoim pierwszym wpisie pomyślałam ze przesadzasz ale ten wpis juz pokazuje ze cos jest nie tak bo wychodzi na to ze nikt cie nie bierze tam pod uwage i nie liczy sie z twoim zdaniem. To juz by mnie bardzo denerwowalo. Ale tez widzisz wzielas sobie faceta ktory do 30 mieszkal z rodzicami i byl na ich utrzymaniu, wiec nie oczekuj ze on teraz sie odetnie od nich i bedziesz tylko ty w jego życiu. Wg mnie za pozno juz na zmiany..spoko, ja nie toczę o to żadnych wojen, bo nawet nie ma kiedy. Ale gdy zbliżają się wakacje i rodzice planują wakacje z synem za moimi plecami, nawet nie pytając mnie o plany, to jest mi po prostu przykro. Moje zdanie i plany jako żony nie liczą się, bo jego jedyną rolą jest bycie synem. Co do odzywek to nawet dalsza rodzina już z tego nie może i określenie "spuszczanie" wyszło od nich, nie ode mnie.Gdyby mi pasowało życie z takim człowiekiem, to bym się wprowadziła do nich i żyła na ich utrzymaniu jak ich syn przez 30 lat.
- dzień dobry Ojcze, Matko
- dzień dobry dorosły synu Mieczysławie.
Zwłaszcza, że Twój mąż już Ci udowodnił, że maminsynkiem nie jest. Daj im prawo do bliskości.
18 września 2019, 15:36
przeczytalam twoj post w pamietniku i to jak ladnie tam napisalas o mezu, pomyslalam ze to wlasnie ci ludzie go wychowali i dzieki nim on tobie okazal czulosc, zrozumienie i dal milosc. Te zdrobnienia sa niczym, to zaden problem. Skoro to nie na codzien da sie z tym zyc. Mialas w zyciu wiele zlych doswiadczen i to rzutuje na twoje postrzegAnie swiata i ludzi. No a jesli chodzi o planowanie wakacji za twoimi plecami to o tym musisz z mezem porozmawiac.
18 września 2019, 16:07
Wyjazd za granicę dał bardzo dużo. Fizycznie odcięcie od rodziców pokazało, że mimo wszystko jest z nim bardzo dobrze i nie był typowym "maminsynkiem". To w ich oczach, a zwlaszcza ojca nim jest, ale on daje im taryfę ulgową bo "przecież to moi rodzice". Gdy zaś planują im wakacje albo wtryniają się w nasze wakacje prywatne mąż-żona na zasadzie "o to skoro jesteście tam do soboty to my w sobotę wpadniemy" to mąż zawsze stawia sprawę jasno, że nie i tyle. Po komentarzach widzę jednak, że to ja jestem nienormalna i że rodzice mają do dziecka prawo na wyłączność. Pozdro.Ten post zmienia postac rzeczy. Po twoim pierwszym wpisie pomyślałam ze przesadzasz ale ten wpis juz pokazuje ze cos jest nie tak bo wychodzi na to ze nikt cie nie bierze tam pod uwage i nie liczy sie z twoim zdaniem. To juz by mnie bardzo denerwowalo. Ale tez widzisz wzielas sobie faceta ktory do 30 mieszkal z rodzicami i byl na ich utrzymaniu, wiec nie oczekuj ze on teraz sie odetnie od nich i bedziesz tylko ty w jego życiu. Wg mnie za pozno juz na zmiany..spoko, ja nie toczę o to żadnych wojen, bo nawet nie ma kiedy. Ale gdy zbliżają się wakacje i rodzice planują wakacje z synem za moimi plecami, nawet nie pytając mnie o plany, to jest mi po prostu przykro. Moje zdanie i plany jako żony nie liczą się, bo jego jedyną rolą jest bycie synem. Co do odzywek to nawet dalsza rodzina już z tego nie może i określenie "spuszczanie" wyszło od nich, nie ode mnie.Gdyby mi pasowało życie z takim człowiekiem, to bym się wprowadziła do nich i żyła na ich utrzymaniu jak ich syn przez 30 lat.
18 września 2019, 19:54
A ja trochę rozumiem. Wydaje mi się, że gdyby tego ojca zamienić na matkę, to reakcje forumowiczów byłyby zgoła inne ;) moim zdaniem autorce chodzi o nadopiekunczosc, ktora w jakis tam sposob przekłada sie na życie jej i partnera. Być może przez takie zachowanie partner dziecinnieje, zbytnio polega na rodzicach, nie potrafi odciąć pępowiny, nie podejmuje własnych decyzji. Trochę kumam ten klimat i wiem o co może chodzić :D Mój mąż tak miał z matką i musiałam mu niejedno wytłumaczyć, żeby unormalnił ta chora relacje. Bo tak, taki rodzaj relacji dorosłego człowieka z rodzicem jest chory. W pewnym momencie i rodzice i dziecko powinni zrozumieć, że oboje są dorosłymi ludźmi odpowiedzialbymi za siebie, podejmującymi własne decyzję i ponoszacymi konsekwencje tych decyzji. A rodzice nie mogą podcierac dziecku dupy do końca świata :D
19 września 2019, 10:15
A ja trochę rozumiem. Wydaje mi się, że gdyby tego ojca zamienić na matkę, to reakcje forumowiczów byłyby zgoła inne ;) moim zdaniem autorce chodzi o nadopiekunczosc, ktora w jakis tam sposob przekłada sie na życie jej i partnera. Być może przez takie zachowanie partner dziecinnieje, zbytnio polega na rodzicach, nie potrafi odciąć pępowiny, nie podejmuje własnych decyzji. Trochę kumam ten klimat i wiem o co może chodzić :D Mój mąż tak miał z matką i musiałam mu niejedno wytłumaczyć, żeby unormalnił ta chora relacje. Bo tak, taki rodzaj relacji dorosłego człowieka z rodzicem jest chory. W pewnym momencie i rodzice i dziecko powinni zrozumieć, że oboje są dorosłymi ludźmi odpowiedzialbymi za siebie, podejmującymi własne decyzję i ponoszacymi konsekwencje tych decyzji. A rodzice nie mogą podcierac dziecku dupy do końca świata :D
No właśnie:D nigdzie nie napisałam, że utrudniam mężowi kontakt z ojcem/matką albo że oponuję przeciwko ich wspólnym wakacjom, a zrobiono ze mnie zazdrośnicę tylko dlatego, że nie podoba mi się sposób zwracania się ojca do syna. Spoko :D
20 września 2019, 07:17
mnie by to bawiło :D dziwny masz problem .. mój facet ma świetny kontakt z rodzicami tak samo jak ja i mnie to bardzo cieszy . Nawet jakby nazywali go misiaczkiem ;P
Edit
Właśnie przeczytałam Twój wpis w pamiętniku , miałaś kiepskie dzieciństwo , zły kontakt z rodzicami także zapewne stad te problemy
Edytowany przez Doma19 20 września 2019, 07:25