Temat: do usunięcia

...

Pasek wagi

nuta napisał(a):

Alkoholik moze przez lata bardzo dobrze funkcjonowac w spoleczenstwie.Tylko tó sie poglebia.

Wielu osobom alkoholik kojarzy sie z menelem pod buda z  piwem. A tó sa czesto osoby decyzyjne, na wysokich stanowiskach.

Alkoholik tó mistrz sprawiania pozorow. Na odreagowanie, na relaks, bo kumple, bo okazja, bo weekend, bo trudny dzien w pracy, bo do kolacji na miescie pasuje alko, bo tó nic takiego, bő tó tylko piwo (albo dwa), bo piwo tó nie (mocny) alkohol, a inni tez pija, bo ktos postawil, bő teraz jego kolej, a ön ma tó pod kontrola, przeciez ön sie wcale nie upija, itd. 

Daj mu 2 tygodnie bez zadnego alkoholu(piwo, drinki itd zéró %). Jak peknie albo baaardzo bedzie mű ciezko, tó ma problem, ale stawiam na zarty I wymowki, bo jakies okazje beda. Jak Co weekend. 

Albo rzuc haslo zéró álko do Sylwestra i zobaczysz jaka bedzie reakcja. 

to tez dobry pomysl - ja sama majac duzo stresu w pracy zaczelam coraz czesciej "relaksowac" sie wypijajac lampke wytrawnego wina, z czasem byly dwie , w weekend wiecej . Wymowki zawsze znalazlam doslownie takie jak Nuta pisze - az w koncu sama uznalam ze to moze byc niebezpieczne, a uzaleznienia boje sie jak ch.... Postanowilam zrobic przerwe na okreslony czaswiele razy , za kazdym razem po tygodniu, dwoch znalazl sie powod/wymowka do zlamania sie. W koncu uznalam ze to bardzo zly sygnal i musze raz na zawsze z tym skonczyc, trwam, nie jest latwo , brakuje mi w weekendy, ale wiem ze musze przelamac ta glupia chec. Kiedys tego wina nigdy nie potrzebowalam i zylam, wiec i teraz musze oduczyc sie tego nawyku albo juz nalogu. 

Berchen napisał(a):

nuta napisał(a):Alkoholik moze przez lata bardzo dobrze funkcjonowac w spoleczenstwie.Tylko tó sie poglebia. Wielu osobom alkoholik kojarzy sie z menelem pod buda z  piwem. A tó sa czesto osoby decyzyjne, na wysokich stanowiskach. Alkoholik tó mistrz sprawiania pozorow. Na odreagowanie, na relaks, bo kumple, bo okazja, bo weekend, bo trudny dzien w pracy, bo do kolacji na miescie pasuje alko, bo tó nic takiego, bő tó tylko piwo (albo dwa), bo piwo tó nie (mocny) alkohol, a inni tez pija, bo ktos postawil, bő teraz jego kolej, a ön ma tó pod kontrola, przeciez ön sie wcale nie upija, itd.  Daj mu 2 tygodnie bez zadnego alkoholu(piwo, drinki itd zéró %). Jak peknie albo baaardzo bedzie mű ciezko, tó ma problem, ale stawiam na zarty I wymowki, bo jakies okazje beda. Jak Co weekend.  Albo rzuc haslo zéró álko do Sylwestra i zobaczysz jaka bedzie reakcja.  to tez dobry pomysl - ja sama majac duzo stresu w pracy zaczelam coraz czesciej "relaksowac" sie wypijajac lampke wytrawnego wina, z czasem byly dwie , w weekend wiecej . Wymowki zawsze znalazlam doslownie takie jak Nuta pisze - az w koncu sama uznalam ze to moze byc niebezpieczne, a uzaleznienia boje sie jak ch.... Postanowilam zrobic przerwe na okreslony czaswiele razy , za kazdym razem po tygodniu, dwoch znalazl sie powod/wymowka do zlamania sie. W koncu uznalam ze to bardzo zly sygnal i musze raz na zawsze z tym skonczyc, trwam, nie jest latwo , brakuje mi w weekendy, ale wiem ze musze przelamac ta glupia chec. Kiedys tego wina nigdy nie potrzebowalam i zylam, wiec i teraz musze oduczyc sie tego nawyku albo juz nalogu. 

Nie ma zartow. Alkohol jest legalny, kulturalny i krajoznawczy - wino mozna degustowac, regiony winiarskie zwiedzac:) a z drugiej strony moze uzalezniac.

Trzymaj sie Berchen! Zatrzymalas sie w sáma pőre:) moze byc trudno, ale tak latwo przekroczyc granice...

nuta napisał(a):

Berchen napisał(a):

nuta napisał(a):Alkoholik moze przez lata bardzo dobrze funkcjonowac w spoleczenstwie.Tylko tó sie poglebia. Wielu osobom alkoholik kojarzy sie z menelem pod buda z  piwem. A tó sa czesto osoby decyzyjne, na wysokich stanowiskach. Alkoholik tó mistrz sprawiania pozorow. Na odreagowanie, na relaks, bo kumple, bo okazja, bo weekend, bo trudny dzien w pracy, bo do kolacji na miescie pasuje alko, bo tó nic takiego, bő tó tylko piwo (albo dwa), bo piwo tó nie (mocny) alkohol, a inni tez pija, bo ktos postawil, bő teraz jego kolej, a ön ma tó pod kontrola, przeciez ön sie wcale nie upija, itd.  Daj mu 2 tygodnie bez zadnego alkoholu(piwo, drinki itd zéró %). Jak peknie albo baaardzo bedzie mű ciezko, tó ma problem, ale stawiam na zarty I wymowki, bo jakies okazje beda. Jak Co weekend.  Albo rzuc haslo zéró álko do Sylwestra i zobaczysz jaka bedzie reakcja.  to tez dobry pomysl - ja sama majac duzo stresu w pracy zaczelam coraz czesciej "relaksowac" sie wypijajac lampke wytrawnego wina, z czasem byly dwie , w weekend wiecej . Wymowki zawsze znalazlam doslownie takie jak Nuta pisze - az w koncu sama uznalam ze to moze byc niebezpieczne, a uzaleznienia boje sie jak ch.... Postanowilam zrobic przerwe na okreslony czaswiele razy , za kazdym razem po tygodniu, dwoch znalazl sie powod/wymowka do zlamania sie. W koncu uznalam ze to bardzo zly sygnal i musze raz na zawsze z tym skonczyc, trwam, nie jest latwo , brakuje mi w weekendy, ale wiem ze musze przelamac ta glupia chec. Kiedys tego wina nigdy nie potrzebowalam i zylam, wiec i teraz musze oduczyc sie tego nawyku albo juz nalogu. 

Nie ma zartow. Alkohol jest legalny, kulturalny i krajoznawczy - wino mozna degustowac, regiony winiarskie zwiedzac:) a z drugiej strony moze uzalezniac.

Trzymaj sie Berchen! Zatrzymalas sie w sáma pőre:) moze byc trudno, ale tak latwo przekroczyc granice...

szczerze - tez sie ciesze, pomogla mi w jakims sensie tez Vitalia i jedna Vitalijka albo nawet dwie u ktorych widzialam wpisy w podsumowaniach "alkohol- zero".

powiem tak, większość moich znajomych facetów tak pije, te 2,3 piwka i w weekend więcej, wiec mysle, ze on ci powie, ze to normalne, przesadzasz, mi by to bardzo przeszkadzalo, zwłaszcza ciężko mieć dzieci z kims takim. 

Smutna prawda jest taka, że dopóki on tego nie uzna za problem to nic z tym nie zrobisz, żadne rozmowy nie pomogą. Musisz to albo zaakceptować albo poszukać sobie kogoś innego.

awokdas napisał(a):

powiem tak, większość moich znajomych facetów tak pije, te 2,3 piwka i w weekend więcej, wiec mysle, ze on ci powie, ze to normalne, przesadzasz, mi by to bardzo przeszkadzalo, zwłaszcza ciężko mieć dzieci z kims takim. 

Serio? Jestem zszokowana,  że to aż takie popularne. Na szczęście mój partner pije tak jak ja - bardzo okazjonalnie i niewiele. 

Ale mój tata tak miał kiedyś - zawsze piwo po pracy, na rozstresowanie albo bo jest spragniony (najgłupsza wymówka na świecie moim zdaniem, a on uważał, że logiczna). Pozniej z jednego piwa zrobilo sie kilka. Normalnie pracował, uprawiał działkę, zajmował się obiwiązkami w domu. Jak wypił piwo i czasami miał zły humor to się wyżywał na wszystkich dookoła w domu. A teraz? Pije jakieś wiśniówki i bimber domowej roboty. Niby w miarę normalnie funkcjonuje, ale moja mama już nie może z nim wytrzymać, tym bardziej teraz jak możliwości wyjścia są ograniczone. 

Dla mnie nawet jedno czy pół piwa codziennie byłoby nie do pomyślenia. Bo widziałam jak to potem może wyglądać. Człowiek stacza się latami. Niby funkcjonuje ok, ale bliscy cierpią. Jak trzeba nagle gdzieś jechać- nie da rady, jak potrzeba pilnie przypilnowac wnuków- nie da rady, jak cos się stanie - proś o pomoc kogoś innego...

Nie wiem jaki macie poziom zaawansowania zwiazku. Ja bym chyba zastanowiała się jak najlepiej zaczac rozmowę. Napisała swoje obawy w punktach na kartce. Skupiła się przede wszystkim na tym czym się martwie, jak się czuje. Bo jak poczuje się oskarżony, to będzie się bronić.  Jak skupisz się na tym, że obawiasz się o przyszłość,  to co Ci powie ? Że Twoje uczucia są głupie? 

Pasek wagi

Wg mnie też coś jest na rzeczy, na razie to nie jest problem, ale na pewno sie w niego przerodzi. Wystarczy jeden impuls, jedna myśl i można wpaśc w bagno, zreszta nie mowa tu tylko o alkoholizmie, ale o wszystkim, wszystkich uzależnieniach i zaburzzeniach. Pilnuj go, pogadaj żeby przystopował. Jak ja uciekałam w alko to nie potrafiłam wyjśc ze znajomymi "na piwo". Oni kończyli po 2 butelkach a ja 3 butelki i 300 wódki do tego, byle skończyć nieprzytomna i odcięta od świata. Są tacy co lubią po prostu smak piwa, nooo ale to i tak powinien na 1 butelce dziennie poprzestać, albo zmienic na 0%. Czy on ma prawko? Rozumiem, że do pracy jedzie trzezwy, choć mam wątpliwości że 3piwa dziennie przez np 3 dni nie zostawiają żadnych promili rankiem by mógł bezpiecznie wsiąsc za kółko (?), ale co po pracy? Nie jeździcie na zakupy, do kina, do siebie nawzajem? Jak on wteyd załatwia tą kwestie? Nie pije po prostu? Widzisz u niego w domu syf, porozrzucane te puszki itd? Przyjrzyj sie jeszcze raz, analizuj, zastosuj dobre argumenty. 

Nyasu napisał(a):

Mieliśmy takie tygodniowe wyjazdy. Tylko wtedy ten akohol i tak wpadał, bo to były nasze urlopy i sama też nie widziałam nic złego w tym, żeby choćby codziennie wypić te dwa piwa. Tylko ja potem wróciłam do codzienności i piję alkohol okazjonalnie. Wtedy o tym nie myślałam.

Moj drugi związek sie rozpadł po wspolnym, tygodniowym wyjezdzie, kiedy to moj facet zaczynal dzień od piwa... twierdzil,ze urlop ma. A ja zrozumiałam, ze ma problem. Ja tez mialam wakacje ale nie ciĄgnęło mnie od godzin porannych do piwa 0.o a,spotykaliśmy sie raz w tygodniu to nie zdawalam sobie sprawy. Poza tym wtedy sie brzydko zachowal do mnie, po tej ilosci alkoholu (tez sie zapewne wkurzyl moim gderaniem, ze za duzo pije). Tzn juz nie bylo milo jak na spotkaniach. Straciłam wtedy poltora roku na niego :D 

Ale dodam, ze on, z tego co widze, rzucil alkohol,zaczal biegać, brać udział w maratonach  :) wiec na plus

Użytkownik4044739 napisał(a):

Wg mnie też coś jest na rzeczy, na razie to nie jest problem, ale na pewno sie w niego przerodzi. Wystarczy jeden impuls, jedna myśl i można wpaśc w bagno, zreszta nie mowa tu tylko o alkoholizmie, ale o wszystkim, wszystkich uzależnieniach i zaburzzeniach. Pilnuj go, pogadaj żeby przystopował. Jak ja uciekałam w alko to nie potrafiłam wyjśc ze znajomymi "na piwo". Oni kończyli po 2 butelkach a ja 3 butelki i 300 wódki do tego, byle skończyć nieprzytomna i odcięta od świata. Są tacy co lubią po prostu smak piwa, nooo ale to i tak powinien na 1 butelce dziennie poprzestać, albo zmienic na 0%. Czy on ma prawko? Rozumiem, że do pracy jedzie trzezwy, choć mam wątpliwości że 3piwa dziennie przez np 3 dni nie zostawiają żadnych promili rankiem by mógł bezpiecznie wsiąsc za kółko (?), ale co po pracy? Nie jeździcie na zakupy, do kina, do siebie nawzajem? Jak on wteyd załatwia tą kwestie? Nie pije po prostu? Widzisz u niego w domu syf, porozrzucane te puszki itd? Przyjrzyj sie jeszcze raz, analizuj, zastosuj dobre argumenty. 

Tak, ma prawko, jeździ do pracy, czasem do mnie autem (ale tylko wtedy kiedy będzie potrzebne, tak to raczej do mnie ale akurat to w zupełności rozumiem). Od tego prawka zależy jego praca i o tym wie, absolutnie nie pozwala sobie na jeżdżenie pod wpływem. Jak wyjeżdżaliśmy razem autem, to albo nie pił, albo dzień wcześniej pił umiarkowanie. Potrafi mi powiedzieć, że on np piwa nie wypije bo prowadzi, ale ja jeśli mam ochotę to na luzie mogę pić choćby w aucie (tak wiem z przodu nie wolno:p). Nigdy nie boję się wsiąść z nim do samochodu i czuję się zawsze bezpiecznie kiedy jedziemy. W domu igła, jest bardzo uporządkowany i zorganizowany,  bardziej niż ja;) 

Ktoś pytał  rodzinę - tam jest trochę pokręcona sytuacja ale z kompletnie innych powodów. Ale kiedy go odwiedzam to widzę zdrowych, kochających się ludzi. On też często mówi, że w przyszłości chciałby mieć dzieci, wychowywać je, być dobrym rodzicem. Chce tego chyba nawet bardziej niż ja.

Ja po prostu myślę, że ten alkohol to trochę taka młodzieżowa rozrywka, do której może za bardzo się przyzwyczaił. Zazwyczaj ludzie stopują jakoś po studiach, u niego inaczej się życie ułożyło, nie poczuł tej wyraźnej granicy jeszcze. Do tego dłuższy czas dziewczyny nie miał, to snuł się z kumplami po okolicy albo po domówkach no i pił tak jak reszta. Wiadomo, w grupie zawsze znajdzie się okazja. I chyba u niego w domu też było trochę większe przyzwolenie na alkohol niż u mnie. U mnie od wielkiego dzwonu, u niego bez żadnej patologii, ale z większym luzem chyba rodzina podchodzi do zagadnienia. Ale też moja rodzina to ekstremalny przypadek w drugą stronę.

Jej, miałam nadzieję, że raczej podniesiecie mnie na duchu, a tu takie głosy... Ale nie sądzicie, że to jest póki co za mało symptomów problemu? Może nie jest jeszcze źle i po prostu wystarczy teraz przystopować? To jest taki cudowny człowiek i tak strasznie się o niego martwię:(

Ah, i taka ważna rzecz - podobno (o zgrozo) kiedyś bardziej szalał, ale potem stwierdził że to przesada i przystopował. Czyli nie ma tendencji do zwiększania dawek, tylko przeciwnie. I absolutnie nie powiedział mi po alkoholu złego słowa, nic z tych rzeczy. Jeśli już to w drugą stronę.

Pasek wagi

Nyasu napisał(a):

Użytkownik4044739 napisał(a):

Wg mnie też coś jest na rzeczy, na razie to nie jest problem, ale na pewno sie w niego przerodzi. Wystarczy jeden impuls, jedna myśl i można wpaśc w bagno, zreszta nie mowa tu tylko o alkoholizmie, ale o wszystkim, wszystkich uzależnieniach i zaburzzeniach. Pilnuj go, pogadaj żeby przystopował. Jak ja uciekałam w alko to nie potrafiłam wyjśc ze znajomymi "na piwo". Oni kończyli po 2 butelkach a ja 3 butelki i 300 wódki do tego, byle skończyć nieprzytomna i odcięta od świata. Są tacy co lubią po prostu smak piwa, nooo ale to i tak powinien na 1 butelce dziennie poprzestać, albo zmienic na 0%. Czy on ma prawko? Rozumiem, że do pracy jedzie trzezwy, choć mam wątpliwości że 3piwa dziennie przez np 3 dni nie zostawiają żadnych promili rankiem by mógł bezpiecznie wsiąsc za kółko (?), ale co po pracy? Nie jeździcie na zakupy, do kina, do siebie nawzajem? Jak on wteyd załatwia tą kwestie? Nie pije po prostu? Widzisz u niego w domu syf, porozrzucane te puszki itd? Przyjrzyj sie jeszcze raz, analizuj, zastosuj dobre argumenty. 

Tak, ma prawko, jeździ do pracy, czasem do mnie autem (ale tylko wtedy kiedy będzie potrzebne, tak to raczej do mnie ale akurat to w zupełności rozumiem). Od tego prawka zależy jego praca i o tym wie, absolutnie nie pozwala sobie na jeżdżenie pod wpływem. Jak wyjeżdżaliśmy razem autem, to albo nie pił, albo dzień wcześniej pił umiarkowanie. Potrafi mi powiedzieć, że on np piwa nie wypije bo prowadzi, ale ja jeśli mam ochotę to na luzie mogę pić choćby w aucie (tak wiem z przodu nie wolno:p). Nigdy nie boję się wsiąść z nim do samochodu i czuję się zawsze bezpiecznie kiedy jedziemy. W domu igła, jest bardzo uporządkowany i zorganizowany,  bardziej niż ja;) 

Ktoś pytał  rodzinę - tam jest trochę pokręcona sytuacja ale z kompletnie innych powodów. Ale kiedy go odwiedzam to widzę zdrowych, kochających się ludzi. On też często mówi, że w przyszłości chciałby mieć dzieci, wychowywać je, być dobrym rodzicem. Chce tego chyba nawet bardziej niż ja.

Ja po prostu myślę, że ten alkohol to trochę taka młodzieżowa rozrywka, do której może za bardzo się przyzwyczaił. Zazwyczaj ludzie stopują jakoś po studiach, u niego inaczej się życie ułożyło, nie poczuł tej wyraźnej granicy jeszcze. Do tego dłuższy czas dziewczyny nie miał, to snuł się z kumplami po okolicy albo po domówkach no i pił tak jak reszta. Wiadomo, w grupie zawsze znajdzie się okazja. I chyba u niego w domu też było trochę większe przyzwolenie na alkohol niż u mnie. U mnie od wielkiego dzwonu, u niego bez żadnej patologii, ale z większym luzem chyba rodzina podchodzi do zagadnienia. Ale też moja rodzina to ekstremalny przypadek w drugą stronę.

Jej, miałam nadzieję, że raczej podniesiecie mnie na duchu, a tu takie głosy... Ale nie sądzicie, że to jest póki co za mało symptomów problemu? Może nie jest jeszcze źle i po prostu wystarczy teraz przystopować? To jest taki cudowny człowiek i tak strasznie się o niego martwię:(

Ah, i taka ważna rzecz - podobno (o zgrozo) kiedyś bardziej szalał, ale potem stwierdził że to przesada i przystopował. Czyli nie ma tendencji do zwiększania dawek, tylko przeciwnie. I absolutnie nie powiedział mi po alkoholu złego słowa, nic z tych rzeczy. Jeśli już to w drugą stronę.

kochasz go i w tym wpisie najwyrazniej probujesz tlumaczyc i szukac plusow, to normalne ale tak mozna przezyc 30 lat ciagle kogos tlumaczac, wiem co mowie (akurat nie chodzilo o alko).

Skoro tak jest jak myslisz to najpierw rozmowa a potem proba - np. do swiat, raz a dobrze. Obawiam sie ze nie bedzie fajnej reakcji, ale warto zawalczyc.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.