Temat: Jedynactwo

Pytanie do osób, które są jedynakami - jak Wam się z tym żyje? Macie żal do rodziców o brak rodzeństwa? 


Skąd pytanie? Z Partnerem mamy syna, nie chcemy bardziej powiększać rodziny. Pierwszy rok z dzieckiem był dla mnie katorgą, nie chciałam go, szukałam nawet rodziny zastępczej. Cenimy sobie czas dla siebie, wysypianie się, ale też nie czujemy się stabilnie finansowo, żeby poszerzać rodzinę o drugiego kota czy psa, a co dopiero o dziecko. Syn ma zaraz 4 lata i zewsząd (rodzina, znajomi) dobiegają pytania, a wręcz nakazy(?) o to, kiedy drugie dziecko, a dodatkowo najlepiej, żeby to była córka. Gdy odpowiadam, że nie chcemy kolejnego dziecka słyszę argumenty, że będziemy żałować, kto się nami zajmie na starość czy też takie, które mówią, że robimy dziecku krzywdę, bo w razie naszej śmierci będzie samo. Dla mnie to argumenty z dupy, ale 'co ja się tam znam'... 

Pasek wagi

KWPN97 napisał(a):

Pytanie do osób, które są jedynakami - jak Wam się z tym żyje? Macie żal do rodziców o brak rodzeństwa? 

Skąd pytanie? Z Partnerem mamy syna, nie chcemy bardziej powiększać rodziny. Pierwszy rok z dzieckiem był dla mnie katorgą, nie chciałam go, szukałam nawet rodziny zastępczej. Cenimy sobie czas dla siebie, wysypianie się, ale też nie czujemy się stabilnie finansowo, żeby poszerzać rodzinę o drugiego kota czy psa, a co dopiero o dziecko. Syn ma zaraz 4 lata i zewsząd (rodzina, znajomi) dobiegają pytania, a wręcz nakazy(?) o to, kiedy drugie dziecko, a dodatkowo najlepiej, żeby to była córka. Gdy odpowiadam, że nie chcemy kolejnego dziecka słyszę argumenty, że będziemy żałować, kto się nami zajmie na starość czy też takie, które mówią, że robimy dziecku krzywdę, bo w razie naszej śmierci będzie samo. Dla mnie to argumenty z dupy, ale 'co ja się tam znam'... 

Absolutnie nie. Chociaż czasem myślę sobie, że fajnie byłoby mieć tego brata czy siostrę... Tak czy siak, w ostatecznym rozrachunku, nie żałuję jakoś specjalnie. Dobrze mi tak, jak jest.

Pasek wagi

Nie powinnaś się przejmować zdaniem rodziny w tak ważnej kwestii, ludziom i tak nie dogodzisz. Jedynie co możesz zrobić dla dobra dziecka które już masz to zamiast rodzeństwa którego rzekomo potrzebuje-dawać mu tyle miłości ile potrzebuje😊💞

KWPN97 napisał(a):

Pytanie do osób, które są jedynakami - jak Wam się z tym żyje? Macie żal do rodziców o brak rodzeństwa? 

Skąd pytanie? Z Partnerem mamy syna, nie chcemy bardziej powiększać rodziny. Pierwszy rok z dzieckiem był dla mnie katorgą, nie chciałam go, szukałam nawet rodziny zastępczej. Cenimy sobie czas dla siebie, wysypianie się, ale też nie czujemy się stabilnie finansowo, żeby poszerzać rodzinę o drugiego kota czy psa, a co dopiero o dziecko. Syn ma zaraz 4 lata i zewsząd (rodzina, znajomi) dobiegają pytania, a wręcz nakazy(?) o to, kiedy drugie dziecko, a dodatkowo najlepiej, żeby to była córka. Gdy odpowiadam, że nie chcemy kolejnego dziecka słyszę argumenty, że będziemy żałować, kto się nami zajmie na starość czy też takie, które mówią, że robimy dziecku krzywdę, bo w razie naszej śmierci będzie samo. Dla mnie to argumenty z dupy, ale 'co ja się tam znam'... 

dzieci dorosna , pójdą na studia,założą swoje rodziny , wtedy podadza szklankę wody???

Pasek wagi

moja mama i tata mają sporo rodzeństwa i co, każdy zyje dla siebie,zero wiezi . Jak babcie były chore to jedno na drugie patrzyło,kto ma się zająć i pomóc  .Tacy wszyscy skłoni do pomocy i podania szklani wody...  nie ma pewnosci ,ze dzieci Cię nie oleja na stare lata .Sama jestem jedynaczką nie przeszkadza mi to. Większosc znajomych ma średnie stosunki z rodzeństwem z tego co widzę i słyszę


Ja mam brata 14 lat starszego, kontakt nijaki tzn. urodziny, święta a teraz Covid-19 to wcale. Bardziej z bratankami bo mi do nich bliżej wiekowo ale też bez szału. Do opieki nad mamą zostałam ja i mój mąż. Bratowa czasem zadzwoni, brat wcale, bratankowie (czyli wnuki) też nie kwapią się. Ostatnio u mamy byli 31 sierpnia 2020r (bo Covid rzecz jasna). Mama lat 81 jest jeszcze sprawna ale czasem coś trzeba pomalować, przybić. 

Jest mi obojętne czy brat jest czy go nie ma. Taty pogrzeb ogarniałam z mężem, urodziny mamy też - brat i reszta  to tylko goście, którym trzeba podać pod nos. Mam do nich o to żal. Prezenty od rodziców zawsze chętnie przygarniają ale do reszty się nie kwapią bo my mamy bliżej. Ja mam kilometr, oni aż 10 (dziesięć). 

Mąż ma brata i siostrę i są zżyci. Ale brat daleko a siostra bardziej zajmuje się teściami niż my bo ukochana córeczka. Oni się cieszą, że mają siebie.

Nie ma reguły. 

Ja mam tylko syna lat 15. Drugiego dziecka nie chciałam a może nie miałam wtedy warunków i też wszyscy pytali. Dziś się cieszę, że mogę synowi zapewnić fajne życie a On sam rodzeństwa nie chce i nigdy nie chciał. Ma kuzynów, kolegów... 


Rób to co zgodne z Tobą ::)

Pasek wagi

Na starość trzeba sobie odłożyć 10 złotych, to obcy ludzie podadzą szklankę wody na łożu śmierci. Jak będziesz mieć 15 to dostaniesz wodę z cytrynką.

Moim zdaniem jeżeli ktoś jest jedynakiem, ale ma kuzynów w zbliżonym wieku, z którymi utrzymuje kontakt, albo przyjaciół którzy są dla niego jak rodzina, to nie jest tak źle. Ale niestety parę razy widziałam taki obrazek, że jedyne dziecko w rodzinie, albo się z rodziną nie utrzymywało kontaktu, przyjaciół się znaleźć nie udało i w pewnym momencie zaczynała się łapanka, bo nawet nie było kogo na świadka na ślubie poprosić. 



Ja jestem jedynaczką i z tego powodu czują się ogólnie super. Z drugiej strony, jak zabraknie rodziców to zostaję sama. Siostra mojej mamy ma 5 dzieci. I jak nie będzie już rodziców to mają siebie. To jest jedyny powód, dla którego chciałabym mieć rodzeństwo.

Jestem jedynaczką i nie żałuję tego teraz ani wcześniej. Organizowałam sobie życie bez rodzeństwa. Minus był taki, że czasami różne nieprzyjemne sytuacje rodzinne kumulowały się na mnie. Z kolei mąż ma trójkę rodzeństwa i jest najmłodszy. Są ze sobą dość blisko, szczególnie z siostrami. W jego przypadku minusem posiadania rodzeństwa było nierównomierne zainteresowanie ze strony rodziców i paradoksalnie on jako najmłodszy nie był "oczkiem w głowie". Pewne rzeczy były traktowane "na odwal", a teraz wypinają pierś do orderów ze względu na jego osiągnięcia.

mam rodzeństwo ale stosunki raczej chłodno dystansowe. Kontakt raz na rok. Nie miałam żadnych "plusów" posiadania rodzeństwa jak wspólne zabawy czy spedzanie czasu, jakieś oparcie, raczej okradanie się , wyzwiska i walka o względy o większy kawałek ciasta.

więc przy słabych warunkach finansowo- emocjonalnych nie sprowadzałabym na świat kolejnej istoty.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.