Temat: Usamodzielnienie się a brak możliwości

Witam

Koleżanka zwróciła się do mnie z pytaniem - co bym zrobiła jakby mama męża nie chciała by się przeprowadzili do innego miasta bo w tym mieście jest praca itd. a właśnie ona ma szansę pracy w innym mieście a wie że dla niej to jest duża szansa by się usamodzielnić i zacząć wszystko od nowa bo mieszkają właśnie z mama męża i relacje są takie o ale raczej bardziej negatywne. Mąż tej koleżanki chce się przeprowadzić z nią ale widać na każdym kroku że właśnie jest tak jak nie powinno być że męża mama chce mieć go dla siebie i inne miasto by mieszkać nie wchodzi w grę 

co byście poradzili w takiej sytuacji ? 




Pasek wagi

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ?

 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej. Też sama ma nas za pięciolatków chociaż jakoś staramy się wszystko ogarnąć - a jak jesteśmy pięciolatkami to jakim cudem ślub wzięliśmy :( 


do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzic wiadomo że wizyta u specjalisty tylko pomoże ale jak człowiek przechodzi różne załamania nerwy i już nawet chce sobie coś zrobić by wszyscy mieli spokój od tej osoby lub poprosty wrócić do rodziców to już chyba jest kompletnie nie tak :( a jak jeszcze nie ma się wsparcia w mężu tylko popiera cały czas mamę to też można sobie pomyśleć że jest się tą zła itd :(

a co do nie dorośnięcia do samodzielności to według mni zależy bo ja jednak byłam gotowa na to by zamieszkać w innym mieszkaniu jak mieliśmy pracę itd a jak ona nie potrafi odciąć pępowiny od syna bo wolała by został w tym mieszkaniu czy żeby pracował z nią wtej samej firmie by mieć go pod kontrolą to chyba coś jest nie tak :o tutaj raczej przez to jak ona nas traktuje robią się kłopoty bo ona sama mówi do znajomych że niechcemy pracować itd 

a co do pępowiny to mi zarzuciła że ja nie odcięłam od mamy pępowiny bo rozmawiam z nią codziennie a jednak mama to mama , jak to jest nieodciecie pępowiny to mieszkanie z synem i nie dawanie mu szans na usamodzielnienie to jak nazwać :o 







Pasek wagi

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ? 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej 

do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić

juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ? 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej 

do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić

juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.

to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz

dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...

Pasek wagi

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ? 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej 

do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić

juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.

to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz

dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...

to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ? 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej 

do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić

juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.

to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz

dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...

to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.

ok a czy tak może być np że jest ze mną na siłę bo ślub itd ? Bo w sumie zauważyłam że im każda praca co podjęłam nawet staż był nie na rękę 

i też zauważyłam że woli się pytać męża o pracę i inne rzeczy a jak jestem to cisza i mnie nie zapyta się o pracę czy o rachunki czy inne ważne rzeczy chociaż to też mni dotyczy ..

niewiem z czego to wynika ale dziwne to jest 

Pasek wagi

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Berchen napisał(a):

aniakrosno napisał(a):

Asha. napisał(a):

Ania my już wiemy, że chodzi o Ciebie. Po co znów brniesz w te kolezankę 

z przyzwyczajenia poprostu , poprostu jest mi smutno ze nie potrafie rozwiązać swoich kłopotów jak trzeba i się zastanawiam coraz bardziej czy nie powinnam.jeszcze psychiatry zaliczyc bo jestem klebkiem nerwow :( czasami tez czuje ze moglam sie z nerwow zrobic sie dziwna itd jak sobie radzic z nerwami ? 

to co powinnam zrobic w takiej sytuacji ? Czy wedlug Was moje małżeństwo ma.jeszcze sens czy faktycznie jestem taka zła żona ze powinnam mieszkac gdzoe indziej i pracowac a on powinien z mama zyc sobie ? 

mysle ze to nie sa juz pogaduszki a trudne problemy ,ktorych nie rozwiazesz na forum. Potrzebujesz dobrej fachowej pomocy, skoro sama nie wiesz jak dalej zyc i tu warto udac sie do kogos kto pomoze. Moze byc to psycholog a moze tez jakas bliska tobie osoba - moze twoja mama. Zyjecie w malzenstwie kilka lat a problemy na poziomie nastolatkow - cos tu nie gra, moze nie dorosliscie do roli samodzielnych doroslych czy nie wiem co ,w kazdym razie jest to sytuacja trudna dla was wszystkich. Doradzanie na forum w tak powaznych sprawach  jest  ryzykowne. Tak naprawde nikt was i waszych problemow nie zna i moze pochopnie , powierzchownie ocenic sytuacje.

co do bycia nastolatkami to zauważyłam że te kłopoty się zaczęły odkąd za bardzo się zaczęłam stresować i jak widzę że pewna osoba ma cały czas coś do mnie chociaż tego nie powie wprost i każdy pomysl usamodzielnieniq się jej się nie podoba :/ bo jednak jak dla mnie to jest dziwne ze nigdzie nie aplikował na staż a tutaj nagle jak mogę mieć pracę w innym miejscowości to we właściwym mieście znalazł się staż i to dosłownie w ciągu dwóch dni .. 

a w sobotę właśnie mówiła że ja mogę wrócić tutaj to już wiem że miała na myśli to że mąż będzie tutaj a ja tam . Ktoś tu ewidentnie chce nas rozdzielić 

jak myślicie może być tak ? 

przez pewnie te nerwy nie mogę też pracy znaleźć bo kto chce zatrudniać nerwowa osobę - uwierzcie mi że ja strasznie zmieniłam się na tą zła odkąd jest ta sytuacja i jak to niby go terroryzuje itd według niej 

do specjalisty chodziłam i chodziliśmy ale obecnie zostaliśmy sobie sami :/ więc muszę sobie jakoś radzić

juz ta wypowiedz mowi dla mnie ze masz problemy sama ze soba, z podejmowaniem najprostszych decyzji, z brakiem celow, konkretnych celow do realizacji. Ktos kto wie czego chce nie ma takich rozkmin, nikt nie stanie takiej osobie na drodzie. Jak chcesz pracowac to pracuj i nic nie nie powinno zatrzymac, jesli twoj maz nie bedzie z toba to tylko dlatego ze sam tego nie chce. Zadna matka nie uwiaze faceta , ktory naprawde chce byc dorosly i samodzielny, to bzdura. Oboje zachowujecie sie jak male dzieci i to co ta kobieta robi to najwyrazniej was utrzymuje i zapewnia dach nad glowa - ty nazywasz to terrorem. Wyprowadz sie z mezem lub bez, jesli on woli siedziec u mamy to jego decyzja, widocznie nie dorosl do malzenstwa i odpowiedzialnosci za wlasne zycie i wlasna rodzine.

to że mieszkamy u niej za to dziękuję ale dokładamy się do czynszu czy płacimy rachunki czy jedzenie sobie kupujemy więc nie do końca nas utrzymuje ;) raz płaciła czynsz ale tylko raz

dla mnie dziwne są teksty że ja mam iść do innego miasta a on ma tutaj zostać bo jakby niechciala rozdzielić to by mu pozwoliła zadecydować co chce tak naprawdę a nie mówić żebym spróbowała i w razie czego wróciła ale gdzie jak minął czas mieszkania mój i męża. Mąż zostanie z mama a ja gdzie się podzieje w razie nie powodzenia bo różnie to bywa wrócę do rodziców. Dodam że ona mnie ni akceptuje i już raz mówiła mi że jak mi tak źle to wróć do rodziców ...

to nie tesciowa jest problemem a twoj maz - to z nim powinnas rozmawiac i robic plany na wasza przyszlosc lub jej brak.

ok a czy tak może być np że jest ze mną na siłę bo ślub itd ? Bo w sumie zauważyłam że im każda praca co podjęłam nawet staż był nie na rękę 

i też zauważyłam że woli się pytać męża o pracę i inne rzeczy a jak jestem to cisza i mnie nie zapyta się o pracę czy o rachunki czy inne ważne rzeczy chociaż to też mni dotyczy ..

niewiem z czego to wynika ale dziwne to jest 

porozmawiaj o tym wszystkim ze swoim mezem, on ci powinien powiedziec dlaczego tak jest.

Ja tylko chcialam Ci napisac, ze jesli Ty sama nie wezmiesz swojego zycia za bary to nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.

Ludzie sa generalnie mistrzami w wymyslaniu i szukaniu wymowek, by nie wychodzic poza swoja strefe komfortu i im wczesniej zrozumiesz, ze wszystko to, co piszesz o innych to wymowki, zeby nie musiec nic zmieniac w swoim zyciu, tym lepiej dla Ciebie.


Zaden psycholog czy forum Ci nie pomoze, bo Ty sama musisz chciec i dzialac, zeby cos zmienic. I zapomniec o tym, kto i dlaczego Twoim aktualnym zdaniem Ci to uniemozliwia. To nie jest prawda - tylko tak jest Ci latwiej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.