Temat: Zostawienie dziecka w zlobku

Witajcie, 

jestem rozdarta. Mam corke 2 lata i 8 miesiecy oraz druga corke 10 miesiecy.  Czasem mam dosc i mnie irytuja. Uwazam, ze starsza by sie lepiej bawila w zlobku (chodzi 2 poranki w tygodniu). 


I skoro zbliza sie roczek mniejszej zaczelam szukac pracy, ale to mnie tez przeraza. Jak sobie pomysle ze mam je zostawic na caly dzien to mi sie plakac chce. Czy to normalne? 
Martwie sie szczegolnie o ta mniejsza, bo starsza bardzo chce chodzic do zlobka i jest tam szczesliwa. Szkoda mi mlodszej, bo ma ze mna czas w domu zdecydowanie krotszy niz starsza (starsza praktycznie do teraz ma mnie w domu, bo pracowalam zdalnie przez 7 miesiecy z nia). A mlodsza tylko niecaly rok...? 
Nie stac mnie zeby nie pracowac byc z mniejsza w domu a starsza na dluzej do zlobka. 
Martwie sie ze mlodsza bedzie emocjonalnie nie az tak zaspokojona jak starsza, ktora ma rodzicow caly czas w domu, bo partner pracuje zdalnie :( 

Co byscie zrobily w takiej sytuacji? Jak sobie poradzilyscie z tymi myslami?

Pasek wagi

Ja wychodzę z założenia ze lepiej dla dziecka jesli będzie mialo kontakt z rówieśnikami juz od najmlodszych lat. A nie ze bedzie siedzieć samo w domu z matka np do 3 roku zycia. Z doświadczenia wiem ze matka jest często zmeczona i wcale nie ma ochoty non stop wymyślać jakis kreatywnych zabaw. A w zlobku i sa dzieci i fajne ciocie i zabawki inne niz w domu

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

Śmiała teza. Zwłaszcza na forum, gdzie jest trochę emigrantów. Zdaje się, że nie wszyscy mieli nieszczęśliwe dzieciństwo.

a na jakiej podstawie sadzisz ze to co napisalam dotyczy wszystkich emigrantow? chyba wyraznie napisalam ze to PRZYKLAD dziecka z mojej bliskiej rodziny i w tym przypadku dobrze wiem ze to jak matka go traktowala jest przyczyna dlaczego nie wyprowadzil sie jak tylko mogl.

Jasne ze nie jest to jakas teza czy zasada dotyczaca wszystkich i wszedzie. 

Ano to, że emigracja często jest niezależna od ilości miłości w dzieciństwie.

Już nie mówiąc o tym, że tutaj jest temat o dziecku w żłobku bo mama idzie do pracy a nie o tym, że matka olewa dziecko. Podałaś ekstremalne zachowanie matki, które z tematem nie ma nic wspólnego. 

przeczytaj DOKLADNIE wypowiedzi poprzedzajace moja, bo do nich sie ona odnosi , szczegolnie do wypowiedzi na temat znaczenia bliskosci. Nie bede ciagnela tego watku , bo nie rozumiemy sie i jak sama piszesz schodzimy w ten sposob z tematu.

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

Śmiała teza. Zwłaszcza na forum, gdzie jest trochę emigrantów. Zdaje się, że nie wszyscy mieli nieszczęśliwe dzieciństwo.

a na jakiej podstawie sadzisz ze to co napisalam dotyczy wszystkich emigrantow? chyba wyraznie napisalam ze to PRZYKLAD dziecka z mojej bliskiej rodziny i w tym przypadku dobrze wiem ze to jak matka go traktowala jest przyczyna dlaczego nie wyprowadzil sie jak tylko mogl.

Jasne ze nie jest to jakas teza czy zasada dotyczaca wszystkich i wszedzie. 

Ano to, że emigracja często jest niezależna od ilości miłości w dzieciństwie.

Już nie mówiąc o tym, że tutaj jest temat o dziecku w żłobku bo mama idzie do pracy a nie o tym, że matka olewa dziecko. Podałaś ekstremalne zachowanie matki, które z tematem nie ma nic wspólnego. 

przeczytaj DOKLADNIE wypowiedzi poprzedzajace moja, bo do nich sie ona odnosi , szczegolnie do wypowiedzi na temat znaczenia bliskosci. Nie bede ciagnela tego watku , bo nie rozumiemy sie i jak sama piszesz schodzimy w ten sposob z tematu.

Może sama przeczytaj na co odpisałaś i jakich argumentów użyłaś. Cancri pisała o zabraniu bliskości gdy dziecko idzie na kilka godzin do żłobka, a Ty w odpowiedzi na to porównałaś to do totalnego olewactwa matki. A to jest zupełnie co innego.

Pasek wagi

marmarta1 napisał(a):

Ja wychodzę z założenia ze lepiej dla dziecka jesli będzie mialo kontakt z rówieśnikami juz od najmlodszych lat. A nie ze bedzie siedzieć samo w domu z matka np do 3 roku zycia. Z doświadczenia wiem ze matka jest często zmeczona i wcale nie ma ochoty non stop wymyślać jakis kreatywnych zabaw. A w zlobku i sa dzieci i fajne ciocie i zabawki inne niz w domu

twoje założenia wynikają z niewiedzy, a kontakt z rówieśnikami do 3 roku życia jest wystarczający na placu zabaw, dla młodszego dziecka liczy się głównie dostępność i bliskość matki oraz odpowiadanie na jego potrzeby a nie wybudzanie jak w wojsku żeby pędzić do żłobka bo mama musi zdarzyć do pracy 

mama jak nie jest kreatywna może jeździć z dzieckiem na zajęcia do jakiegoś domu kultury itp. w tym wieku to wystarczające , poza tym tak małe dziecko wystarczy że dostanie farby, jakieś pudełka, plastelinę i zabawa gotowa, jest też mnóstwo zabawek edukacyjnych dla dzieci puzzle, domina, jakieś nawlekanki itd. Jest pełno placów zabaw , parków gdzie dziecko może się wyszaleć , bo pierwsze lata to nadaktywnosc głównie ruchowa 

Ktoś nie chce/ nie może być z dzieckiem ok, ale nie dorabiajcie ideologi i nie zaprzeczajcie oczywistym faktom 



10 miesiecy to malenstwo jeszcze, bardzo dobrze cie rozumiem sama mam roczna I trzylatke. Jednak jesli masz mozliwosc powrotu do pracy to wroc, jezeli jest to praca z domu to moze jest mozliwosc wysylania dziecka na 6-7 h max ma dzien. mam jeszcze starsza corke I w jej przypadku musialam 3 lata siedziec w domu bo dziecko nie potrafilo zostac w przedszkolu ciagle plakalo, wpadalo w histerie, zahlystalo sie powietrzem, wielokrotbie w autobusie mi wymiotowala przed przedszkolem. Zmiana przedszkola nic nie dala wiec to nie tam byl problem. Rozne sa dzieci jedne zostaja bez problemow a inne w zadnym przypadku 

Zaznaczam, że nie mam dzieci i w związku z tym pewnie nie mam pełnego obrazu.  Zaś co mi wiadomo to to, że obecnie opisane kwestie w psychologii rozstrzyga się przez pryzmat teorii przywiązania (Bowlby, Ainsworth). Teoria jest dość 'stara' i przeszła próbę czasu, mamy mnóstwo badań z najróżniejszych krajów i instytucji. 

Choć wiadomo, że można się spierać co do jakości badań w naukach społecznych w ogóle (paradygmat), ale jeśli założyć że są choć trochę wiarygodne to mało która teoria została aż tak przenicowana badaniami.

Myślę, że pewnie większość słyszała o co chodzi, w uproszczeniu: styl przywiązania wytwarza się w pierwszych latach życia (0-3), w toku responsywności matki na potrzeby dziecka, może być bezpieczny lub pozabezpieczny, jest to nasza baza do tworzenia przyszłych relacji i trochę też przeżywania życia. 


Wykazano że style przywiązania mogą być predyktorami np samooceny, satysfakcji z relacji, z życia. Determinują to jak będziemy radzić sobie ze stresem, jakie przekonania na temat świata i innych ludzi wytworzymy. Dosłownie wplywa to też na budowę mózgu, można poczytać, ciekawe to.


Jednocześnie wśród czynników sprzyjających wytworzeniu się pozabezpiecznego stylu wskazano oddanie dziecka w tym okresie pod opiekę osób trzecich. Dodam, że to czynnik, nie pewnik. Więc dochodzą też inne kwestie: temperament dziecka, wrażliwość układu nerwowego, jakość relacji z rodzicem jak już jest obecny.

Oczywiście pozabezpieczny styl przywiązania to nie jakaś skaza którą będziemy widzieć na czole dziecka, więc pozornie może nam się wydawać, że jest ok, ale jest to coś co wpływa na jakość życia i prędzej czy później wyjdzie (wiemy sami po sobie). Tyle że wiadomo można iść na terapię, można mieć szczęście i być osadzonym w fajnym środowisku gdzie to się nie da aż tak we znaki etc etc, a może być też tak że mimo tego żłobka wytworzy się bezpieczne przywiązanie i nie będzie tematu.


W każdym razie ja uważam, że to na tyle newralgiczny i kluczowy okres, że jeśli tylko rodzina i mama dziecka ma zasoby to fajnie byłoby być przy nim wtedy jak najpełniej, jak najdłużej (jeśli nie całe 3 lata to chociaż 1,5). Ale jak nie jest to możliwe to stawiać na jakość czasu spędzanego z dzieckiem, upewnić się że dziecko w żłobku jest społecznie zaopiekowane tj. opiekun nawiązuje z nim kontakt, reaguje. A później być wyczulonym na to jak się dziecko zachowuje, dawać dużo doświadczeń korygujących jeśli jednak się dopatrzymy u dziecka tych pozabezpiecznych form przywiązania (zapewniać ze potrzeby dziecka są ważne, emocje są okej, dawać przekaz że można polegać na innych).


Z pewnością temat nie jest zero jedynkowy, i myślę, że nie ma co ani z nadmierną nonszalancją do tego podchodzić, ale też nie demonizować, bo w idelanym świecie nie żyjemy, nie każdy ma możliwość siedzieć z dzieckiem ile chce, ważne jest zwyczajnie wiedzieć z czym to się może wiązać i starać się zarządzić sytuacja najlepiej jak mogę, niekoniecznie idealnie.

Tylko widzisz, jak sama piszesz, to jest TEORIA. 


For attachment theory to be viable, it must be believed that attachment behavior is entirely affected by one's environment. A 2016 article from the Psychological Bulletin suggests that one's attachment is largely due to heredity.[215] In an interview, Dr. Jerome Kagan also suggests that a child's behavior is largely due to temperament, as well as social class and culture. He further states, "Attachment is a far less popular explanation in 2019 than it was in the 1960s, and in 10 to 15 years, it’s going to be rare to find anyone defending the theory. It’s just dying out slowly...Yes, what happens to you in the first year or two of life has an effect, but it’s tiny. If I take a 1-year-old child who is securely attached, and the parents die and the child is adopted by a cruel foster parent, that child is in trouble. Their secure attachment is useless. When you think about it, it’s silly that after the first year you could predict with any confidence what this person is going to be like in 20 years. It’s a ridiculous idea."[216]

Attachment theory suggests the idea of an all-encompassing label to describe one person, but a 2013 study from Utah State suggests an individual can have different attachment styles in relation to different people. The study further concludes, "The relationship between father-child and mother-child attachment was not significant. Likewise, the relationship between child temperament and parent-child attachment was not significant. Also, parents’ time away from their child was not a significant predictor of attachment."[217] Attachment theory models are based on stressful situations and it focuses heavily on attachment to the mother and doesn't value as much the attachments to other family members and peers.[218] Salvador Minuchin suggested that attachment theory's focus on the mother-child relation ignores the value in other familial influences: "The entire family—not just the mother or primary caretaker—including father, siblings, grandparents, often cousins, aunts and uncles, are extremely significant in the experience of the child...And yet, when I hear attachment theorists talk, I don't hear anything about these other important figures in a child's life."[219]

In exploring the relationship between childhood attachment and romantic relationships, a 2013 study concluded, "The first variable of attachment to parent, compared to romantic partner, had a medium effect size. This would suggest that the attachment to a parent is occasionally associated to the attachment to romantic partner, but is not strongly correlated." Additional variables comparing relationship quality/satisfaction, care/avoidance and alienation/anxiety fail to have strong correlations.[220]

Attachment theory represents the Western middle-class perspective, ignoring the diverse caregiving values and practices in the majority of the world

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

Śmiała teza. Zwłaszcza na forum, gdzie jest trochę emigrantów. Zdaje się, że nie wszyscy mieli nieszczęśliwe dzieciństwo.

a na jakiej podstawie sadzisz ze to co napisalam dotyczy wszystkich emigrantow? chyba wyraznie napisalam ze to PRZYKLAD dziecka z mojej bliskiej rodziny i w tym przypadku dobrze wiem ze to jak matka go traktowala jest przyczyna dlaczego nie wyprowadzil sie jak tylko mogl.

Jasne ze nie jest to jakas teza czy zasada dotyczaca wszystkich i wszedzie. 

Ano to, że emigracja często jest niezależna od ilości miłości w dzieciństwie.

Już nie mówiąc o tym, że tutaj jest temat o dziecku w żłobku bo mama idzie do pracy a nie o tym, że matka olewa dziecko. Podałaś ekstremalne zachowanie matki, które z tematem nie ma nic wspólnego. 

przeczytaj DOKLADNIE wypowiedzi poprzedzajace moja, bo do nich sie ona odnosi , szczegolnie do wypowiedzi na temat znaczenia bliskosci. Nie bede ciagnela tego watku , bo nie rozumiemy sie i jak sama piszesz schodzimy w ten sposob z tematu.

Może sama przeczytaj na co odpisałaś i jakich argumentów użyłaś. Cancri pisała o zabraniu bliskości gdy dziecko idzie na kilka godzin do żłobka, a Ty w odpowiedzi na to porównałaś to do totalnego olewactwa matki. A to jest zupełnie co innego.

nadal nie rozumiesz - nie napisalam ze tragedia jest oddanie dziecka do zlobka na kilka godzin, sama pracuje w przedszkolu i zlobku , wiec wiem ze nikt tam dzieciom krzywdy nie robi. Moja wypowiedz spowodowana byla ironizowaniem na temat podstawowej potrzeby dziecka jaka jest bliskosc. Odnioslam sie do zdania : "czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka?".

.nonszalancja. napisał(a):

marmarta1 napisał(a):

Ja wychodzę z założenia ze lepiej dla dziecka jesli będzie mialo kontakt z rówieśnikami juz od najmlodszych lat. A nie ze bedzie siedzieć samo w domu z matka np do 3 roku zycia. Z doświadczenia wiem ze matka jest często zmeczona i wcale nie ma ochoty non stop wymyślać jakis kreatywnych zabaw. A w zlobku i sa dzieci i fajne ciocie i zabawki inne niz w domu

twoje założenia wynikają z niewiedzy, a kontakt z rówieśnikami do 3 roku życia jest wystarczający na placu zabaw, dla młodszego dziecka liczy się głównie dostępność i bliskość matki oraz odpowiadanie na jego potrzeby a nie wybudzanie jak w wojsku żeby pędzić do żłobka bo mama musi zdarzyć do pracy 

mama jak nie jest kreatywna może jeździć z dzieckiem na zajęcia do jakiegoś domu kultury itp. w tym wieku to wystarczające , poza tym tak małe dziecko wystarczy że dostanie farby, jakieś pudełka, plastelinę i zabawa gotowa, jest też mnóstwo zabawek edukacyjnych dla dzieci puzzle, domina, jakieś nawlekanki itd. Jest pełno placów zabaw , parków gdzie dziecko może się wyszaleć , bo pierwsze lata to nadaktywnosc głównie ruchowa 

Ktoś nie chce/ nie może być z dzieckiem ok, ale nie dorabiajcie ideologi i nie zaprzeczajcie oczywistym faktom 

czy w tym Twoim idealnym matczynym świecie jest miejsce chociaż dla ojca?

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Berchen napisał(a):

cancri napisał(a):

SoonYouWillDie...AndThanWhat napisał(a):

cancri napisał(a):

Dobra, ale co takiego zapewniasz dziecku, czego nie zapewni mu zlobek? Organizujesz zabawy, zajecia plastyczne, siedzisz pol dnia na dworze?

to nie jest pytanie o 10 miesięczne dziecko, dla którego najważniejsza jest bliskość mamy. O ile ze starszą nie byłoby problemu to z młodzą bym  jeszcze poczekała. Wrócisz do pracy i tak tylko na moment, bo choroby na początku to normalnosć.

A dlaczego niby nie jest? I czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka? Dziecko pojdzie do zlobka na kilka godzin, a nie na 24. Nawet jesli pojdzie na 8h, to ma jeszcze 16 godzin na dobe na bliskosc z matka.

????? czym jest bliskosc matki dla dziecka 10 msc czy rocznego - pytasz powaznie? poczytaj troche aktualnej literatury bo nie da sie w kilku zdaniach tego zawrzec. Zadna pani ze zlobka nie jest w stanie dac tego malemu dziecku zeby nie wiem jak chciala i byla dobra wychowawczynia, bo to nie o to chodzi. Matka to matka, chyba ze tak jak moja bratowa kiedys , dziecko plakalo pod stolem a ona spokojnie zwinieta w fotelu rozwiazywala krzyzowki. Skutek jest taki ze to dziecko jak najszybciej i jak najdalej odeszlo z domu (teraz zyje w Islandii)

Jesli mama kocha dziecko i chce dla niego jak najlepiej i nie MUSI oddawac go do "obcych" to nie powinna tego robic. Wiem ze czasem nie ma wyjscia i wtedy nikt nie pyta co lepiej.

Śmiała teza. Zwłaszcza na forum, gdzie jest trochę emigrantów. Zdaje się, że nie wszyscy mieli nieszczęśliwe dzieciństwo.

a na jakiej podstawie sadzisz ze to co napisalam dotyczy wszystkich emigrantow? chyba wyraznie napisalam ze to PRZYKLAD dziecka z mojej bliskiej rodziny i w tym przypadku dobrze wiem ze to jak matka go traktowala jest przyczyna dlaczego nie wyprowadzil sie jak tylko mogl.

Jasne ze nie jest to jakas teza czy zasada dotyczaca wszystkich i wszedzie. 

Ano to, że emigracja często jest niezależna od ilości miłości w dzieciństwie.

Już nie mówiąc o tym, że tutaj jest temat o dziecku w żłobku bo mama idzie do pracy a nie o tym, że matka olewa dziecko. Podałaś ekstremalne zachowanie matki, które z tematem nie ma nic wspólnego. 

przeczytaj DOKLADNIE wypowiedzi poprzedzajace moja, bo do nich sie ona odnosi , szczegolnie do wypowiedzi na temat znaczenia bliskosci. Nie bede ciagnela tego watku , bo nie rozumiemy sie i jak sama piszesz schodzimy w ten sposob z tematu.

Może sama przeczytaj na co odpisałaś i jakich argumentów użyłaś. Cancri pisała o zabraniu bliskości gdy dziecko idzie na kilka godzin do żłobka, a Ty w odpowiedzi na to porównałaś to do totalnego olewactwa matki. A to jest zupełnie co innego.

nadal nie rozumiesz - nie napisalam ze tragedia jest oddanie dziecka do zlobka na kilka godzin, sama pracuje w przedszkolu i zlobku , wiec wiem ze nikt tam dzieciom krzywdy nie robi. Moja wypowiedz spowodowana byla ironizowaniem na temat podstawowej potrzeby dziecka jaka jest bliskosc. Odnioslam sie do zdania : "czym jest ta mityczna "bliskosc", ktora zostaje zabrana, kiedy dziecko na kilka godzin pojdzie do zlobka?".

No właśnie - było o zabranej bliskości w konsekwencji dziecka w żłobku a nie w konsekwencji gdy rodzice w ogóle nie zwracają uwagi na dziecko.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.