Temat: On chce psa, a ja nie! Poradzicie?

Otóż...zaczynamy z moim chłopakiem myśleć o przyszłości i coraz częściej pojawiają się rozmowy o niej. Mój facet baaardzo kocha zwierzęta i zapowiedział, że nie wyobraża sobie rodziny bez zwierzaczka w domu (psa). Ja sobie nie wyobrażam rodziny z psem w mieszkaniu w bloku. Moje argumenty:

Gdy dorośli są w pracy to pies siedzi ok 10 godzin sam w domu.

Pies wydaje mi się, że śmierdzi, można go kąpać i dbać, ale jednak w malym mieszkanku, będzie psa za dużo jak dla mnie, trochę mnie to obrzydza w mieszkaniu. Ogólnie lubię zwierzaki, ale żeby tak 24/7 w małym mieszkaniu...przy talerzach, na kanapie, przy stole...ehhh

Gdy pojawią się dzieci...jednak to jest zwierzę, uważam, że nie można zwierzęciu zaufać w stu procentach...

Jego argumenty:

Kocha zwierzęta, nie wyobraża sobie nie mieć psa oraz to, że zawsze lepiej mu będzie nawet siedzącemu samemu te 10 godzin w mieszkaniu niż w schronisku- chce psa ze schroniska.

Dziewczyny poradźcie jak rozwiązać ten niemaly problem...nie wiem jak z nim rozmawiać, szanuję jego potrzeby, jednak nie wiem cz zdecyduję się na psa w mieszkaniu, żeby lazil po kuchni, z włosami, przy dziecku itp :((

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.

A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. 

Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 

moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 

Ja bym nie przesadzała z tym zakłamaniem. Może ktoś pisze, że lubi psy, jeśli widzi je z daleka lub ogląda na zdjęciach. Też jest to jakaś forma lubienia. Ale nie chce ich mieć z takich i takich powodów. Ja np. lubię krowy. Patrzę na nie z sentymentem, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Czy będzie wymówką, jeśli powiem, że nie chcę mieć krowy w domu, ponieważ jest za duża? Dla mnie to raczej racjonalny argument.

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.

Ale ja to przyjmuję do wiadomości i akceptuję - mówię tylko, że nie jest to stan normalny. Sama miewam częste bóle głowy, głowa potrafi mnie rozboleć od zbyt intensywnego sztucznego światła. Tylko, że to nie jest coś normalnego. Co robię jak w pokoju jest zbyt intensywne światło? - tłumaczę komuś, że boli mnie od niego głowa i pytam czy mógłby je przygasić. Nie zachowuję się w stylu "super światło, genialne jest, ale mi wypala oczy i wypad z tą lampą". Natomiast tak się zachowują niektóre osoby w tym temacie. Niby psy są fajne i ta osoba lubi psy, ale to niehigieniczne, brudne i śmierdzące. Jeżeli ktoś autentycznie ma dolegliwości w stylu ból głowy to powinien właśnie to powiedzieć partnerowi, taki podać argument - bo on jest zrozumiały i trafny. A nie przemilczać co jest ważne, zamiast tego wymyślając, że pies śmierdzi - nie, w pełni "normalny" (w rozumieniu bez nadwrażliwości na zapachy) człowiek tego argumentu nie musi akceptować, bo psy nie śmierdzą jeżeli się tej nadwrażliwości nie ma. 

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
Ja bym nie przesadzała z tym zakłamaniem. Może ktoś pisze, że lubi psy, jeśli widzi je z daleka lub ogląda na zdjęciach. Też jest to jakaś forma lubienia. Ale nie chce ich mieć z takich i takich powodów. Ja np. lubię krowy. Patrzę na nie z sentymentem, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Czy będzie wymówką, jeśli powiem, że nie chcę mieć krowy w domu, ponieważ jest za duża? Dla mnie to raczej racjonalny argument.

Wymówką nie, bo to po prostu absurdalny argument, którego żaden człowiek potrafiący dyskutować na odpowiednim poziomie nie przytoczy. Rozumiem sprowadzanie dyskusji do absurdu, jeżeli ma to służyć naprostowaniu czyjegoś toku myślowego, ale to co innego niż podawanie absurdalnych argumentów ;) Czy krowa jest zwierzątkiem domowym? - nie, nie jest. Rozmawiamy o posiadaniu w domu zwierząt domowych, krowa takim nie jest, podobnie jak guziec, orka i kapibara. Pies jest zwierzęciem domowym - ot, taka subtelna różnica. 

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.
Ale ja to przyjmuję do wiadomości i akceptuję - mówię tylko, że nie jest to stan normalny. Sama miewam częste bóle głowy, głowa potrafi mnie rozboleć od zbyt intensywnego sztucznego światła. Tylko, że to nie jest coś normalnego. Co robię jak w pokoju jest zbyt intensywne światło? - tłumaczę komuś, że boli mnie od niego głowa i pytam czy mógłby je przygasić. Nie zachowuję się w stylu "super światło, genialne jest, ale mi wypala oczy i wypad z tą lampą". Natomiast tak się zachowują niektóre osoby w tym temacie. Niby psy są fajne i ta osoba lubi psy, ale to niehigieniczne, brudne i śmierdzące. Jeżeli ktoś autentycznie ma dolegliwości w stylu ból głowy to powinien właśnie to powiedzieć partnerowi, taki podać argument - bo on jest zrozumiały i trafny. A nie przemilczać co jest ważne, zamiast tego wymyślając, że pies śmierdzi - nie, w pełni "normalny" (w rozumieniu bez nadwrażliwości na zapachy) człowiek tego argumentu nie musi akceptować, bo psy nie śmierdzą jeżeli się tej nadwrażliwości nie ma. 
 

rozmawiac z partnerem o problemie - tak czy siak trzeba.... nie rozumiem osob, ktore tu prosza o rady, ale z partnerem nie chca porozmawiac (ale o tym juz pisalam w innym watku). No i moze bol glowu przez zapach psa nie jest normalny... ALE CO JA MOGE? I to jest serio glupie myslenie, ze jak ktos nie chce miec psa BEZ POWODU, ale lubi psy... to odrazu ktos moglby pomyslec, ze klamie i tak naprawde nie lubi psow -.- to ze cos/kogos sie lubi, nie oznacza, ze chce sie miec w domu. Ja na przyklad lubie konie, mam ogrod, moze i mialabym mozliwosc na kupno wlasnego konia - ALE NIE CHCE xD czy klamie i tak naprawde nie lubie koni? Hmmmm

Pasek wagi

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.
Ale ja to przyjmuję do wiadomości i akceptuję - mówię tylko, że nie jest to stan normalny. Sama miewam częste bóle głowy, głowa potrafi mnie rozboleć od zbyt intensywnego sztucznego światła. Tylko, że to nie jest coś normalnego. Co robię jak w pokoju jest zbyt intensywne światło? - tłumaczę komuś, że boli mnie od niego głowa i pytam czy mógłby je przygasić. Nie zachowuję się w stylu "super światło, genialne jest, ale mi wypala oczy i wypad z tą lampą". Natomiast tak się zachowują niektóre osoby w tym temacie. Niby psy są fajne i ta osoba lubi psy, ale to niehigieniczne, brudne i śmierdzące. Jeżeli ktoś autentycznie ma dolegliwości w stylu ból głowy to powinien właśnie to powiedzieć partnerowi, taki podać argument - bo on jest zrozumiały i trafny. A nie przemilczać co jest ważne, zamiast tego wymyślając, że pies śmierdzi - nie, w pełni "normalny" (w rozumieniu bez nadwrażliwości na zapachy) człowiek tego argumentu nie musi akceptować, bo psy nie śmierdzą jeżeli się tej nadwrażliwości nie ma. 
 rozmawiac z partnerem o problemie - tak czy siak trzeba.... nie rozumiem osob, ktore tu prosza o rady, ale z partnerem nie chca porozmawiac (ale o tym juz pisalam w innym watku). No i moze bol glowu przez zapach psa nie jest normalny... ALE CO JA MOGE? I to jest serio glupie myslenie, ze jak ktos nie chce miec psa BEZ POWODU, ale lubi psy... to odrazu ktos moglby pomyslec, ze klamie i tak naprawde nie lubi psow -.- to ze cos/kogos sie lubi, nie oznacza, ze chce sie miec w domu. Ja na przyklad lubie konie, mam ogrod, moze i mialabym mozliwosc na kupno wlasnego konia - ALE NIE CHCE xD czy klamie i tak naprawde nie lubie koni? Hmmmm

Co możesz to nie wiem, ja bym się na Twoim miejscu umówiła do neurologa i przebadała, bo takie bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy są niepokojące. A na miejscu autorki jeżeli rzeczywiście takie bóle też ma (bo to tylko hipoteza, nic na ten temat nie pisała) to bym właśnie o tym powiedziała partnerowi - że nie chce psa ze względu na bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy, a nie wymyślała, że niehigieniczne, brudne i tak dalej (bo to zależy tylko od nas samych, pies pod prysznic nie wejdzie, ani swojego posłania prał nie będzie). A odnośnie koni - jak w mojej odpowiedzi wyżej. Czy koń to zwierzę domowe? - nie, to nie kot, ani pies. Czy koń to zwierzę ogródkowe? - nie, to nie jeż, ani wiewiórka. Dyskusja totalnie absurdalna.

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.
Ale ja to przyjmuję do wiadomości i akceptuję - mówię tylko, że nie jest to stan normalny. Sama miewam częste bóle głowy, głowa potrafi mnie rozboleć od zbyt intensywnego sztucznego światła. Tylko, że to nie jest coś normalnego. Co robię jak w pokoju jest zbyt intensywne światło? - tłumaczę komuś, że boli mnie od niego głowa i pytam czy mógłby je przygasić. Nie zachowuję się w stylu "super światło, genialne jest, ale mi wypala oczy i wypad z tą lampą". Natomiast tak się zachowują niektóre osoby w tym temacie. Niby psy są fajne i ta osoba lubi psy, ale to niehigieniczne, brudne i śmierdzące. Jeżeli ktoś autentycznie ma dolegliwości w stylu ból głowy to powinien właśnie to powiedzieć partnerowi, taki podać argument - bo on jest zrozumiały i trafny. A nie przemilczać co jest ważne, zamiast tego wymyślając, że pies śmierdzi - nie, w pełni "normalny" (w rozumieniu bez nadwrażliwości na zapachy) człowiek tego argumentu nie musi akceptować, bo psy nie śmierdzą jeżeli się tej nadwrażliwości nie ma. 
 rozmawiac z partnerem o problemie - tak czy siak trzeba.... nie rozumiem osob, ktore tu prosza o rady, ale z partnerem nie chca porozmawiac (ale o tym juz pisalam w innym watku). No i moze bol glowu przez zapach psa nie jest normalny... ALE CO JA MOGE? I to jest serio glupie myslenie, ze jak ktos nie chce miec psa BEZ POWODU, ale lubi psy... to odrazu ktos moglby pomyslec, ze klamie i tak naprawde nie lubi psow -.- to ze cos/kogos sie lubi, nie oznacza, ze chce sie miec w domu. Ja na przyklad lubie konie, mam ogrod, moze i mialabym mozliwosc na kupno wlasnego konia - ALE NIE CHCE xD czy klamie i tak naprawde nie lubie koni? Hmmmm
Co możesz to nie wiem, ja bym się na Twoim miejscu umówiła do neurologa i przebadała, bo takie bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy są niepokojące. A na miejscu autorki jeżeli rzeczywiście takie bóle też ma (bo to tylko hipoteza, nic na ten temat nie pisała) to bym właśnie o tym powiedziała partnerowi - że nie chce psa ze względu na bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy, a nie wymyślała, że niehigieniczne, brudne i tak dalej (bo to zależy tylko od nas samych, pies pod prysznic nie wejdzie, ani swojego posłania prał nie będzie). A odnośnie koni - jak w mojej odpowiedzi wyżej. Czy koń to zwierzę domowe? - nie, to nie kot, ani pies. Czy koń to zwierzę ogródkowe? - nie, to nie jeż, ani wiewiórka. Dyskusja totalnie absurdalna.

 a moim zdaniem pasuje, bo wiele osob ma w dzisiejszych czasach wlasnego konia, wiele osob kocha konie i ma gdzie je trzymac - ale nie kazdy odrazu kupuje konia, tylko dlatego, ze lubi :d

jak ktos napisze, ze lubi psy, ale nie chce wlasnego, bez zadnych powodow - to wierze, ze lubi, i ma prawo nie chciec miec wlasnego psa ;) przyklad? moj tata! on kocha psy, jadac do rodziny lub znajomych, ktorzy maja psy, on spedza z nimi glownie cala wizyte :D ale we wlasnym domu nie chce miec psa. Moj tato klamie? oszukuje? od zawsze udaje, ze uwielbia psy, bawi sie z nimi, "rozmawia" z nimi i glaszcze je zmuszajac siebie, zeby nikt nie pomyslal, ze nie lubi psow? No nie wiem xD dla mnie takie pisanie "ktos kto nie chce miec psa tak naprawde nie lubi, a jak mowi, ze lubi to klamie" jest glupie :P serio, to ze ktos lubi nie oznacza, ze musi chciec  :)

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

a bym nie przesadzała z tym zakłamaniem. Może ktoś pisze, że lubi psy, jeśli widzi je z daleka lub ogląda na zdjęciach. Też jest to jakaś forma lubienia. Ale nie chce ich mieć z takich i takich powodów. Ja np. lubię krowy. Patrzę na nie z sentymentem, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Czy będzie wymówką, jeśli powiem, że nie chcę mieć krowy w domu, ponieważ jest za duża? Dla mnie to raczej racjonalny argument.
Wymówką nie, bo to po prostu absurdalny argument, którego żaden człowiek potrafiący dyskutować na odpowiednim poziomie nie przytoczy. Rozumiem sprowadzanie dyskusji do absurdu, jeżeli ma to służyć naprostowaniu czyjegoś toku myślowego, ale to co innego niż podawanie absurdalnych argumentów ;) Czy krowa jest zwierzątkiem domowym? - nie, nie jest. Rozmawiamy o posiadaniu w domu zwierząt domowych, krowa takim nie jest, podobnie jak guziec, orka i kapibara. Pies jest zwierzęciem domowym - ot, taka subtelna różnica. 

W dawnych czasach krowy też trzymano w domu. Argument jest bardzo dobry, ponieważ miał pokazać jak widzi to osoba, która nie jest miłośnikiem psów. Dokładnie tak to widzę. Nie ma znaczenia, czy pies jest zwierzęciem domowym. Gdybyśmy urodzili się w innych czasach, być może dyskutowalibyśmy o krowach.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

a bym nie przesadzała z tym zakłamaniem. Może ktoś pisze, że lubi psy, jeśli widzi je z daleka lub ogląda na zdjęciach. Też jest to jakaś forma lubienia. Ale nie chce ich mieć z takich i takich powodów. Ja np. lubię krowy. Patrzę na nie z sentymentem, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Czy będzie wymówką, jeśli powiem, że nie chcę mieć krowy w domu, ponieważ jest za duża? Dla mnie to raczej racjonalny argument.
Wymówką nie, bo to po prostu absurdalny argument, którego żaden człowiek potrafiący dyskutować na odpowiednim poziomie nie przytoczy. Rozumiem sprowadzanie dyskusji do absurdu, jeżeli ma to służyć naprostowaniu czyjegoś toku myślowego, ale to co innego niż podawanie absurdalnych argumentów ;) Czy krowa jest zwierzątkiem domowym? - nie, nie jest. Rozmawiamy o posiadaniu w domu zwierząt domowych, krowa takim nie jest, podobnie jak guziec, orka i kapibara. Pies jest zwierzęciem domowym - ot, taka subtelna różnica. 
W dawnych czasach krowy też trzymano w domu. Argument jest bardzo dobry, ponieważ miał pokazać jak widzi to osoba, która nie jest miłośnikiem psów. Dokładnie tak to widzę. Nie ma znaczenia, czy pies jest zwierzęciem domowym. Gdybyśmy urodzili się w innych czasach, być może dyskutowalibyśmy o krowach.

Argument jest absurdalny i Twoje dalsze tłumaczenie również. Czy my rozmawiamy teraz, anno Domini 2016, czy w jakiś magiczny sposób przeniosłyśmy się w "dawne czasy". Ja jestem w roku 2016, w Europie, gdzie normą dla przeważającej części społeczeństwa jest to, że krowy nie są trzymane w domu. Psy są powszechnie uznawane za zwierzęta domowe, krowy nie. Nie ma znaczenia co na ten temat myśli osoba, która miłośnikiem psów nie jest. Rozmawiamy o faktach, nie gustach i prywatnych wizjach. To znaczy rozmawiałyśmy, bo ja już za dyskusję podziękuję, bo na takim poziomie się jej prowadzić nie da. 

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

justalittlegirl napisał(a):

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

Rozumiem, że nie każdy ma ochotę się w to bawić, ale nie rozumiem wmawiania innym, że pies z automatu równa się brzydkiemu zapachowi. Znowu, po co? Żeby usprawiedliwić to, że się nie ma serca do zwierząt? 
A po cóż miałabym szukać jakichkolwiek wymówek. Wszyscy, którzy mnie bliżej znają wiedzą, że nie lubię psów. I wcale nie chodzi mi o zapach, bo mnie akurat on specjalnie nie przeszkadza. A, że go czuję, to inna sprawa. I nie pisz o sercu do zwierząt, bo lubienie lub nielubienie psów nie ma nic wspólnego z sercem dla zwierząt. Jeśli masz psa, oznacza to jedynie tyle, że lubisz psy. Nie ma to absolutnie żadnego przełożenia na miłość do wszystkich zwierząt.
A czy ja pisałam o takich osobach jak Ty? - które nie lubią psów i nie mają problemu z tym, żeby to głośno powiedzieć? Nie - pisałam o osobach, które twierdzą, że psy niby lubią, a potem podają litanię wymówek w stylu pies jest niehigieniczny, czy pies śmierdzi, które zbyt wiele wspólnego z prawdą nie mają - jeżeli się oczywiście o psa i o dom, w którym ten pies jest odpowiednio dba. Znowu wkładasz mi w usta słowach, których nie wypowiedziałam - czytaj proszę ze zrozumieniem. To, że ktoś nie lubi psów się nie przekłada na to, że nie lubi zwierząt w ogólności. Natomiast to, że ktoś szuka sobie wymówek i próbuje zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że psy śmierdzą już tak (podkreślam n-ty raz, wszystkie, nie te zaniedbane). Dla mnie takie zakłamanie chociaż wobec jednego gatunku świadczy o tym, że ktoś serca do zwierząt nie ma, ma za to cudowną umiejętność wynajdywania sobie wymówek. 
moze i sa osoby, ktore nie lubia zwierzat, ale klamia, ze lubia i szukaja wymowek typu "zapach" (chociaz to mega glupie, takie zaklamanie na malo wazny temat) -.- ale istnieja tez osoby (zaakceptuj to), ktore naprawde lubia zwierzeta, ale zapach im baaardzo przeszkadza , moze to jakas alergia??? nie wiem, ale ja spedzajac wiecej niz pare godzin z psem mam taki bol glowy, ze ledwo co moge wytrzymac -.- nie to nie wymowka. i (chyba) tylko na psy tak reaguje - mam 2 koty, kanarka i kiedys mialam rybki, bardzo dbalam, kochalam i zajmowalam sie nimi.
Ale ja to przyjmuję do wiadomości i akceptuję - mówię tylko, że nie jest to stan normalny. Sama miewam częste bóle głowy, głowa potrafi mnie rozboleć od zbyt intensywnego sztucznego światła. Tylko, że to nie jest coś normalnego. Co robię jak w pokoju jest zbyt intensywne światło? - tłumaczę komuś, że boli mnie od niego głowa i pytam czy mógłby je przygasić. Nie zachowuję się w stylu "super światło, genialne jest, ale mi wypala oczy i wypad z tą lampą". Natomiast tak się zachowują niektóre osoby w tym temacie. Niby psy są fajne i ta osoba lubi psy, ale to niehigieniczne, brudne i śmierdzące. Jeżeli ktoś autentycznie ma dolegliwości w stylu ból głowy to powinien właśnie to powiedzieć partnerowi, taki podać argument - bo on jest zrozumiały i trafny. A nie przemilczać co jest ważne, zamiast tego wymyślając, że pies śmierdzi - nie, w pełni "normalny" (w rozumieniu bez nadwrażliwości na zapachy) człowiek tego argumentu nie musi akceptować, bo psy nie śmierdzą jeżeli się tej nadwrażliwości nie ma. 
 rozmawiac z partnerem o problemie - tak czy siak trzeba.... nie rozumiem osob, ktore tu prosza o rady, ale z partnerem nie chca porozmawiac (ale o tym juz pisalam w innym watku). No i moze bol glowu przez zapach psa nie jest normalny... ALE CO JA MOGE? I to jest serio glupie myslenie, ze jak ktos nie chce miec psa BEZ POWODU, ale lubi psy... to odrazu ktos moglby pomyslec, ze klamie i tak naprawde nie lubi psow -.- to ze cos/kogos sie lubi, nie oznacza, ze chce sie miec w domu. Ja na przyklad lubie konie, mam ogrod, moze i mialabym mozliwosc na kupno wlasnego konia - ALE NIE CHCE xD czy klamie i tak naprawde nie lubie koni? Hmmmm
Co możesz to nie wiem, ja bym się na Twoim miejscu umówiła do neurologa i przebadała, bo takie bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy są niepokojące. A na miejscu autorki jeżeli rzeczywiście takie bóle też ma (bo to tylko hipoteza, nic na ten temat nie pisała) to bym właśnie o tym powiedziała partnerowi - że nie chce psa ze względu na bóle głowy i nadwrażliwość na zapachy, a nie wymyślała, że niehigieniczne, brudne i tak dalej (bo to zależy tylko od nas samych, pies pod prysznic nie wejdzie, ani swojego posłania prał nie będzie). A odnośnie koni - jak w mojej odpowiedzi wyżej. Czy koń to zwierzę domowe? - nie, to nie kot, ani pies. Czy koń to zwierzę ogródkowe? - nie, to nie jeż, ani wiewiórka. Dyskusja totalnie absurdalna.
 a moim zdaniem pasuje, bo wiele osob ma w dzisiejszych czasach wlasnego konia, wiele osob kocha konie i ma gdzie je trzymac - ale nie kazdy odrazu kupuje konia, tylko dlatego, ze lubi :djak ktos napisze, ze lubi psy, ale nie chce wlasnego, bez zadnych powodow - to wierze, ze lubi, i ma prawo nie chciec miec wlasnego psa ;) przyklad? moj tata! on kocha psy, jadac do rodziny lub znajomych, ktorzy maja psy, on spedza z nimi glownie cala wizyte :D ale we wlasnym domu nie chce miec psa. Moj tato klamie? oszukuje? od zawsze udaje, ze uwielbia psy, bawi sie z nimi, "rozmawia" z nimi i glaszcze je zmuszajac siebie, zeby nikt nie pomyslal, ze nie lubi psow? No nie wiem xD dla mnie takie pisanie "ktos kto nie chce miec psa tak naprawde nie lubi, a jak mowi, ze lubi to klamie" jest glupie :P serio, to ze ktos lubi nie oznacza, ze musi chciec  :)

A ktoś pisał w ten sposób? - na pewno nie w tym wątku, n-ty raz się powtórzę, czytanie ze zrozumieniem, to naprawdę nie jest aż takie trudne, umiejętność wymagana na etapie szkoły podstawowej. Przecież można nie chcieć psa z wielu powodów - można mieć alergię, można nie mieć czasu żeby się nim zająć, można nie mieć po prostu ochoty się nim zajmować i tak dalej i tak dalej. Wtedy jak najbardziej jest możliwe, że się lubi psy, ale ich mieć nie chce - to zrozumiałe. W takim wypadku jak ten droga nie jest zamknięta - można po prostu porozmawiać z chłopakiem i jak już pisałam zasugerować mu, żeby to on przejął całość obowiązków związanych z posiadaniem psa. Natomiast obłudą, zakłamaniem i szukaniem sobie wymówek jest pisanie, że niby się psy lubi, ale tak naprawdę to są brudne, niehigieniczne, śmierdzące. To albo ktoś ma jakiś dziwne upodobania i lubuje się w brudzie i smrodzie, albo jednak nie mówi prawdy - i ta cała wyliczanka o tym jaki to pies jest brudny, śmierdzący i niehigieniczny ma służyć tylko stworzeniu sobie wymówki, żeby go w domu nie mieć (kiedy tak naprawdę powodem tej niechęci jest po prostu brak sympatii do psów). 

Wilena napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Wilena napisał(a):

a bym nie przesadzała z tym zakłamaniem. Może ktoś pisze, że lubi psy, jeśli widzi je z daleka lub ogląda na zdjęciach. Też jest to jakaś forma lubienia. Ale nie chce ich mieć z takich i takich powodów. Ja np. lubię krowy. Patrzę na nie z sentymentem, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Czy będzie wymówką, jeśli powiem, że nie chcę mieć krowy w domu, ponieważ jest za duża? Dla mnie to raczej racjonalny argument.
Wymówką nie, bo to po prostu absurdalny argument, którego żaden człowiek potrafiący dyskutować na odpowiednim poziomie nie przytoczy. Rozumiem sprowadzanie dyskusji do absurdu, jeżeli ma to służyć naprostowaniu czyjegoś toku myślowego, ale to co innego niż podawanie absurdalnych argumentów ;) Czy krowa jest zwierzątkiem domowym? - nie, nie jest. Rozmawiamy o posiadaniu w domu zwierząt domowych, krowa takim nie jest, podobnie jak guziec, orka i kapibara. Pies jest zwierzęciem domowym - ot, taka subtelna różnica. 
W dawnych czasach krowy też trzymano w domu. Argument jest bardzo dobry, ponieważ miał pokazać jak widzi to osoba, która nie jest miłośnikiem psów. Dokładnie tak to widzę. Nie ma znaczenia, czy pies jest zwierzęciem domowym. Gdybyśmy urodzili się w innych czasach, być może dyskutowalibyśmy o krowach.
Argument jest absurdalny i Twoje dalsze tłumaczenie również. Czy my rozmawiamy teraz, anno Domini 2016, czy w jakiś magiczny sposób przeniosłyśmy się w "dawne czasy". Ja jestem w roku 2016, w Europie, gdzie normą dla przeważającej części społeczeństwa jest to, że krowy nie są trzymane w domu. Psy są powszechnie uznawane za zwierzęta domowe, krowy nie. Nie ma znaczenia co na ten temat myśli osoba, która miłośnikiem psów nie jest. Rozmawiamy o faktach, nie gustach i prywatnych wizjach. To znaczy rozmawiałyśmy, bo ja już za dyskusję podziękuję, bo na takim poziomie się jej prowadzić nie da. 

Życzę Ci byś w życiu mogła prowadzić dyskusję jedynie na tak absurdalnym poziomie. Bo myślę, że będziesz miała wiele okazji poprowadzić je na znacznie wyższej skali absurdu. I, co gorsza, nie będzie mogła się obrazić i po prostu wyjść. Ale masz rację, kończymy, bo nie powinnam tracić czasu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.