Temat: Ojciec i wigilia

Cześć, potrzebuje się wygadać i poradzić anonimowo na forum internetowym. Trochę długie ale i tak napisałam wszystko w skrócie.

Mam problem/dylemat z ojcem i Świętami Bożego Narodzenia, a konkretnie z zaproszeniem do na wigilię. Tak wiem, że ten świąteczny czas to czas wybaczania i tak dalej, ale to nie jest takie proste.
Otóż tegoroczną wigilię chcemy spędzić razem z mężem u nas, jesteśmy młodym małżeństwem, obecnie oczekujemy na dziecko. Na tą wigilię zaprosiłam mamę, moja mama mieszka razem z ojcem, ale od wielu wielu lat nie ma u nich pożycia małżeńskiego - każde z nich ma swój pokój, nie rozmawiają ze sobą, a jeśli tak to tylko się kłócą (tak było zawsze, całe moje dzieciństwo takie było), namawiam mamę na rozwód, ale jeszcze nie zdecydowała się bo martwi się potem jak będzie z mieszkaniem. Mój ojciec jest bardzo specyficzny  - cały czas ma mnie i całą rodzinę w czterech literach, tylko interesował się mną jak chodziłam do podstawówki, później już miał wszystko gdzieś. Mama zawsze ze swojej wypłaty kupowała mi i bratu książki do szkoły, ubrania, jedzenie dla nas (ojciec kupował tylko dla siebie, tylko raz na ruski rok dał z łaską 50 zł i myślał, że go będziemy po rękach całować). Lubił się awanturować, co weekend imprezy, chodził na dyskoteki, wracał pijany nad ranem. Święta czasami spędzaliśmy razem, ale nienawidziłam tych wigilii - to było tylko zjedzenie kolacji w ciszy i bez rozmów. Gdy dorastałam czasami wyzywał mnie od suk i szmat, ale nigdy na mnie ręki nie podniósł, na mamę tak - awantury, przyjazdy policji... Gdy robiłam małe rodzinne przyjęcie z okazji 18-nastki poszedł sobie pić z kolegami. Wstyd mi było gdy przyjechała rodzina i wszyscy sie pytali gdzie ojciec. W domu nigdy o nic nie dbał i nie dba do teraz - gdy coś się psuje nigdy tego nie naprawia, w jego pokoju jest syf, a on wszystko ma gdzieś. Pieniądze przepija albo wydaje na głupoty. Gdy się wyprowadziłam kilka lat temu coraz częściej się awanturuje, mamę wyzywa, każe wyp...... z domu, ostatnio nawet jej fasole wywalił z kuchni, pije już codziennie. Gdy miałam ślub i wesele to też niczym się nie przejął, nie pomógł ani finansowo(czego nawet od niego nie oczekiwałam) ani w organizacji, przewozie tego wszystkiego. Tylko przyszedł i się najadł i napił. Mieszkanie malowałam z mamą a on leżał na kanapie, albo wynosiłam stare meble to też leżał.  Bratem też się nie interesuje, jego córka nawet nie mówi na niego dziadek tylko -tata taty. 

Mój mąż wie jaka jest sytuacja, jak wyglądało moje dzieciństwo, dlatego te święta chcemy spędzić w naszym mieszkaniu, mamę zaprosiliśmy bo nie chcę żeby była sama. A ojciec, hmm. I tu już nie wiem, Z jednej strony on przez większość mojego życia ma mnie gdzieś a z drugiej strony, to są święta, czas przebaczania. Ale jak przebaczyć skoro wiem, że i tak się nic nie zmieni. Co byście zrobiły na moim miejscu?

Nie zaprosiła bym. Nie łudź się, że on się zmieni. Pytanie jaki macie kontakt na codzień, bo jeśli rozmawiacie itp to możesz zaprosić, ale jeśli chcesz go zaprosić tylko dlatego, że to ojciec i tak wypada i do tego łudzisz się, że się pogodzicie to niestety ale pogódź się z tym, że ona ma was gdzieś.

w zyciu bym go nie zaprosiła

Nie rozmawiamy zbytnio ze sobą, on nie dzwoni nie interesuje się mną, jak przyjadę to tylko "cześć", ewentualnie tylko czasami coś tam powie - w sensie, że np sąsiadka x leży w szpitalu, a pani y pojechała za granicę. Chociaż ostatnio na Wszystkich Świętych o dziwno jak zobaczył mnie z mężem na cmentarzu to jak się minęliśmy to się zapytał co tam słychać i jak się czuje, a tak to nic. 

Mój ojciec mnie bił jak byłam dzieckiem i ogólnie bardzo nieprzyjemny z niego typ. Jeśli przestałby być z moją mamą to miałabym go gdzieś. Trzeba o wiele więcej niż tylko dać od czasu do czasu z łaską kasę na jedzenie by zasłużyć na nazywanie kogoś ojcem.. biologia to jedno, a więź to drugie. Ja swojego ojca nienawidzę, nie wiem dokładnie co Ty czujesz. Jeśli gdzieś w głębi masz do niego uczucia, chcesz się pogodzić lub chociaż dać szansę to to jest fajna okazja. 

unodostress napisał(a):

Mój ojciec mnie bił jak byłam dzieckiem i ogólnie bardzo nieprzyjemny z niego typ. Jeśli przestałby być z moją mamą to miałabym go gdzieś. Trzeba o wiele więcej niż tylko dać od czasu do czasu z łaską kasę na jedzenie by zasłużyć na nazywanie kogoś ojcem.. biologia to jedno, a więź to drugie. Ja swojego ojca nienawidzę, nie wiem dokładnie co Ty czujesz. Jeśli gdzieś w głębi masz do niego uczucia, chcesz się pogodzić lub chociaż dać szansę to to jest fajna okazja. 

to co czuje do niego to obojętność. ale gdy go widzę, gdy na niego patrzę, przypominam sobie te awantury, pijaństwo to wtedy tak bardzo go nienawidzę. Jestem uczuciową osobą i nawet byłabym skłonna zaprosić go na wigilię po tym wszystkim, bo zawsze chciałam mieć taką normalną rodzinę, chociaż wcześniej byłam pewna, że go nie chcę w święta. Mama nie chce być z nim w ten dzień, siedzieć przy jednym stole, z resztą jej się nie dziwie bo po tym co on teraz wyrabia też nie usiadłabym, z resztą kto by chciał dzielić się opłatkiem z osobą, która wyzywa od suk, szmat, kur... macior itd i ciągle straszy, że ją wypie..... z domu, bo to wszystko niby jest jego -  a nie jest bo mieszkanie kupili po ślubie więc jest wspólne. 

muchomorek91 napisał(a):

unodostress napisał(a):

Mój ojciec mnie bił jak byłam dzieckiem i ogólnie bardzo nieprzyjemny z niego typ. Jeśli przestałby być z moją mamą to miałabym go gdzieś. Trzeba o wiele więcej niż tylko dać od czasu do czasu z łaską kasę na jedzenie by zasłużyć na nazywanie kogoś ojcem.. biologia to jedno, a więź to drugie. Ja swojego ojca nienawidzę, nie wiem dokładnie co Ty czujesz. Jeśli gdzieś w głębi masz do niego uczucia, chcesz się pogodzić lub chociaż dać szansę to to jest fajna okazja. 
to co czuje do niego to obojętność. ale gdy go widzę, gdy na niego patrzę, przypominam sobie te awantury, pijaństwo to wtedy tak bardzo go nienawidzę. Jestem uczuciową osobą i nawet byłabym skłonna zaprosić go na wigilię po tym wszystkim, bo zawsze chciałam mieć taką normalną rodzinę, chociaż wcześniej byłam pewna, że go nie chcę w święta. Mama nie chce być z nim w ten dzień, siedzieć przy jednym stole, z resztą jej się nie dziwie bo po tym co on teraz wyrabia też nie usiadłabym, z resztą kto by chciał dzielić się opłatkiem z osobą, która wyzywa od suk, szmat, kur... macior itd i ciągle straszy, że ją wypie..... z domu, bo to wszystko niby jest jego -  a nie jest bo mieszkanie kupili po ślubie więc jest wspólne. 

Niestety im szybciej się pogodzisz z tym, że takiej rodziny mieć nigdy nie będziesz, tym lepiej dla Twojego zdrowia psychicznego. Takiej relacji nie da się odbudować chyba że po długiej i ciężkiej terapii. Mówię z autopsji.

Ja bym nie zapraszała. Możecie mieć w koncu spokojną wigilię to znowu będziecie mieli zepsuty humor przez ojca. jeden dzien w roku nic nie zmieni to po co przebaczać jak nie na stałe? Pewnie taką osobę traktowałabym już jak po prostu kogoś, dzięki komu istnieję na tym świecie, ale jak ojca to nie

Ja bym nie zapraszala.Ja dopiero zaczelam kochac te swieta ale do tej pory nienawidze skladania zyczen.Moj dom rodzinny byl pelen nienawisci.Nawet w dzien wigili byly klotnie ,wyzwiska itp.Wieczorem na czas kolacji,sztuczna atmosfera niby takiej pieknej wigili pelnej wzruszen(chyba bardziej zalu tak sobie teraz mysle) i takie same nieszczere zyczenia.

Pasek wagi

nie zaprosiłabym. twoje mieszkanie, twoje małżeństwo, twoja wigilia. czas wybaczania? ok, ty mu wybaczysz, a co on zrobi ze swojej strony w ramach stworzenia kochającej się rodziny? przestanie pić i wyzywać i straszyć twoją matkę? nie sądzę. niech sobie pan ojciec siedzi sam w wigilię i się nawet schleje do nieprzytomności skoro tak lubi. jak go zaprosisz to wielki pan i władca dostanie kolejny sygnał że może bezkarnie szmacić ludzi. zaproś mamę i spędź wreszcie taką wigilię, o jakiej marzyłaś. teraz masz już na to wpływ. na jego zmianę nie masz. odetnij się od niego, nie jesteś mu nic winna i nie robisz nic złego. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.