Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559466
Komentarzy: 55773
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2024 , Komentarze (16)

Dziś ma być kominiarz. Trzeba wyczyścić komin od pieca w którym palimy. Musi być zaświadczenie do ubezpieczyciela.

Czekam też na przesyłkę, bo kupiłam książkę na Allegro w antykwariacie i przyszła inna o podobnym tytule. Dzwoniłam do nich i od razu wysłali właściwą. J a tą co dostałam odeślę, a oni koszty zwrócą...

Trzeba przygotować listę z resztą rzeczy potrzebnych na święta. Trochę artykułów żywnościowych już mamy. Trzeba kupić resztę tego co może leżeć. Trzeba zwozić po trochu. Tak trzeba gdy nie ma się samochodu. Krzysiek jedzie jutro, ale lista musi być gotowa na rano, bo jedzie po pracy. W tym roku karpia nie będzie. Będą kotlety. W zeszłym roku kupiłam filety z karpia i byłą masa ości. Mnie to obrzydza i ryby w Wigilię nie zjadłam.

POza tym będzie sprzątanie w moim mieszkaniu już, bo się nie wyrobię. Jeszcze szafa. Część z wieszakami.

Niedawno kupiłam 5 kg pszenicy i się kończy. Ptaki jedzą bardzo dużo. Codziennie sypię garnek litrowy i chyba jest mało, bo wyjedzone. Tak są głodne, że jedzą nawet wtedy gdy ciełam drzewo albo Mikuś biega po podwórku. Nie wiem czy nie dawać więcej. Czy ktoś z okolicy jeszcze karmi. Moja sąsiadka karmiła ale odeszła jakiś czas temu. Wróbelków są całe stada. Lęgną się u nas. Mama je karmiła i za jej czasów były tłuste. Nie wiem czy ich nie głodzę. Są też cukrówki i bywają gołębie od sąsiada. Widziałam sójki i sroki ale one chyba ziarna nie jedzą. Chciałbym by im niczego nie brakowało, ale się uczę dopiero o nie dbać sama. W lecie sobie jakoś radzą. Teraz są zdane na mnie.

Dziś tydzień jak odszedł Mruczuś. Już nie płaczę, ale jeszcze go szukam wzrokiem. Jeszcze rano myślę, że trzeba mu dać jeść. Jeszcze mi brak jego chudziutkiego ciałka na ramieniu... Czy to kiedyś minie? Dziś mi się śnił. B yłam pewna , że to on, spojrzał na mnie i pyszczek był inny. Wróci do mnie, ale w innym futerku.

Wczoraj byliśmy na dłuższym spacerze. Buty sprawdziły sie po kamieniach, korzeniach. Było ponad 2, 5 km szybkiego marszu po trudnym terenie i prawie 4000 kroków. Na mnie to dużo. Troszkę kręgosłup poczułam. Mikuś się zmęczył, bo pod koniec już szedł na luźnej smyczy i nie ciągnął. Spotkaliśmy kilka psów. Jeden okrąglutki staruszek toczył się dostojnie i na nas nie zwracał uwagi. Jeden był groźny i duży. Gdy opiekunka nas zauważyła szybko zeszła nam z drogi daleko w las. Pies się szarpał i szczekał mimo, że Mikuś był na rękach. Jakbym miała dużego psa tobym bez szkolenia z nim nie wyszła. Tu trochę zdjęć. Coś z aparatem w telefonie nie tak. Nie wyszły ładne. :( To nie są zdjęcia typu artystycznego. Mają po prostu pokazać drogę. Tam gdzie byłam...

8 grudnia 2024 , Komentarze (35)

Dziś zapomniałam dać kotom rano jeść, a one biedne nie umiały się upomnieć. Zawsze to robił Mruczek. Wchodził mi na ramię i ocierał sie pyszczkiem o policzek. Dostały godzinę później...

Natknęłam się ostatnio na maty grzejące dla kotów. Moje zarazy do tej pory korzystają z termoforów ułożonych pod kołdrą. Faktycznie lubią na tym leżeć i Mikuś też. Mata mnie kusi, bo termofory lubią się psuć i wtedy łóżko przez kilka dni jest mokre. No i nie wiem. Mata kosztuje koło 100 z przesyłką. Może im sprawię? Jedyny problem jest taki co z matą gdy jest mokra. Moja Czarnusia czasem sika na kanapę to i na matę by mogła. Czy nie zniszczy jej?

Dziś ma być deszcz, a ja chciałam iść do lasu albo nad rzekę. To dalsze spacery. Nie chcę zmoknąć, bo Krzysiek trochę kaszle. Dostaje miód, reiki, nowoczesny syrop, polopirynę, sok z malin, lipę, czosnek i Pectosol na który klnie. Ten ostatni preparat jest stary, skuteczny ale gorzki. Przechodzi mu. Ja na razie jestem zdrowa, ale przytulania nie ma. Wczoraj udało się wyjść na spacer rano. Z pięknego śniegu zostały marne resztki. Mikuś się załatwił i cały dzień był spokojny. Drewna ciąć się nie dało, bo cała paleta w sniegu. Bałam się o baterię...

S ostatnio narzeka i na spanie i na kręgosłup. Spi od 21 do 3 i koniec. Na kręgosłup musi uważać, a ostatnio była akcja z silnikiem, dźwignął i boli.

Chodzi za mną nowy tomik. Tym razem opowiadania o kotach. KIedyś pisałam do czasopisma ,,Kocie sprawy". Dzwoniłam do wydawnictwa i szefostwo jest zachwycone pomysłem i to główne szefostwo. Tomik z wierszami sprzedaje się dobrze. Jak go rozliczą to może nowa umowa? 

Nie wiem czy nie kupię biografii Małgorzaty Braunek.

a tu link dla chorego pieska. Tofik umrze bez operacji https://fundacjabenek.pl/tofik...

***

pragnę

obudzić cię

pierwszym spojrzeniem

dotykać myślą

w ciągu dnia

wieczorem

układać miękko

swoje serce w twoich dłoniach

a ty

Jestem zachwycona tym koncertem. Nigdy nie będę na takiej gali, bo mieszkam na prowincji, nie dojadę, stroju odpowiedniego nie mam itd... Trochę szkoda...:)

7 grudnia 2024 , Komentarze (37)

PO ostatnich dniach z opadami dziś też się boję czy uda mi się pociąć resztę drewna. Wczoraj cięłam o 10 rano, bo później miało padać. Chciałabym mieć już to z głowy. Trzeba dolać oleju do łańcucha. Ostatnio gdy byłam ostrzyć łańcuch, kupiłam olej stihla. Dopiero później sobie zdałam sprawę, że kosztuje jeszcze raz tyle co z naca, który miałam do tej pory. Co nagle to po diable. Olej jeszcze miałam, ale zachciało mi się zrobić zapasy.

Wczoraj wyszliśmy na spacer w Mikusiem w największą śnieżyce. Snieg już padał 3 godziny i było go po kostki. Nowe buty są fantastyczne. Nic się nie ślizga, nic nie przemaka i do tego wysokie. Mikuś był przeszczęśliwy i gnał w największe zaspy. Swiat cudny. Drzewa, krzewy i trawy pod uroczą pierzynką śniegu. Drogi puste i nawet jezdnia zasypana tylko sani brak.:) Niezapomniane wrażenia. Nie wyobrażam sobie mieszkania w mieście... KOndycja mi się poprawiła. W zeszłym roku po spacerze na tej trasie miałam puls 134, a teraz po szybkim po kostki w śniegu 96. Inna sprawa, ze przestałam się bać wyższego pulsu. Kiedyś gdy miałam 110 myślałam, że umieram, a teraz po cięciu pilarką mam 125 i to mnie nie przeraża.

Dziś Krzysiek idzie do pracy po południu. W środy też pracuje po południu. Ostatnio gdy się uda to wychodzimy na spacery z Mikusiem rano. Oby się udało i dziś. Drobny deszcz nam nie przeszkadza, ale jak będzie ulewa to nie pójdziemy i Mikuś wyjdzie tylko pobiegać na podwórko. U mnie na ulicy w co drugim domu jest pies, a wychodzę na spacery tylko ja i czasem dwie sąsiadki. Ich psy są duże. To osoby, które sprowadziły się z miasta. Mieszkają w nowych domach. Miejscowi spacerów nie uznają. Psy mają pilnować podwórka i cały dzień zwykle do domów nie wchodzą, bo szczekają bez względu na porę.

Wczoraj przyszła mi biografia Poświatowskiej. To książka uzywana i dość droga jak dla mnie, ale kupiłam, bo lubię jej wiersze. Mam też już biografię Szymborskiej. ZA Poświatowską wezmę się chyba jednak wcześniej.

Ja zwolenniczka Pisu przyglądam się bacznie PO. Nie mam obsesji ale oglądam wiadomosci raz dziennie i trochę czytam w internecie. Interesuje mnie zwłaszcza sytuacja  emerytów, najuboższych i zwierzat no i zielony ład. Ostatnio znowu głośno o sytuacji zwierząt. POdoba mi się projekt likwidacji łańcuchów z tym, że kojce zbyt małe to też katorga. Siedzi taki psiak czasem całymi dniami we własnych odchodach, byle co dostaje do jedzenia w dziurawej budzie i co on z tego życia ma. Kary powinny być większe za znęcanie. Opłaty za psy powinny być wyższe. Jestem też raczej za likwidacją pseudohodowli. Na pewno tych w budynkach gospodarczych. Tylko co wtedy z ludźmi ubogimi, których nie będzie stać na rasowego pieska. Oni też kochają zwierzęta. Co z emerytami dla których piesek jest często jedynym towarzystwem. Co z kundelkami? Ja kocham kundelki. Są inteligentne, odporne, urocze i każdy inny. Ja po swojego jechałam prawie 200 km. Nie chcę rasowego szczeniaka. Jeśli chodzi o koty to tu problem jeszcze większy. Wolnożyjące to przeważnie też wyrzucone albo ich potomkowie. Zamarzają, są głodne, trute, przeganiane. Też kocham zwykle dachowce. Czy doczekam czasów gdy los zwierząt będzie lepszy?

Na koncert 5 stycznia idę na 98%. To koncert z którego zyski będą przekazane na rzecz zwierząt. Pertraktuję  z Krzyśkiem. Na razie nie chce.

Tu link na koty pomagam.pl/4hmren

a tu link z pomocą dla chorej suni... https://fundacjabenek.pl/czels...

i znowu wiersz i 1 miejsce na warsztatach. Chyba faktycznie nie najgorzej piszę, a ciągle w siebie wątpię...:)

Ukojenie

jeszcze jedna łza i jeszcze jedna

trwam w bólu a dusza krzyczy

miota się szuka ukojenia

nie mogę spać ani czytać

rozmowa drażni samotność boli

szukam ciszy

las wabi i szum drzew szelest liści

miękkość trawy na łące

refleksy słońca w nurcie rzeki

czasem odgłos deszczu

i chłodne krople na policzku

czasem miękkie futro kota

mokry nos psa wtulony w dłoń

czasem muzyka

wreszcie czuły dotyk pieszczota

ona daje nadzieje

budzi uśmiech


6 grudnia 2024 , Komentarze (19)

Idziemy na koncert gwiazdkowy Andre Rieu. Kupiłam bilety i już je mam. Koncert jest 27 XII o 18. Trwa 3 godziny z przerwą. To oczywiście retransmisja, bo takie sławy nie występują na prowincji. Sąsiad nas zawiezie, a wrócimy taksówką.

5 I jest koncert charytatywny z którego dochód zostanie przeznaczony dla dobra zwierząt bezdomnych i potrzebujących. Krzysiek iść nie chce. Ja się waham, bo to niedziela. Tym razem to koncert a nie retransmisja. Strój powinien być nieco lepszy i to też mnie nieco hamuje.

Drewno z sumaka prawie pocięte do końca i już go palimy. Teraz tnę codziennie kosz na jednorazowe uzycie. Na dzień. Teraz znowu się biorę za książki u mamy. Obiecałam jednej babeczce trochę kryminałow przesłac. Opłaci koszt paczki. Za tydzień ma zadzwonić zainteresowany facet, który ewentualnie odbierze resztę. Chciałabym to skończyć. Ostatni regał nie jest taki pilny. Te książki w większości zostaną w domu. To książki z bioterapii, ezoteryki, zdrowia itp i albumy z malarstwem.

Czekam na wypłatę, bo chcę kupić jeszcze trzy książki związane z Simoną Kossak. To już ostatnie, bo ostatnio wydałam prawie 400 zł na książki. Mam spory stos. Czytam po kolei. teraz kończę Marię i Magdalenę Magdaleny Samozwaniec. Książka jest ciekawa. Opisuje nie tylko Kossaków, ale i czasy w których przyszło im żyć.

Brakuje mi Mruczusia, ale koty mnie starają się pocieszyć. Tak to zupełnie wygląda. Od kilku dni Punia też burasia siedzi obok mnie całymi dniami i mruczy. Do tej pory mało do mnie przychodziła.

Ostatnio słucham...Wykonawca uśmiechnięty i sympatyczny...:) Słucham z przyjemnością. Chętnie bym poszła na koncert, ale to nierealne... Cudne jest np. wykonanie melodii z Tytanica na wiolonczeli.

Nadal piszę...

***

lubię dotykać wersów

malować obrazy z liter

kolorować dialogi

najpiękniejszym wierszem jesteś ty

szeptem pomaluj mi strofy

dodaj szczyptę czułości

pięknych słów uczuć

otul ciepłem

tak cudownie pachnie

tak cudownie brzmi

nasączę to tęsknotą

i pragnieniem po brzegi

5 grudnia 2024 , Komentarze (9)

We wtorek byłam w kinie. Przed seansem znieczuliłam się połową butelki wina. Miałam zrezygnować z seansu, ale poszłam i nie żałuję. Film  obejrzałam z zainteresowaniem chociaż wcześniej czytałam biografię. Film jest wartościowy i daje do myślenia choć zachęcam też do przeczytania biografii. Dla mnie miłośniczki zwierząt, lasu przyrody tematyka trudna. Jest scena polowania, jest wywożenie ściętych drzew. Dla mnie mającej niezbyt dobre relacje z mamą trudne relacje rodzinne bohaterki były trudne i co nieco mi przypomniały. Słyszałam, że film zrobił z bohaterki rozpustnice. Faktycznie było w nim trochę seksu, ale nie aż tak dużo i w niczym mi to nie przeszkadzało. Simona Kossak to niezwykła kobieta, odważna, niezależna i wyprzedająca czasy w których żyła. To widać w filmie.

Wczoraj ciąć sumaka jeszcze nie skończyłam. DZiś mam do pocięcia sekatorem resztę drobnych gałązek i dalszą część grubszych klocków... Czy się uda zobaczymy, bo jest ryzyko deszczu. Tnę już dużą piłą, bo mała ma tępy łańcuch. Łańcuch z dużej zdjęłam, naostrzyłam i założyłam z powrotem. Przy okazji wyczyściłam pilarkę. Pewnie gdybym się wzięła solidnie tobym skonczyła w jeden dzień, ale ja działam po około 30 minut tylko. Ruch jest, a zmęczona nie jestem. PO co się wysilać? ruch codziennie po trochu się przyda. Ja ćwiczeń nie lubię, a pracę koło domu tak...

Mam do rozebrania jedną komórkę, czyli pomieszczenie gospodarcze jak to się teraz mówi. Ma kilka m2 i jest z drewna. Drewno jest zdrowe. Chcę rozebrać  i spalić. Dziadek ją wybudował dla owiec, ale mnie jest zbędna i niszczeje. Dach się leje. Chyba rozbierze ją S wiosną. Ja potnę drewno.

Kociątko z fipem prosi o pomoc pomagam.pl/eg33em

Ostatnio mój wiersz został wyróżniony na portalu poetyckim. Bardzo się cieszę... I drugi też.

A poza tym słucham muzyki Andre Rieu. Wspominam Mruczusia i inne zwierzaki, tęsknię. Moje serce płacze, a na zewnątrz ani jednej łzy. Muszę być twarda...Mam jeszcze 8 istnień plus Krzyśka. Dla nich muszę żyć, działać. Potrzebują mnie. Smutek minie i pozostaną tylko dobre wspomnienia i wdzięczność za to, że te zwierzaczki stanęły na mojej drodze, że dane mi było być z nimi jakiś czas, że mogłam je tulić, że mogłam czuć ich czułość, miłość... Pozostanie też wiara, że one tam na mnie czekają, szykują mi miejsce... Wczoraj pisząc wiersz jednak płakałam i przedwczoraj...Rozkleiłam się zupełnie i było mi wstyd przed Krzyśkiem.

4 grudnia 2024 , Komentarze (43)

Dziś pogoda odpowiednia na pracę na dworze. Chcę popracować nad sumakiem. Może skończę ciąć klocki. Już go spalam, bo klocki i grubsze gałęzie noszę do domu. Krzysiek pracuje po południu i już klnie.

Powoli myślę o świętach. Mają być skromne, ale co rok to sobie obiecuję, a  później jest jak jest i tyję. Mam już kupne uszka, makaron- łazanki, susz na kompot. Trzeba by już kupić masę makową na kutię i ser niesłodzony na sernik. Sernik chcę upiec ale na słodziku  Choinka będzie, bo Krzysiek chce ubrać, ale przed samymi świętami. Będzie też szopka po dziadku.

Zamówiłam na poniedziałek kominiarza. Cena czyszczenia komina z protokołem dla ubezpieczyciela to 200 zł.

Kusi mnie koncert gwiazdkowy retransmisja Andre Rieu. Koncert jest w sali teatralnej Pałacu kultury 27 XII o 18. Trwa 3 godziny z przerwą. Krzysiek nie bardzo chce iść, a dla mnie to trochę późno. Muszę zdecydować szybko, bo miejsc ubywa...

Na dachu uszczelka była przesunięta i teraz trzeba śledzić czy się nie leje. W drugim miejscu też tylko lekka poprawka. Też trzeba patrzeć co dalej. Na razie u sąsiada mam dług. Ja wydaję najwięcej pieniędzy oprócz opłat comiesięcznych na remonty i kulturę wtym książki. O ciuchy nie dbam, kosmetyki mało. Fryzjer 3 razy w roku. Do kosmetyczki nie chodzę. Na urlopowe wyjazdy nie potrzebuję. Na wyjścia do restauracji też na razie nie. POtrzebuję za to na zwierzęta i tu idzie sporo. Potrzebuję na datki na cele charytatywne. Potrzebuję na naukę, ale tu przystopowałam ostatnio. Trochę pieniędzy zbieram. Co będzie jak Krzysiek pójdzie na emeryturę nie wiem.

Mruczuś był cudownym kotem. Był szefem stada i wychowawcą, niańką młodych kotów. Opiekował się maluchami, lizał je. Spały wtulone w niego. Znalazł mnie sam. Był późny wieczór pod koniec lipca i ktoś go wyrzucił koło mojego domu na ulicy. Wyszliśmy sie przejść z Krzyśkiem a on biegł za nami ile sił w małych łapkach. Był malutki. Miał z 6 tygodni. Złapałam go, spojrzałam w wielkie oczy i pokochałam w momencie. W domu od razu poczuł sie jak u siebie. Był kochaną przylepką. Wylegiwał się obok mnie albo na kolanach, piersiach, ramieniu obok twarzy i mruczał jak traktorek. Był też doskonałym łowcą. Łapał myszy i je zjadał. Miał dobre życie. Nie chorował i nie miał stresów. To był pierwszy kot, którego przygarnęliśmy razem z Krzyśkiem. Skończyła się cała epoka. Strasznie mi żal, ale zdaję sobie sprawę, że ostatni okres był dla niego ciężki. Był słaby, mało jadł, schudł. Powoli chodził. Już się nie męczy...Starość jest straszna. Na zawsze pozostanie w moim sercu i tak sobie po cichu marzę, że gdy ja będę odchodzi przybiegnie mnie przywitać. Zostało mi 7 kotów w tym 3 schorowane i jeden niby zdrowy ale już mniej sprawny.  Gdzie te czasy gdy miałam 16.

Pamięci Mruczusia

odszedłeś

już cię nie ma

nie słyszę twojego oddechu

nie tonę w twoich oczach

nie mruczysz mi wyznań do ucha

pamiętam twoje wąsy

pieszczące mi policzek

kojarzyły mi się z jedwabnymi nitkami

tak były miękkie i delikatne

pamiętam puszyste tygrysie futerko

piękny ogon i brązowy nosek

zawojowałeś moje serce dawno temu

rozgościłeś się

i nigdy go nie opuścisz

spotkamy się jeszcze kiedyś

gdy zamknę oczy i otworzę je dla ciebie

3 grudnia 2024 , Komentarze (35)

Nadal jestem zadowolona ze swojego zycia i głęboko wdzięczna sile wyższej za Krzyśka. Czasem jednak zastanawiam się czy wtedy gdy szukałam partnera na pewno postąpiłam dobrze odrzucając partnerów dobrze sytuowanych z samochodami, domami. Czy byłabym szczęśliwsza z facetem, który miał super samochód i duże mieszkanie w blokach. Był zdrowy i pracował jako kierowca na trasach międzynarodowych. Jego samochód wzbudził małą sensację na ulicy. Kilka osób oglądało. Drugi też z niezłym samochodem miał kota i drugi dom w górach. Był jeszcze policjant po studiach z samochodem i dużym mieszkaniem w kamienicy. Wszyscy byli zainteresowani poważnie. Podobałam im się i koty ich nie zniechęciły ani mój skromny dom. Ja wtedy wybierałam i przebierałam, ale największa chemia była właśnie z Krzyśkiem. To jego wybrałam i z nim jestem na dobre i na złe juz ponad 20 lat...:) Nigdy nie przykładałam większej wagi do pieniędzy. Partner miał mieć źródło dochodu, ale nie musiało być tego dużo. A może to błąd? Niby pieniędzy mi nie brakuje. Niby mam na wszystkie swoje potrzeby, ale ciągle jest obawa, że mi braknie. Boję się, że nie starczy mi na leczenie zwierząt, na remont domu. Ech...

Dziś chcę iść do kina na Simonę Kossak. Bilet już zarezerwowany. Idę sama, bo Krzysiek nie chce. Seans jest o 17 w Pałacu kultury.

Pracy raczej nie będzie, bo rano trzeba zrobić paznokcie, a wieczorem wrócę zbyt późno. Sumak częściowo ogarnięty wczoraj, ale jeszcze skończyć trzeba. Wycięty jest, ale trzeba rozdrobnić. Część gałęzi rozdrobniona sekatorem. Przy okazji nauczyłam się wycinania pionowych grubych gałęzi. Jak nie będę miała z czego żyć to przyjmę się na drwala do cienkich drzew. Jestem wdzięczna S, że nauczył mnie ciąć pilarką. To cenne dla mnie. Jutro już będę w domu to coś zrobię. POgoda powinna być ładna i na dworze da się pracować. Wczoraj zerknęłam na kolejny regał z książkami u mamy. To głownie książki z prl u. Czy wartościowe nie wiem, bo każdą trzeba wziąć do ręki. Wtedy się zorientuję co one warte. Są też kolejne kryminały. Niby można je sprzedać w pakietach poi 10-20, ale trzeba robić zdjęcia i cierpliwie czekać. Ja się na handlu nie znam i magazynu w domu robić nie zamierzam. Pewnie znowu oddam.

Nadal piszę artykuły dla Boso na macie... Ostatnie to o imbirze i curry. 

Kajtuś nie chce jeść droższych saszetek gastro. Zjada karmę mokrą innych kotów i przez to wciąż ma biegunki. Załatwia się dwa razy dziennie, ale wszędzie gdzie siedzi i czasem nawet ogon jest mokry. Nic go nie boli. Je suche gastro i daję mu probiotyk. Myślałam o pieluchach ale nie chcę go dręczyć. Wolę zapierać po nim.

Sebastian wybiera  się do pracy na złomowisko do Francji. Zarobek około 500-700 zł dziennie. Chce jechać, a ja się boję. Nie zna języka. Ma chory kręgosłup i kolana. Pije. Miał by za zadanie rozkręcać samochody w tym silniki. On się na tym zna. Pracę załatwia mu mój sąsiad. Oni się znają i lubią. Ja bym tam wolała, żeby nie jechał, ale siedzę cicho. Nie chcę go zniechęcać. Gdy mnie spytał czy go puszczę powiedziałam, że tak.

Wczoraj około 23 odszedł Mruczuś. Nie dożył 19 lat. Odszedł spokojnie na kanapie koło mnie. Poukładam to sobie w głowie i wtedy napiszę więcej. Na razie mi bardzo ciężko, bo to był mój ukochany kot. Pupil. Ostatnio się trochę ode mnie odsunął, ale jeszcze w niedzielę siedział na moim ramieniu. Tu zdjęcie sprzed kilku miesięcy... Trzeci kot w tym roku...

Początek grudnia w lesie

Krok za krokiem

coraz głębiej nurkuję w lesie

nagie drzewa rzucają cienie

te igrają z lśnieniem słońca

ścieżki nie widać brodzę w liściach

dziki już tu były

stopy walczą z ich śladami

jest tak cicho

słychać tylko szepty wiatru i mój oddech

widzę jakiś ruch nieopodal

to dwie sarny umykają w gęstwinę

czas do domu

wracam

pozostawiając za sobą

zapach mokrej ziemi

i zszarzałych traw

i kolejny link. Tym razem to ludzie potrzebują pomocy. Ci najubożsi. Można wpłacić na obiady i paczki żywnościowe.

https://poranek.pl/punkt-wydaw...

2 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Dziś chcę znowu podziałać z sumakiem. W sobotę cięłam sekatorem, a dziś już wezmę pilarkę. Nie wiem czy dam radę pociąć cały pień, bo na dole jest gruby. Może mi się też uda poukładać trochę książek u babci. Powinnam zadzwonić w sprawie filmu Simona Kossak. Chciałam iść jutro. Seans jest w Pałacu kultury o 17. Zawiezie mnie chyba sąsiad. Wrócę taksówką. Dziś będzie też praca zawodowa.

Czytam i czytam w każdej wolnej chwili. Kupiłam kolejne książki. Tym razem tanie, wydane dawno. Coś mi się ostatnio nie chce czytać nic z psychologii. Czytam biografie.

Z dietą tym razem idzie ciężko. Mam za duży apetyt i za dużo jem. Jeden dzień jest ok  900 kalorii, a w kolejny 1400 i co zrzucę, nadrobię. WAżę koszmarnie dużo, bo już 85 kg. Są dni gdy nie potrafię się powstrzymać i jem pieczywo. Straciłam motywację i pozostał strach o zdrowie. W ciuchach się jeszcze mieszczę, ale to nie jest pociecha. :(

S dwa dni temu musiał iść do dentysty usunąć zęba, bo bolał, a tabletki nie pomagały. Taki bohater, a boi się dentysty. Chodzi o zastrzyk. Większość zębów ma do usunięcia. Ma 42 lata. Krzysiek też do dentysty nie chodzi no ale jego nic nie boli. Zęby mu się jednak kruszą. Mnie jak ząb zaczyna boleć od razu usuwam. Teraz wszystkie mam zdrowe, albo leczone. Ja o zęby jakoś specjalnie nie dbam. Myję i u dentysty bywam gdy wyleci plomba lub ząb boli. Nie wyobrażam sobie kiedyś sztucznej szczęki. Chyba z niej zrezygnuję...

Wczoraj były imieniny mojej babci. Paliłam swiecę. 

Wczoraj była bardzo ładna pogoda- ciepło i świeciło słońce. Poszliśmy na dłuższy spacer do lasu. Nie lubię tej drogi, bo trzeba jakiś czas iść ulicą, a po drodze są psy. są 3 małe i dwa duże w tym jednemu czasem z tych duzych zdarza się biegać po ulicy. Ludzi nie zaczepia, ale licho wie jakby zareagował na Mikusia. W lesie fajnie choć chodzi się trudno, bo ścieżka wyścielona grubym dywanem z liści dębu i do tego zryta przez dziki. Drzewa już łyse. PO ścieżce, którą chodziliśmy do sklepu nie ma śladu. To już prawie rok jak sklepu nie ma i pewnie nikt nią nie chodził. Mikuś był bardzo zadowolony ze spaceru, jak zawsze. Biegnie zakosami z noskiem przy ziemi i co chwilę podnosi nóżkę. Wiadomo po co :)

Wiersz napisany w sobotę. :)

Początek grudnia

Jeszcze nie zima

malująca szyby w srebrzyste wzory

i już nie jesień

strojna w złoto i oranże

wczoraj padał deszcz ze śniegiem

dziś powitał mnie

szary poranek pachnący melancholią

ciepły piec szepce i kusi

polna droga otulona mgłą

jak całunem

zniechęca do spaceru

idę dalej licząc kroki

do Gwiazdki, Nowego Roku

i szadzi lśniącej na gałązkach świerków

1 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Znowu mam fazę na czytanie. Czytam w każdej wolnej chwili. Tym razem to biografie. Skończyłam o Simonie Kossak. Po wypłacie chcę kupić jeszcze kilka jej książek. Interesująca osoba. Nawet nie wiedziałam, że jej siostra Gloria była malarką i poetką, że córka Glorii też jest malarką. Dziś chcę czytać Marię i Magdalenę. Kupiłam... 

Aktor mnie fascynuje. Urodził się prawie w tym samym dniu co ja i tym samym roku. Mamy bardzo podobne horoskopy. Los inny, bo on zależy od ascendentu też. Nie w tym samym miejscu mamy też księżyc. Odnajduję jednak podobieństwa między nami... Jest mi bliski.

Kurtka przyszła i jest taka sobie. Przede wszystkim o wiele za duża i nie ma kieszeni... Zostawię jednak.

Wczoraj tuż po 9 rano wyszliśmy na spacer z Mikusiem. Piesek był szczęśliwy. Na ulicy pustki. Szliśmy boczną drogą wśród dawnych pól. Wszędzie wokól drogi poryte przez dziki. Trochę się bałam iść tak wcześnie, żeby ich nie spotkać. W pobliżu jest masa drzew. Głownie brzóz i sosen. W pewnym momencie około 10 m od nas zobaczyłam dwie sarny. Zatrzymały się gdy nas dostrzegły i po chwili umknęły w las. Sliczne były. Po powrocie wypiliśmy kawę, Krzysiek przygotował piec, ja włączyłam baterie od sekatora do ładowania. Później Krzysiek poszedł do pracy, a ja czekałam na kuriera. Teraz przed świętami DPD jeździ w soboty. PO odebraniu paczki z kocim jedzeniem wyszłam na dwór do pracy. Sumak częściowo ogarnięty. Reszta moze jutro.

Dziś nic robić nie będę ani w domu ani koło domu. Mam mieć wolne. Spacer będzie.

Swiece, które kupiłam do niczego się nie nadają. Fajnie się palą i to wszystko, bo zapachu prawie wcale nie ma.

***

delikatnie i czule

dotykam przestrzeni w moim sercu

traktuję się łagodnie

rozpieszczam się

a ukojenie otula mnie miękkim szalem

myśli nie swawolą a płyną subtelnie

jeszcze chwila mgnienie

a wnętrze wypełni się cudowną energia

po brzegi

i nic już nie będzie ranić krzywdzić

nic i nikt


30 listopada 2024 , Komentarze (7)

Dziś bym chciała pociąć może trochę drewna. Czeka sumak. Chciałabym usunąć choć tą część, która leży na ścieżce. Potrzeba mi pilarki i sekatora. Gałęzie te cienkie nie nadadzą się na ognisko na którym pieczemy kiełbaski, bo drzewo to trucizna. Trzeba będzie je zgromadzić w innym miejscu. Klocki pójdą do pieca. Drewna ubywa, ale palimy nim codziennie. Spora część tego co pocięłam już wyszła. Jest jeszcze sporo drewna w drugiej komórce. Będzie na grudzień. W zimie trzeba będzie palić bardziej węglem. Chcę mieć ciepło. Moje zwierzęta też. Teraz mam w pokoju dziennym około 16-17 stopni rano, a po rozpaleniu pieca dochodzi do 30. W sypialni mam około 14-15 stopni. Kuchni jeszcze nie ogrzewam i łazienki też nie. Dobrze, że oddałam wrażliwsze kwiatki. Nie męczą się i grzać nie muszę, a ja się w sypialni nie duszę.

Kupiłam 2 świece zapachowe. Jedna w szkle wiśnia i czekolada i druga świąteczna o zapachu cynamonu, goździków, piernika. Nie były drogie, ale opinie miały dobre o ile te opinie coś są warte. Kupiłam książkę o Hildegardzie z Bingen. Mniszka i mistyczka mimo, że była katoliczką ponoć stosowała litoterapię a nawet próbowała astrologii. To nie było wtedy zakazane.

Nadal uważam, że moje życie jest cudowne. Moje stado, ukochane mordki dają mi czulość i miłość. Krzysiek i S pomoc i poczucie bezpieczeństwa. Reiki daje zdrowie i wraz z innymi technikami spokój wewnętrzny. Siła wyższa czy też anioł stróż opiekun duchowy daje mi dobry nastój i wiarę, nadzieje, dobre myśli. Sobie samej zawdzięczam chęć do pracy/ praca nad sobą między innymi afirmacje/... Czego więcej chcieć?

Kupiłam biografię Simony Kossak...:) Czytam od wczoraj, bo to ebook. Książka bardzo fajna... KUpiłam biografię POświatowskiej. Lubię jej wiersze.

Są jakieś filtry na kominy. Cena około 1000 zł. PO założeniu można palić w starych piecach. Muszę spytać w ochronie środowiska i jakby co to kupię i założę na oba kominy. Może i centralne by było. 

Chyba mam uszkodzoną rynnę, bo cały mur mokry. Sąsiad przyjdzie zobaczyć jak będzie miał czas...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.