Kupiłam jednak tą kurtkę, która mi się podobała. Kolejna sportowa. Krzysiek moze dyskutować, bo on kupuje tylko to co niezbędne. Ma jedną parę butów i zwykle nosi kurtki po bracie. Ja niby też konsumpcyjnie żyć nie chcę, ale jednak czasem sobie na przyjemności pozwalam.
Dziś ostatni wolny dzień Krzyśka. Chcę koniecznie posprzątać do końca w sypialni. Są do przejrzenia dwa worki z ciuchami, których nie nosimy. To jednak ciuchy, które może będziemy nosić. Przejrzę je jednak. Jest do schowania kołdra. Są do schowania ciuchy po praniu. Trzeba schować trochę dokumentów. Sypialnia ma być zrobiona na tip top. Przed świętami ma być tylko wymieniona pościel, wytarte kurze, pajęczyny i ma być zrobiona podłoga.
Jutro może wezmę się za sumaka. Trzeba zacząć ciąć. Krzysiek już idzie do pracy. Chyba trochę odpoczął. Chociaż psychicznie, ale licho go wie. Nastrój ma zmienny raz śpiewa, a za chwilę się wścieka i klnie. Tak na przemian. Kiedyś te jego nastroje były dla mnie trudne. Teraz podchodzę do nich obojętnie i już się nie stresuję.
Przyszła mi biografia Wisławy Szymborskiej Pamiątkowe rupiecie. Dziś się za książkę wezmę. Przed świętami chcę kupić jeszcze tylko świecę zapachową dobrą gatunkowo i prezent dla brata Krzyśka i jego pani i chyba dla S. No i biografię Simony Kossak.
Garażu wynająć się nie da, bo niektóre belki od dachu są spróchniałe. Niby papa nowa, ale sąsiad chciał w nim trzymać motory. Gdyby dach runął np. z powodu śniegu toby były poważne straty. Sąsiad chce ten garaż kupić i do tego domek po mamie. Chce też kupić jeszcze kawałek działki. Ja w tym momencie nic sprzedawać nie zamierzam.
Wczoraj udało się zrealizować wszystkie plany. Byłam na cmentarzu choć padało. Ułożyłam też trochę książek u babci. Zerknęłam na następny regał z książkami u mamy. Zgłosiły mi się dwie osoby chętne na odbiór książek z lat 80/głownie kryminały/ Jedna może przyjedzie dzisiaj, a druga prosiła o wysyłkę. Koszty przesłania pokryje.
***
Zimne poranki pachną wilgocią
czasem skute lodem
chłodzą serca
szczypią policzki i dłonie
dni jeszcze ciepłe
choć słońce rzadko
pieści ulice i skwery
często deszcz kroplami
spływa z rzęs
czasem mgła otula świat
spragniony jasności
już za parę dni
późna jesień poda dłonie zimie
i biały puch pokryje dywanem
i miasta i wsie i przedmieścia
już czas